Misia Mała

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Cześć ludzie, ludziska!

Zajęcia z Justyną D.S. i wszystkimi osobami, które je prowadzą u nas, zmotywowały mnie do napisania o mojej historii życia. Będzie to krótki przekaz, ponieważ będziecie mieli możliwość jeszcze nie raz w pełni ją usłyszeć, bo po wyjściu z AŚ/ZK mam w planach przekazać swoje doświadczenie życiowe młodszym pokoleniom, aby dowiedziały się, jak można łatwo popełnić błędy i jak potrafi dotknąć życie bez względu na to, w jakim środowisku przebywamy.

Zanim zagłębisz się w moją historię, weź sobie te słowa niżej do serducha!

Zamiast mnie osądzać i oceniać moje życie, włóż buty, przejdź ścieżki, które ja przeszłam, przeżyj moje bóle, smutki i cierpienia… Wytrzymaj tyle, ile ja wytrzymałam, upadnij tam, gdzie ja upadłam i podnieś się tak samo, jak ja się podniosłam. Kiedy już naprawdę poznasz moją historię, będziesz miał prawo, żeby oceniać moje życie, tylko myślę, że może Cię to przerosnąć!

Od dzieciaka miałam ciężko, bo rozbita rodzina i miłości garść niewielka. Rozbita rodzina to mało powiedziane – stracone młode lata, bo w ośrodkach i bidulach przesiedziane. W domu alkohol i przemoc, coraz bardziej buntowałam się. Od szóstego roku życia żyłam w wielkim strachu, moja Kochana Mamusia leżała w śpiączce w szpitalu. W końcu po pięciu latach stało się najgorsze – na zawsze ją straciłam. Rodzina zastępcza to nie to samo, nawet Prababcia i dalsza rodzina nie dawała sobie ze mną rady – ja wiem, że gdzieś tam jesteś, tęsknię za Tobą, Mamo!

Ojca praktycznie nie miałam, bo większość mojego dzieciństwa w kryminałach przesiedział.

W końcu kolejna rodzina zastępcza. Wujek był wojskowym, tak bardzo chcę o tym zapomnieć. Szczerze go nienawidzę, ale muszę o nim wspomnieć.

Kieruję to do Ciebie, ty chory pajacu! Jak mogłeś tak bardzo bić małe dziecko?! W tym wersie nie będę się za bardzo rozwijać na Twój temat, bo nie jesteś nawet tego wart, ale parę słów sobie zapamiętaj. Kiedy trafisz do piekła, mój diabeł Cię nie pominie. Będziesz smażył się w smole srogo, tego żałował. Pomyślisz wtedy o mnie i będziesz wspominał moje słowa.

Do dziś pamiętam, jak uciekałam z domu i szukałam pomocy. W końcu się udało i wyciągnęłam też rodzeństwo z tego piekła.

Potem złe towarzystwo, inaczej być nie mogło, wychowana tak naprawdę przez brudne ulice. Bardzo zbłądziłam i nikt nie umiał mnie powstrzymać, nawet rodzeństwo i dobrzy przyjaciele rodziny. Miałam 12 lat, jak zaczęłam próbować, jak smakują używki. Alkohol, narkotyki, popełniałam już pierwsze przestępstwa, tak bardzo załamałam się po śmierci Mamy. Nic mi nie pomogło! Brakowało mi ciepła, wsparcia, prawdziwej rodziny. Ja tak nie chciałam żyć, przeklinałam urodziny, ciągle przez organy ścigana, bo żyłam na gigancie. Uciekałam z biduli do mojej schorowanej prababci, aby przy niej być i pomagać.

Miałam 15 lat, gdy trafiłam do MOW-u. Troszkę się ogarnęłam, ale to było za mało, więc  na nogi nie stanęłam.

W 2016 roku znów kolejna tragedia – ukochana prababcia też stanęła u bram nieba. Ona była dla mnie wszystkim, zawsze mnie broniła, zostały tylko siostry, za które też stanę murem, mimo że są bardzo chore. Nikt nie ma prawa ich dotknąć, pobić, obrażać, wyśmiewać z powodu chorób, chyba że chce mieć ze mną na pieńku. Coraz bardziej zaczęłam się podnosić, aż w końcu się udało!

Trener Kuba, którego poznałam, dotarł do mnie z czasem. Traktowałam go jak ojca, mogłam zawsze na niego liczyć. W końcu odkryłam swoje pasje – zapasy i trójbój siłowy. Ogólnie poszłam w sport całą sobą. A trójbój siłowy to moja pasja – nie bez powodu trafiłam do klubu Tytan Team Łódź. Ciężko w MOW-ie trenowałam, tak się oddałam mojej pasji, że zostałam dwukrotną mistrzynią Polski i jednokrotną mistrzynią Europy. Jako junior! Z czasem wstąpiłam do wolontariatu dzięki pewnej wychowawczyni, bo pragnęłam pomagać innym dzieciom. Co tydzień byłam w szpitalu Fundacja Krwinka dla Dzieci z Chorobami Nowotworowymi. Dobrze to wspominam, mimo widoku cierpiących dzieci.

Kiedy wyszłam z MOW-u, to długo nie minęło i zaczęłam znowu odwalać. Powrót na stare śmieci nie był dobrym pomysłem. Nawet daleka rodzina się mnie wyparła i musiałam sama sobie radzić. Bracia, o których nie wspominam, byli w kryminale. Musiałam liczyć tylko na siebie.

Picie, pobicia, kradzieże, damski bokser – przy tym ciągle mi serce krwawi, bo chodzę z nożem wbitym. Mężczyzną Cię nie nazwę nigdy.

Szczerze, ja się cieszę, że jestem w kryminale, bo odcięłam się od wszystkiego. Miałam nieskończone 20 lat, jak tu przyszłam i do dzisiaj tu tkwię. Jeszcze trochę i wyjdę, zacznę nową drogę. Jak to piszę do was, mam 24 lata i bardzo się cieszę, że mogę poznawać dobrych ludzi uczestnicząc w zajęciach – po wyjściu będę utrzymywała kontakt z Fundacją Dom Kultury.

Chyba na tyle wystarczy, nie będę was zanudzać. Trzymajcie się!

Misia Mała


Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001



One thought on “Misia Mała

  1. “Jeśli marzysz o czymś, czego nigdy nie miałeś, musisz być gotów zrobić coś, czego nigdy nie robiłeś.” – Thomas Jefferson
    Twoja historia jest smutna. Życzę Tobie dużo siły i odwagi. Abyś za jakiś czas mogła powiedzieć było warto! Zawsze jest czas na zmianę, na to aby swoimi sprawami pokierować inaczej. Jesteś młoda, popełniłaś błędy. Wierzę, że jeśli zechcesz napiszesz jeszcze nie jeden fantastyczny rozdział tej historii. Twojej historii. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie i Twoją przyszłość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *