Pożyczki

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

Pierwszy dzień na „półotworku”. Cieszą nas sąsiedzkie odwiedziny i chętnie pożyczamy papierosy, kawę, koperty, znaczki. Przez kolejne dni te same osoby z wizytą o jeszcze jednego papierosa, jeszcze jedną kawę.

Dziewczyny pierwsze „zatrybiły”. – Nie mamy papierosów, kawy też!

Nie palę, ale kawę mam. Znowu przeszłam obojętnie obok żebrzącego?

Majka

Co widzę po przebudzeniu?

 

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

Moje pobudki nie należą do najmilszych. Po przebudzeniu widzę cztery ściany i zielony kolor dookoła. Może wam się wydaje, że to nic strasznego, ale dla mnie każde przebudzenie ze snu jest traumą. Te niby nic nieznaczące rzeczy czy kolory, które widzę każdego ranka, wywołują u mnie negatywne uczucia. Złość na samą siebie, że tu jestem, smutek, żal, tęsknotę za domem i gniew na wszystkich dookoła (współosadzonych i SW), że znowu muszę ich oglądać!

Na zielono są pomalowane nasze metalowe, piętrowe łóżka i szafki. Mówią, że zieleń to kolor nadziei i że ma właściwości kojące. Bzdura! Dla mnie kolor zielony to kolor mojego zniewolenia i nieszczęścia. Z niczym innym on mi się nie kojarzy. Po każdym smutnym dla mnie przebudzeniu, które niesie za sobą gorycz, smutek i niezadowolenie, Pokrzepiam się widokiem fotografii moich najbliższych. W momencie, gdy patrzę na zdjęcia moich dzieci i rodziny, odchodzi mi złość. To oni dają mi siłę i motywację. To dla nich muszę przetrwać każdy kolejny dzień. I to dzięki nim odpędzam te złe emocje każdego poranka.

Drzazga

Początek wakacji

 

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

Co robiłam na początku wakacji jak byłam jeszcze w szkole?

Jak byłam uczennicą to wakacje były dla mnie czymś w rodzaju prezentu, lub wygranej szóstki w totka. Początki wakacji były pełne radości i śmiechu. Zaczynało się planowanie wyjazdów nad morze, w góry lub na Mazury.

Jeśli do wyjazdu było jeszcze trochę czasu, to ten czas spędzałam aktywnie i radośnie z przyjaciółmi lub rodziną. Robiliśmy wypady nad wodę, jeździliśmy na rowerach, biegaliśmy po lasach, graliśmy w podchody. Robiłam same miłe rzeczy, na które miałam ochotę i do niczego nie musiałam się zmuszać.

Każde wakacje i ich początek wspominam z uśmiechem. Nawet te komary, które mnie wiecznie gryzły i poparzenia słoneczne wywołują u mnie uśmiech.

Drzazga

O rany! Przeszukuje głowę, co robiłam? Co robiłam? Czy miałam nadmiar wolnego czasu? Na pewno. Cieszyłam się spotkaniami ze znajomymi. Wyczekiwałam wyjazdu na kolonie. Biegałam po mieście robiąc zakupy. Byłam wiecznie zajęta, szczęśliwa, pełna optymizmu i wiary, że świat stoi przede mną otworem.

Kiedy to wszystko zgubiłam?

Bella

Po pierwsze, to najbardziej pamiętam, że jak trenowałam koszykówkę, to wakacje już miałam zaplanowane. Czekałam po prostu, kiedy będzie termin wyjazdu na obóz sportowy i tyle. Mama zajmowała się zakupem potrzebnych rzeczy.

Po drugie, to nie wszystkie wakacje miałam zorganizowane. Jak rodzice byli razem, i to jest jakiś paradoks, nie wyjeżdżaliśmy razem. Ewentualnie ja z mamą. Bywały wakacje, że siedziałam w domu całe dwa miesiące i jakoś też zleciało. Jeździłam na basen „Wisłą” i było dobrze.

Nie pamiętam nic szczególnego, co robiłam na początku wakacji. Chyba zwyczajnie czekałam na zaplanowane wyjazdy, albo na to, co przyniesie dzień.

Pełnoletnia

Trudne pytanie…

Otóż nic szczególnego. Zaraz jak tylko skończył się rok szkolny, jeśli chodzi o mnie, to się czasem nudziłam. Część wakacji spędzałam u swoich dziadków na wsi, część na koloniach szkolnych. Końcówka wakacji to standard, czyli zakup podręczników i innych potrzebnych akcesoriów.

Chcę powiedzieć o rzeczy, która tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego doprowadzała mnie do szału. Biegałam po sklepach za juniorkami, które były obowiązkowym obuwiem w szkole.

Kiedy chodziłam do szkoły to panowała komuna. Zasady, które nas, jako dzieci obowiązywały były zupełnie inne niż teraz. Uważam, ze teraz jest dużo więcej luzu, ale też więcej pomocy szkolnych. I to dostępnych.

Barbarka

Na początku wakacji zawsze przychodziła ulga, że to koniec nauki i mam przed sobą całe dwa miesiące beztroskiego czasu zabawy oraz wypoczynku. Potem przychodził czas na pakowanie walizek na kolonie i frajda z możliwości wypoczynku nad wodą lub w górach.

Jeszcze jedna rzecz, jaką sobie przypominam z początku wakacji, to chwalenie się świadectwem i promocją do następnej klasy.

Kicia

Na początku wakacji razem z koleżankami odpuszczałyśmy sobie szkołę. Odpuszczałyśmy szkołę, lekcje. Czyli wakacje zaczynały się trochę wcześniej. Zajęcia nie były już takie, że trzeba było się uczyć i pilnie słuchać. Często też chodziłyśmy na wagary.

Madlenn

Lato! Idziemy pod prysznic…

 

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 


 

 

Przede wszystkim zacznijmy od tego, że obecnie tu, gdzie jesteśmy – np. pod celą 5 osób, kibelek i umywalka – niestety jest to rzecz nierealna, żeby ktokolwiek z nas w dni upalne, gdzie temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza, w oknach blindy (zatem bardzo ograniczony dostęp powietrza), więc siedzimy pod celą i łapiemy oddech jak ryby w wodzie. Jest bardzo gorąco i duszno.

Barbarka

 ♦

 

Prysznic mamy tylko dwa razy w tygodniu, środa i niedziela. Człowiek się cieszy, jak są te dwa dni, ale nie zawsze to jest fajny prysznic – bo słabe ciśnienie. Gdyby większy był kącik sanitarny w celi, to wchodziłabym w miskę i oblewała się z drugiej, robiłabym „Titanica” i już. A tak to: w gorące dni miska zimnej wody i stopy do niej – super sposób na ochłodzenie. Ja noszę morką bandankę jako opaskę na głowie. I robię mini „Titanica” – spłukuję się gąbką z wodą.

 Pełnoletnia

 ♦

 

Upał i skwar lejący się z nieba. A do środy, czyli prysznica, jeszcze dwa dni. No, trzeba radzić sobie sposobem. Chłodna woda z butelki daje lekkie ochłodzenie, choć to marny substytut łaźni. Pomimo iż mam zaledwie 156 cm wzrostu, umywalka pod celą wzbrania się przed możliwością zanurzenia mnie całej w sobie, tak więc na raty: twarz, ręka, pacha, pierś. A nogi w miskę? Błeee… Pozostaje nadzieja, dotrwanie do wspomnianej środy. Oczywiście, o ile na łaźni woda będzie lecieć, a nie kapać.

 Pik

Trudne chwile w więzieniu 2

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

 

 

Samo więzienie nie jest aż tak trudną rzeczą, jak to sobie łatwo można wyobrazić. Wiadomo, że to nie hotel SPA, lecz kara za popełnione wykroczenie łamiące prawo. Ja jestem w stanie przystosować się do danej sytuacji i miejsca, w którym się znajduję, tak po prostu mam od zawsze, a w szczególności poza murami, tak więc nie samo więzienie i warunki w nim panujące mnie przerażają, ale ludzie, których tu spotkałam.

Z moich dotychczasowych obserwacji wynika, że co drugi lub trzeci osadzony to narkoman lub ćpun. Ci ludzie są specyficzni, rzadko się zdarza, że osoby te są zdrowe, bo w większości to HCF lub HIV i inne różnego rodzaju choroby, zarówno skóry jak i innych partii ciała. Ponieważ te osoby nie są izolowane od pozostałych więźniów, uważam na to w szczególności, a w chwili obecnej doprowadziłam swoje zachowanie i ostrożność do perfekcji.

Dosyć też daje w kość rozłąka z najbliższymi, w tym przypadku rodzina, znajomi z pracy i w ogóle ludzie nam bliscy. Mózgi nasze nie funkcjonują do końca tak jak w normalnym życiu, zdarzają się zaniki pamięci i wiele innych zachowań, takie jak lęki bez przyczyny itp.

Zdarzają się również obawy, że nigdy już chyba nie wyjdę z tego piekła.

Ale są też dni, kiedy zaczynając nowy dzień, po prostu od rana, tak jak w piosence, mam dobry humor.

Barbarka