Uczucia murem podzielone

Fragment pracy osadzonych i Grupy Nowolipie, fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Strasznie ciężko jest utrzymać związek, gdy jedna połówka tkwi w więzieniu, a druga jest wolna. Nie chodzi nawet o to, że dusza jest murem podzielona, bo przy wszystkim innym, to pół biedy. Niby ze sobą jesteśmy, kochamy się, ale nic w takim związku nie jest normalne. Nawet o błahym problemie trudno porozmawiać przez pięć minut, bo przecież w takim czasie nie da się choćby wygadać danego kłopotu z siebie. Są takie momenty, że męczy mnie sama świadomość tego, iż ukochana osoba jest do mnie przywiązana, a jest jej z tym ciężko. W niczym nie mogę jej pomóc, nawet wsparcie jej graniczy z cudem. Nie istnieje nic, co dałoby się zmierzyć czy jakoś konkretnie określić.  Myślę o tym czasami, że ja jestem zniewolona fizycznie, a ją zniewala to, że przy mnie tkwi. Tak dużo pięknych słów jest wypowiadanych pod adresem miłości i być może dla niektórych są one odzwierciedleniem rzeczywistego stanu rzeczy, dla mnie tak nie jest. Kocham – no i co z tego, jeżeli przez to unieszczęśliwiam tą, którą kocham właśnie, a która w tym uczuciu powinna być szczęśliwa? Co komu po tym, że kocha i nawet jest kochany, jeżeli musi żyć bez tej osoby? Sama miłość nie zawsze wystarczy. Coraz częściej zastanawiam się nad tym, czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy zwróciły sobie wolność i każda ze stron poszłaby w swoją stronę, zaczęła układać się od nowa z kimś innym, kto istniałby w sposób rzeczywisty = wymierny. Z drugiej strony, nie jestem w stanie sobie wyobrazić sobie, że zniknęłaby z mojego niby życia. Tym sposobem tkwimy w czymś, co jest i radością i męką jednocześnie. Obawiam się, że przyjdzie taki dzień, w którym któreś z uczuć zwycięży i wtedy wszystko się rozpadnie, bo nie można być i nie być ze sobą jednocześnie. Usłyszałam ostatnio stwierdzenie, że moja połówka nie zasługuje na moją miłość… a ja patrzę na to inaczej, bo nie ma u mnie takiego myślenia, że żebym kochała, to druga strona musi na to zasłużyć, bo kocham ją po prostu, a nie w miarę „zasług”. Albo się kocha, albo nie — proste. Szkoda tylko, że cała reszta tak prosta już nie jest.

Małgosia 

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Opalanie w kratkę

Spacerniak, widok na niebo, fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Godzina11;35 – otwiera się klapa: SPACER, KTO IDZIE?. Chórem –WSZYSTKIE!!! – Ok, szykujcie się!

Krótkie spodenki, koszulki na ramiączka, maseczka na twarzy (jak któraś pali papierosy, oczywiście skręcone), butelka wody zimnej (kranówka) – przydane przy opalaniu (szybciej łapie), coś do posmarowania – ale bez filtra ?…

11;45– schodzimy po schodach, oddziałowa otwiera klapę spacerniaka. Myślę sobie: dobrze, że po prawej, tu wpada więcej słońca! O tej porze, po prawej stronie jest go najwięcej…. Praży, cieplutko, miło pomimo zimnego, surowego wyglądu wnętrza „spacerniaka”! Ściany białe (powiedzmy), bo nie wiadomo na który miły czy niemiły napis/ podpis spojrzeć. Stoję w takim miejscu, w którym najbardziej łapię promienie słońca, taka trochę chwilka na „refleksje”. Wyłączam się, zamykam oczy….Pomimo siatki ochronnej nad głową i belki metalowej łączącej siatkę (przez co co parę minut przesuwam się o kilka cm, żeby żadnego milimetra nie zasłaniała) ładuję baterię na maxa –łapię endorfiny… Taki przyjemny moment dnia, choć przez godzinkę w okresie od początku do końca ciepłych dni ?.

Jedne chodzą to w jedną, to w drugą stronę (przyda się trochę ruchu), podczas gdy mam zamknięte oczy – odpływam myślami daleko od tego wszystkiego, co mnie otacza, męczy, dręczy i zaprząta moją głowę…W tle słyszę śmiechy, rozmowy dziewczyn, właśnie siedzą na ławeczce, dyskutują o swoich ważnych, mniej i bardziej ważniejszych sprawach, z którymi chcą podzielić się z dziewczynami ze „strefy” – czyli grupy spacerowej…. Za parę minut koniec tej godziny – która potrafi dać tak wiele… Wracam do rzeczywistości, do tu i teraz. Idę w cień, aby ochłonąć z gorąca promieni słońca ?.

Kiedyś ktoś mi powiedział: Andzia, jak będziesz chodzić na spacer i łapać słońce, to opalisz się w kratkę! – Przecież tam jest siatka nad głową! ?. Patrząc na te słowa z perspektywy czasu… myślę sobie „cóż za banalny i zabawny pomysł?!?” Kiedyś może i bym się nad tym zastanowiła, teraz..? Szykuję się psychicznie, czekając na następny dzień i na spacer, który pomaga zapomnieć przez tę chwilę, o tym, co teraz, i nacieszyć się świecącym, opalającym, powiedzmy w kratkę – jak niektórym się zdaje – SŁOŃCEM.

