O „Pięknej starości” – dalej choć z innej strony


Pewnego przyjemnego dnia otworzyły się drzwi celi i dowiedziałyśmy się, że zaraz przyjdzie do nas nowa lokatorka, starsza pani, niewidoma.

Tak się złożyło, że dziadek mojej przyjaciółki był ślepy, a że słyszałam o nim całą masę fajnych opowieści, to doszłyśmy do wniosku, że i z tą staruszką sobie poradzimy, choć muszę zaznaczyć, iż żadna z nas nigdy w sposób profesjonalny nie zajmowała się osobami niewidzącymi.

Przyprowadzono więc panią A do naszej celi…. i już na starcie mnie lekko „sparaliżowało”, bo całą twarz miała mocno poparzoną, prawdopodobnie od kropli, które trzeba było jej aplikować do oczu. Pomijając to, miała jakoś dziwacznie obcięte włosy – jakby ktoś ostrzygł owcę i przestał w połowie roboty. Do tego mówiąc delikatnie, cuchnęła g****m – dosłownie. Opadły mi wtedy na start nie tylko ręce.

Od czegoś trzeba było zacząć, więc zorganizowałyśmy ubrania, żeby ją przebrać, a te śmierdzące uprać. Zniosłyśmy tego sporo i pominę, że pani nawet nie pomyślała, żeby przekazać podziękowania tym, które jej te ubrania oddały. Smarowałyśmy jej poparzoną twarz, obcięłyśmy włosy, żeby wyglądała jak człowiek, pod nas podawałyśmy pokrojone i rozdrobnione jedzenie. Nalewałyśmy wodę do mycia i wylewałyśmy po myciu, wcześniej wyjmując z tej wody mydło oblepione włosami łonowymi. Wycierałyśmy rozchlapaną wodę z podłogi. Podawałyśmy z szafki, co chciała i kiedy chciała. Prawdę mówiąc skakałyśmy przez cały dzień – czasami nie mogąc z braku czasu zająć się swoimi sprawami – przy pani A, jak służące przy jej wysokości.

Któregoś dni siedziałam i pisałam list do domu, gdy pani A zachciało się czegoś słodkiego, więc usłyszałam: „wyjmij mi markizy z szafki”. I pół biedy, że było to powiedziane tonem rozkazującym. Odpowiedziałam, żeby chwilkę poczekała, bo piszę list i jak skończę, to podam. Wtedy się zaczęło: że jak była w zakładzie, to płaciła papierosami i wszystko ktoś za nią robił od ręki. Zaczęło się we mnie gotować, ale jeszcze to przełknęłam, choć miałam ochotę odpowiedzieć, że tu ma za darmo służące 24 na dobę.

Tak się „pani starsza” rozbestwiła, że zaczęło mnie to drażnić. Skacze Potwór jak służąca i jeszcze źle. Doszło do tego, że łaziła i tłukła się po nocy, więc nie dosypiałyśmy i po pewnym czasie byłyśmy zmęczone podwójnie. Kiedy poprosiłyśmy, żeby nawet jeśli nie śpi, to po prostu nie chodziła, tylko leżała w łóżku, odpowiedziała: „dla mnie to bez różnicy, bo ja mam ciemną noc cały czas”.

I tak kropla do kropli, kapało do czary, aż którejś nocy zrzuciła kubek na podłogę budząc nie tylko nas, ale też sąsiadki z cel obok. Oczywiście, skoro nie śpię, to mam jej ten kubek podać, bo pić jej się chciało….

Najgrzeczniej, jak potrafiłam, powiedziałam, żeby sobie uklękła i wymacała kubek pod łóżkiem. I to się jej nie spodobało. Stwierdziła, że zadzwoni po dowódcę i wtedy jej kubeczek podniosę. Jedyne, co mi się wtedy podniosło, to ciśnienie i wiedziałam, że już niczego dla tego babsztyla nie zrobię.

Na drugi dzień została przeniesiona i już ktoś inny musiał się z nią męczyć.

W taki sytuacjach wolę być Potworem, niż zbierać tego typu „podziękowania”.

To pierwszy przykład mojego kontaktu z jakże „piękną starością”, a mam zamiar opisać zaledwie kilka przypadków, z którymi się tu zetknęłam, aby choć fragmentarycznie pokazać czytającym, skąd we mnie takie a nie inne spojrzenie na tą kwestię. Nie chodzi mi o to, aby się przed kimś tłumaczyć. Mam takie doświadczenia, jaki mam i mogę być Potworem – czasem lepiej się na tym wychodzi niż na byciu „świętą”.

Pozdrawiam, a ciąg dalszy nastąpi….

Małgosia

 

11 thoughts on “O „Pięknej starości” – dalej choć z innej strony

  1. Dziewczyny! Myślę, że za taką opiekę Pani powinna Was nosić na rękach, a przynajmniej być miła i dziękować za wsparcie. Niestety, bywa że osoby niepełnosprawne czasami bywają gburowate, opryskliwe… Na zasadzie- jestem niepełnosprawny, mi się należy, przecież tak mnie skrzywdził los! Każdy ma problemy, każdy jest mniej lub bardziej doświadczony. Czasem wystarczy kilka milszych tonów, krótkie “dzięki” i już robi się lepiej, weselej a i ma się świadomość, że to co robimy jest docenione. No cóż, postawa waszej starszej pani to często powód, że odechciewa się pomagać. Ale mimo wszystko, chcę dalej być pomocna jeśli ktoś będzie w potrzebie. Nie podziękuje? Trudno. W niebie nagroda już czeka. Pozdrowionka!!!

  2. a co taka osoba w ogóle robi w więzienu ? ona powinna być w domu opieki i mieć opiekunkę ,co to za biestialstwo ze strony wymiaru sprawiedliwości ? by zamykać bez pomocy takie osoby w zakładach karnych i jeszcze wykorzystywać innych osadzonych jako darmową pomoc dla takich osób to się w głowie nie mieści ;/

  3. Jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) post na całym Blogu… tak cholernie “prawdziwy”, trochę śmieszny (przepraszam, że się trochę śmiałam, ale to jest tak fajnie, specyficznie napisane, że samo tak jakoś.. 🙂 ), dotykający problemu i starości i więzienia .. zdecydowanie czekam na więcej tego typu postów, takich “z życia”, styl pisania autorki tego posta – pokochałam po prostu. :))) Pozdrawiam wszystkie Dziewczyny

    1. To nie jest kwestia stylu pisania, tylko tego, na jakich ludzi tutaj trafiamy :). Nie przepraszaj za to, że się śmiałaś – teraz po upływie pewnego okresu czasu również potrafię się z pewnych sytuacji, które wspominam, porechotać, ale w tamtym momencie aż mną zatrzęsło ;). Będę opisywała różne takie sytuacje- śmiech to zdrowie więc może będzie dobrze.
      Pozdrawiam ciepło, Małgosia

    1. To, że niektóre starsze osoby wybierają samotność to jedno. W więzieniu na to nie ma szans, bo cele są kilkuosobowe i to już luksus bo było liczebniej i to znacznie. Akurat ta pańcia, o której pisałam była tak po prostu złośliwa i tyle. Tak to jest kiedy ta lub inna osoba nie ma zainteresowań i jak to mówią cyt. : ”nudzę się”. To dotyczy również młodych, które chyba nudzą się jeszcze częściej. Ale wracając do Pani A – nie zmieniła swojego podejścia do innych również później. Uważała, że każdy powinien jej usługiwać w mniejszym lub większym stopniu. Niektórzy są złośliwi bo to stała cecha ich charakteru. Będę jeszcze opisywała inne ”przypadki” i ”wypadki”, więc jeżeli zajrzysz do nas na bloga, przekonasz się, że nie każdy starszy ”wart” jest pomocy. Pozdrawiam, Małgosia

  4. OMG, a z czego wynikało takie zachowanie tej pani? Bycie niewidomą to nie jest niepełnosprawność ruchowa, która wymagałaby wyręczania. Mam niewidomych przyjaciół, sama jestem czasami niewidoma z powodu EDS6a, więc doskonale zdaję sobie sprawę, że to akurat nie wymaga wyręczania w życiu codziennym, poza naprawdę drobnymi wyjątkami (np. wskazanie, gdzie ma się podpisać, bo tego nie zobaczy). Wystarczy pierwszego dnia pokazać, gdzie co leży. A w niewielkiej celi to naprawdę nie jest żaden problem.

    Dziwię się, że niektórzy się dziwią, co ta kobieta tam robiła. Osoby niewidome i niepełnosprawne też czasami zadzierają z prawem, nie ma powodu, żeby je traktować ulgowo. Nie miałyście obowiązku jej pomagać, robiłyście to z dobrego serca i ta pani powinna to docenić i Wam podziękować. Niestety niektóre ON mają postawę roszczeniową.

    1. Pojęcia zielonego nie mam, dlaczego tamta pańcia tak się zachowywała :). Z drugiej strony często się zdarza, że tutaj osoby starsze lub z jakąś niepełnosprawnością zachowują się „dziwacznie”. Według mnie to gra, bo one z reguły są bardziej stare i bardziej schorowane niż to jest w rzeczywistości. Zakładam, że ma to służyć temu, aby im pobłażać i tak zazwyczaj jest, dopóki ktoś się nie zorientuje, że ta lub inna udaje. Takich osób jest tu zatrzęsienie i co jakiś czas opisuję różne przypadki :), bo to jest niesamowite „zjawisko”.
      Ale zmienię temat, bo chciałabym Cię o coś spytać. Napisałaś, że czasami jesteś niewidoma z powodu EDS6a – a ja nie mam pojęcia, co się pod tą nazwą kryje. Wnioskuję z Twojej wypowiedzi, że to choroba, która „pojawia się i znika” – skoro czasami jesteś z jej powodu niewidoma. Jeżeli zechcesz mi o niej napisać, to będę wdzięczna, jeżeli nie chcesz, to zrozumiem i wybacz pytanie. Uciekam już, do szybkiego następnego i miłego dnia.
      Małgosia

Skomentuj ~anna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *