Odpuścić i przyznać się do błędu

1-DSC_0331

…Pewien mężczyzna przemierza wiele mil, żeby poprosić o radę najmądrzejszego guru w całym kraju. Kiedy przybywa na miejsce, pyta mędrca:

  • O, najmądrzejszy, jaki jest sekret szczęśliwego życia?
  • Dobra ocena sytuacji – odpowiada guru.
  • Ale, najmądrzejszy z mądrych – pyta dakej mężczyzna – jak posiąść umiejętność dobrej oceny sytuacji?
  • Przez złą oceną sytuacji – mówi guru.

Nie myślę nikogo tu umoralniać, gdyż każdy ma swój rozum. Po prostu niedawno zaczęłam patrzeć inaczej na świat, na ludzi, którzy nas otaczają. Być może dlatego, że znalazłam się „w tym miejscu” patrzę inaczej, choć podobnie jak na wolności (lecz tu nie mam różowych okularów).

Każdy człowiek w swoim życiu popełnia błędy, za które później ponosi konsekwencje. Zawsze usprawiedliwiałam swoje błędy, z których zdawałam sobie sprawę, bo wychodziłam z założenia, że każdy ma do tego prawo. Niezależnie od tego, czy słuchałam sowjego sumienia. Rzadko kiedy brałam odpowiedzialność za swoje błędy, np. mówiąc: „Ty miałeś rację, a ja się myliłam”. Wymaga to wielkiej odwagi, więc rzadko robiłam coś takiego. Natrudniej przyznać się do błędu.

Kiedyś w którymś mieście prokurator okręgowy dowiedział się, że mężczyzna oskarżony (przez niego) o gwałt spędził w więzieniu kilkat lat i okazał się niewinny. Zdając sobie sprawę, że jego błąd kosztował życie innych osób, jak również jego współpracowników, powiedział, że miał sposobność i dysponował niezbędnymi informacjami, ale ich nie wykorzystał. I nie wie, co teraz podejmie sąd. Ale w sądzie jego sumienia z pewnością został potępiony za swą niedbałość i brak kompetencji, słabość charakteru i lenistwo.

Zasadniczy problem naszych błędów polega na tym, że możemy nie rozumieć czegoś, co nam powiedziano i nie stanąć na wysokości zadania. Najlepiej wtedy przyznać się do winy, by dalej nie szukać…

Wiadomo, że umysł chce bronić się przed cierpieniem i posługuje się dysonansem, samousprawiedliwia się, a dusza pragnie wyznać prawdę…. 🙂

Pozdrawiam, Biała