WOLNOŚĆ – BYCIA SOBĄ!

Otwarcie Filii Parku Rzeźby w Areszcie Śledczym na Grochowie , fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Jestem szczęściarą, bo nie potrzebuję ładnej bielizny, perfum aby potwierdzić moją kobiecość – moje Ja. Dla mnie kobiecość to siła, mądrość, umiejętność dokonywania właściwych wyborów, troska, wrażliwość. To po prostu człowieczeństwo, a niektórym tego brakuje. Prawdziwa uroda to nie makijaż, włosy których naturalnego koloru już prawie nikt nie pamięta, sztuczne rzęsy i obciachowe długie paznokcie.

To nie my – naturalne kobiety!

Kobiecość nie potrzebuje wysokich obcasów, obcisłych sukienek, wyzywających spojrzeń, widocznej bielizny. Dla mnie widok bielizny to dowód zwykłego niechlujstwa. Można wyglądać i czuć się spoko w golfie, dżinsach a nawet w kaloszach.

Kobiecość to my – nasz błysk w oku, uśmiech, głośny śmiech, czasami słone łzy, wdzięk – urok, tembr głosu, świadomość swojej wartości. Jestem właśnie taką kobietą.

EVELINE

16 thoughts on “WOLNOŚĆ – BYCIA SOBĄ!

  1. Witajcie Dziewczyny. Obiecałam,że napiszę jak tylko się pozbieram na wolności…Po pierwsze:wyszłam na zewnątrz AŚ i żadnego szoku.Nie płakałam,nie byłam w euforii-po prostu wyszłam. Pojechałam zobaczyć się B(bratanek)…no to tu chwile były cudne.No i codzienność. Nic mnie nie uwiera, może trochę hałas, nic mnie nie denerwuje. Od rana do wieczora – mnóstwo spraw.Jedyne z czym mam problem, to nie śpię i nie mogę jeść- dziwne,trochę niepokojące…Dziewczyny-za wszystko Wam dziękuję: za wsparcie, za to,że mogłam czuć się bezpiecznie, z a to,że mogłam na Was liczyć, za to,że siedząc teraz przy komputerze-mogę spokojnie myśleć o was ciepło i bardzo życzliwie. Pozdrawiam Was i dłuższy komentarz za parę dni.I listy. Trzymajcie się Gwiazdy. Wolność na Was czeka.Naprawdę.
    PS.Będę z wolności pisała do Kamczatki. Dużo przemyśleń- jak to ja :)))

  2. No nie- nie byłabym sobą, gdybym tematu nie rozwinęła. Od początku: Gdy wyszłam z oddziału,nie czułam żadnych specjalnych emocji.Oczywiście, cieszyłam się i to bardzo,ale w sposób dość powściągliwy. Dość długo czekałam w depozycie. Czekały na mnie 2 osoby. Gdy wyszłam za bramę oślepiło mnie słońce i zaczęłam się po prostu śmiać. Pojechałam do B. Odebrałam Go ze szkolnego autobusu. Młody stał wpatrzony we mnie i był w wielkim szoku. Potem z całej siły się przytulił i rozpłakał. Przyglądał mi się bacznie. Podchodził, przytulał się ,odchodził, nic nie mówił i tak w koło.Dopiero wieczorem oszalał ze szczęścia….ja też….Poszłam z Nim na spacer, rozmawialiśmy.No nastała gorączka załatwiania spraw. Urzędy mi sprzyjają,jakoś ogarniam cały swój bałagan. Bywa trudno i upiornie,ale przyjęłam zasadę zadaniowości i każdego dnia realizuję 2-3 cele. Pobytem w AS specjalnie się nie chwalę ale też nie robię z tego tajemnicy. Prawdą jest to,że bardo dużo zawdzięczam Wam, SW i ludziom dobrej woli i wielkiej godności-czyli wszystkim tym, który uczynili pobyt w ZK znośniejszym i łagodniejszym. Dużo się nauczyłam, na pewno jestem ostrożniejsza w ocenie postaw ludzkich,może wciąż radykalna ,ale i ostrożniejsza. Dzięki Fundacji Dom Kultury- mogę napisać do Was, co i dla mnie i dla Was (mam nadzieję) stanowi formę wsparcia. Jestem Wam wdzięczna za to,że pomogłyście mi znieść mój pobyt w sposób spokojny, stabilny emocjonalnie. Dziękuję za każdy choćby najdrobniejszy gest, SW- za humanitarne traktowanie, Wychowawcy I P.Psycholog- nigdy nie zawiedli i słuchali moich marudzeń i wynurzeń. Dziękuję wszystkim za to,że mój powrót na wolność jest tak spokojny,be żadnych traum, dramatycznych wspomnień.
    Do wszystkich, którzy czytają tego bloga-
    Drodzy Państwo- Zakład Karny- to mało zaszczytne miejsce, ale tam karę odbywają LUDZIE. Wielokrotnie bardzo inteligentne, empatyczne i wrażliwe osoby. Mające ogromny potencjał intelektualny i wiele fantastycznych wartości do zaoferowania. Warto zaufać, warto wysłuchać i warto usłyszeć.
    “Wzywałem Pana z mojego ciasnego więzienia a Pan mnie wysłuchał i zwrócił mi wolność”….Tej wolności,wyśnione, upragnionej i wymarzonej- życzę Wam z całego serca a póki co- spokoju, cierpliwości, wiary w siebie i w to,że świat naprawdę bywa fantastyczny.
    Będę pisać na blogu, będę pamiętać.

    1. Rozumieją nas ci którzy tu byli, my jesteśmy ludźmi pełnymi ciepła, emocji, wrażliwości, na naszym miejscu może być każdy, my na ich nie.
      Fajnie, że tak ciepło nas wspominasz i dobrze o nas myślisz.

      EVELINE

      1. Eveline – wspominam bardzo ciepło i bardzo życzliwie o Was myślę. O nas. Sam fakt jak łatwo dziś trafić do ZK wymusił na mnie całą masę refleksji. Przede wszystkim bardzo zmieniłam sposób postrzegania więziennictwa( a więziennictwo jako system znane mi było z lat studenckich praktyk). Zawsze sądziłam,że to bardzo “egzotyczne” miejsce dla wywrotowców i krótko mówiąc skończonych drani. Tak, jak pisałam wcześniej, mój radykalizm nieco osłabł. Oczywiście nadal uważam,że osobiście ponoszę konsekwencję swoich czynów i uważam,że biorąc pod uwagę prawo i jego stosowanie – na więzienie zasłużyłam, tak, jak wiele z poznanych tam osób. Mówię tylko o więzieniu jako absolutnej konsekwencji. Ja mogłam się bronić, mogłam zupełnie inaczej pokierować sprawami, mogłam zrobić wiele rzeczy w majestacie prawa, aby w ogóle nie być karaną- ale poddałam się, zaniechałam, odpuściłam i w konsekwencji trafiłam do więzienia. I tyle. Tak czy owak, nadal pozostaję w głębokim szoku i zdumieniu, bo spędziłam w ZK paradoksalnie dobry czas, dużo się nauczyłam, zaobserwowałam, sprawdziłam siebie samą i swoje emocje, podeszłam do pobytu tam dość konstruktywnie. To,że mogłam w ten sposób funkcjonować, zawdzięczam przede wszystkim ludziom wokół mnie- nikt na wolności nie wierzy, gdy mówię,że nigdy nie byłam świadkiem, żeby ktoś kogoś pobił, nie wierzą, gdy staram się oddemonizować SW a przede wszystkim same osadzone.Oczywiście nie polecam nikomu takiego “urlopu”wszak , nie jest to miejsce pobytu radosne i cudowne, ale nie jest też tak,że przestaje się być tam człowiekiem. I to człowieczeństwo jest dostrzegalne i namacalne. Trzymajcie się ciepło a przede wszystkim zdrowo. Pozdrawiam i pamiętam.

  3. Pełnoletnia, Bella, Duży i Mały Szymek- radiowęzeł, Dziewczyny myjące klatkę schodową, dziewczyny sprzątające “peronkę”,pracujące w szwalni, chorujące- życzę Wam spokoju i cierpliwości. Ta wolność przyjdzie-naprawdę.

    1. Dziękuję Aniu za słowa wsparcia i dotrzymanie słowa… sama wiesz jak to w tym miejscu niestety wygląda. Cieszę się, że wszystko Ci się układa. Wolność – ta upragniona, wyczekiwana czasem przynosi rozczarowanie… tego się boję. Wiesz, że życiu to i życie tam to odległe krajobrazy… Marzenia o wolności rozbijają się o rzeczywistość… Ale ściskam Cię mocno … trzymaj się tamtych krajobrazów… bo mimo wszystko są znacznie piękniejsze… Tęsknię za Tobą ( w ten zwykły ludzki, przyjacielski wręcz sposób). Twój tekst o wolności wszedł do listopadowego numeru – jeszcze raz dzięki… czekam na więcej przemyśleń … Do zobaczenia wkrótce. Pozdrawiam Bella

      1. Przynosi rozczarowanie, zmęczenie i codzienność. Też za Tobą tęsknię, brak mi tych naszych rozmów i dyskusji .Co do przemyśleń- oczywiście napiszę mocny tekst. Teraz wpadłam na chwilę, bo B się myje i mam trochę czasu dla siebie. Pozdrawiam i ściskam.

      2. Cześć Bella. Będę wysyłała “instrukcje postpenitencjarne”. Mam nadzieję,że uda Ci się je zamieścić w prasie więziennej . Oczywistym jest,że dotyczyć będą one osób z Warszawy i okolic, ale mam nadzieję,że się przydadzą osobom opuszczającym ZK. Co do rozczarowań wolnościowych. Myślę,że to jest tak- że ludzie z zewnątrz demonizują więzienie w którym tak naprawdę wszyscy są zli- i osadzony i oddziałowa i dyrektor. Zaś osoby pozbawione wolności widzą ją jako cud i traktują jak marzenie. Życie na wolności, w szpitalu, w więzieniu- ma ciągle ta samą wartość. Ono jest. Ono trwa- bez względu na okoliczności. Zobaczysz, że na wolności masz dokładnie te same emocje,tą samą głowę- tylko okoliczności przyrody-inne. Ściskam Cię mocno, bardzo pozdrawiam i wytrwaj. Wolność na Ciebie czeka.

    2. Droga An, dziękujemy za słowa otuchy i miłe życzenia. Ja również wierzę, że ta upragniona wolność prędzej czy później przyjdzie do każdej z nas. Ważne dla nas tutaj, po tej stronie muru, jak sama wiesz, są te słowa płynące z zewnątrz, te spełniane obietnice, również obietnice pisania na blogu, które dodają sił. Dziękujemy An, za to, że dzielisz się tak osobistymi sprawami. Życzymy powodzenia i trzymamy kciuki.
      Merida

    3. An! , dziękuje za pozdrowienia.
      Ciesze się, że tak „bezboleśnie” przeszłaś na tamtą stronę . Myślę, że ta blokada emocjonalna nie była bez powodu. Poza tym wydaje mi się, że samo przejście przez bramę niewywołujące euforii to nic dziwnego, bo jeśli starałaś się tu żyć normalnie, to nie było czym się fascynować.

      Zamykająca się brama za Tobą to tak naprawdę kolejny etap twojego życia.
      Życia o tyle bogatszego w bagaż doświadczeń.
      Pobyt tu był dla Ciebie przestrogą na dalsze życie. Nigdy więcej nie idź tą drogą.
      Masz rację, tu znajdują się LUDZIE tacy sami jak za murami.
      Jakby nie było, zza tych murów tu trafiają.
      Sama wiesz,że przedział zarówno intelektualny jak i kulturowy, zarazem klasowy jest ogromny…
      Można tu spotkać dyrektorów różnych firm czy przedsiębiorstw, prezesów, lekarzy, poetów, studentki, klasę średnią, zawodową, a zarazem patologię w dosłownym tego słowa znaczeniu, graniczącą często z rynsztokiem.
      Jednak każdy człowiek to odrębna historia…
      Można byłoby referat pisać na ten temat, ale jest to bezsensem skupiać się na tym co tu, bo sama wiesz jak to wygląda z autopsji.
      Miło,że pamiętasz i się odzywasz, jednak uważam, że bardziej powinnaś skupić się na odbudowaniu swojego życia tam za murem.
      Masz wspaniałego bratanka B i to dla niego musisz żyć tam i teraz, a nie oglądać się za siebie.
      Myślę, że małymi krokami odbudujesz swoje życie i skupisz się na realizacji swoich planów, może uda Ci się skończyć to co zaczęłaś, a przerwałaś przez różne zakręty życiowe…
      To, że byłaś tu nie znaczy wcale, że nic cię już nie czeka \.
      Żyj pełnią życia, naucz się cieszyć choćby najdrobniejszymi rzeczami, skończ z tym pesymizmem …
      Pamiętaj życie samo w sobie jest piękne.
      Konserwatyzm sam w sobie nie jest zły, problem powstaje wtedy gdy staje się obsesją.
      Dlatego uważam , że jesteś już bogatsza o doświadczenie , że nie taki „ Diabeł” straszny jak go malują … Życzę Ci spokoju ducha, wiele łask Bożych, pomyślnych wiatrów w każdym Twym działaniu.

      Z pozdrowieniami Diablica – D.Szymon.

      1. Wysłałam Ci list “nie taki straszny diable”. Bardzo dziękuję za to,że odpisałaś mi na blogu. Pozdrawiam bardzo ciepło i jutro dopiszę więcej.

  4. Po pierwsze- nie będę pisała do Ciebie Diablico, po prostu “Koleżanko”. Przypomniała mi się piosenka Jacka Kaczmarskiego “Rozmowa”–

    Pan, śpiewak, świat widzi ponuro:
    Wciąż tylko o stosach i grobach;
    Pan wiesza, poddaje torturom,
    Głos pana to wieczna żałoba,
    Że trwają – pan za złe ma murom,
    A mnie się to życie podoba!

    – Proszę pani, ja życie lubię
    W jego prawdzie i w jego złudzie;
    Ale człowiek dąży ku zgubie,
    Wiedzieć o tym nie chcą ludzie.

    – Właśnie, ludzie. Niech pan pomyśli
    Starczy im prawdziwych przepaści,
    A najgorsze – jeszcze się przyśni;
    W cierpieniu – wszyscy są właśni.
    Pan mówi, że życie to czyściec,
    A oni pragnęliby baśni.

    – Proszę pani, przecież to robię.
    Opowiadam baśnie, choć smutne –
    Kim by był niepojęty człowiek
    Bez braci Grimm prawdy okrutnej?

    – Właśnie, prawda. O co pan pyta?
    Obcy panu brak wątpliwości.
    To pan śpiewa, co pan przeczytał:
    Po prostu świat w książkę uprościł.
    Pan gra, kiedy wszechświat zgrzyta.
    Pan przeczy człowieczej miłości!

    – Proszę pani, cierpieć się staram.
    Starczy spytać żony i dzieci.
    Kocham. Miłość – księga stara,
    Którą warto Bogu polecić.

    – Właśnie, Bóg. Pan Boga nie lubi,
    Ale mówi, że wciąż Go szuka.
    W pańskich trwogach można się zgubić;
    Pojąć sztukę pańską, to sztuka.
    Pan publicznie z losem się czubi:
    Jaka z tego dla nas nauka?

    – Proszę pani, proszę nie czekać
    Na nauki, tezy i wnioski –
    Jestem egzemplarz człowieka,
    A to znaczy – diabli, czyśćcowy i boski.

    Jacek Kaczmarski
    7.12.1991

    Spójrz na koniec tekstu…. nie tylko diabli, nie tylko….
    U mnie trochę zawirowań, ale daję radę. Na początku grudnia idę do szpitala, zobaczymy co się zadzieje. Młody- świetnie pisze, ładnie czyta, jest bardzo dobry z matematyki- jestem z Niego bardzo, bardzo dumna. Czeka nas wizyta u okulisty, bo ma coś z oczkami nie tak…pewnie dostanie okularki korekcyjne. No i tak się to wszystko toczy. Więcej w liście. Trzymaj się ciepło i nie poddawaj.

    1. Do An!
      Hmmm… „Koleżanko”! Ok! Choć mój pseudonim jest dzięki Tobie :).
      An! Skończ z tym pesymizmem, zapamiętaj życie jest piękne!
      Każde spotkanie drugiego człowieka wnosi w nasze życie coś nowego, a to dlatego, że każdy egzemplarz człowieka to nowa historia, nowe doświadczenie… Ludzką rzeczą jest popełniać błędy, lecz głupotą jest w nich trwać. Dlatego właśnie nic nie boli tak jak życi, a zarazem nic nie jest tak piękne jak ono! Cieszę się, że młody daje Ci tyle radości i dumy . I to ten pozytywny aspekt, a nie ma takich problemów, których nie dałoby się przezwyciężyć! – im trudniej ,tym większa później satysfakcja.
      Czekam na list, dbaj o zdrówko! Uśmiechaj się często i walcz, walcz, walcz… – każdego dnia ze swym pesymizmem.
      Trzymaj się cieplutko,

      Diablica

      1. Hej hej hej- nie będę pisała do Ciebie ” Diablico”. Po fakcie poznania Ciebie i szoku jakiego doznałam – nie mogę pisać “diablico”. D. Szymonie tak jednak będzie lepiej. Przede wszystkim się pochorowałam, idę na początku grudnia do szpitala. Zaprzeszłe sprawy zdrowotne nie dają żyć…i to tak naprawdę serio,aż za bardzo…Co do pesymizmu, to ja pesymistą nie jestem, bardziej melancholikiem. Sama wiesz,że moje życie do łatwych nie należało, ale mimo trudnych sytuacji( precedensowej z dokumentami), żyję i funkcjonuję, chociaż było precedensowo ekstremalnie i bardzo, bardzo ciężko.I nie było nikogo, kto by mi powiedział jak żyć w takich warunkach i czy kiedykolwiek będę miała możliwość w ogóle formalnie zaistnieć. Jeśli więc coś się we mnie wytworzyło, to raczej melancholia i smutek niż pesymizm. B jest cudownym dzieckiem, bardzo się o mnie troszczy, cały czas za mną chodzi, pilnuje, mam cudownego Bratanka. Stwierdził,że “musi o mnie dbać,bo nie chce mnie stracić i kocha ponad życie”. Oczywiście pozwalam Mu na to dbanie, ale tak naprawdę troszczymy się o siebie nawzajem, tak jak to było od lat. Pozostałe kwestie codzienności są dość skomplikowane, np. lekarz medycyny pracy odmówił mi wydania zgody na pracę, bo za dużo jest problemów ze zdrowiem i nie będzie on ryzykował, ale tak czy owak sobie radzę. No i walczę. walczę, walczę. Raczej na spokój na wolności nie ma co liczyć. Nie mam żadnych problemów w tzw. społeczeństwie z powodu pobytu w ZK,nie chwalę się, ale też nie ściszam głosu i nie mówię szeptem.Bardzo Cię pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję, że zobaczyłam w Tobie też inną osobę…To bardzo cenne doświadczenie dla mnie i nie ukrywam szok i zdumienie, bardzo pozytywne. Chyba najcenniejsze doświadczenie.Pozdrawiam i pamiętam.

    2. No… i pesymizm odszedł w siną dal…
      Dziękuje za piękne słowa – Twoje „ nic nie boli tak jak życie” przełożę „Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni” wniosło w moje życie coś nowego i wnosi wiele dobrych rzeczy. Pesymizm to mój wróg – ale dzięki takim ludziom jak Ty jest wola walki.

      PaniEm

Skomentuj Bella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *