Co bym zmieniła w więzieniu

Bardzo dziękujemy artystce Magdzie Gładeckiej za utworzenie tej pięknej ilustracji i przekazanie jej eWKratke.pl pro bono.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie FDK-SNO-1024x399-1.jpg
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Chciałabym zmienić przede wszystkim to, że powinnyśmy mieć możliwość „swojego głosu” przy załatwianiu różnych formalnych rzeczy. Ciągle każą nam na wszystko czekać, ciągle słyszymy „dzwoniłem”, „mówiłem”, lecz tak naprawdę nic z tego nie wynika. Ta bezradność, którą ciągle tutaj mamy, jest strasznie wkurzająca. Czasem do tego stopnia, że z nadmiaru emocji człowiek zaczyna płakać i w sumie tylko tyle mu pozostaje. Chciałabym też zmienić tą izolację, która ciągle jest taka, że nie możemy mieć płatnej pracy, uczestniczyć w wielu rzeczach, a wszystko jest zależne od czyjegoś humoru czy chęci, a nie od tego, ile ktoś z nas daje z siebie. Chciałabym zmienić podejście służby zdrowia do osadzonych: przez to, jakie czasami elementy tutaj siedzą, inni, którzy naprawdę potrzebują pomocy, są zlewani, co jest chore.

No i wiadomo, kontakt z rodziną: chciałabym mieć więcej telefonów, skype’ów, na których, mimo braku widzeń, ma się 10 minut na zobaczenie bliskich. Nie każdy mieszka w Warszawie, czasami kilometry czy stan zdrowia nie pozwalają bliskim na przyjazd, ale tutaj przecież nikt się tym nie interesuje. Jednym zdaniem, jesteśmy tylko „numerkami w rejestrze”.

X


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 05_znak_uproszczony_kolor_biale_tlo-1-1024x288.png

Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001Otwórz panel publikacjiOtwórz panel publikacjiOtwórz panel publikacji

Marzenia – endorfiny, hormon szczęścia

Fot. Małgorzata Brus
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie FDK-SNO-1024x399-1.jpg
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Każdy z nas ma marzenia, każdy z nas o czymś marzy, każdy z nas „coś” planuje. Każdy chciałby coś mieć, coś osiągnąć. Marzenia są piękne, a jeszcze piękniejsze stają się, gdy zostają zrealizowane. Niezależnie od wieku, w jakim jesteśmy, marzenia są zawsze. Będąc małymi dziećmi marzyliśmy o tym, aby rodzice kupili nam najpiękniejszą lalkę albo najbardziej „wypasiony” samochodzik z naszej dziecięcej wyobraźni. Oczywiście my rodzice w większości przypadków robimy wszystko, aby spełnić realne marzenia naszych pociech, gdyż wywołuje uśmiech na ich buźkach. Dziewczynki marzą o tym, żeby być księżniczkami z ulubionych bajek, a chłopcy super bohaterami z nadzwyczajnymi mocami. Dzieci na tym etapie rozwoju nie zdają sobie jeszcze sprawy, że postacie z bajek to fikcja. Później przechodząc w wiek młodzieżowy marzenia stają się bardziej realne, stopniowo przechodzą w plany.

Marzymy, planujemy, aby skończyć z jak najlepszym wynikiem szkołę, co otworzy nam furtkę na przyszłość. Marzymy, aby zdać jak najszybciej prawo jazdy i nie być zależnym od rodziców. Mieć najładniejszą dziewczynę w szkole, bądź najprzystojniejszego chłopaka.

Natomiast, gdy wchodzimy w dorosły wiek zaczynamy realizować nasze marzenia stopniowo planując wszystko, ponieważ marzenia to pewnego rodzaju plany i aby zostały zrealizowane musimy mieć dobry plan i sukcesywnie do tego dążyć. Generalnie wszystko jest możliwe, wszystko jest w zasięgu naszych rąk, tylko trzeba tego chcieć.

Nie strącajmy sobie sami, „wysoko zawieszonych poprzeczek”. Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z naszym planem. Nie zawsze wszystko zostanie podane nam na tacy. Jednak grunt to nie poddawać się. Często o swoje marzenia musimy zawalczyć, często metodą „prób i błędów”. Czasem też, w połowie drogi okazuje się, że nie idzie nam najlepiej, lecz zamiast się poddawać, przeanalizujemy „nasz plan” raz jeszcze, może warto wprowadzić jakieś zmiany, ulepszyć.

Pamiętajcie, marzenia to plany, to cele. A cele, które osiągniemy to również pewien etap w drodze do spełnienia naszych marzeń. Dlatego jak sami widzicie, niezależnie od naszego wieku, od małego dziecka po dorosłość mamy marzenia. W zależności od tego, na jakim etapie życia jesteśmy, są one różne, z wiekiem wzrastają. Jedno jest pewne: nieważne ile mamy lat, nie ważne czy są to mniejsze czy większe marzenia. Ważne jest to, że zawsze wywołują uśmiech na naszych twarzach i są endorfinami, hormonami szczęścia.

Aszera


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 05_znak_uproszczony_kolor_biale_tlo-1-1024x288.png

Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001Otwórz panel publikacjiOtwórz panel publikacji

WAKACJE W WIĘZIENIU

Spacerniak więzienny , fot. Małgorzata Brus
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie FDK-SNO-1024x399-1.jpg
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Z pewnością dla nikogo więzienie nie jest idealnym miejscem do spędzania letniego urlopu… Ja oczywiście również nie jestem zachwycona tym, że KOLEJNE wakacje spędzę za kratami. Mimo to, zamiast skupiać się na stratach i użalaniu nad swoim losem, wolę przedstawić Wam pozytywne strony najcieplejszej pory roku.

Generalnie lato zawsze było (i jest!) moim ulubionym sezonem – pobyt w pudle niczego tu nie zmienia! Co prawda jego zalety różnią się w zależności od „strony muru”, po której się znajduję, ale nadal tak samo obfituję w pozytywy.

W wakacje, najważniejszym elementem mojego dnia, są dla mnie spacery. W pozostałą część roku właściwie nie wynurzam się z pawilonu mieszkalnego, a niebo widzę praktycznie tylko w drodze na magazyn czy salę widzeń (pomijając oczywiście ten jego mały, zakratowany skrawek widoczny z mojego okna ponad blindą z plexi). Powodem tego jest fakt, że nasze spacerniaki znacznie różnią się od tych pokazywanych w TV, w kryminalnych filmach i serialach… w rzeczywistości nie jest to żaden skwerek otoczony płotem z siatki, a jedynie depresyjna, betonowa klitka wielkości kilku metrów kwadratowych. Siatka rozciąga się tu jedynie jako „sufit” (zamontowany chyba po to, żebyśmy nawet patrząc w niebo pamiętały gdzie jesteśmy). Zadeptany trawnik, umiejscowiony na środku owej klitki (nie większy niż 2x3m), nie rodzi już praktycznie nic, a jedyną wątpliwą „ozdobę” tego prostokąta ubitej ziemi, stanowi zniszczona ławeczka, zbita z trzech spróchniałych (i niejednokrotnie połamanych) desek.

Cały spacerniak otacza niegdyś biały mur, którego otynkowanie w wielu miejscach pęka i odpada. Mnożące się przez lata bazgroły, pozostawione przez znudzone spacerowiczki na każdej dostępnej powierzchni, tworzą obraz niezliczonych historii miłości i nienawiści (ze zdecydowaną przewagą tych drugich).

Dementując kolejny telewizyjny mit o więzieniach, muszę też podkreślić, że na spacerach nie spotykamy się ze wszystkimi innymi osadzonymi z jednostki, większość cel (w tym moja) jest na nie prowadzona osobno, w związku z czym, nawet taka stricte towarzyska motywacja do przewietrzenia nie ma racji bytu.

W wakacje wszystko się jednak odmienia. Spacer staje się dla mnie najważniejszą częścią dnia i to wokół niego kręci się cały jego rozkład. Rano mam motywację żeby wstać i się ogarnąć (bo nigdy nie wiadomo, o której po nas przyjdą). Potem ładuję swoje wewnętrzne akumulatory promieniami słonecznymi, opalając się w tak dziwnych pozycjach, że przypomina to zaawansowaną praktykę jogi.

Kiedy człowiek leży z zamkniętymi oczami w pełnym słońcu, różnice praktycznie się zacierają, nie ma znaczenia czy masz pod sobą ręcznik plażowy czy bluzę od więziennego mundurka… nie ma znaczenia również to czy otaczają Cię te obrzydliwe, pomazane mury z popękanym tynkiem, czy też pięciogwiazdkowy hotel gdzieś na egzotycznych wyspach. Odpędzasz się od takich samych komarów jak na Mazurach, a do spoconego ciała przykleja Ci się taki sam piasek jak na plaży nad Bałtykiem.

Letnie spacery są dla mnie jak taka „mała przepustka na wolność”. Wracam na celę z lepszym nastrojem i samopoczuciem. Czuję też, że wyglądam zdrowiej i mniej „więziennie”, bo moją skórę pokrywa lekka opalenizna. Cały otaczający mnie syf traci trochę swojej obrzydliwości, a ja sama nabieram nowych sił, żeby jakoś brnąć przez to wszystko.

Prawda jest taka, że różnica między „tutaj” a „tam” jest kolosalna i z tym nie ma co dyskutować… ale słońce jest jedno dla wszystkich – tak samo piękne nad Sopotem, Hiszpanią czy A.Ś. Warszawa-Grochów.

Życzę Wam miłego lata – bez względu na to, gdzie je spędzacie.

– A. –


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury –państwowego funduszu celowego.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 05_znak_uproszczony_kolor_biale_tlo-1-1024x288.png

Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001Otwórz panel publikacji

CZYSZCZENIE PAMIĘCI

Autorka ilustracji: Magdalena Gładecka. Ilustracja wykonana w ramach pracy licencjackiej na kierunku Grafika, Wydział Prawa i Komunikacji Społecznej we Wrocławiu, Uniwersytet SWPS.
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Źle śpię lub nie sypiam wcale i wtedy przez moją głowę przebiega stado dzików. Myśli krążą tak nieznośnie, że marzę o przeprowadzeniu lobotomii mózgu, zatrzymaniu gonitwy niezliczonych impulsów w neuronowym labiryncie, albo przynajmniej o przeprowadzeniu operacji czyszczenia pamięci przez system antywirusowy, by z radością patrzeć na paski postępu, bo tak bardzo chciałabym kliknąć w zapominanie. Chciałabym uwolnić się od gniotących duszę wycinków, od zbędnej wiedzy, zupy mlecznej z więzienia, od imion, twarzy, nazwisk, które raz spotkane, na zawsze wpadają mi w mózgowe zwoje i zostają z nimi jak Himilsbach z angielskim. Ale nie mam żadnego programu czyszczącego… Właściwie to nie mam tutaj niczego co chociaż pomogłoby mi zapomnieć. Podczas gdy w normalnym życiu mamy dużą nadpodaż łatwej kultury, wszystkie streamingi filmowe i serialowe, gry, książki, muzyka na Spotify, wszystko na pstryknięcie palcami, bez potrzeby wychodzenia z domu. Tak łatwo się zresetować, odciąć i nie myśleć… a tutaj każdą emocję, czy to radość, czy smutek odczuwa się mocniej i mimo, że pojedyncze kwiatki na spacerniaku pachną piękniej, to gówno śmierdzi bardziej i chyba nic tego nie zmieni.

A może jednak macie sposoby na odcinanie i zapominanie?

Piszcie! See U Soon

Kerasu


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury –państwowego funduszu celowego.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 05_znak_uproszczony_kolor_biale_tlo-1-1024x288.png

Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001