Chciałabym..

Malowidło w świetlicy Aresztu na Grochowie autorstwa osadzonych kobiet i artystki Joanny Świerczyńskiej, fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Chciałabym, aby moje pierwsze Święta poza murami były Świętami, jakie będę dzielić z ludźmi, których kocham i są dla mnie najważniejsi.

Mam nadzieję, że zniknie już wrażenie jakbym była obok, a nie z nimi. Jakbym była poza ich światem, ich codziennością, przeżyciami.

Chciałabym już nie czuć się obco wśród tych najbliższych, bo przecież przez 25 lat nie dzieliliśmy ze sobą Świąt, urodzin, znajomych, różnego rodzaju dużych i małych tragedii i szczęść poza drobnymi sprawami, o których można pogadać przez telefon.

Chciałabym, aby dzieci mojego rodzeństwa już bawiły się ze mną ochoczo, a nie wstydziły się cioci, która wzięła się nie wiadomo skąd.

Na szczęście będę miała prawie cały rok (bo wychodzę w styczniu) na odnowienie, a z niektórymi zbudowanie nowych relacji i więzi.

Będziemy mieć czas na poznanie się od nowa.

Obyśmy się sobie spodobali.

MONISIA 🙂


Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001



SHAME…

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Nie opowiem podnoszącej na duchu opowieści o wewnętrznej solidarności rodem ze “Skazanych na Showshank”, bo więzienie to świat poza światem, świat zamknięty wewnątrz innego świata, gdzie wszystko ma bardzo wysoką cenę, za wysoką. Czasem jedna zła decyzja wbije w ziemię tak mocno, że pogrążamy sami siebie, bojąc się zrobić właściwy ruch i brniemy w to kłamstwo, zataczając koła jak na sprężynie. A nim dłużej to trwa, tym trudniej wydostać się z tej spirali… Strach spłyca myślenie i życie tak strasznie uwiera, że coś, co szokuje jednego dnia, za chwilę stanowi normę, a granica tej normy przesuwa się każdego dnia tak mocno, że nagle staje człowiek pod ścianą, która z każdej strony ma drut kolczasty, a tuż obok jest studnia strachu bez dna. 

Mnie przez ostatni miesiąc życie tutaj tak koszmarnie przygniotło, że wydawało mi się, że zostały mi tylko zamknięte powieki, żeby już nic nie widzieć i były jak zasłony odcinające mnie od rzeczywistości. Czułam taki straszny ból, że wydawało mi się, że nawet miłość boli, ale to nie prawda. Samotność boli, odrzucenie boli, utrata ukochanej osoby boli, zazdrość boli, tęsknota boli. Wszyscy mylą te rzeczy z miłością, podczas gdy miłość jest jedyną rzeczą na świecie, która przysłania cały ból i sprawia, że znowu możemy poczuć się wspaniale. Miłość jest jedyną rzeczą na świecie, która nie boli. Prawie o tym zapomniałam, ze strachu. Dlatego pamiętajcie – nie bójcie się, zawsze znajdzie się ktoś, kto stanie po Waszej stronie. Ja się bałam i boję, dlatego nie wiem, czy kiedyś uwolnię się od tego uczucia upokorzenia i wstydu, mimo że to nie ja powinnam się wstydzić.

A dla tych, którzy to czytają i nigdy nie byli w więzieniu: niech Wasze zasady już zawsze wyznacza Kodeks Karny, bo każdy dzień tutaj jest stracony.

Kerasu


Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001



Taka ja „Znowu tu”

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Kochani Czytelnicy. Jak zawsze pozdrawiam serdecznie.

Wracając do Was i do tego “przybytku ROZPACZY” może opiszę Wam ten powrót…

Nie jest to przyjemny dla mnie temat, ponieważ nie jestem dumna z tego, że tu jestem… Moja głupota jest nie do “przepalenia” …  Ale powiem Wam, jak to wyglądało z mojej strony… 

Chęć zarobku “szybkiego”, jak czasem bywa, głupota wzięła górę… Bo mogę remont zrobić na szybko, bo mogę pomóc finansowo mamie i synowi, mogę zadbać o siebie… Częściowo tak było, ale ten “proceder”, na szczęście długo nie trwał i szybko mnie złapali! Czemu na szczęście? Dlatego, że gdyby dłużej się to ciągnęło, to pewnie miałabym lata świetlne do odsiadki, a nie 4 lata i to nie koniec – niestety, wiadomo, że te dłuższe wyroki robią MAYDAY z głowy i przewijają się różne myśli…

Ale to nie ważne. 

W momencie, gdy wjeżdżasz na teren aresztu, wchodzisz do pomieszczenia przy magazynie, ten zapach, który czujesz kolejny raz… Nienawidzę tego zapachu, dźwięku uderzenia krat oraz klapy… (drzwi od celi – przypis redakcji).

Po raz kolejny droga z kostką (podstawowe wyposażenie, m.in. naczycznia sztućce, koc itp.) do pawilonu, widok baraków, o którym jeszcze chwilę temu tak bardzo próbowałam zapomnieć tak bardzo… 

Korytarz oddziału, ten sam tylko piętro niżej, kolory ścian, powieszone telefoniczne budki (żółte) po lewej stronie, świetlica, ambulatorium… 

To wszystko już było… Nienawidzę tego widoku, ale przecież nie zamknę oczu. Nowe zasady, ukrócone telefony i kajdanki za każdym razem przy poruszaniu się po pawilonie i terenie… 

Przecież nie było mnie przez chwilę, a tu takie zmiany… Nie mogę przyzwyczaić się do tego, choć ludzie mówią, że podobno można! Nierealne… 

Kolejny raz wchodzę na celę, poznaję nowe osoby, ale częściej już jest tak, że znam dziewczyny, które tu są… Wiadomo że pytają, co się dzieje na wolności, pytają np. o wspólnych znajomych i jakieś inne wspólne sprawy… 

W momencie, gdy światło zgasło, leżałam już przygotowana do snu, gdy wszyscy zamilkli, pogrążeni snem, moje myśli krążyły po głowie… 

Widok krat, tych samych pomimo innego numeru celi… Takiego samego okna, widoku “pleksy” – podświetlanej latarniami. Ten sam widok, który będzie mnie “raczył” przez kolejnych kilka lat! Myśli, które się przewijały jak film na ekranie w kinie, obrazy, które odchodzą i wracają, moja tęsknota tworzy obrazy moich bliskich, domu, domu mojej mamy i syna, jedno przez drugie, bądź inne również, tak bardzo bliskie… Powodujące smutek, żal, rezygnację, utratę wiary w w samą siebie, że pozwoliłam z głupoty na znalezienie się znowu w tym miejscu… 

Z chęci szybkiego zarobku… 

Wszyscy, każda z nas osadzonych, pewnie inaczej to odczuwa, tak jak kobiety, które pierwszy raz są tu odbywające karę więzienia… Dla wszystkich ich odczucia są zupełnie inne, wszystko jest dla nich “nowe”, ciekawe choć nie w sensie, że jest tu fajnie, tylko w kwestii spostrzeżeń. Dla mnie, jako recydywy, jest to jak “deja vu”, ale realne! 

Teraz najważniejsze dla mnie jest to, aby po raz kolejny zmierzyć się z rzeczywistością i wyrokiem, ale tym razem o dłuższym czasie, który będę miała tutaj spędzić… 

Nadal nie mogę się pogodzić z wyrokiem ani z tym, że dopuściłam do niego… Jak również z innymi rzeczami, które kłębią mi się w głowie! 

Iść do przodu i wyciągnąć jak najwięcej z tej odsiadki, ile tylko mogę… Nie patrzeć za siebie, tylko przed! Wykorzystać ten czas, tak bardzo jak się da – KONSTRUKTYWNIE! Wiem jedno, że nie zamierzam tutaj wracać i muszę zmienić swoje życie, przewracając swój “świat” do góry nogami… 

Czytelnicy, dziękuje, że jesteście i poświęcacie czas na czytanie tekstów naszych oraz ogólnie za zainteresowanie i wspieranie nas. To by było na tyle w tym temacie.

Piszcie, czy tekst Wam się podobał i co o tym myślicie. Pozdrawiam gorąco! Z “dolnego pokładu” – Taka Ja – 

P.S. Bardzo gorące pozdrowienia dla redakcji oraz Fundacji Dom Kultury. Przepraszam, że nie mogę być z Wami, ale jak widać jestem całym serduchem, buziole! 

Taka Ja 


Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001



Zwierzaki 2

Nadja i Zofija, pieski ze schroniska dla zwierząt Fundacji Ostatnia Szansa – Boguszyce, fot. Agnieszka Piotrowska
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Kiedy byłam u drugiej babci na wakacjach, mama poinformowała mnie, że wokół naszego domu błąka się pies. Gdy rodzice wracali do domu (po niedzielnym obiadku u babci) postanowiłam, że wracam razem z nimi. Zaczęłam codziennie nosić temu pieskowi pokarm i zostawiać go przy stodole. Z czasem nadałam mu imię ‚,Barry’’. Barry bardzo się do mnie przywiązał. Podczas jednej z kąpieli w rzece, gdy nurkowałam, Barry wskoczył do wody, chwycił mnie zębami za włosy i ciągnął w stronę brzegu na piasek. Wszyscy myśleli z początku, że mnie zaatakował, a on mi uratował życie. Choć upłynęło od tego zdarzenia ponad 25 lat, to ja je wciąż dobrze pamiętam i miło wspominam. 🙂

Warto kochać zwierzęta, bo one zawsze odwdzięczają się bezwarunkową miłością. Zwierzęta nie tylko wprowadzają do naszego życia radość, ale i sprawiają, że stajemy się lepszymi ludźmi. Uczą też nas odpowiedzialności i miłości. 🙂

Rubin

Chciałabym Ci powiedzieć, że zwierzęta nigdy nie zdradzają, jeśli się je kocha, a ludzie bardzo często. Zwierzęta są wierne.

Aneta


Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001