Choć
dziś nie mogę Cię oglądać, to wiem, że jestem w głębi Twego serca.
Jak
Cię widzę i postrzegam? Hm….
Może
zacznę, iż stałaś mi się bardzo bliska, przyjęłaś mnie jak matka do swego
serca.
Przyjechałam
do Ciebie, tak naprawdę, to chyba znikąd, gdyż moje życie opierało się na
ciągłej podróży. Zagubionemu ciężko jest znaleźć swe miejsce na ziemi, tak jak
i mnie było.
Dziś
uważam że dałaś mi swe serce, bym mogła w nim zamieszkać na stałe. Wiesz,
minęło już 15 lat, kawał czasu za nami, razem.
Przez
te lata wiele się zmieniło w naszym życiu, w podzięce napiszę jaka jesteś, jak
ja Cię widzę i postrzegam.
Dla
mnie stałaś się sercem, w którym mieszkam, jestem.
Jesteś
miastem różnych ludzi, tych biednych, klasy średniej, no i tych bogato
wyniosłych.
Piękne
w Tobie jest to, że i tak dla Ciebie wszyscy są równi, bo z takim sercem, jak
Twoje, nie można pozostawić nikogo obojętnie. Właśnie za to Cię podziwiam.
Jesteś
piękna, kolorowa i wyniosła, ze swoją starą historią, której nie da się nie
zauważyć docierając do zakamarków Twego poranionego kiedyś serca. Jesteś silna,
dałaś radę przetrwać mimo wszystkich trudów jakich doświadczyłaś, dlatego
uważam że warto brać z Ciebie przykład, jak i uczyć się cierpliwości.
Udowodniłaś,
że nie ma rzeczy niemożliwych, zniszczyli Cię, a Ty i tak powstałaś.
Warszawo
trwaj.
Cukiereczek
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
PRZYZWOITOŚĆ – Człowiek powinien być wierny sobie. To moje sumienie cicho dyskretnie ogłasza co jest.
Przez ostatnie lata bardzo się zmieniłam. Jak minęła trzydziestka zmieniła się mentalność. Przez edukację podniosła się moja samoświadomość, moje własne „JA” rozrosło się, ale nie tłamsi innych ludzi, tylko zaczyna z nimi współżyć.
Poznałam
różne mechanizmy rządzące tym światem. Też bardzo poszerzyło się moje
postrzeganie ludzi, bo wiem, czego mogę się spodziewać, dlaczego moje
zachowanie np. budzi w niektórych niechęć, a tamto budzi współczucie, czy
jakieś uczucie pozytywne, lubienie czy właśnie zaufanie.
Tą
gówniarę (siebie) z przeszłości to bym związała, zakneblowała i ją biła miesiąc
czasu, bo była straszna. Brakowało jej jakiegokolwiek wyznacznika moralności,
uważałam że jestem najmądrzejsza, chociaż nic nie wiedziałam. Byłam straszna.
Jakieś tam zero wrażliwości, nastawiona tylko i wyłącznie na „JA”. Nie byłam
nastawiona, żeby cokolwiek dać od siebie, tylko cały czas brać, brać, brać. No
i te wszystkie negatywne cechy nadal są we mnie. Są one stłamszone, ale nie
zabite i się odzywają co pewien czas.
Jestem
narkomanką. Wiem, że nie mogę ćpać. Jedna kreska i całe najgorsze zło, jakie we
mnie siedzi, wychodzi na wierzch. Wychodowane zło w człowieku nigdy nie
przestaje istnieć. Można je jedynie stłamsić. W każdym człowieku jest zło i
dobro. W zależności od tego, jaką mamy sytuację, to z nas wychodzi zło albo
dobro.
Różnice
społeczne i brak socjalizacji powoduje, że rodzą się złe uczynki. A każdy zły
uczynek, każdy, to jest jak kula śniegowa. Nie muszą to być złe uczynki, takie
bardzo spektakularne czy wielkie np. kradzież batonika, drugiego batonika,
później kradzieże czegoś tam, później spotyka się rówieśnika, uderza się go w
twarz, żeby mu zabrać buty i to jest taki efekt kuli śniegowej. To narasta,
narasta i w pewnym momencie rzeczywiście jesteśmy na równi, albo nawet w
niektórych wypadkach jesteśmy wyżej w tej drabinie społecznej niż zwykli
ludzie. Ja mówię tutaj o nas przestępcach. Boją się nas zwykli ludzie, mamy
więcej pieniędzy, więcej czasu, fajniejsze samochody. Wszystko jest elegancko,
tylko że każdy zły czyn zabija w środku nas człowieczeństwo i chruzgocze
blokady moralne. Ja jestem zdania, że z niektórymi blokadami moralnymi się
rodzimy. Chociażby rodzimy się z tym, żeby nie zabijać drugiego człowieka, bo
widzimy w drugim człowieku samego siebie. No ale te blokady są miażdżone,
chruzgotane i później można w bardzo łatwy sposób przekroczyć granicę, z której
już teoretycznie nie ma powrotu. To że nie mamy barier, nie czyni nas ludźmi
silnymi w pewnym sensie.
Oczywiście
że miałam poczucie, że źle robię, ale uznałam, że doznałam w dzieciństwie tyle
krzywd od społeczeństwa, że teraz ja mu się odpłacam.
Nie mam
hamulców. Nie mam. Podchodzę do wszystkiego zdroworozsądkowo. Hamulec, to jest
strach. Większości przypadków ja nie boję się kogoś zabić, nie boję się ukraść,
nie boję się komuś złamać ręki, nie boję się więzienia. Wielu rzeczy się nie
boję. Ale nie robię tego, bo wiem że to jest złe i nie chcę tego robić. Ale już
nie mam naturalnego hamulca, nie mam tego lęku który mnie hamuje. To jest tylko
i wyłącznie moja decyzja, że tego nie robię. Poza tym każdy człowiek posiada
jakiś stopień empatii, przyzwoitości. I całe zło, jakie kiedykolwiek
wyrządziłam ludziom, wraca do mnie i wiem, że poniszczyłam niektórym ludziom
życie. Zrobiłam straszne rzeczy. I źle mi z tym. I nie chcę się już więcej tak
czuć i nie chcę, żeby ludzie przeze mnie tak czuli, ponieważ dochodzi do mnie
ich ból.
W wieku
17 lat zaczęłam odczuwać pustkę w moim życiu, a w wieku 19 poznałam swojego
„niedoszłego” męża w którym się zakochałam bardzo. Ale niestety, nie byłam dość
rozwinięta emocjonalnie i zaprzepaściłam ten związek i się rozstaliśmy.
Według
mnie kobieta i mężczyzna są równi sobie. Każdy mężczyzna który próbuje się
wzbić ponad kobietę, jest zwykłym szowinistą. I to dotyczy również kobiet,
które próbują być ponad facetem. Jesteśmy wszyscy ludźmi. Mamy te same
pragnienia, obowiązki, te same prawa. Z tym że różnie je wykorzystujemy.
Wiadomo że facet z racji tego, że jest inaczej zbudowany łatwiej jest mu
pracować gdzie trzeba siły. Natomiast kobiety mają predyspozycje do tego, by
robić kilka rzeczy na raz: Mamy niesamowitą podzielność uwagi czego facetom
brakuje. Ale są jednak pewne różnice między nami. I tutaj wchodzi w życie
szacunek. Uszanować to, że mamy własne ograniczenia. I nie piętnować ich, to
jest chyba najważniejsze, żeby między ludźmi był szacunek. Nie ma ludzi złych i
dobrych. Są dobre i złe uczynki.
Bardzo
jestem związana z rodziną. Mam braci, rodziców, siostry i tam szukam pomocy.
Kocham moich braci (1 św. Pamięci) i moje siostry. To jest krew z mojej krwi i
jeżeli im się coś dzieje złego, to ja to odczuwam, jakby to działo się mi.
Jeżeli oni przeżywają szczęście, raduje się z nimi. No, nie wyobrażam sobie
życia bez nich.
Chciałabym,
żeby życie nie było tak skomplikowane. Zdaje mi się że życie przeznaczyło mi
drugie miejsce. ZAWSZE, ktoś jest zawsze przede mną. Nie raz mam ochotę w tym
biegu, podciąć komuś nogę. Ale nie zrobię tego, bo nie wolno. A nie raz mam
taką ochotę, żeby być pierwszą – ale to jest takie nieprzyzwoite.
EVELINE
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Chociaż jestem z
Podlasia, to Warszawa nie jest mi obca. Mam jedną, być może zabawną historię ze
stolicą. Tak jak w piosence: „Nie przenoście nam stolicy do Krakowa”, to u mnie
powinno być: „Nie przenoście mi lunaparku ze stolicy”. A po kolei: będąc w
trzeciej klasie podstawówki, a był to rok 1994 lub 1993, przyjechałam z klasą
na wycieczkę do Warszawy. W tamtych czasach było to wydarzenie, tym bardziej
dla dzieci z Podlasia. Oczywiście na naszej trasie nie mogło zabraknąć wizyty w
zoo, zwiedzania zamku królewskiego i słynnego Pałacu Kultury. Ale żadne z tych
miejsc nie zapadło mi w pamięć, za to lunapark przy Pałacu Kultury jak
najbardziej. Miałam 9 lat i wiadomo – nie wszystkie atrakcje były dla mnie, ale
że od dziecka lubię adrenalinę, toteż uparłam się, że chcę przejechać się na
łódce, która przekręcała się na wysokości do góry nogami. Oczywiście z mojego
uporu zostało tyle, że wylądowałam w basenie z piłeczkami, jak przystało na
dziewięciolatkę. Wycieczka się skończyła, a ja sobie rosłam na Podlasiu. Od
tamtej wycieczki byłam nie raz jeszcze w stolicy, ale nigdy nie przywiązywałam
do Warszawy większej uwagi – aż do pewnego wydarzenia. Wyszłam za mąż i pewnego
dnia przypomniał mi się lunapark i ta „łódka”. Więc mówię do męża, że chcę
wreszcie się nią przejechać, bo jestem już przecież dorosła. I tak znaleźliśmy
się znowu w Warszawie. Pominę szczegół, że uparłam się zobaczyć żyrafę, ale jak
chciałam wejść do zoo, to okazało się, że nie można, bo zaraz zamykają.
Przyjechaliśmy więc z mężem do centrum, by wreszcie zrobić tę przejażdżkę.
Zostawiliśmy samochód na parkingu i taksówką udaliśmy się do… Poprosiłam o kurs
pod Pałac Kultury i tam faktycznie taksówkarz nas zawiózł. Tylko że ja mówię do
niego: „Panie, ale ja chciałam do lunaparku, który tutaj stał”, a on patrzy na
mnie jak na kosmitę lub wariatkę. A ja przecież tylko spytałam o lunapark. I
wtedy słyszę w odpowiedzi: „Pani, tutaj jest metro, taka podziemna kolejka. Nie
ma już lunaparku, rozebrali go”. I wtedy po raz drugi przeżyłam rozczarowanie w
tym samym miejscu – z przejażdżki nici. Ale przecież od 1993 do 2000 roku
trochę czasu minęło, a świat nie stoi w miejscu, Warszawa się rozbudowuje i nie
jest już tym miastem, które cały czas było gdzieś w mojej pamięci. Od tamtego
wyjazdu inaczej patrzyłam na to miasto. Zazwyczaj raz na trzy miesiące bywałam
w Warszawie i dla osoby z zewnątrz widać, w jak bardzo szybkim tempie miasto
się rozwija, rośnie. Jednak mimo tej całej nowości, nadal Warszawa potrafi
zachwycać i zadziwiać. Kończąc moją historię z Warszawą, to wspomnę o małej
zagadce, która zawsze dopada mnie przy przekraczaniu granicy miasta. Chociaż
jestem kierowcą z dużym stażem i jeżdżę po całej Polsce, bo byłam
przedstawicielem handlowym, to tutaj zawsze mam problem. Gdy wjeżdżam do
Warszawy, zawsze wykonuję telefon do brata z pytaniem: „Ja czy tramwaj?” Chodzi
o pierwszeństwo na drodze – i ile razy bym tu nie przyjechała, tyle razy
wykonuję ten telefon o pomoc. Chociaż w innych miastach nie mam z tym problemu.
Jeśli chodzi o jazdę po Warszawie, dla mnie jest genialnie – tutaj kierowca
jest dynamiczny, nie myśli zbyt długo, czy jechać, czy stać, i zawsze – ale to
zawsze – wszędzie się zmieści.
Zołza
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Powiązani pajęczyną zależności pociągamy przez niewidzialne sznureczki
i jesteśmy przez innych pociągani.
Kusimy i jesteśmy kuszeni. W rodzinie, szkole, zakładzie pracy i Zakładzie Karnym. Parada forteli i manipulacji trwa. Nawet w relacji z ukochaną osobą nie potrafimy zrezygnować ze sztuczek, wciąż szlifujemy sztukę wpływania, stroimy fochy, kokietujemy seksem, robimy kocie oczka, igramy uczuciami. Jak? Po co? Jakim kosztem?
Manipulacja, to talia kart, w której wszyscy oszukują. Jedni, by
wygrać, inni, by nie przegrać. Większość z nas wierzy, że miłość jest
przeciwieństwem manipulacji, bezpiecznym schronieniem przed gierkami ludzi.
Uważam, że to tylko złudzenie, bo nie ma skuteczniejszej metody niż
manipulowanie innymi ludźmi. Tu mamy pole do popisu, granie na uczuciach,
przyjaźni. Im bliższa osoba, tym łatwiej grać. Poruszamy kimś, jak marionetką.
Po czasie nić zmienia się w ,,smycz’’, na której trzymamy drugą osobę.
Wystarczy zrobić minę aniołka, podarować jakiś prezent i uśmiechając się czule,
a już budzą się w nas emocje. Zastanawiam się czy to też manipulacja? Być może,
choć niekoniecznie. Na pewno manipulacja zaczyna się wtedy, gdy robi się to
celowo, skłania drugą osobę do czegoś, czego prawdopodobnie nigdy nie
zrobiłybyśmy spontanicznie, same z siebie. Nie jesteśmy świadome, że wodzi się
nas za sznurki. Każdy potrafi manipulować. Robimy kocie oczka, które
zniewalają, przytulamy się i tak naprawdę czegoś oczekujemy lub stawiamy sprawę
jasno, z przekorą udając łagodne, miłe, jak pluszowe misie. Gdy to nie przynosi
efektu, to wywołujemy kłótnię, wywierając presję, że źle się czujemy. Gdy to
też nie działam, to automatycznie obniża się poczucie wartości, ale to też gra.
Im niższe poczucie własnej wartości, tym więcej manipulacji.
Zastanawiam się jaka jest przyczyna, że każdy z nas ma w sobie chęć
manipulacji drugą osobą? Trudno odpowiedzieć? Widocznie jest potrzeba, ale czy
potrzebna?
H.S.
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Nie jestem z Warszawy. Mieszkam w
niej od niemal 5 lat, lecz co mi z tego, skoro mieszkam w więziennej celi? Nie
moją Warszawę pamiętam z kilkunastu wyjazdów ze znajomymi. Wiele razy w myślach
przenoszę się do niej. Zamykam oczy, udaję, że nie słyszę hałasu kluczy i
trzaskania metalowych drzwi. Jest prawie
jak nad Wisłą. Słychać szum drzew i przejeżdżające pociągi.
RAINBOW
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Dla
kogoś, kto tu nie był, ten świat jest niezrozumiały.
Często
zasady, które tu panują, nie są dla człowieka z zewnątrz akceptowane przez jego
mentalne pojmowanie. Ktoś kiedyś napisał „Wraz z przekroczeniem bramy kończy
się Twoje życie” – to prawda, tu zaczyna się życie inne, nieznane, oparte na
regulaminie, przepisach, zasadach, oparte na samotności wśród nieznanych ci
osób. Często myślimy o ludziach z tamtej strony bramy, marzymy o miejscach w
których bywaliśmy. Wspominamy czasy, kiedy jechaliśmy do domu na wigilię i
dzielenie się opłatkiem z rodziną.
Czas
stanął, choć pozornie płynie dla nas, ludzi zamkniętych w ZK. Czym jest 5 –
minutowy telefon przy 1440 minutach w ciągu jednej doby. 1440 minut ma doba,
nasi bliscy żyją każdego dnia tyle, że dla nich czas jest dłuższy, więcej
dzieje się też w ich życiu. W ciągu doby robią coś, przeżywają, doświadczają, a
w ciągu 5 minut nie są w stanie streścić tego, co spotkało ich wczoraj.
Zamknięci, odcięci od życia, pozbawieni wrażliwości, wiedzy. Wiedzy życia o
swojej rodzinie. Dla osób, które są po raz pierwszy w ZK i dla ich rodzin,
wiele rzeczy jest niezrozumiałych, dziwnych. My, osadzeni, jak i nasi bliscy,
musimy dostosować się do zasad na pozór „jasno określonych”, niemniej jednak
dziwnych. Jak radzić sobie z osadzeniem, z tęsknotą, z uczuciami? Dobre
pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Cały regulamin opiera się na
tym, co można, a czego nie można, co można powiedzieć, a czego nie. Ale wśród
tylu zasad, nakazów, zakazów – nie ma słowa o uczuciach, o tym jak przestać
tęsknić, o tym jak w 5 minut przegadać wczorajszy dzień. Dzień za dniem leci,
minuta za minutą mija, myślami za bramą jestem, próbując nabyć umiejętności
jasnowidzenia, aby wiedzieć, co moja córcia robi, co mój syn je na obiad –
próbuję uparcie nabyć umiejętności joginów, aby móc być obok tych, o których
myślę całe dnie. I tak dzień po dniu, odliczam minuty od telefonu do telefonu,
24h zaliczone. Jutro SKYPE, no i telefon, w sobotę do mamy zadzwonię, w
niedzielę do taty i syna. Co dzień zbieram okruszki informacji o mojej
rodzinie. I tę tęsknotę ukajam dźwiękiem głosu mojego syna. Jedno słowo, ton
jego głosu, mojego ojca, mówi mi o tym jak się czuje, co go dziś spotkało czy
miał udany dzień. Ton głosu mojego dziecka kryje tyle informacji… czego tu
brak? Ich bliskości, możliwości bycia obok, kiedy radują się i płaczą, kiedy
osiągają sukcesy i kiedy przegrywają…
Regulamin – zimna strona kary
AKSAMITKA
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Warszawa to bardzo dużo znaczące słowo. W tym słowie kryje się bardzo dużo! Przykro mi jest, kiedy gdzieś jadę i słyszę różne obelgi wobec mojego Miasta. Nie wiem, czy ludzie, którzy to mówią, choć trochę doświadczyli bycia w tym Mieście, czy po prostu znają Warszawę tylko ze słyszenia i wychodzi to z ich ust z czystej zazdrości. Bo jest czego pozazdrościć. Urodziłam się w Warszawie. Mieszkam w tym pięknym mieście 41 lat. Wychowałam się na Starym Powiślu. Sięgając pamięcią pamiętam stary Most Syreny – drewniany stary most. Nie zapomnę, bodajże był to rok 98, jak go rozbierali, aby postawić nowoczesny most na linach, zwany Świętokrzyskim. Pamiętam, że często chodziłam na spacery nad Wisłę, bo niedaleko mieszkałam. Łezka mi się w oku zakręciła. No i od tego mostu zaczęły się inne budowle. Załamani byli tubylcy, ponieważ nad Wisłą znajdowały się stare budy z piwem, kiełbaską i kaszanką. Starszej daty ludzie podchodzili do tych miejsc sentymentalnie. Było to miejsce spotkań na mecze, oraz spotkań znajomych w czasie wolnym od pracy, ale, jak to mówią, coś za coś. Fontanny na Starym Mieście… teraz nie można sobie nawet nóg pomoczyć, bo można mandat wyrwać. I ja pamiętam starą krzywą ósemkę – tak się mówiło na tę fontannę. Całą ekipą szło się z ręcznikami kąpać. A teraz nie ma ekipy, i nie ma mojej starej sentymentalnej krzywej ósemki. Piszę tak z łezką w oku, bo chciałabym, aby te czasy wróciły. Może i te mosty brzydko wyglądały, i te fontanny, może i nie miało to smaku, ani gustu, ale lepiej się żyło. Ale i tak pomimo tych wszystkich kolosalnych zmian, jakie nastały, bardzo kocham tę moją oszkloną łzami Warszawę. Mogłabym tak pisać, chwaląc te wszystkie budowle, ale nie nazywałabym się Dorocia. Bardzo mało zostało miejsc, które mają smak i gust starej Warszawy. Dokładnie wychowałam się na Mariensztacie, ponieważ Mariensztat to zabytkowa Kolonia, nie można tam wcisnąć między budynki nic oszklonego, jest on na tyle oryginalny. Jedynie elewacje są co jakiś czas odnawiane, i taka Warszawa mi się podoba. W chwili obecnej mieszkam na Muranowie. Kiedyś znajdowało się tam słynne Getto. Mijam się bardzo często z wycieczkami, ale najczęściej są to Żydzi związani sentymentalnie z tym miejscem. Miłe jest to dla oka, że ludzie podtrzymują swoje tradycje. Jestem dumna, że jestem Warszawianką, pomimo hałasu i wiecznie spieszących się ludzi. Potem człowiek się już przyzwyczaja do tego harmidru, jest to niezauważalne. W życiu nie zamieniłabym się na inne miejsce zamieszkania. To wszystko, co mogłabym w tych paru słowach, napisać o mojej Warszawie.
Pozdrawiam,
Dorocia
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Dziwne miejsce. Szyny i pociąg są
wszystko wydaje się być w porządku. Tylko czemu się tak denerwuję? Idę z
bagażem. Przy wejściu miły człowiek
prosi mnie o bilet. Grymasi, że tak późno zgłosiłam się – przecież pociąg
niedługo odjedzie… sprawdza mi bagaże. Po co? Może ustawa jakaś weszła? Penie
antyterrorystyczna! Cholera – zabrał mi żel do kąpieli i szampon!!! Mówi, że
dostanę inne. OK. Może fajniejsze – liczę na firmowe pamiątki z podróży 🙂
Zapakowałam niezbędne ubranie,
trochę kosmetyków – przecież tak do końca nie wiem co mi w tej podróży będzie
potrzebne. Ale ten peron? Jeden, krótki, wąski PERONKA.
Wchodzę do pociągu. Z sympatyczną
Panią Konduktorką szukamy wolnego miejsca. O! Sleeping tu jest! Każdy przedział
to kilkuosobowa, słodka kuszetka. Łóżeczka są piętrowe, trochę wąskie, ale
pościelone. Kocyki nie najpiękniejsze, ale na krótką podróż wystarczy. Ręczniki
z przemyślanym logo: AŚ-ZK. Mhm… jakiś nowy przewoźnik?!? Na razie nie
przychodzi mi nic do głowy… nie znam. Wchodzę do przedziału. Dziwne!!! Same
kobiety!!! Siedzą i każda na swoim łóżku. Trochę to wygląda jakby na pryczach
siedziały w jakimś Areszcie Śledczym albo Zakładzie Karnym, albo innym więzieniu…
Zagaduję współpasażerki… Dialogu na
razie nie ma… Nie chcą gadać… Ruszamy! Pociąg się toczy jak „żółw ociężale” …
Pani Em
Tytułem wyjaśnienia PERONKA –
korytarz więzienny wzdłuż którego znajdują się cele i więzienne pomieszczenia
socjalne.
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
„Mam tak samo jak Ty, Miasto
moje, a w nim…” moje wspomnienia i moje życie. Do Warszawy przyjechałam 20 lat
temu, na studia. Zakupy robiło się na stadionie i w budkach pod Pałacem
Kultury, centra handlowe dopiero powstawały. Czasy studenckie, to imprezy do
białego rana, w klubach, których dzisiaj już nie ma. Przyjaźnie, które wtedy
zawarłam, trwają do dziś.
Teraz „Moja Warszawa”, to przepyszne jedzenie z kuchni całego świata na Nocnym Markecie, w Hali Koszyki czy na Bulwarach Wiślanych. Pikniki z mężem na plażach po prawej stronie Wisły przy zachodzie słońca. Ogniska ze znajomymi pod Mostem Poniatowskim i letnie kino pod chmurką. Moja codzienna droga w korku do pracy i z pracy. Tu poznałam mojego męża, tu znalazłam wymarzoną pracę, tutaj poznałam moich przyjaciół.
Warszawa, to miasto wielu możliwości,
można i trzeba tu sięgać po swoje marzenia. Kocham to miasto za jego tętniące
życiem ulice, za wiecznie spieszących się ludzi, za to że miasto nie śpi, że
czas szybko płynie, że można być anonimowym.
SENSYMILLA
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl