Moja koleżanka, Asia

DSCN0254

Asia ma 30 lat, niebieskie oczy podkreślone makijażem, jasnobrązowe włosy. Jest osobą o miłej aparycji, łagodną. W Warszawie przebywa 4 miesiące. Dzisiaj ma dobre samopoczucie, wzięło ją na wspomnienia. Od rana tęskni za rodziną, za przeszłością, nie chciałaby nigdy o niej zapomnieć, również o tej złej. Wspominając złe wydarzenia uważa, że prowadzi ją to do bycia lepszym człowiekiem. ( Jestem z nią od tygodnia w celi, moje spostrzeżenia: wartościowa, szczera, piękna kobieta). Chciałaby się przenieść do innego zakładu karnego, być bliżej rodziny. Asia potrzebuje więcej pomocy ze strony państwa, więcej uwagi ze strony wychowawców. Drażni ją brak taktu, dyskrecji, czuje się czasami wystawiana na widok publiczny.

Asia dla mnie jest pięknym człowiekiem, życzę jej jak najlepiej.

Napisała: Zosia

Zdarzają się tutaj wspaniałe dni

1-P1070003

Od jakiegoś czasu cieszy mnie tak wiele drobnostek, których wcześniej nie dostrzegałam, z utęsknieniem czekam na każdy kolejny dzień… Tydzień zaczyna się wspaniałym spotkaniem w gronie, oczywko (dziewczyny, z którymi bardzo się związałam oraz prowadząca zajęcia ), start poniedziałek – nasze piękne zajęcia z zumby, która dopiero rusza. Chyba nikt nie wie, jak ja bardzo marzyłam, by chodzić na coś takiego i jak bardzo jestem na to najarana Moje wejście na dużą świetlicę było: „hmmm, Iwan, no i co tu się będzie działo, ciekawe”… Na początek krótkie info na temacik, co to ta zumba, potem zaczyna się pokaz kilku kroków bez muzyki, i już mi się podoba, jestem przeszczęśliwa, endorfiny sprawiły, że unosiłam się prawie nad ziemią Cudne uczucie.

Siedzę na swoim wspaniałym koju (piętrowy) . Holender, wiecie, że dopiero niedawno, całkiem przypadkiem powróciły do mnie wspomnienia z dzieciństwa, a to podejrzewam dlatego, że gdy leżałam bez oznak życia (próba drzemki), tłoczyły się myśli w głowie pod tytułem: „Szukam elementów w celi, które chociaż w minimalnym stopniu będą przypominać mi coś z czasów, gdy byłam dzieckiem i odrobinę domu”… Jest parę takich rzeczy, np.: mam kępkę zasuszonej lawendy, która wisi przy mojej głowie . Przyjemny zapach kojarzący mi się z domem . Zapach kawy – poranki, gdy razem z mamą zasiadałam w kuchni, by napić się pysznej kawki… Materiał, z którego zrobiłam sobie poszeweczkę na podusię, i wiecie co? Chociaż daleko tu do wszystkiego, by chociaż odrobinę poczuć dom, to jednak staram się funkcjonować pozytywnie. Zdarzają się dni, gdy jesteśmy mile zaskakiwane, wtedy mamy chwilową odskocznię od codzienności tego miejsca, tak jak to było miesiąc temu, w upalny duszny wtorek, który mianowałam: „Gruby King”, super extra, wspaniały – i tu muszę to napisać : tak, Przemku, masz fankę, która się w tobie zakochała miłością od pierwszego wejrzenia

Panie i panowie, boski Przemek Kossakowski, podróżnik, reporter, był u nas! Wrażenie pierwsze – o, fuck, czy ja dobrze widzę? Wrażenie drugie – hipnoza . Ej, to nie jest śmieszne, bo ten człowiek mnie zahipnotyzował swoją osobą. Na 100 procent któryś z tych szamanów, czarodziejów dał mu taką moc. To bardziej niż pewne . Ja to wiem…

Nasz gość, hmmm… Wspaniały, pełen luz, w powietrzu wyczuwalna megapozytywna atmosfera. Czułam się tak, jakby on nas znał co najmniej 100 lat i nasze wrażenie było takie samo – to był swój człowiek. Potem zdjęcia, autografy, uścisk dłoni . Nie chciałam wracać do celi, takie spotkania trwają zdecydowanie za krótko … Ale nie będę się smucić, o nie! Bo Przemek obiecał nam, że przyjdzie jeszcze raz. Trzymamy cię za słowo.

A teraz apel społeczności kamczackiej. Kochany, wspaniały Przemku Kossakowski, przyjdź do nas i zahipnotyzuj jeszcze raz, a ja ci w zamian będę nosić walizki

Autograf dla mamy zdobyty, a frajda z kawałka kartki jest ogromna niczym złoty bilet … i spokojnie szufladkuję to spotkanie do biblioteki wyjątkowych dni w moim życiu…

Choć czarna wizja więzienia, to jednak aż tak źle tu nie jest, radzimy sobie i żyjemy każdego dnia z głową do góry…

Iwona