Życzę miłych, słonecznych dni dla nas oczywiście wszystkich. Kochani Czytelnicy ?, pociechy z naładowania się ENDORFINAMI.

MIŁEGO OPALANIA – NA SZCZĘŚCIE – NIE W KRATKĘ ?

Taka Ja

Pozdrawiam,

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Dziecko we mnie

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Mam wrażenie, że po przekroczeniu ZK, dziecko we mnie umarło. Nie śmieje się, nie cieszę, jestem poważna i mało się uśmiecham, przynajmniej nie będę miała zmarszczek… Gasnę, a miałam taką radość z życia, której nie mogę odnaleźć tutaj. Może to przez brak dzieci, mojego partnera, rodziny? A może stałam się zgorzkniała i taka już zostanę? Często zastanawiam się, jaka będę po wyjściu, czy odzyskam tę radość, swoje „wewnętrzne dziecko”, czy będę taka bez życia? I oczywiście boję się czy jeszcze kiedyś będę się śmiać, ale też w głębi ducha liczę na to, że dzięki dzieciom, partnerowi i rodzinie, odzyskam to wszystko. Cały czas myślę nad wieloma rzeczami, bo tu mam nadmiar czasu na myślenie. Powinnam zacząć od siebie, odzyskać to wewnętrzne tu i teraz! Bo powinnam zacząć od siebie, nie liczyć na bliskich, którzy mnie wyciągną z tego stanu. Bo to nie dzięki nim mam wrócić do życia „starej ja”, tylko dzięki sobie samej! Bo wtedy będę wartościowa, nie będę głazem, który trzeba ciągnąć.

Jaka jest recepta na szczęście w więzieniu? I to nie takie z doskoku, od telefonu do telefonu, tylko takie codzienne małe szczęścia, bez przykrywania ich kocem smutku, tęsknoty i żalu…

Sabina

♦♦♦

We mnie, odkąd pamiętam, jest coś z dziecka. Da się to zauważyć w moim zachowaniu. Denerwuję się dosłownie jak małe dziecko, tupię nóżką, często również płaczę jak dziecko z byle błahego powodu.  Koleżanki z celi też to zauważają jak się zachowuję, gdy coś mi nie wychodzi.

Postawić mnie koło dziecka, to wielkiej różnicy by nikt nie zauważył. Każdy ma coś z dziecka.

Bożenka

♦♦♦

Dziecko we mnie jest często nieokrzesane, kapryśnie i nieprzewidywalne.

Dziecko we mnie jeszcze nie poznało prawdziwej miłości, a mimo to wierzy w nią i ufa jej bezgranicznie.

Dziecko we mnie czasami bierze górę i ma szalone pomysły, z których czasami nie wynika nic dobrego.

Dziecko we mnie uchyla się od odpowiedzialności i myśli, że można działać wiecznie bez konsekwencji.

Dziecko we mnie pozwala mi zapomnieć o bólu i krzywdzie, i daje innym pełen kredyt zaufania.

Dziecko we mnie z łatwością przebacza i daje kolejną szansę.

Dziecko we mnie nie chce i nie potrafi nikogo skrzywdzić.

Dziecko we mnie często się uśmiecha i lubi pomagać innym.

Dziecko we mnie, mimo tego że bierze często nade mną górę i często się kłócimy i nie umiemy się dogadać, to cieszę się, że jeszcze ode mnie nie uciekło i nadal mnie akceptuje.

Dziecko we mnie często jest nie do zniesienia, ale gdyby nie ono, nie przetrwałabym w tym trudnym do ogarnięcia i skomplikowanym świecie.

Kasia

♦♦♦

Gdy byłam mała, byłam blond kręconą dziewczynką, często z dziadkiem chodziłam za rękę w parku i lubiłam tam chodzić. Ten park był bardzo duży, stały tam wielkie szachy. Gdy przy nich stawałam, były większe ode mnie. Lubiłam spoglądać, gdy się przesuwały, fajnie to wyglądało. Oczywiście zaraz po turnieju wracałam z dziadkiem za rękę do domu, gdzie czekała na nas moja Mama z rodzeństwem i Tatą. Jedliśmy pyszny obiad, pokręciłam się chwilę po domu i uciekłam na podwórko, gdzie razem z rodzeństwem oraz znajomymi bawiliśmy się w chowanego, w policję i złodziei, w zbijanego, i takie tam. To naprawdę było fajne. Wiele bym dała, żeby moje dzieciństwo trwało po dziś dzień. Gdy wracałam do domu, to nigdy nie byłam czysta, wyglądałam jak mały kocmołuch. Byłam szczęśliwym dzieckiem, bo wiedziałam że żyję.

Co z dzieciństwa mi pozostało? Na pewno to, że nie przejdę obok starszej osoby nie pomagając jej. Jestem pomocna, miła, uczynna i kreatywna. Zawsze robiłam laurki dla Mamy i Babci, a z małego kocmołuszka pozostało mi naprawianie i grzebanie w smarach przy samochodach.

Mała

♦♦♦

Pomimo tego, że stara już jestem i że przyszło mi żyć w tym miejscu, to gdy się nad tym głębiej zastanawiam, dochodzę do wniosku, że dziecko we mnie jeszcze tkwi. Co raz rzadziej wyrywa się na zewnątrz, co raz częściej przegrywa z takim przytłaczającym realnym życiem, ale jeszcze odrobina go walczy o przetrwanie. Najczęściej dzieckiem czuję się, dzięki mamie, i obstawiam, że dopóki ta fantastyczna kobietka będzie żyła, to i dziecko we mnie żyć będzie. Często śmieję się w duchu, że pępowiny to mi jeszcze nie odcięli i mocno jest to widoczne, gdy przez krótkie chwile mam bezpośredni kontakt z matulą ?. Ma szczęście, że wyrosłam bardzo, bo gdyby nie to, to pewnie ładowałabym się jej jeszcze na kolana ?, a że obawiam się zgniecenia jej, to tego nie robię. No i nie wyrosłam z grania w gry… Osoby, które obserwują mnie z boku, śmieją się, że kiedy gram i wszystko idzie po mojej myśli, to cieszę się jak dziecko ?. Mocno przerośnięte, ale jednak. Ci, którzy lubią grać, rozumieją, że bicie rekordów, to radocha nie do opowiedzenia ?. Jeszcze jedna rzecz jest we mnie, która wskazuje, że to dziecko nadal we mnie tkwi – potrafię z różnych drobnych lub drobniejszych rzeczy, niespodzianek, ludzkich fajnych zachowań albo prezencików, cieszyć się niemiłosiernie mocno. Nowe doświadczenia, próbowanie czegoś pierwszy raz, szeroko otwierają mi się oczy i usta ze zdziwienia. Zachwycają mnie przeróżne zjawiska, i choć teraz już może nie do stanu braku oddechu, ale jednak…

Pozdrawiam, Małgosia

♦♦♦

Pamiętam „małą Anię”, wiecznie było jej pełno. Gadatliwa i w przeciwieństwie do rówieśników – kochała owoce, warzywa (szpinak z jajkiem, który babcia Halinka robiła, najsmaczniejszy był na świecie)… Zawsze broniła słabszych, nawet Jasiu, z którym chodziła do III klasy w podstawówce, był jej podopiecznym (pomimo tego, że był o 2 głowy wyższy i przy kości). Nauczyła go sznurować buty (choć nikt z dorosłych nie potrafił mu tego wytłumaczyć), wszyscy się śmiali z niego, bo był nieporadny, przy kości i nosił okulary… Pomagała mu w lekcjach, broniła go (czasem stawała przed bandą chłopców i przeganiała ich, gdzie pieprz rośnie ? )!!!

Trochę później jej Mama zawsze powtarzała: „ Jak jest jakaś sytuacja, tak jak w tych bajkach japońskich, że widać kłąb dymu, ręce latają po bokach i nogi – to oczywiście Twoja głowa wychyla się w samym środku”! Tak też często później bywało… Ale czy Ania miała 10, 12 czy 15 lat, a nawet 30, co roku, gdy nadchodziła końcówka wiosny czy początek lata, od najmłodszych lat zrywała kwiatki – tulipany, konwalie, żonkile, bez, irysy i róże, a później robiła i robi bukiety do tej pory dla Mamy – która jest i była NAJWAŻNIJESZA W JEJ SERDUSZKU (dopóki części jej serca nie zajął również SYNEK ). Pamiętam, że od najmłodszych lat potrafiła całować Mamę po stopach, zawsze mówiła i mówi przed odłożeniem słuchawki czy na końcu listu – ŻE JĄ KOCHA – nigdy nie wstydziła się tych uczuć i nie będzie się wstydzić. ?

Kiedy była małolatą, jej koledzy śmiali się, gdy mówiła KOCHAM MAMCIĘ, TO NIE JEST ŻADNA „STARA”!! Zawsze! Kochała psiaki, każdego jednego zaczepiała na ulicy, aby choć pogłaskać przez chwilkę. Mama opowiadała jej anegdotkę o pewnym jamniku z osiedla, którego zawsze tuliła i  całowała mając dwa lata. Psiak tej miłości nie wytrzymał i w zimowe popołudnie taką dziurę wygryzł na pupie, że mama w  duchu dziękowała, że jej mała miała kombinezon na sobie i nic takiego się nie wydarzyło. A Ania? Ania następnego dnia na placyku psiakowi rączkę w pysk wsadzała, nie pamiętając poprzedniego dnia i dziury ?.

Przyprowadzała „najbrzydsze” psiaki z całej dzielnicy, które były bezpańskie! To, co myślała, to mówiła, nie patrząc na konsekwencje, choć przeprosić też potrafiła ?. Dużo osób unikało jej, nie przepadało za nią, ale tylko te osoby, które usłyszały, co czuje, co myśli… Ale ci, którzy znają ją od najmłodszych lat, wiedzą, że jest empatyczna, słowna, szczera do bólu ­ – czasem ?… Ma specyficzne poczucie humoru, jest sumienna, życzliwa, uczuciowa… Te historyjki, które przypominają mi się, gdy byłam „małą Anią”, po części są to rzeczy, które są we mnie, wspomnienia z najmłodszych lat… A których się nie wyzbędę, pomimo tego, że jestem już po 30 – stce. Nadal zbieram bez, co roku zrywam na Dzień Mamy, albo tak po prostu, bo jadę do Niej i chcę jej sprawić przyjemność. Zawsze, bez względu czy to 30 lat temu, 15 czy 20 w przyszłość, to będzie, była i jest Mamunia, a nie Matka!! Co najwyżej Mamcia ?. Tak jak wtedy, gdy broniłam słabszych, teraz będąc dorosłą kobietą, nie przejdę obok gdy komuś dzieje się niesłusznie krzywda, bo jest chory pod względem fizycznym, psychicznym czy innym, z którego poniżają taką osobę… Empatię daję osobom, które na to zasługują i jest ku temu powód ?. Ale tak jak kiedyś, nie wstydzę się swoich uczuć! Bezpośrednia? No nic mi z młodzieńczych czy smykowych czasów w tym kierunku nie ubyło… Poczucie humoru? Nadal specyficzne, jak wtedy, gdy na 8 urodziny koleżanki, za którą aż tak bardzo nie przepadałam, a która przyniosła mi cukierki w prezencie, a ja zabrałam je i zamknęłam drzwi przed nosem… No dla mnie to był wtedy świetny żart, a koleżankę doprowadził do histerii..!

Na szczęście już takie „żarty” do głowy mi nie przychodzą, ale to małe dziecko we mnie nadal potrafi i potrafiło przeprosić. Może troszkę (odkąd pamiętam), to moja wojowniczość przykrywała i przykrywa moją stronę uczuciową, ale byłam, jestem i będę osobą wrażliwą. Tą moją wrażliwość znają nieliczni, otaczający mnie.

Taka Ja

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Trwam

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Poraz kolejny wypisuję kartkę… ile ich już było?

Poraz kolejny staram się tak dobrać życzenia, by jednocześnie odzwierciedlały moją miłość do Ciebie, i podziękowanie za życie.

Życie, które na pewno nie tak miało wyglądać.

Dla nikogo się takiego nie planuje.

Jak egoistycznie na dobranej kartce brzmi ,,dużo zdrowia, uśmiechu, nadziei’’.

Bez Ciebie nie byłoby mnie – w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie byłoby w ogóle. Nie byłoby teraz.

Trwam, bo kocham Cię.

Trwam, bo kiedyś mi powiedziałaś, że zabraniasz mi zrobić głupstwo i Bóg mnie kocha, że da mi siły do życia, gdziekolwiek przyjdzie mi żyć.

Trwam, by po raz kolejny Cię nie zawieść. Zapewne po tamtej stronie wstyd tak samo by ciążył.

Trwam, byśmy obie dokarmiały się słowami otuchy i tej, tak bardzo potrzebnej nam obu, nadziei.

Trwam, bo nie wyobrażam sobie nie usłyszeć Twojego głosu przez telefon. Głosu który kiedyś uspokajał przy płaczu, teraz motywuje! Głosu, który opowiada mi o dzisiejszym świecie.

Trwam, by zobaczyć Ciebie na Skype.

Trwam, dzięki wspomnieniom.

Trwam, by dożyć.

Pamiętam, jak byłyśmy w Bułgarii. Byłam tak samo mała, jak dumna z tego, że mam dwuczęściowy kostium kąpielowy, który nie miał czego zasłaniać, ale dumy dodawał. W takim kostiumie inaczej się chodziło po plaży, inaczej zjeżdżało do morza. Nawet jakoś inaczej arbuzy smakowały. Słońce tak paliło, że na moich ciemnych lokach wypaliło jasne pasemka, z których musiałaś się tłumaczyć w mojej szkole przed wychowawczynią. Pamiętam też jak kwitło morze, a innym razem pływałam między meduzami. Jak pozwoliłaś nam płynąć kutrem i źle się to skończyło. Lekarze, po włożeniu mnie do basenu z octem, kazali się tylko już modlić. I robiłyśmy to razem. Ja przy gorączce, Ty przy łzach.

Myślisz, że tak bardzo wtedy chciałam żyć?

Nieraz się zastanawiam czy nie byłoby Ci łatwiej, gdybym wtedy umarła… Tylko dziecko podobno najtrudniej pochować…

Wiem, bo przyczyniłam się do tego.

Pamiętam, jak szyłaś dla mnie swetry i sukienki, jak pozwoliłaś mi chodzić w koronkowej spódnicy. Jak wieczorem uciekałyśmy z domu. Jak trolejbusem jechałyśmy do cioci do Piaseczna. Pamiętam, jak pozwoliłaś mi przyjmować klientów w zakładzie na Nowym Świecie, w którym innych przyuczałaś do zawodu.

I jak odszedł ojciec.

I jak stanowczo zadecydowałaś do jakiej szkoły mam pójść, chociaż tam nie chciałam. Dziś zapewne już byś tak nie naciskała na tamto liceum, w którym niepotrzebnie trójka uczniów się spotkała. Ostatnio mi się śniło, że byłaś ze mną w więzieniu. Wyglądałaś młodo, tak jak wtedy, gdy mnie aresztowali. Za paręl at będę miała tyle co Ty wtedy…

Leżałaś na górnym łóżku i bardzo mnie to zdenerwowało, że nikt nie ustąpił Ci dolnego. Chodziłam po celach i szukałam wolnych miejsc. Choć Ty palisz papierosy, chciałam być z Tobą w celi.

Właśnie cieszyłam się, że jesteś obok mnie, jednak rano, po przebudzeniu zagryzłam szczęki ze strachu, że ja nie zdążę do Ciebie. Że obie nas skazano na dożywocie – bez siebie.

Przepraszam Cię Kochana, że taki los nam zgotowałam, że jestem sprawcą dni,w których nie mogłaś się przyznać, że masz mnie, bo to rodziłoby kolejne pytania: a co robi?

Przepraszam, że kiedy potrzebowałaś wsparcia i fizycznej pomocy, ja byłam daleko, a kiedy ja czegoś potrzebowałam, to nawet mur Ciebie nie zatrzymywał.

Wybacz, że nie umiem Ci powiedzieć, kiedy będę, ale wiedz jedno – żaden wyrok nie skaże mnie na zapomnienie Ciebie i Twojej miłości.

Wiem, że mnie kochasz i ciągle jesteś. Jeśli tylko będę mogła, to przyjdę.

W Dniu Matki – I ❤

Pełnoletnia

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Realia wokandy

Opis:

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Już od jakiegoś czasu uczestniczę w zajęciach, lecz do tej pory brakowało mi odwagi, by napisać cokolwiek. Dziś w moim życiu nastąpił przełom związany z moją wokandą, o której dla Was postanowiłam napisać kilka słów. 

Dla mnie osobiście to niesamowite przeżycie związane z pragnieniem, tęsknotą i wieloma innymi osobistymi odczuciami. Ogólnie, po jednostkach penitencjarnych poniewieram się już jakiś czas. Do końca została mi mała kropla w morzu, które przeszłam. Bywało różnie. Można zaliczyć to jako: progres, regres, progres. ? No i doszliśmy do sedna resocjalizacji. Hmm… szykuję się rano, idę sobie tanecznym krokiem do magicznego pomieszczenia z nadzieją, że może dziś zaświeci dla mnie słońce. Stanęłam przed Wyrocznią, gdzie w przeciągu 5 minut ważyły się moje losy. Mimo dużej pracy nad sobą, nienagannej postawy, gotowości do życia i powrotu do rodziny – sąd postanowił odmówić zwolnienia, mimo iż to tylko 4 miesiące. Poczułam rozczarowanie, ogromny żal, smutek,bo liczyłam, iż mimo wzlotów i upadków, nawet w tym miejscu dostanę szansę, bo ktoś we mnie wierzy. Przeliczyłam się. To przykre, ale prawdziwe.

Serdecznie pozdrawiam Czytelników. Cicha

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Czym warto zająć się w więzieniu?

Fot. ppor. Ewa Smolińska
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Moim zdaniem, skoro już znalazłam się w tym miejscu i muszę tu spędzić dłuższy czas, uznałam, że muszę go wykorzystać z jak największym zyskiem dla siebie. Życie jest zbyt piękne, by bezproduktywnie je marnować, dlatego przede wszystkim należy pracować – czy to w więzieniu czy na wolności, to jest niezmienny atrybut życia – bez pracy nie ma kołaczy ?. Jednak, ponieważ nie samą pracą człowiek żyje, postanowiłam nie tracić czasu i uzupełnić braki w edukacji. Na wolności nie miałabym na to czasu, bo dom, dzieci, praca, codzienne obowiązki. Tu, zamiast siedzieć i „pierdzieć w stołek”, mogę zrobić coś dla siebie. Jak postanowiłam, tak zrobiłam, i skończyłam jedną szkołę i nauczyłam się zawodu, ale czułam niedosyt – podjęłam więc naukę w L.O. Ukończyłam, podeszłam do matury – zdałam. Jestem kobieta energiczną, lubiącą się uczyć, rozwijać, czerpać nowe informację i umiejętności, więc ponieważ nie miałam możliwości uczenia się dalej, nic poza maturą – polskie jednostki penitencjarne nie proponują kobietom nic więcej – ukończyłam kursy zawodowe. Jako hobby wyszywam, szydełkuję i robię wiele manualnych prac… Jeżeli chodzi o mnie, to lubię to robić, sprawia mi to przyjemność, tym większą, im bardziej obdarowana osoba cieszy się z danego drobiazgu… Lubię innym sprawiać radość, gdy choć na chwilę pojawia się uśmiech na ich twarzy, a oczy zabłysną, tym bardziej cieszę się ja. To jest mój sposób na to miejsce i niemarnotrawienie w nim czasu. Jednak każdy człowiek ma swoje potrzeby, zainteresowania, każdy lubi co innego. Dla jednych przyjemnością będzie czytanie książek i rozwijanie przez to się intelektualnie, dla innych rozwiązywanie krzyżówek, a jeszcze ktoś inny będzie pisał czy malował obrazy…

Uważam że dla każdego będzie to indywidualny zakres zajęć, który pozwoli nie zwariować w tym miejscu. Musimy też pamiętać że każdy człowiek ma inne potrzeby. Ja postanowiłam uczyć się i pracować, brać udział w różnych charytatywnych akcjach, pracować społecznie na rzecz innych, wspierać i pomagać słabszym. To jest mój sposób na przetrwanie i wyciągnięcie z tego miejsca i pobytu tu jak najwięcej dla siebie, nie zapominając o tym, że to, jak wykorzystam ten czas tu, może mi pomóc, gdy powrócę do domu.

Z pozdrowieniami,

Diablica

Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl

MOJA CODZIENNOŚĆ

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Jeden tydzień, siedem dni, różnych od siebie. Może to są minimalne różnice, wymyślone odgórnie, ale też własny pomysł pomaga je jeszcze bardziej urozmaicić. Lata też pewne rzeczy zmieniają, choćby starania się o pracę. Kiedyś pracowała garstka dziewczyn i to była forma nagrody.

 Skoro to piszę, to też codziennie wstaję:) , niby światło zapalają o godz. 6:00 ( czyt. pobudka), ale ja parę minut jeszcze potrzebuję. Bardzo lubię siedzieć w celi z dziewczynami, które „polegują” na maksa, bo wtedy mam chwilę dla siebie. Poranki nie zawsze są takie same, ponieważ jednego dnia zwyczajnie potrzebuje posiedzieć w ciszy, przy kawie, przypominam sobie sen – jeśli jakiś miałam, zamyślam się nad nim, a niekiedy kawę popijam nad książką bo nie doczytałam np. wczoraj rozdziału i ciekawi mnie co dalej. Jedno jest zawsze to samo – rozciąganie, kawa,  poranna higiena i codziennie robię makijaż. Dbam o siebie, staram się nie „straszyć”. Po apelu czeka się już na śniadanie i później jest zależne od tego, co było dane, co załatwione, z jakiej propozycji skorzystane (jak by to nie zabrzmiało ha!ha!). Czyli  te, które pracują, wychodzą do pracy. Jeśli jest akurat organizowany na terenie A.Ś kurs – to też rano. Spacer co drugi dzień jest chwilę po ósmej. W poniedziałki chodzimy do magazynu po paczki lub dokonać wymiany odzieży (raz w m- cu). We wtorki dodatkowo nasz oddział ma boisko, w czwartki i niedziele kąpiel na łaźni. W tych ustalonych ramach oddziały podzielone na cele, one w zależności od metrażu na ilość łóżek, a ile łóżek, tyle ludzi:)… Ile ludzi, tyle charakterów… ale najważniejsze to mieć w życiu swoje cele:). Społeczność więzienna też się dzieli na tych, którzy chcą coś ze sobą robić i na tych z ulubionym tekstem „tyle to ja pod klapą przeleżę”. Indywidualne podejście i tyle.

Ja korzystam ze wszystkiego, co powyżej wymieniłam, ale dla mnie to mało. Wiele lat przebywałam na tzw. zamku – prawdą jest, że od kilku dopiero miesięcy jestem na półotworku.

Na zamku wyszukujesz zajęć, by nie zwariować. To w więzieniu pokazano mi, jak się wyszywa, szyje na maszynie (chociaż w domu mama szyła), robi bransoletki, tworzy na laptopie gazetkę. Tutaj „zapoznałam” się z jogą, obecnie w środy chodzę na Zumbę – początek był fatalny:), poznaję świetnych ludzi, którzy przyjmują zaproszenie na zajęcia „Piszę, więc jestem” organizowane przez Fundację Dom Kultury (pozdrawiam każdą cudowną osobę, która mnie pamięta!, a jeśli nawet nie, to dzięki, że wpadliście). Po tylu latach mogłam przytulić psa dzięki  Fundacji Tatar i Pies, która z zaufaniem powierzyła swoich czworonożnych podopiecznych w nasze ręce. Super wspominam warsztaty „You Can Free Us”. W piątki Warszawska Misja Ochotnicza wspomaga w duchowym rozwoju osadzonych, Michael Murphy z córkami wykonuje tu kawał dobrej roboty. To są rzeczy, z których ja korzystam, ale bywają jeszcze inne spotkania religijne, koncerty – te akurat najrzadziej.

Według mnie najwięcej robi dla nas Fundacja Dom Kultury w połączeniu z wychowawcami K.O.

O ile mogę iść na jakieś zajęcia, to po prostu idę (nie! nie pójdę na kurs kucharza, bo nie lubię gotować :).

W moim tygodniu jest zawsze czas na książkę i jakoś ostatnio mam szczęście do Mroza i Bednarka, lubię ćwiczyć, więc jakieś małe zmęczonko stosuję, codziennie oczywiście dzwonię do bliskich. Najlepsze momenty to właśnie telefon i widzenia, a najgorsze to zmiana celi lub wymiana współosadzonych. Cel nie lubię zmieniać,  bo jestem niepaląca, zawsze mnie czeka szorowanie i doprowadzanie wszystkiego po swojemu. Przez tyle lat nie zostałam pobita i niestety nie próbowano nawet mnie zgwałcić :).

Prawda jest taka, że to w latach 90′ dochodziło do agresji z obydwu stron, to był straszny okres, który jest już za nami. Spróbujmy go zamknąć w szufladzie z napisem „ co cię nie zabiło, to cię wzmocni”.

Wolę myśleć, że we wtorki i czwartki mam zajęcia, że trzy razy pójdę na widzenie, że moi Rodzice żyją, że poznaję fajnych ludzi, że może i do mnie kiedyś uśmiechnie się szczęście. Jak każdy potrzebuję wsparcia, zrozumienia i ……….książek! Nie macie jakiś na zbyciu? Jeśli tak to skontaktujcie się z Fundacją Dom Kultury!

Dzięki. Pozdrawiam.

Pełnoletnia     

Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl

Przygotowania

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Cześć!

Mam na imię Monika, mam 39 lat. W ZK jestem od lipca 2020, w sumie do odbycia kary zostały mi jeszcze 23 miesiące ☹. Bardzo liczę na to, że będzie mi dane wyjść na wolność wcześniej. Jestem blondynką średniego wzrostu z niebieskimi oczami.

Z natury jestem pogodnym człowiekiem, znam swoją wartość. Mimo tego, że znalazłam się tutaj, nie jestem złym człowiekiem. Jeden błąd, jedna nieprzemyślana decyzja i jestem tu, gdzie jestem. Nie lubię mówić, pisać o sobie, ale może z czasem się otworzę i opowiem coś więcej.


Przygotowania

No i stało się, jestem w więzieniu. W miejscu, do którego nikt nie chce trafić. W 2019 roku zapadł prawomocny wyrok, z którym miałam rok, żeby się oswoić, przygotować psychicznie na to, co mnie czeka. Miałam też czas na to, żeby dowiedzieć się jak tu jest, co trzeba mieć ze sobą, żeby przetrwać „przejściówkę”, co wolno zabrać z wolności, no i najważniejsze, pozamykać sprawy zawodowe i przygotować rodzinę na czas mojej nieobecności.

Zaczęłam od przeczytania książek dostępnych na rynku, które dotyczą polskich osadzonych. Z nich dowiedziałam się, że osadzone to w większości normalne kobiety, które próbują ułożyć sobie życie i wcale nie szukają awantur. Potem przyszedł czas na internet i YouTube. Obejrzałam wszystkie filmy dotyczące więzień w Polsce, jednak na temat więzień kobiecych nie ma za wiele materiału.

Z czasem udało mi się poukładać sobie w głowie, że to nie koniec świata, że nie umieram, że nikt mnie nie zabije, więc dam sobie radę. Buszując w internecie odkryłam blog „W kratkę”, kopalnia wiedzy dla początkujących. Poczytałam cały, wszystkie wpisy i komentarze. Przestałam się bać dziewczyn z więzienia, przynajmniej tych, które pisały na blogu ?

SENSYMILLA

Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”


Forum Służby Więziennej
 objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl

Refleksja o byciu w więzieniu

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Zdaję sobie sprawę, że społeczeństwo w ostatnich latach bardziej zainteresowało się – być może też dzięki mediom, które są wszechobecne, interesują się sprawami dotyczącymi więzień, więźniów i życiu za kratami – nami, osadzonymi.

Nie umiem sobie jednak odpowiedzieć do końca na nurtujące mnie pytanie: czy to za sprawą szukania sensacji, czy za sprawą ciekawości, czy za sprawą nas, tu osadzonych kobiet i naszych historii?

Wiele z nas na bloga pisze na luźne tematy, czując obawę przed krytyką, jaka na nas spadnie, gdy opowiemy całą swoją historię. Nie uzewnętrzniamy się do końca. Każdy człowiek, nieważne czy po tej, czy po tamtej stronie muru, skrywa jakąś tajemnicę.

Jako odbiorcy bloga wiecie tyle, ile my się odważymy Wam zdradzić. Kiedy opowiadamy o swoim dniu w celi – co jest dla nas dniem powszednim – dla Was pewnie jest nie do pomyślenia, że można niektóre zasady znosić. Tu nie ma się wyboru. I czasem myślę, że nawet „wolności słowa”- choć sąd wydając wyrok nam tego nie zabrał. Jedyne, co zabrał, to wyśnioną i wymarzoną przez większość z nas WOLNOŚĆ.

Czy da się przywyknąć do tego miejsca? Osadzić się w jakiś schematach? Ja na to pytanie odpowiem tak: da się to tolerować, zaś w pełni zaakceptować nigdy.

Moim sposobem na przetrwanie w tym miejscu jest cierpliwość. Uczę się jej każdego dnia. Staram się o to, aby nie przesiąknąć tym miejscem.

Chciałabym, gdy będę po tamtej stronie muru, aby moi najbliżsi mnie poznali. Żebym wreszcie mogła żyć bez stresu i olbrzymiego strachu, jaki mi towarzyszył, gdy sprawy związane z wyrokiem nabierały tempa.

Straszne jest to, kiedy kładziesz się u boku ukochanego myśląc tylko o tym, czy jutro nie zawali się twój cały świat. Czy wszystko nie legnie w gruzach. Więzienie to ciągła walka. Nie z innymi, lecz z samym sobą. Test, który trwa dni, miesiące, lata. Czujesz ciągle czyjś oddech za plecami, jakąś obawę o to, co się wydarzy. Gryziesz się w język w sytuacji, kiedy masz rację. Tak dla dobra sprawy. Czy stajesz się przez to osobą słabą? Nie! Pokazujesz tym samej sobie, jaka jesteś silna i dzielna. Mój spokój – Twoja racja!

Najgorsze, co tu doskwiera, to tęsknota. Robisz sobie bilans i okazuje się, ile tak naprawdę straciłaś. Czasem ten bilans jest druzgocący. Bo po wyjściu nie da się żyć, jakby nigdy nic się nie stało. Jedyne co można, to starać się, aby jakoś to bliskim wynagrodzić.

Blondi

Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl

Przepustki, przerwy w karze, warunkowe zwolnienia

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Wielu ludzi zastanawia się, po co przez Sądy czy Zakłady Karne w ogóle udzielają je skazanym. Z jakiej racji jakiś gangster, złodziej, morderca, oszust…, chodzi po ulicach wśród normalnych ludzi, skoro w tym czasie powinni siedzieć w więzieniu. Wszystkie te środki czemuś służą, postaram się wytłumaczyć to w miarę sensownie.

♦♦♦

Przepustka wersja kodeksowa: skazanemu wyróżniającemu się dobrym zachowaniem w czasie odbywania kary mogą być przyznawane nagrody. Nagroda może być również przyznana skazanemu w celu zachęcenia go do poprawy zachowania. Jedną z form nagrody jest zezwolenie na widzenie bez nadzoru poza obiektem Zakładu Karnego na okres nieprzekraczający 30 godzin jednorazowo oraz zezwolenie na opuszczenie ZK bez dozoru na okres nieprzekraczający 14 dni.

A teraz moja wersja

Dla mnie przepustka to furtka do świata, którego już nawet dobrze nie pamiętam (jestem tu od 2000 r.). W tym czasie hitem były pierwsze telefony komórkowe na kartę ?.

Przepustka to odbudowa relacji z rodziną, bo na razie jestem tylko córką i siostrą od wielu lat w więzieniu, nie w domu, nie na wspólnym obchodzeniu świąt, nie przy wspólnych rodzinnych problemach i wielkich wydarzeniach.

Przepustka to też przyzwyczajenie się do ulic pełnych anonimowych ludzi, środków transportu a nawet kupowania biletów (bo słyszałam, że robi się to teraz za pomocą urządzeń a nie kiosków), sklepów, płatności bezgotówkowych i spacerów przed siebie a nie w kółko.

Przepustka to ponowna nauka życia – rozmowy w urzędach, załatwianie spraw, których nie robiłam od wielu lat.

♦♦♦

Przerwa w karze – wersja kodeksowa: sąd penitencjarny może udzielić przerwy w karze, jeżeli przemawiają za tym ważne względy rodzinne lub osobiste.

Moja wersja

Przerwa w karze to są dzieci, które psychicznie sobie nie radzą z sytuacją w której zostały postawione i tylko ten rodzic, który tak nagle zniknął z niewiadomego powodu może to wykorzystać.

Przerwa w karze to możliwość załatwienia spotkania z pozostawionym zwierzątkiem, czy mieszkaniem, za które rośnie zadłużenie. To również załatwienie opieki dla osób, które tego potrzebują, gdy mnie nie będzie.

♦♦♦

Warunkowe przedterminowe zwolnienie – wersja kodeksowa: sąd może warunkowo zwolnić skazanego z odbycia reszty kary, tylko wówczas gdy jego postawa, właściwości i warunki osobiste, okoliczności popełnienia przestępstwa oraz zachowanie po jego popełnieniu i w czasie odbywania kary uzasadniają przekonanie, że skazany po zwolnieniu będzie stosował się do orzeczonego środka karnego lub zabezpieczającego i przestrzegał porządku prawnego w szczególności nie popełni ponownie przestępstwa.

Moja wersja

To dla mnie szansa na nowy początek, który jest szybszy niż koniec kary. Kiedy jestem gotowa do odbudowy życia jakie mi pozostało (a wiek jest przeszkodą np. do pracy), kiedy wykluczenie społeczne, technologiczne jest mniejsze niż będzie gdy kara się skończy. Każdy dzień poza ZK to zysk, zwłaszcza dla tych, którzy karę otrzymaną mają podyktowaną nie tylko sprawiedliwością a także np. opinia publiczną (takie wyroki zawsze są wyższe) lub dla tych, którzy w ogóle nie powinni ich mieć a mają. Z nami są takie przypadki.

♦♦♦

Niestety wiele osób skazanych nie korzysta z wymienionych przeze mnie środków. Czy to dobrze? Moim zdaniem nie. To wszystko powinno być aktywne, w końcu z jakiegoś powodu ktoś mądry to wszystko wymyślił, a z jakiego? Każdy z tych środków ma pomóc skazanemu w powrocie do społeczeństwa.

Odbycie kary czyli odsiadka od deski do deski nie zawsze przynosi ze sobą coś dobrego.

Gdy kara się kończy i stajesz za bramą bez przygotowania (bo siedzenie wieloletnie upośledza w człowieku pewne zachowania), z zadłużonym mieszkaniem lub eksmisją, bez pracy z dziećmi w domu dziecka i wieloma innymi problemami nawarstwionymi tak bardzo, że wydają się nie do pokonania, możesz zrezygnować zanim podniesiesz stopę, by dać pierwszy krok.

Przepustki, przerwy w karze i warunkowe zwolnienia są po to by góry zamieniać w pagórki, żeby lepiej było ponownie wystartować.

MONIKA

Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl