Czego nie doceniałam na wolności

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Na wolności nie doceniałam:

– miłości do mnie

– budzenia przez mamę

– spotkań z bratem, jego rodziną oraz przyjaciółmi

– wyboru posiłku

– wyjścia z psem na spacer

– chodzenia po piasku gołymi stopami

– patrzenia w gwiazdy

– wieczornego wiatru

– ciast upieczonych przez mamę

– kąpieli w wannie

– podjęcia pracy

– ukończenia szkoły

– siedzenia w fotelu

– posiadania kilku par butów

– decydowania, kiedy zgaszę światło

– usłyszanych rad

– mieszkania samej w pokoju

– przestrzeni

– biegania.

Pełnoletnia

Czego nie doceniałam na wolności

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

– chodzenia na zakupy i spacery samemu

– chodzenia do kina, teatru i na imprezy, kiedy tylko człowiek chce

– móc sobie kupić coś na co się ma ochotę w danym momencie w granicach budżetu

– móc wybrać sobie pracę, móc zarabiać na własne utrzymanie

– wszechobecny dostęp do Internetu za nieduże opłaty miesięczne

– że zawsze mogłam się spotkać z rodzicami i z nimi przebywać, a nawet przenocować, przytulić się, powiedzieć im, że ich kocham

– mogłam gadać bez limitu czasowego przez telefon z każdym, z kim miałam ochotę

– zaprowadzania dziecka do szkoły i odbierania go z niej

– nie miałam ograniczonej przestrzeni, jak tutaj, mogłam czasami pobyć ze swoimi myślami

– że nie zawsze dobrze użytkowałam czas, poświęcając go często na głupoty

– że święta bożonarodzeniowe spędzałam z rodziną swoją i rodziną mojego partnera

– że ma człowiek swoje kosmetyki, do których jest przyzwyczajony i ma do nich nieograniczony dostęp, tak jak do ubrań, w co chce, może się przebrać

– że uczestniczyłam w życiu dziecka od poczęcia aż dopóki nie trafiłam tutaj

– pomagania córce w odrabianiu lekcji, rozmawiania o problemach i rozwiązywania ich razem

realizacji swoi planów, marzeń i pragnień

– można jechać zagranicę i zwiedzać ciekawe miejsca

– spotykać się z ludźmi twarzą w twarz w każdej chwili i czasie, aby móc im wszystko powiedzieć, co ci leży na sercu

– mieć nieograniczony dostęp do lekarza, z którym można się umówić na konkretny termin i wiedzieć, że mnie przyjmie, wyda receptę i będę mogła kupić leki, z których skorzystam.

Vicky

Co zrozumiałam w więzieniu:

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

– że rodzina jest najważniejsza

– że muszę naprawić relacje z rodzicami, które uległy poluzowaniu, bo się do nich nie odzywałam ponad rok od momentu mojego zatrzymania

– że muszę zacząć też myśleć o sobie, a nie spychać siebie na ostatni plan w hierarchii wartości zajmując się innymi osobami i ich problemami

– że muszę zadbać o przyszłość dziecka, o jego rozwój duchowy i umysłowy, żeby wyrosło na normalnego człowieka, który będzie umiał sobie poradzić z różnymi problemami na swej drodze.

Doceniłam, co to jest wolny człowiek i może świadomie bez żadnej ingerencji osoby trzeciej decydować o swoim życiu, czyli gdzie chce iść, gdzie chce pracować, co chce robić w wolnym czasie, gdzie mieszkać, pójść do lekarza, jak go coś pobolewa, jak wychowywać swoje dziecko, w każdej chwili można wyjść po kłótni z partnerem, czy ze znajomym, jak się jest zdenerwowanemu, móc ugotować i zjeść to, na co się ma ochotę, spotkać się ze znajomymi na mieście.

Teraz wiem, na kogo mogę naprawdę liczyć w każdej sytuacji a na kogo niekoniecznie, bo się ode mnie odwrócił nie rozumiejąc, jak było naprawdę. Zrozumiałam, że ma się tylko jedno życie i od ciebie tylko zależy, jak nim pokierujesz, co z nim zrobisz, czy będziesz po tej właściwej stronie, czy po tej złej, która do niczego nie prowadzi, bo to jest ślepy zaułek bez wyjścia.

Ucz się na błędach. Człowiek nie jest doskonały, tak został stworzony, albo wybierze, zło, albo dobro.

Vicky

Dzień dziecka

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

ILE WE MNIE JEST DZIECKA?

Być dzieckiem to:

  • Kochać bezgranicznie i zupełnie za nic
  • Jak kłócić się o coś to do „upadłego”
  • Jak nienawidzić to aż „do śmierci” J
  • Być wiecznie zajętym
  • Śmiać się z niczego … ale jak się śmiać
  • Ufać intuicji
  • Wierzyć „dorosłym”
  • Być niemożliwie bezpośrednim, szczerym do bólu
  • Nie wiedzieć, co to fałsz i obłuda
  • Bardzo szybko się uczyć otaczającego nas świata
  • Akceptować świat

DZIECI PO PROSTU SĄ SZCZĘŚLIWE

Choć metrykalnie jakiś czas temu dorosłam, to mentalnie pielęgnuję dziecko, które we mnie jest J. Lubię śmiać się, chcę wierzyć, że ludzie są szczerzy i dobrzy (choć coraz częściej przekonuję się, że nie wszyscy…). W każdej sytuacji staram się znaleźć same dobre strony (szklanka do połowy pełna). Jestem pomocna i ciekawa świata i ludzi. Często widzę świat w kolorach, a biel i czerń zostawiam smutasomL. Żyję w zgodzie z samą sobą i dzięki temu jestem szczęśliwa.

Pozdrawiam Wszystkie Duże Dzieci – Bella

DUŻE DZIECKO…

– lubię robić psikusy, chociaż do tego to mam nieodpowiednie warunki

– śmieszy mnie niekiedy taka „głupotka” jak nagłe wyskoczenie w celu przestraszenia

-nie wyrosłam z rzucania „ogonka” z pomidora by straszyć, że to pająk

– zmieniam głos

– kocham koty, więc wyrywa mi się miauknięcie

– spontaniczna bywam coraz mniej, ale tylko, dlatego, że znowu miejsce nie sprzyja.

Wydaje mi się, że dziecka część zostaje w człowieku na zawsze, nie zniszczy tego ani miejsce, sytuacja czy ludzie.

Dźwigam swoją własną tragedię.

Ludzie o mnie zapominają bądź po prostu ich życie przesuwa mnie na sam jego skraj. Uważam, że rodzice byli zbyt zapracowani, bym mogła należeć do grona dzieci, którym uwagę się poświęcało na maxa. Mój charakter jeszcze w więzieniu się kształtował, musiałam wszystko sama poukładać, by jakoś przetrwać, by zawalczyć o pewne wartości. Trafiłam tu będąc młodą osobą, sama sobie odebrałam poznanie niektórych zachowań, doznań. Nie należę do osób, które zabiegają o znajomość – byłam samotnym dzieckiem, bywam samotnym skazańcem. Wierzę, że mam spoko rodziców i że jak najbardziej mnie kochają – mam to szczęście, że są cały czas przy mnie. Wierzę też, że kochają mnie moi znajomi, bo tylko „kozaki” są przy mnie (pozdrawiam!). To od nich często słyszę, że jestem jak dziecko zamknięte w ciele dorosłej kobiety. Że izoluję się, że bywam naiwna, pokazuję własną hardość, a nieudolnie ukrywam wrażliwość, nie chcę dać się „zeżreć”, a później to przepłakuję. Choć wypracowałam sobie opinię, że wiem, czego chcę, to jestem pogubiona jak dziecko, do pewnych rzeczy nie dorosnę już nigdy.

Nie mam własnych dzieci, więc część swojej dziecinności pokocham jak własneJ… do tej pory oplatam palec kosmykiem włosów i kręcę, no i dalej czekam na osobę, która weźmie w garść moje życie i spróbuje je poukładać – by może pokazać jak powinno wyglądać?.

                                                                                                                   Pełnoletnia