Rachunek sumienia

W celi, fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Kiedy miałam 15 lat, odwróciłam się od Boga, ponieważ długo patrzyłam, jak mój ukochany dziadziuś, osoba bardzo wierząca, umiera. Wtedy powiedziałam sobie, że Bóg nie może istnieć, skoro pozwala na to, aby osoba, która tak bardzo go kocha, umierała w takich męczarniach.

Przez długie lata żyłam w przekonaniu, że Bóg nie istnieje, nawet śmiałam się, że jestem głęboko niewierząca. Wiele lat później narozrabiałam, szukałam sensu i powodu tego wszystkiego. Zaczęłam medytować, zaglądać w głąb siebie. Kończyłam różnego rodzaju kursy rozwoju osobistego, głębsze techniki medytacji,  i w pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że to wszystko i tak prowadzi do jednego Boga.

Miałam koleżankę, która była bardzo wierząca i zaproponowała mi spowiedź życia. Byłam przerażona, a moje przerażenie sięgnęło zenitu, kiedy zobaczyłam rachunek sumienia, według którego należy się wyspowiadać. Pamiętam jak dzisiaj, kiedy do niej zadzwoniłam płacząc, że mam 80% grzechów z tej listy. Zaczęła mnie uspokajać, mówiąc, że wszyscy tak mają po tak długiej przerwie. Siadłam z rachunkiem sumienia w ręku i z pełną szczerością wypisałam wszystko punk po punkcie. Od najdrobniejszych rzeczy, przekroczenia prędkości, po najcięższe, powód skazania przez sąd.

Poszłam na spotkanie, nieprzypadkowe. Ksiądz został dla mnie wybrany i czekał na mnie. Siedliśmy w małej kapliczce, zaczęłam opowiadać, byłam bardzo zdenerwowana, ręce mi się trzęsły, a łzy same zaczęły płynąć. To było wspaniałe przeżycie. To nie była tylko spowiedź, to było spotkanie z przyjacielem, który słuchał, rozmawiał, pomagał i nie osądzał. Pamiętam, że na samym końcu uklękłam przed ołtarzem, a ksiądz położył rękę na mojej głowie i oddał mnie Bogu. Wstałam i poczułam jakby ktoś ściągnął ze mnie ogromny ciężar, poczułam się taka lekka, świat wyglądał na jaśniejszy. Dostałam oczywiście pokutę, która nie była zwykłą pokutą.

Miałam obejrzeć film o Jezusie, przeczytać książkę (wskazaną przez księdza), iść na mszą i przyjąć komunię świętą. Wszystko wypełniłam z ogromną satysfakcją i poczułam szczęście. Pamiętam tę pierwszą mszę z przyjęciem komunii. Po prostu byłam uczestnikiem, słuchałam każdego wypowiadanego słowa, każdego dźwięku organów. Potem przyjęłam komunię świętą. Długo klęczałam modląc się i dziękując za to, co się dokonało.

Dziewczyny, nie wiem czy jesteście wierzące czy nie, ale może warto zrobić sobie prawdziwy rachunek sumienia. Ja polecam, bardzo dużo to daje. Przede wszystkim spokój, zrozumienie i poczucie obecności kogoś, komu bardzo zależy na Tobie.

Sabina

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl

Uśmiech zza krat

Wersja okładki W Kratkę nr IV

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Na łóżku siedzi po turecku drobna blondynka. Głowę ma pochyloną nad książką. Koło niej piętrzy się pokaźny stosik różnorakich pozycji z naszej biblioteki. Kalina jest namiętną czytelniczką, chociaż nie każda książka ją wciąga. Dlatego zawsze musi mieć ich większą ilość, żeby wybrać te, które ją zainteresują. Kiedy Kalina nie ma co czytać, jest prawdziwie niepocieszona, a kiedy już trafi na szczególnie ciekawą dla niej lekturę, wpada w czytelniczy trans. Wtedy jest obecna w celi wyłącznie ciałem i żeby się z nią skontaktować, trzeba się trochę natrudzić (np. zawołać ją podniesionym głosem albo lekko szturchnąć, bo inaczej nasze słowa do niej nie docierają).

Czytanie to sposób Kaliny na więzienne odosobnienie, ponieważ jest osobą niezwykle energiczną. Gdy się za coś bierze, to robota pali jej się w rękach, aż iskry lecą. Wcale nie przesadzam! Jej energia dosłownie rozsadza ograniczoną celową przestrzeń, toteż podróże Kaliny do pozbawionego ograniczeń świata literackiej wyobraźni stanowią swego rodzaju zawór bezpieczeństwa, którym uchodzi nadmiar tej energii, nie mieszczący się w ciasnym światku celi. 

Kalina często się uśmiecha. Jej uśmiech zawsze sięga oczu i jest zaraźliwy – nie sposób się nie uśmiechnąć, kiedy go zobaczysz. Czasem jednak uśmiech Kaliny znika, a oczy smutnieją, z błękitnych robiąc się szare. Dzieje się tak po szczególnie wzruszających rozmowach z rodziną, zwłaszcza z mamą. Kalina pochodzi z dużej z i zżytej rodziny; na wolności czekają na nią, oprócz mamy, synek, bracia, siostry, ciocie i wujkowie, a także mali siostrzeńcy. Czeka też narzeczony. Kalina jest kochana przez bliskich i dlatego jej pobyt za kratami stanowi dla nich bardzo traumatyczne doświadczenie, ale wierzą w nią i w nowy początek – już razem.

Kalina nie należy do osób złych. Znalazła się w tym miejscu nie na długo, bo na niecałe dwa lata, ale w jej przypadku to i tak za długo. Ot, młodzieńcza naiwność, zauroczenie niewłaściwym chłopakiem i kłopoty z prawem gotowe. Na szczęście te kłopoty to jedynie lekkomyślnie zaciągnięty kredyt.

Pomimo negatywnej strony wyroku Kaliny, mądrze wykorzystała ona ten czas odosobnienia, przemyślała wiele spraw i doszła do wniosków, które w przyszłości pomogą jej żyć rozsądniej. Pozbyła się też ciągot do szaleństw, mogących zrujnować najlepszą egzystencję. Zrozumiała, że często to, co wydaje się nam „fajne”, jest takie tylko na krótką metę, więc nie warto się łakomić.

Co jeszcze mogę powiedzieć o Kalinie? W celi jest dobrą towarzyszką, można na nią liczyć w potrzebie, porozmawiać, pośmiać się. Zwiedziła trochę miejsc poza Polską, podobnie jak jej krewni, toteż ma w zanadrzu wiele ciekawych opowieści o ludziach i obyczajach. Dla mnie, zapalonej podróżniczki, to bardzo interesujące posłuchać, jak ktoś inny postrzega niektóre zjawiska zachodzące poza granicami naszego kraju.

Kalina w przyszłym roku będzie już wolnym człowiekiem. Osobiście życzę jej, by ułożyła sobie szczęśliwie życie i by lekcja z pobytu tutaj ustrzegła ją przed kolejnymi błędami. Mam nadzieję,że tak się stanie, bo moim zdaniem jest ona jedną z tych osób, które zasługują na drugą szansę od społeczeństwa.

Zośka

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl

Gry i zabawy w celi

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Tak z biegu to trudno sobie wyobrazić, że w więziennej celi można się bawić. Hasło GRY I ZABAWY… ŚWIETLICOWE kojarzy się bardziej z wyjazdem kolonijnym, a nie z pobytem tutaj. Różnice są zasadnicze, a główna jest taka, że tu człowiek musi zorganizować sobie zajęcie czy rozrywkę we własnym zakresie, co nie jest takie proste. Niby nie po to trafiamy do więzienia, żeby się ,,bawić’’, ale też nie po to, aby zanudzić się na śmierć – takiej kary na szczęście nie ma w kodeksie, choć czasem niejedna osoba jest bliska jej wykonania. Prędzej niż później i bez względu na długość wyroku, każdy skazany leży i ma myśli typu ,,ależ się nudzę’’.

Można, po pierwsze, czytać książki, o ile ktoś lubi. W sumie to nawet ci, którzy w życiu nie czytali prawie wcale – tu sięgną po coś do czytania. To chyba najlepszy ,,zabijacz czasu’’ z ogólnodostępnych w więzieniu. Osobiście, uwielbiam czytać, ale nawet miłość do książek w pewnym momencie staje się rutyną, a wtedy na myśl o sięgnięciu po kolejną pozycję przyprawia o mdłości.

Można, po drugie,  rozwiązywać krzyżówki, bo to według niektórych rozwija lub poprawia pamięć. Nie dla tych, którzy chcą o czymś zapomnieć. Ja po panoramiczne sięgam sporadycznie, tak w ostateczności, bo hasła wpisuję z automatu, więc średnio mnie to bawi. Ale żeby zająć choć kawałek dnia, też dobre.

Można, po trzecie, grać w karty, z czego dosyć często korzystam. Lubię remika, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto potrafi w to grać, albo szybko się nauczy. Rzadziej trafiam na kogoś, kto gra w kanastę, ale bywa. Jeszcze ani razu nie spotkałam osoby, która grałaby w brydża i bardzo tego żałuję.

Można, po czwarte, grać w scrabble. I to jest świetny czasoumilacz. Kiedyś tą grą wręcz ,,molestowałam’’ swą przyjaciółkę i codziennie potrafiłyśmy pół dnia przesiedzieć nad planszą. W końcu miała dość i mnie, i tej gry, więc grałam sama ze sobą, co było też fajne, ale już nie tak zabawne. Przy okazji – Pełnoletnia – dziękuję Ci za ten czas przy różnych wersjach scrabble. Można, po piąte, uczyć się języków obcych. Czy się lubi czy nie to zawsze coś, a nuż przyda się kiedyś w przyszłości.

Można, po szóste, rozmawiać z innymi współosadzonymi, o ile ma się takie towarzystwo, że jest o czym pogadać, bo bywa z tym różnie i czasami człowiek staje się niemową, a żałuje, że słyszy.

Można, po siódme, dostać totalnej głupawki i śmiać się do rozpuku, aż boli brzuch i całą szczena, a powodu do tej radości żadnego konkretnego nie ma.

Można, po ósme, wymyślać co tylko się da i co komu przyjdzie do głowy – na małej przestrzeni wychodzą z tego czasem jaja.

Można, po dziewiąte – i to będzie obecnie mój ulubiony punkt – grać na konsoli. Stara jestem, ale jeszcze z tego nie wyrosłam i tak mi się jakoś zdaje, że będę siedziała przed ekranem z kontrolerem w rękach nawet gdy zbliżę się do setki. W domu nie mogłabym sobie pozwolić na to, żeby spędzić tyle czasu przy grze, poza tym miałabym tam ciekawsze i  zdecydowanie przyjemniejsze rzeczy do zrobienia, ale tu… no cóż – nie ma takiej siły, która odkleiłaby mnie od konsoli. Nie mogę się rozpisywać na ten temat, bo dłuuugo bym nie skończyła.

Można, po dziesiąte, haftować (nie, nie po imprezie), robić na szydełku, drutach i w ogóle zająć sobie czas takimi manualnymi duperelstwami.  Czasochłonne, przyjemne i potrafi przynieść efekt w postaci czyjegoś uśmiechu, gdy ktoś taki dostanie robótkę w formie prezentu.

Najistotniejsze jest to, aby cokolwiek tu robić i na tyle rzadko, na ile to możliwe, mieć tę myśl, że nudzi mi się.

Pozdrawiam, Małgosia

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl

Jakie były Święta Bożego Narodzenia i jaki będzie Nowy Rok?

Fundacyjne spotkanie wigilijne z blogerkami na Grochowie w 2016 r., fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Boże Narodzenie, pierwsza gwiazdka, Wigilia… Tego, jak te dni pamiętam, gdy spędzałam je w domu, opisałam w tekście ,,Święta podczas pandemii’’. Tak więc teraz napiszę tak na tu i teraz.

Tym razem składając życzenia świąteczne nie życzyłam dziewczynom szczęśliwych, przede wszystkich spokojnych, ponieważ dla mnie, jak i dla moich najbliższych, tam, za murem, te święta nie były szczęśliwe, ze względu na rozłąkę. Bałam się wręcz jak Mama i mój Synek poradzą sobie, są całkiem sami… Z jednej i drugiej strony muru te święta były samotne, nieprzyjemnie, nie fajne jak co roku – inne! Zamiast w domu byłam/ jestem tutaj. Na szczęście w tym całym dla mnie nieszczęściu, jestem w gronie osób mi życzliwych i starałyśmy się, pomimo smutku, przeżyć te święta w jak najmilszej atmosferze. Pozbyć się choć w ten jeden najważniejszy dzień – Wigilię – smutku, chandry… Zapomnieć choć na chwilę, gdzie jesteśmy, nie zmuszać się do snu z myślą, by obudzić się już za chwilę, ale następnego dnia, albo 24 godziny później (marzenie ściętej głowy). Co by spędzić te święta miło i nie musieć wymazywać ich sobie z pamięci, bo np. były tak liche. Zrobiłam sernik na zimno z galaretką – co prawda chłodzony na oknie, budyniowca na szybko z herbatnikami dwusmakowego, z dodatkiem wiórków kokosowych 😊.  Pani S pięknie poukładała produkty, które zamiast złotej tacy czy porcelanowego talerza, były na zielonym plastiku, ale wbrew pozorom wyglądało to świetnie. Kompot zrobiła z jabłek, który pomimo braku kuchenki wyszedł świetny 😊. Desery wyszły przepyszne. Przed kolacją wigilijną przystroiłyśmy razem stół (pseudo obrusem), ułożyłyśmy sztućce, położyłyśmy opłatek, którym później, w czasie wieczerzy, podzieliłyśmy się. Pomimo tęsknoty za domem, smutku w serduszkach, spędziłyśmy ten czas miło, w spokoju…

W pierwszy dzień świąt dorobiłam deserki, co prawda mniejsze, ale smaczne i zrobione od serduszka. Na szczęście święta, święta i po świętach! Moim ,,prezentem’’ było to, że mogłam zobaczyć moich bliskich, partnera, a nawet choinkę, dużą, pięknie przystrojoną oraz mniejszą, u tego mojego jedynego, dzięki rozmowie przez Skype. To mi wystarczy szczerze powiem…

Za parę dni mamy Sylwestra, Nowy Rok 2021, nie mam pojęcia, jak te momenty spędzę, i nie wiem czy będę miała na tyle sił, by nie zalec w łóżku. Żeby nie przespać tego czasu, zapomnieć o wszystkim i nie mieć świadomości, że nadal tu jestem, że nie mogę być tam, za bramą. A może jednak nie, może zrobię dla nas coś na słodko, jakiś deserek, dobrą kawkę czy herbatkę z cynamonem i jabłuszkiem, jeśli nie ma ochoty na kawę. Przystroimy stół, tak jak przy Wigilii. Od pani M wyduszę kilka połyskujących konfetti… Coś pomyślę, może pomoże mi w tym wychowawczyni K-O, pani Ewa 😊. Coś wymyślę z dziewczynami. I nie myślę o nie wiadomo jakim imprezowaniu (nie po tej stronie), ale na pooglądaniu sylwestra na ekranie. Chyba się skuszę, oczywiście jeśli wszystkie będziemy tego chciały. No i może uda się ze Skype’m w Nowym Roku, coś miłego.  Fajnie  by było!

Kochani, pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę Wam szczęśliwego Nowego Roku 2021. Aby ten przyszły rok był lepszy, efektywniejszy, pełen niespodzianek. Aby każdy z nas, po tej stronie muru, miał możliwość szybszego powrotu do domu. A Wy, którzy jesteście po tej drugiej, milszej stronie, mieli również lepszy przyszły rok. Dla młodszych – sukcesów szkolnych, a dla całej reszty – sukcesów w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Spokojniejszego, zdrowszego, po prostu lepszego Nowego 2021 Roku! Życzę Wam z całego serduszka, szczerze!

Pozdrawiam, Taka Ja

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl