Moje więzienne wakacyjne marzenia

Fot. Zuzanna Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Moim największym marzeniem jest móc przytulić moje ukochane wnuczki, które na dzień dzisiejszy są sensem mojego życia. Cieszy mnie fakt, że ten czas jest już bliski. Będę je rozpieszczać i tuczyć jak Baba Jaga Jasia i Małgosię.

Jeszcze jednym, ale drugoplanowym marzeniem jest wyjazd do Peru, abym mogła się wyciszyć, uspokoić emocje, zrobić bilans sama ze sobą.

Ryba

Największym moim marzeniem jest (w chwili obecnej) spędzić letnie miesiące po drugiej stronie muru. Wsiąść w samochód/na motor i … pojechać daleko przed siebie.

Poczuć wiatr we włosach, promienie słońca na twarzy, ciepły deszczyk, tęczę na żywo, wschody i zachody słońca na plaży – być wszędzie, tylko nie tutaj! Pozdrawiam wszystkich wakacjuszy, he, he, he!

Bella

Jak każdego więźnia – moim marzeniem jest po prostu wyjść na wolność. Nie wiem, czy w moim przypadku nie lepiej by było napisać – moim marzeniem jest dożyć wyjścia. Ale jak już będzie mi to dane, to spełnię swoje kolejne: zjem obiad z bliskimi, pójdę z nimi na spacer, nacieszę oczy obrazami, kolorami, uszy dźwiękami. Wezmę psa ze schroniska i pomarzę o wyjeździe. Kiedyś uwielbiałam jeziora, ale teraz jak byłoby mi dane, to pojechałabym w góry. Tutaj lubię samotność – bo jej nie mam, tam pojechałabym z bliskimi. Moi rodzice są po rozwodzie wiele lat, nie rozmawiają ze sobą – więc dorzucam marzenie, by pojechać gdzieś z nimi razem. Oni pewnie by wybrali morze. Wszystko jedno gdzie – aby tam, aby z nimi, aby daleko stąd.

Pełnoletnia

Sylwetka: Basia

 

 

Kącik zabaw dla dzieci w więzieniu, fot. Małgorzata Brus

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

Zajęcia z pisania eWKratke to możliwość poznawania wciąż nowych osób: ktoś wychodzi, ktoś odjeżdża do innego zakładu, ktoś dołącza do grupy. Dlatego co pewien czas publikujemy sylwetki naszych dziennikarek.

– Jak teraz zamkniesz oczy – o czym myślisz?

– O swoim wnuczku i dzieciach.

– Co według ciebie jest najfajniejszego w byciu dzieckiem?

– Jest to coś wspaniałego, jest się rozpieszczanym, ma się dużo zabawek, bo się dużo dostaje. Ojciec mi tyle rzeczy kupował i chciałabym wrócić do czasów dzieciństwa.

– Czy chciałabyś takiego życia, jak miałaś sama, dla wnuczka?

– Zdecydowanie tak! Jest śliczny, nie da się go nie kochać.

– Przed czym chciałabyś go uchronić?

– Przed narkotykami, bo znam z doświadczenia straty, jakie przynoszą.

Rozmawiałam z Basią, naszą świetlicową, z którą chodzę na różne zajęcia. Jest to 55-letnia babcia, uśmiechnięta przez całą rozmowę. Basia pochodzi z Ochoty i jest tu (w więzieniu) już trzeci raz. Z siedem miesięcy opuszcza Z.K. I pragnie zabrać wnuczka na plac zabaw.

Rozmawiała: Pełnoletnia

Sylwetka: Bella

Bella, fot. Małgorzata Brus

 

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

Zajęcia z pisania eWKratke to możliwość poznawania wciąż nowych osób: ktoś wychodzi, ktoś odjeżdża do innego zakładu, ktoś dołącza do grupy. Dlatego co pewien czas publikujemy sylwetki naszych dziennikarek.

 

Sylwetka: Bella

Szczupła wysoka energiczna blondynka, tak energiczna, że swoją energią obdarzyłaby wiele osób. Mówi tak szybko, jak szybko porusza się po peronce; i nie ważne, czy niesie jakieś paczki, czy  idzie z książką.

Zaskoczyła mnie ilość książek, które pochłania, ale dzięki temu korzystam z jej biblioteki. Jej zawód jakby tłumaczy zamiłowanie do czytania, bo ludzie zawodów ścisłych to urodzeni humaniści.

Niektórym osobom przeszkadzają ludzie udzielający się w życiu oddziału. Ta czasem głośna, o zielonych oczach blondynka nie robi tu jednak „kariery”. Realizuje siebie, tę sprzed pobytu tutaj… i tylko tyle. I aż tyle!

Napisała: Majka

Co zrobić z czasem?

 

Fot. Iwona Gajo

           

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

 

Szkoda, że nie można go cofnąć. Choć jeden raz. Jedna taka możliwość dana każdemu człowiekowi, każdemu może w innym czasie? Tylko kiedy by było wiadomo, że to jest właśnie ten moment na cofnięcie? Popełniamy tak dużo błędów, że trzeba naprawdę spieprzyć sobie życie, by pochylić się nad nimi, popatrzeć na te błędy i wybrać według siebie ten, do którego nie powinno dojść. A jeśli po tym zdarzy się coś jeszcze gorszego?

Ktoś kiedyś powiedział: „Dużo ludzi nie wie, co zrobić z czasem. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu”.

Chciałabym móc powiedzieć tak lekko i pospolicie, że nie zmarnowałam tego czasu. Tylko którego? Bo w mojej głowie to trochę miałam czas – życie PRZED i obecny czas. Niekiedy mi się zdarza myśleć o czasie – życiu PO.

W obecnej sytuacji, w której się znajduję, wyszukuję sobie, by choć dzień szybciej leciał, by nie patrzeć na zegarek, a podjechanie kalifaktorek z jedzeniem było zaskoczeniem: „To już kolacja?!”.

Mam słaby moment teraz na wszystko, nie mogę pójść do pracy, problemy bliskich gniotą mi głowę, przyjaciel mnie zawiódł i nawet w temat jest budka telefoniczna – na czas.

Jakbym miała się tylko skoncentrować na czasie tutaj – i co z nim zrobić, to powiedziałabym, że to indywidualna sprawa.

Można go „przeleżeć” lub „zabić”. Od zabicia czasu wiele rzeczy się zaczyna, idzie się na jakieś spotkanie, zapisuje się na jakieś zajęcia, jeśli spełniasz warunki, to na kurs zawodowy, podejmujesz pracę (o ile możesz) lub naukę (wtedy też zmiana kryminału). Z nudów robisz kartkę, serwetkę, serię ćwiczeń. Coś w międzyczasie zaczyna się podobać, sprawiać radość. Każde wyjście z „nudów” coś pokazało, czegoś nauczyło. Jak się ma „więcej czasu”, można napisać książkę. Ostatnio mnie też dopadł taki pomysł. Tyle lat w więzieniu, tyle twarzy, cel, zmian. Dużo do powiedzenia. Ale książka to nie ucieczka z tego miejsca, tylko jeszcze rozdrapywanie niefajnych momentów. Na to zawsze przyjdzie czas…

Trzeba dużo obserwować i słuchać. Nie każda praca jest dla ciebie dobra, nie każde zajęcia przynoszą frajdę. Ale nie można uciekać od wszystkich ludzi, tutaj też można spotkać, poznać kogoś wartościowego. Kogoś, kto może ci pomóc nawet po wyjściu. Nie ma recepty, by super-lux czas spożytkować w więzieniu, ale można go nie zmarnować. Choć ja akurat jestem przykładem na marnowanie. Im dłużej siedzę, tym mniej mi się chce…

 

Pełnoletnia

Sylwetka blogerki

 

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

Zajęcia z pisania eWKratke to możliwość poznawania wciąż nowych osób: ktoś wychodzi, ktoś odjeżdża do innego zakładu, ktoś dołącza do grupy. Dlatego co pewien czas publikujemy sylwetki naszych dziennikarek.

 

Sylwetka: Ewenement

Justyna jest małą, wesolutką dziewczyną. Ma około 30 lat i marchewkowe włosy; jest otwarta i zabawna. Ciekaw jestem, czy przeszkadza jej to w życiu, czy ludzie nie myślą, że skoro jest wciąż taka wesoła, to mogą ją lekceważyć. – Jak sobie w tym radzisz? – pytam.

–Lubię taka być – Justyna odpowiada bez najmniejszego wahania. – Kolega mnie opisał, że jestem zwariowana, jak ten świat. Chociaż jest to też zasłona dymna: dla osób, których nie lubię,  jestem chamska i wredna. Mam więc dwie twarze. Szczerość, bezinteresowność, prawdę i poczucie humoru – zostawiam dla przyjaciół.

Justyna radzi mi, żebym zawsze był sobą. Człowiek wyluzowany inaczej się zachowuje, sztywniak robi coś, bo musi, nie dlatego, że chce. Podkreśla, że bardzo lubi chodzić na zajęcia z pisania i jest wdzięczna, za obecność ludzi z wolności.

Justyna nie siedzi za wielkie przestępstwa, lecz za jazdę pod wpływem alkoholu (na szczęście nie spowodowała wypadku, ale została złapana nietrzeźwa za kółkiem po raz drugi). Justyna po aresztowaniu przekonała się, że ludzi na wolności potrafią być fałszywi. Została jest tylko garstka przyjaciół z bardzo wielu znajomych i przyjaciół, których miała na zewnątrz.

Zajęcia to odskocznia od problemów. Justyna lubi wylewać swoje myśli i żale na papier. – Tylko kartce mogę do końca zaufać, bo wiem, że mnie nie wyda – mówi sentencjonalnie. Podkreśla, że pisze od dziecka. Czytelnikom eWKratkę dedykuje jeden ze swoich wierszy.

Rozmawiał: Leszek

 

 Dlaczego

Dlaczego – nie mogę już żyć?

Dlaczego – nie mogę być wolna?

Dlaczego – nie mogę już śnić?

Dlaczego – w mym sercu trwa wojna?

Dlaczego – mój świat zasnął już?

Dlaczego – już nie mam mych snów?

Dlaczego – już nadszedł kres?

Dlaczego –  mi teraz tak źle?

 

Ewenement

 

Pożyczki

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

Pierwszy dzień na „półotworku”. Cieszą nas sąsiedzkie odwiedziny i chętnie pożyczamy papierosy, kawę, koperty, znaczki. Przez kolejne dni te same osoby z wizytą o jeszcze jednego papierosa, jeszcze jedną kawę.

Dziewczyny pierwsze „zatrybiły”. – Nie mamy papierosów, kawy też!

Nie palę, ale kawę mam. Znowu przeszłam obojętnie obok żebrzącego?

Majka

Co widzę po przebudzeniu?

 

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

Moje pobudki nie należą do najmilszych. Po przebudzeniu widzę cztery ściany i zielony kolor dookoła. Może wam się wydaje, że to nic strasznego, ale dla mnie każde przebudzenie ze snu jest traumą. Te niby nic nieznaczące rzeczy czy kolory, które widzę każdego ranka, wywołują u mnie negatywne uczucia. Złość na samą siebie, że tu jestem, smutek, żal, tęsknotę za domem i gniew na wszystkich dookoła (współosadzonych i SW), że znowu muszę ich oglądać!

Na zielono są pomalowane nasze metalowe, piętrowe łóżka i szafki. Mówią, że zieleń to kolor nadziei i że ma właściwości kojące. Bzdura! Dla mnie kolor zielony to kolor mojego zniewolenia i nieszczęścia. Z niczym innym on mi się nie kojarzy. Po każdym smutnym dla mnie przebudzeniu, które niesie za sobą gorycz, smutek i niezadowolenie, Pokrzepiam się widokiem fotografii moich najbliższych. W momencie, gdy patrzę na zdjęcia moich dzieci i rodziny, odchodzi mi złość. To oni dają mi siłę i motywację. To dla nich muszę przetrwać każdy kolejny dzień. I to dzięki nim odpędzam te złe emocje każdego poranka.

Drzazga

Początek wakacji

 

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

Co robiłam na początku wakacji jak byłam jeszcze w szkole?

Jak byłam uczennicą to wakacje były dla mnie czymś w rodzaju prezentu, lub wygranej szóstki w totka. Początki wakacji były pełne radości i śmiechu. Zaczynało się planowanie wyjazdów nad morze, w góry lub na Mazury.

Jeśli do wyjazdu było jeszcze trochę czasu, to ten czas spędzałam aktywnie i radośnie z przyjaciółmi lub rodziną. Robiliśmy wypady nad wodę, jeździliśmy na rowerach, biegaliśmy po lasach, graliśmy w podchody. Robiłam same miłe rzeczy, na które miałam ochotę i do niczego nie musiałam się zmuszać.

Każde wakacje i ich początek wspominam z uśmiechem. Nawet te komary, które mnie wiecznie gryzły i poparzenia słoneczne wywołują u mnie uśmiech.

Drzazga

O rany! Przeszukuje głowę, co robiłam? Co robiłam? Czy miałam nadmiar wolnego czasu? Na pewno. Cieszyłam się spotkaniami ze znajomymi. Wyczekiwałam wyjazdu na kolonie. Biegałam po mieście robiąc zakupy. Byłam wiecznie zajęta, szczęśliwa, pełna optymizmu i wiary, że świat stoi przede mną otworem.

Kiedy to wszystko zgubiłam?

Bella

Po pierwsze, to najbardziej pamiętam, że jak trenowałam koszykówkę, to wakacje już miałam zaplanowane. Czekałam po prostu, kiedy będzie termin wyjazdu na obóz sportowy i tyle. Mama zajmowała się zakupem potrzebnych rzeczy.

Po drugie, to nie wszystkie wakacje miałam zorganizowane. Jak rodzice byli razem, i to jest jakiś paradoks, nie wyjeżdżaliśmy razem. Ewentualnie ja z mamą. Bywały wakacje, że siedziałam w domu całe dwa miesiące i jakoś też zleciało. Jeździłam na basen „Wisłą” i było dobrze.

Nie pamiętam nic szczególnego, co robiłam na początku wakacji. Chyba zwyczajnie czekałam na zaplanowane wyjazdy, albo na to, co przyniesie dzień.

Pełnoletnia

Trudne pytanie…

Otóż nic szczególnego. Zaraz jak tylko skończył się rok szkolny, jeśli chodzi o mnie, to się czasem nudziłam. Część wakacji spędzałam u swoich dziadków na wsi, część na koloniach szkolnych. Końcówka wakacji to standard, czyli zakup podręczników i innych potrzebnych akcesoriów.

Chcę powiedzieć o rzeczy, która tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego doprowadzała mnie do szału. Biegałam po sklepach za juniorkami, które były obowiązkowym obuwiem w szkole.

Kiedy chodziłam do szkoły to panowała komuna. Zasady, które nas, jako dzieci obowiązywały były zupełnie inne niż teraz. Uważam, ze teraz jest dużo więcej luzu, ale też więcej pomocy szkolnych. I to dostępnych.

Barbarka

Na początku wakacji zawsze przychodziła ulga, że to koniec nauki i mam przed sobą całe dwa miesiące beztroskiego czasu zabawy oraz wypoczynku. Potem przychodził czas na pakowanie walizek na kolonie i frajda z możliwości wypoczynku nad wodą lub w górach.

Jeszcze jedna rzecz, jaką sobie przypominam z początku wakacji, to chwalenie się świadectwem i promocją do następnej klasy.

Kicia

Na początku wakacji razem z koleżankami odpuszczałyśmy sobie szkołę. Odpuszczałyśmy szkołę, lekcje. Czyli wakacje zaczynały się trochę wcześniej. Zajęcia nie były już takie, że trzeba było się uczyć i pilnie słuchać. Często też chodziłyśmy na wagary.

Madlenn

Wizja wakacyjna 2017

Temperatura rośnie, słońce pięknie prezentuje się na błękitnym niebie, słyszę szum fal, odgłosy rozbawionych ludzi na rozgrzanym złocistym piasku. Nieopodal dmuchany plac zabaw, od czasu do czasu przechadza się sprzedawca wołający: „orzeszki w karmelu!”, „prażona kukurydza!” czy „chłodzone piwo!”. Ratownik obserwuje bawiących się w wodzie ludzi, na maszcie widnieje biała flaga. Z knajpek na deptaku unoszą się smakowite zapachy smażonej rybki, frytek, gofrów. A ja leżę sobie na plażowym ręczniku, muskana promieniami słońca i chłodną przyjemną bryzą. Obok mnie mój mężczyzna i moja przyjaciółka ze swoim partnerem. Rozkoszujemy się wspólnymi chwilami. Jest cudownie…

A Wy macie już jakieś plany?

Kajzerka

Mój chyba najmniejszy post :)

A to dlatego, że BARDZO, ale to BARDZO mocno chciałabym wiedzieć, jak czytelnikom bloga upłynęły wakacje :). Jeżeli możecie to napiszcie, dokąd mieliście okazję wyjechać. Bez względu na to, czy był to czas spędzony przyjemnie, czy ciut mniej przyjemnie, interesuje mnie każdy jeden taki wypad. Co fajnego Was spotkało, co interesującego widzieliście, co dobrego jedliście… Każdy szczegół miło będzie poznać. Dziękuję każdej osobie, która zechce się tym ze mną podzielić.

Małgosia

♦♦♦

Bardzo dziękuję…

Wszystkim razem i każdej osobie z osobna za cudowne opisy tego, jak spędziliście wakacje!

Nie spodziewałam się tylu komentarzy i aż mi się mordka od ucha do ucha ucieszyła, kiedy je czytałam i to wielokrotnie (i nie dlatego, że nie zrozumiałam ;).

To trochę tak, jakbym podczas lektury wędrowała w te miejsca, w których Wy byliście.

Ninka napisała o meduzach 🙂 – uwielbiam nasze morze, co roku wyjeżdżałam nad Bałtyk i przypomniało mi się przy okazji, jak któregoś roku była plaga biedronek. Jak leciały chmarą i wylądowały pokrywając wszystko i wszystkich na plaży, Każdy biegł do wody, żeby je z siebie spłukać. Potem kilkanaście metrów tafla wody była nimi pokryta. Zawsze biedroneczki kojarzyły mi się z liczeniem kropek albo przynoszeniem „z nieba kawałka chleba”, a tu rój taki, że kiedy ci pokrył ciało, to dreszcze się miało jak przy febrze. Wybitnie nieprzyjemne zjawisko i zapamiętam ja do końca życia – no chyba, że dopadnie mnie skleroza ;).

To zabawne, że czyjś opis sytuacji sprawia, iż w głowie przypomina się coś na swój sposób podobnego.

Mam nadzieję, że każde wakacje będą dla Was obfitowały tylko w przyjemne przeżycia i ciepłe, kolorowe wspomnienia.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wpisy i pozdrawiam,

Małgosia