Za czym tęsknię

1-DSC_0005

Nie będę pisała, czego brakuje mi w tym miejscu, bo to zbędne, przyziemne sprawy. Bardziej tęsknię za pewnymi bodźcami i odczuciami, takimi jak wkurzanie się na codzienne drobne przeszkody życiowe, które tak naprawdę nie mają większego znaczenia, jednak widzę to dopiero teraz. Tęsknię za ludźmi i nie tylko bliskimi mi, za każdym kto mijał mnie niezauważalnie na ulicy, za każdym z kim codziennie jechałam autobusem. Uwielbiałam obserwować niezadowolone twarze, patrząc myślałam sobie „gdybyście tylko wiedzieli, że można znaleźć się odizolowanym od tych codziennych zajęć, które teraz wydają się takie monotonne, a jednak można się z nich cieszyć”. Tęsknię za zapachem spalin. Zapachem polewy czekoladowej, który unosił się nad ranem z fabryki Wedla, a któego będąc na wolności tak nie znosiłam. Najbardziej tęsknię za moimi pieskami, za ich ciepłem, mokrym językiem, który czułam rano na twarzy, kiedy chciały wyjść na spacer, za ich głosem i bezwarunkową miłością, którą mnie darzą.

Jednym zdaniem, tęsknię za każdym zwyczajnym dniem po tamtej stronie.

Poli

6 thoughts on “Za czym tęsknię

  1. Dzień dobry dziewczyny! 🙂
    Bardzo przepraszam, że piszę o tym pod tym wpisem ale … Któraś z Was (przepraszam nie spojrzałam na imię na końcu wpisu), napisała o tym, że trafiła do aresztu w ciąży… Bardzo chciałabym z Panią jakoś o tym porozmawiać, jeżeli to tylko byłoby możliwe i wyraziłaby Pani chęć, zgodę…
    Będę czekać na jakiś znak – wiem, że to ciężkie… Temat bliskich w zakładach karnych nie jest mi obcy, że tak to nazwę.

    Gratuluję tak wspaniałego bloga i odwagi, żeby go prowadzić i opowiadać o tym wszystkim co się dzieje.
    Trzymajcie się ciepło, pozdrawiam!

  2. Witajcie! Wiecie co, drogie Panie… Żałuję, że mocno nie zastanowiłam się co może mnie czekać po próbie samobójczej… Żałuję, bo przez własną głupotę na 6 tygodni zostałam odizolowana od “świata zewnętrznego”. Brakowało mi zwyczajnego wyjścia na balkon, złapania oddechu wtedy gdy chcę a nie wtedy, gdy jest “ustawowa” pora spaceru. Jakie to cudowne, w chwili stresu wyjść na balkon i zaczerpnąć powietrza… Zamówić pizzę. Wyjść kiedy chcę do miasta. Pracować. Siedzieć na “Fejsie”. Życzę Wam, byście po wyjściu z więzienia nie powróciły tam więcej i na dobre nauczyły doceniać drobiazgi, których nie zauważałyście do momentu trafienia tam. Zmykam spać. W szpitalu już od 47 minut musiałabym spać. To cudowne, idę spać kiedy chcę! 🙂

    1. Witaj wśród żywych!
      Szkoda, że człowiek czasem ma w życiu chwile załamania, totalny dół, niemoc. I w głowie pojawia się niewiadomo skąd szybkie wyjście z sytuacji, czyli „ułatwię wszystkim i odlecę z tego pięknego świata”. Podobnie miałam ja! Dlatego dobrze rozumiem, co czujesz! Odpały w odbieraniu sobie życia aż 4 razy za dużo. Bardzo żałuję tego sznyta na szyi, pociętych rąk, pozszywanych nadgarstków i zniszczonej wątroby po zażyciu rtęci i mnóstwa leków. Próbowałam zapić się, zapać, trwało to tak długo, że teraz borykam się z alkoholizmem i narkomanią. Mimo całego tego bagna, w którym siedzę po uszy, teraz doceniam to, że nigdy nie udało mi się „wypłynąć na wody Styksu”.
      Pobyt w ZK to faktycznie izolacja i to mało przyjemna. Ale za bramą czeka na mnie wspaniała rodzina – mama i dzieci. W gruncie rzeczy, mimo nałogów i pobytu w ZK, to ja naprawdę jestem szczęśliwym człowiekiem. Pozdrawiam cieplutko.
      Marsjanka

  3. “Uwielbiałam obserwować niezadowolone twarze…” Pięknie powiedziane… Do złotych myśli… Powodzenia!

  4. Zamknięte drzwi – wiem jak to jest. Choć może moja sytuacja jest inna, szpital psychiatryczny też działa na innych zasadach. Pogubiłam się i chociaż walczę, wciąż wracam do dni wypełnionych kratami i otumanionych lekami. Ważne jest, by mieć do kogo wracać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *