„W Kratkę” to magazyn społeczno-artystyczny, tworzony przez kobiety odbywające karę więzienia w Areszcie Śledczym Warszawie Grochowie i polskie artystki i artystów.
Redakcja „W Kratkę” jest niezwykła, na wskroś murów, ogrodzeń, ścian, łączy w dialogu osoby, które na wolności mogłyby się nie spotkać. A we „W Kratkę” tworzą zespół, opowiadają pisaniem i malowaniem o swoim świecie, stając się zmysłami czytelników. Więcej
Wszystkie wydane numery W Kratkę znajdziesz tutaj.
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Jest
kilka rzeczy, o których na pewno nie wiecie o moim mieście „B”. Każdy, kto tam
był, o nich wie.
Choćby
to, że miasto jest położone na pięknych terenach lubelszczyzny. I to, że po
ulicy chodzą tam sami pogodni ludzie, że ruch na ulicach jest szalony,
chaotyczny, nieprzewidywalny, bo nieprzerwanym strumieniem pędzą po nich samochody,
rowerzyści, motocykliści, a między nimi spacerują starsze panie z psami. Czasem
nie spacerują, tylko stoją w filozoficznym zamyśle, patrząc na taki blok ,,NR
9’’. Pełen barw, namalowanych ptaków, dziecinnych bohomazów, prania, hałasu,
chaosu, jest tak brzydki, że uroczy. Tylko dla kogo – dla mieszkańców czy
ludzi, którzy koło niego przechodzą?
Na 760
bloków w całym mieście jest tylko jeden taki, na moim osiedlu, wśród innych
szarych budynków, w kształcie paczki po zapałkach stoi on NR 9. Pewnie jesteście
ciekawi czym się wyróżnia. A tym np. że żeby wejść do jednego z mieszkańców
trzeba wejść przez balkon. Gdy jestem przy tym, przypomina mi się taka
anegdota: umówiłam się na randkę z kumplem i miał do mnie przyjechać pierwszy
raz i mówię do niego, że do mnie wchodzi się przez balkon, a on do mnie : to aż
tak u Ciebie krucho, że nie masz drzwi?” – ubawiłam się wtedy. A ja do niego
„nie, taki blok 😊”. Tak – ten mój blok, w którym się
wychowałam, stawiałam pierwsze kroki, straciłam pierwsze mleczaki, uczyłam się
chodzić, jeździć na rowerze, pierwszy raz się pocałowałam – mogłabym tak bez
końca. NR 9 jest inny, jest pomalowany na zielono – żółto – czerwono. Na dachu
i na skraju rynien są zamontowane metalowe koguty, a nieopodal ich stoją
wielkie „talerze białe” od kablówki. Na zewnątrz na bocznych ścianach jest
pokryty naszymi osiedlowymi rysunkami, nikt do dnia dzisiejszego ich nie zmył.
Pamiętam, jak cyrklem stawiałam serduszko z inicjałami swej miłości. Są do
dziś, jak inne malowidła. To nasze wspólne wspomnienia. Od 33 lat, bo tyle mam,
nadal mieszkają Ci sami ludzie. Nasza Mała Wspólnota, każdy siebie zna. Gdy
dzieje się jednemu krzywda, drugi biegnie z pomocą. Balkony niby podobne,
jednak inne, każdy inaczej udekorowany. Na jednym kwiaty, na drugim lampiony,
na trzecim, u Pani Stasi, zawsze pełno ubrań, „wnuki, ale prania z nich” cicho
się uśmiecha. Pamiętam gdy za małolata robiłyśmy sobie na balkonach namioty,
pokazy mody, każda z szaf coś wyciągała. Gdy o tym wspominam łza spływa po
policzku, bo mimo tylu lat, pamiętam to tak gdy by to było wczoraj. Czy się
zmienił? NIE! Widziałam go w zeszłą środę na Skype – nadal jest barwny – ludzie
jakby trochę pomarszczeni – ale uśmiechnięci.
W moim
bloku „cudowne miałam widoki”. Z jednego pokoju piękny biały budynek, co to
było – a MIEJSCOWY SZPITAL. Gdy mi się nudziło i nie mogłam zasnąć to liczyłam
sobie okna na piętrze 😊. Las z drugiej strony, dwa pokoje
wychodziły na przedszkole, tam pełno 3 – 6 latków, śmiech, radość dzieci co
dnia, a zimą góra pokryta śniegiem i My na sankach lub lepiący bałwana. Blok
pełen wspomnień..
Bo to
jest inne miasto – tylko tutaj park na środku miasta, a dookoła niego rondo
nieoznakowane. Tylko tam są cudowne lody u Kotka, tylko tam jest targowisko na
starym jeziorku.
I tylko
tam musiałam się znaleźć, żeby móc odkryć życie od kuchni w peegierowskim
bloku.
EVELINE
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Zacznę od
puzzli. Pewnie nie raz układałaś puzzle i nie raz trzymałaś w ręku malutki
element, który wydawał się do niczego nieprzydatny? Miał taki kształt, który
nijak nie chciał pasować do tego, co już miałaś ułożone? A czasami kształt był
OK, tylko rysunek nie pasował… Mi, nie raz, przy układaniu puzzli zdawało się, że w życiu nie dopasuję jakiegoś
elementu… Niby rysunek podobny i kształt wydaje się OK, ale żadnym sposobem nie
mogę tego wpasować w całość. Wydawało mi się, że ten element zawieruszył się z
innego pudełka puzzli… Czasem była chwila olśnienia, spojrzenia inaczej, i
puzel trafiał na swoje miejsce, przygotowane specjalnie dla niego, a czasami
trzeba było ułożyć wszystkie inne, żeby zobaczyć, gdzie jest miejsce na tego
,,trudnego’’, który wydawał się do niczego nie pasować.
Z pewnością też znacie to uczucie. A ja ostatnimi czasy myślałam, że do takiej układanki z puzzli podobne jest nasze życie – Bóg wyznaczył ramy i położył pierwsze puzzle. I miał zamysł, co to ma być za piękny, poruszający, chwytający za serce obraz? Ten obraz składa się z malutkich części, epizodów z naszego życia, z których jedna pasuje dokładnie do drugiej, i razem tworzą sensowną całość. Choć nie raz pojedynczo wydają się bezsensowne, brzydkie, niegodne uwagi… Dopiero po wpasowaniu w całość widzisz, że to zdarzenie ,,miało sens’’ w odniesieniu do całości, że bez tej części obraz nie byłby pełny.
Ale czy to
znaczy, że cokolwiek zrobimy, jest OK? W żadnym wypadku! On tylko zaczął,
dalsze puzzle to zdarzenia z naszego życia. To nasze pragnienia, nasze wybory,
nasz wolny czas, nasza praca, nasze marzenia, nasze wzloty i upadki, itd., itp.
I jest to obraz otwarty, malowany na bieżąco – boży projekt jest doskonały, ale
my wcale nie musimy go chcieć! Możemy stwierdzić, że lepiej wiemy, czego
chcemy. Lepiej wiemy, z czym nam do twarzy, co nam wyjdzie na dobre… I tym
sposobem to, co mogło być piękne i doskonałe, jest takie sobie, a czasami jest
nawet obrzydliwe… I tak dzień po dniu dokładamy kolejne ,,puzzle’’ i niestety
czasami to, co w bożym pomyśle miało być doskonałe, jest mocno ,,takie sobie’’.
A może się zdarzyć i tak, że nasza układanka pasuje tylko do głębin piekła i
nigdzie indziej… Ale jest też jasna strona tej układanki J. Nie możemy zmienić tych puzzli, które już ,,zajęły swoje
miejsca’’ w naszym obrazie. Ale pozostało jeszcze trochę wolnego miejsca. Te
kolejne, które będziemy dokładać, mogą zupełnie zmienić charakter całości.
Jakiś trudny element w połączeniu z innymi może wyglądać już zupełnie inaczej J. Więc bardzo ważne jest to, co było, ale jeszcze ważniejsze
to, co będzie!
Pozdrawiam
Barbarę M.
Dorocia
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Fundacja Dom Kultury serdecznie dziękuje Blondi, autorce tego niecodziennego postu. Dzięki takim wypowiedziom nasze działania, działania Służby Więziennej i blogerek tworzących tego bloga nabierają głębokiego sensu i motywują do dalszej pracy.
Autorką filmu jest Blondi.
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Wczoraj była tutaj jakaś awaria; chwilę przed 18-stą zgasły wszystkie światła i przestała też lecieć woda. Dwa najbardziej potrzebne źródła zostały odcięte. Zapewne dla bezpieczeństwa cele wcześniej pozamykali. Wiadomą raczej rzeczą jest, że taka niecodzienna sytuacja uzewnętrznia różne zachowania, np. w celi obok zaczęły głośniej się śmiać, ogólnie głośniej rozmawiać, gdzieś dalej ktoś siarczyście zaklął (odważny, bo ciemno? Czy przypadkiem wpadł na stół? J). Za murem, który dzień nasz damski pawilon od męskiego jakiegoś chojraka ,,pobrało’’ mocno brak świateł, zaczął wyzywać – aż dwie wybrane cele (!) od konfidentów administracyjnych (nie pytajcie mnie czy za dnia nimi nie są J). Ale prawdą jest, że może w innym przypadku lub okolicznościach zaciekawiłby ten wykwit słów, ale wczoraj zwyczajnie rozbawił większość cel. Tamci wyzywani – też mu się odwdzięczyli ,,60-tką’’ i to nie jest wymawianie sobie, ile kto ma lat. Zamiar pewnie był, że miało boleć, a rozśmieszyło 1/3 kryminału.
W mojej celi bardziej się przejmowałyśmy brakiem wody – bo by się
przydało umyć albo zagotować wodę w czajniku na herbatę. Mi osobiście jeść się
zachciało, w planach miałam zrobić sobie zupkę, wszystko było przygotowane dużo
wcześniej – rifon ostry, jedno jajko na twardo, pół serka topionego ,,o smaku
sera gouda’’, przyprawy – pieprz, koperek i tabasco… a zrobiłam sobie 3 kanapki
z jajkiem. Dzień jak co dzień – kanapki! A miał być – prawie że – uroczyście! J Kanapki bez herbaty marnie smakują… i w ogóle jakoś zimno
się zrobiło, choć od dwóch już dni u nas leciutko grzeją kaloryfery. Jak tak
sobie leżałam w tej ciemności, na tym moim górnym łóżku i patrzyłam w to ciemne
okno, to pomyślałam sobie, że dotkliwą karą byłoby takie nieoświetlone
pomieszczenie. W którym nie widać żadnego kształtu i słychać jedynie pracę
poszczególnych przedmiotów. Niby rozmowy się toczyły, było nawet głośniej niż
zwykle, to ta niewidoczność zaczęła działać pod przykrywką. Pamiętam jak parę
lat temu w wyznaczonych godzinach wyłączana była faza. W taką pogodę, jaka jest
obecnie, na spacery mało osób chodzi, a ja właśnie to lubię, i ten chłodek i tą
samotność. Wielokrotnie wracałam lekko przemarźnięta i człowiekowi chciało się tej gorącej
herbaty, normalna rzecz, ale niestety. Bywały dni – że oddziałowa idealnie mi
wyznaczyła godzinę spaceru, a były i też takie, że po powrocie nie piłam 2
godziny. Niby nic, ale często tak jest, że często chce się wtedy, kiedy tego
nie ma.
Siedzę na celi
niepalącej, ale to nie oznacza, że brak u nas zapalniczek! Otóż były aż 3 sztuki.
Nie bawiłyśmy się jak na koncercie i nie oświecałyśmy sobie płomieniem.
Zapalniczki kupowane są głównie do laserka, który w tym miejscu zastępuje mini
latarkę. Wczoraj jeden laser dopiero padł po – dokończeniu listu, zrobieniu
kolacji i jeszcze zdaniu apelu J. Ja kupuję bransoletki, bo potrzebuję do opalania bransoletek
sznurkowych, ale też ciekawostką może być to, że w takiej zapalniczce są aż
trzy małe baterie, które są idealne do zegarka. A tutaj na baterie trzeba mieć
talon, więc… Polak potrafi J. Światło ,,oddali’’ ok godziny 21:00. Wodę chwilę później i życie
ucichło… tylko jakaś nadal głodna się obudziłam.
Pełnoletnia
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Moim zdaniem, skoro już znalazłam
się w tym miejscu i muszę tu spędzić dłuższy czas, uznałam, że muszę go
wykorzystać z jak największym zyskiem dla siebie. Życie jest zbyt piękne, by
bezproduktywnie je marnować, dlatego przede wszystkim należy pracować – czy to
w więzieniu czy na wolności, to jest niezmienny atrybut życia – bez pracy nie
ma kołaczy 😊.
Jednak, ponieważ nie samą pracą człowiek żyje, postanowiłam nie tracić czasu i
uzupełnić braki w edukacji. Na wolności nie miałabym na to czasu, bo dom, dzieci,
praca, codzienne obowiązki. Tu, zamiast siedzieć i „pierdzieć w stołek”, mogę
zrobić coś dla siebie. Jak postanowiłam, tak zrobiłam, i skończyłam jedną
szkołę i nauczyłam się zawodu, ale czułam niedosyt – podjęłam więc naukę w L.O.
Ukończyłam, podeszłam do matury – zdałam. Jestem kobieta energiczną, lubiącą
się uczyć, rozwijać, czerpać nowe informację i umiejętności, więc ponieważ nie
miałam możliwości uczenia się dalej, nic poza maturą – polskie jednostki
penitencjarne nie proponują kobietom nic więcej – ukończyłam kursy zawodowe.
Jako hobby wyszywam, szydełkuję i robię wiele manualnych prac… Jeżeli chodzi o
mnie, to lubię to robić, sprawia mi to przyjemność, tym większą, im bardziej
obdarowana osoba cieszy się z danego drobiazgu… Lubię innym sprawiać radość,
gdy choć na chwilę pojawia się uśmiech na ich twarzy, a oczy zabłysną, tym
bardziej cieszę się ja. To jest mój sposób na to miejsce i niemarnotrawienie w
nim czasu. Jednak każdy człowiek ma swoje potrzeby, zainteresowania, każdy lubi
co innego. Dla jednych przyjemnością będzie czytanie książek i rozwijanie przez
to się intelektualnie, dla innych rozwiązywanie krzyżówek, a jeszcze ktoś inny
będzie pisał czy malował obrazy…
Uważam że dla każdego będzie to indywidualny zakres zajęć,
który pozwoli nie zwariować w tym miejscu. Musimy też pamiętać że każdy
człowiek ma inne potrzeby. Ja postanowiłam uczyć się i pracować, brać udział w
różnych charytatywnych akcjach, pracować społecznie na rzecz innych, wspierać i
pomagać słabszym. To jest mój sposób na przetrwanie i wyciągnięcie z tego
miejsca i pobytu tu jak najwięcej dla siebie, nie zapominając o tym, że to, jak
wykorzystam ten czas tu, może mi pomóc, gdy powrócę do domu.
Z pozdrowieniami,
Diablica
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl