Dzień narkomanki


Rys. Monty P, archiwum Fundacji Dom Kultury

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury


Vivo sin vivir en mi (Żyję w rzeczywistości nie żyjąc – św. Jan od Krzyża)

Kończy się noc, a ja wracam z krainy sennych marzeń, by wpaść w koszmar rzeczywistości. Nie chcę otwierać oczu i choć świadomość dopada mnie bezlitośnie, nie chcę jej witać. Siłą woli zwlekam się z łóżka, nim głód narkotyczny sprawi, że stanę się jak bezwładna szmata. Wczoraj kolejny raz nie zostawiłam sobie działki na rano. Moje pragnienie toksycznej euforii i potrzeba choćby fałszywego, chwilowego uczucia szczęścia jest niezaspokojona. Nie mam nic poza zgliszczami, w które obróciłam swoje życie. Obciążona przeszłością bez przyszłości wegetuję w teraźniejszości dla tych krótkich chwil ułudy.

Zamykam się na tę prawdę. Nie patrząc w lustro, wybiegam z domu, wtapiając się w poranek budzącego się świata. Mojego świata. Mechanicznie kieruję się do najbliższego sklepu na Dworzec Wileński, bo tam najbliżej i najszybciej zarobię. W głowie pustka, żadnych filozoficznych myśli, żadnych też rozsądnych. Jedynie stały, znany od lat plan: ukraść, sprzedać, zarobić, zaopatrzyć się.

Zbliżam się do carrefourowskich bramek z torbą wypełnioną kawami „Davidoff”. Są drogie, więc nie muszę brać ich dużo, wystarczy 10 opakowań po pół kilo – to zysk 150 złotych. Wystarczy na rozpęd dnia. I tak w tej chwili nie byłabym w stanie więcej unieść. Ledwie trzymam się na nogach. Działam odruchowo, w strachu, zdając sobie sprawę, że jeśli nie przyćpam, to z każdą minutą będzie gorzej. Desperacja pcha mnie do działania. Nie dostrzegam zagrożenia. Ono się nie liczy.

Kątem oka widzę ochroniarza, który również mnie wypatrzył. A może to tylko moje paranoje. Teraz mnie to nie obchodzi, nie mam czasu – muszę zaryzykować. Mijam bramki, a ochroniarz spuszcza wzrok i dyskretnie odwraca głowę w drugą stronę udając, że mnie nie poznaje. Nie chcę się zastanawiać, jak koszmarnie wyglądam, ale cieszy mnie jego akt litości. Jest nieźle. Znają mnie tu dobrze i wiedzą, że gdy jestem na skręcie, nie warto mnie zatrzymywać. Więcej problemu i zamieszania niż ich prowizja, która się z tym nie równoważy.

Już, już tylko jedna przecznica dzieli mnie od Bazarku Różyckiego, na którym stały odbiorca uwolni mnie od ciężaru „łupu”. Bogatsza o sumę potrzebną na poranną dawkę mojego szczęścia i byle jakie śniadanie wracam w stronę domu, na Brzeską. Nawet mroźny wiatr jest mi dziś przychylny, popychając w plecy, dodając pędu ociężałym nogom. Nie rozglądam się na boki, nie patrzę na otaczającą mnie marnotę i obskurne kamienice, mieszkańców skazanych na porażkę życia w nałogu. Mam wrażenie, a raczej pewność, że reprezentuję sobą równie żałosny widok. Mogę uznać to za plus, że się tutaj nie wyróżniam, zlewam się z otaczającym mnie krajobrazem praskiej dzielnicy, niewidoczna dla wścibskich oczu gliniarzy.

Zbliżam się do jednej z bram, zaledwie kilka metrów od tej, w której mieszkam. W jej mroku czeka na mnie cel, każdego dnia ten sam, najważniejszy na świecie… 

To jeszcze jednak nie meta. Resztkami sił, trzęsąca się z zimna, a równocześnie mokra od potu, z glutem po pas docieram do wrót spełnienia. Moim ciałem wstrząsają torsje i nie jestem w stanie się powstrzymać: wymiotuję prawie na buty mijanego przechodnia. Wreszcie ostatnie kroki i ciemna brama prowadząca do klatki schodowej niczym ogromna bezzębna gęba pochłania mnie w swe wnętrze. Moje mieszkanie – drugie piętro. Boże, nie dam rady!

Osuwam się na najniższym stopniu i przygotowuję niezbędną miksturę. Zmuszam zdrętwiałe palce dłoni do posłuszeństwa. Wiem, że nie mam czego już szukać na rękach, więc niecierpliwym, zdecydowanym ruchem wbijam się w żyłę pachwinową i dociskam tłok.

Narkotyk wtarga w moje ciało, krążąc we krwi wypełnia sobą każdą moją obolałą komórkę, uspokaja każdy rozdygotany nerw. Błogie uczucie otula zmaltretowane ciało i rozhisteryzowaną psychikę. Czuję, jak moja dusza dostaje lekkości i na chwilę wyrywa się z mojego martwego Ja. Znów mnie ubyło. Kolejne stłamszone ludzkie odruchy, kolejne raniące uczucie zepchnięte w podświadomość. Opieram rozpalone czoło o chłodną balustradę. Odcień mojej skóry zlewa się z szarym marmurkowym kolorem kamiennych schodów. I jak one zamieram w bezruchu.

Za kilka godzin ponownie zacznę walkę z życiem, które mimo wszystko pragnę zachować, i z samą sobą, której tak bardzo nienawidzę. Ale jeszcze nie teraz. W tej chwili moje myśli, serce i dusza płyną przez nieosiągalną dla nich na trzeźwo krainę marzeń. Jutro znów zacznie się dzień świstaka, a moja przestrzeń wolności będzie odmierzana odległością między tłokiem a igłą.

Muero porque no muero (Umieram, nie umierając – św. Jan od Krzyża)

PiK

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Czy więzienie to koniec świata?

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury


Tak też myślałam do czasu, kiedy się tam nie znalazłam.
Miałam takie samo zdanie o osadzonych , jak Ty, Czytelniku. Media karmią nas newsami, takimi stricte ekstremalnymi, które zwrócą uwagę widza czy odbiorcy słowa pisanego, aby pobudzić jego wyobraźnię. Skupiają się na czynach, głośnych rozprawach, a nie na tym jak funkcjonują osadzone kobiety w warunkach izolacji, kiedy kończy się ten medialny show.
Przebywałam w celach, dla Was z kobietami skazanymi za najgorsze przestępstwa, jakich może dopuścić się człowiek. Takimi, które najchętniej społeczeństwo by skazywało na kary, jakich polski kodeks nie przewiduje.
I chcę Wam, Czytelnikom, uświadomić, że nigdy nie miałam najmniejszego powodu, by się ich bać.
Są to wrażliwe kobiety, które mają swój wewnętrzny kodeks moralno-etyczny. Ten kodeks, jest zdecydowanie bardziej bezlitosny, od karnego. Żałują. Każda przeżywa to na swój sposób. One nie skarżą się na to, że są w
areszcie. Analizują i przeżywają, jak to możliwe, wracając do chwil poprzedzających czyn. Ta kara, którą dźwigają na barkach każdego dnia, jest wyniszczająca. Ktoś patrzy z boku spotykając je na więziennym
korytarzu, zajęciach czy innych okolicznościach, gdy są poza cela mieszkalną i myśli sobie: uśmiechnięte pewnie nie żałują – zasłużyły. A co niby mają zrobić? Muszą jakość żyć, funkcjonować – one wiedzą
doskonale, że życie to najcenniejszy dar.
Ja proszę. aby społeczeństwo przestało je tak krytycznie odbierać. One już zostały osądzone i skazane. W głębi siebie przeżywają najbardziej krytyczną z kar. Są dla siebie bardzo surowe. Czasem warto każdy
problem rozbić na czynniki pierwsze, wtedy spadają przysłowiowe klapki, które mamy na oczach.
Blondi

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Zastanów się nad sobą… myśl, oddychaj!!!

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Miasto, w którym umiar łagodnie i stanowczo narzuca swoją władzę wszystkim ekscesom ciała i umysłu. Są tam tak szczęśliwe momenty– jakiś plac, aleja, parki, muzea albo ciąg jakichś budynków – gdy całe nagromadzone napięcie rozładowuje się w harmonii ze mną. Rozkoszą dla moich oczu, dla ducha, mych wspomnień – jest dla mnie moje miasto, Lublin.

A gdzie jest Twój moment szczęśliwości? Zapraszam Cię do opowiedzenia swojej historii – myśli – o sobie. Jaka jest Twoja bezpieczna przystań? Z jakiej Twej myśli bije ciepło, która jest dla Ciebie ciepłem duszy? Masz taką przystań – przestrzeń dla siebie?

Bo mi tego brakuje – jestem tylko sama, gdy wspominam, myślę? Błogi czas tylko dla mnie.

Gdzie w pełni możesz być sobą? KIM JESTEŚ w swoim bezpiecznym miejscu? I jak tam jest u Ciebie? Dużo pytań, ale gdy większość ludzi jest teraz home office, to może będziecie chcieli podzielić się z nami swą myślą, opinią?

Trochę Ci pomogę 😉. Masz krzesło i czas? Bo ja to aż nadmiar.

Usiądź na krześle. Stopy połóż na podłodze, płasko. Zamknij oczy. I pobądź sam/sama. 15 minut bez telefonu, muzyki. Tylko Ty, Twoje ciało, Twoje myśli.

Nie układaj myśli – niech same Ci przychodzą – bezwładnie. Niech sobie lecą niczym balon wypuszczony. Coś Ci zaszeleści, coś upadnie. Wytrzymaj. Prawdopodobnie nie będzie łatwo. U mnie brzęk kluczy działa wyciszająco 😉. Dziwne, ale tak jest.

Ale trwaj w tym – oddychaj.

I podziel się z nami tym, co uzyskasz. Moje współlokatorki są zachwycone! 😉

Czekamy na Twoje wspomnienia.

Wiewiórka (Eveline)

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

O czym marzę?

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

O tym, aby nigdy więcej nie budzić się ze strachem po opuszczeniu tego miejsca, ani gdy zadzwoni dzwonek do drzwi lub usłyszę pukanie (znowu to samo?).

Marzę o tym, aby dojść do celów, które wyznaczyłam sobie, zanim znów tutaj trafiłam!

Marzę o tym, aby mój syn miał w przyszłości fajne życie (poukładane) i nigdy nie popełnił moich błędów życiowych…

Aby moja mama była zdrowa, dumna ze mnie, moich sukcesów oraz sukcesów mojego synka i co oczywiste, tych, które moja niesamowita mamcia ciężką pracą (dzieląc ze mną moje problemy, smutki i porażki) dała radę! Osiągając to, do czego dążyła, bez względu na kłody rzucane przez los – pod nogi 😊.

Aby w przyszłości mój syn osiągnął to, o czym marzy i kiedyś będzie marzyć! Żeby posiadał siłę i wiarę w siebie i w swoje możliwości i potencjał – KTÓRY W NIM JEST…!

Ostatnim moim marzeniem jest to, aby moja motywacja w trudnych chwilach, momentach – napędzała mnie w dążeniu, w poukładaniu kawałek po kawałeczku w jedną całość, abym mogła przenosić góry oraz zaznała miłości prawdziwej, odwzajemnionej i docenionej w każdym momencie mojego życia (bezpieczeństwo, ostoja, zaufanie, zrozumienie i dzielenie się wzajemnie: smutkiem, radością,troskami i wszystkim, co możliwe).

Osiągnięcie celu i pokazanie swoich możliwości NIEDOWIARKOM 😊.

To chyba tyle 😊.

Pozdrawiam,

,,J, P, M…” Kocham

Taka Ja

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

CZŁOWIEK W ŚWIECIE WARTOŚCI – WOLNOŚĆ, CZYM DLA NAS JEST

Majorka, fot. Marcin Prokop
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Każdy człowiek ma sobie drogi świat wartości, który określa jego sumienie i zachowanie. Dążąc do urzeczywistnienia swoich pragnień, człowiek musi liczyć się z koniecznością pokonywania ograniczeń narzuconych przez środowisko nas otaczające, ale także tych które wynikają ze słabości i naszego niedostatku. My – mniej czy bardziej świadomi rozmaitych uwarunkowań – pożądamy wolności, jako czegoś, co pozwala nam wyjść poza istniejące ograniczenia. Nic w tym dziwnego, że WOLNOŚĆ ma dla nas magiczny urok, choć nie zawsze zdajemy sobie sprawę z jego sensu.

A czym dla nas jest „WOLNOŚĆ”? Chciałam nasze teksty trochę urozmaicić dlatego zapytałam kilka osób, czym dla nich, dla ludzi skazanych odbywających karę jest wolność. Osoby pytane to skazani których spotkałam w pracy:

JACEK, 35 LAT – 4 LATA BEZ WOLNOŚCI

Jak się jest tutaj, to człowiek inaczej myśli, inaczej patrzy. Po prostu człowiek nie zwraca uwagi, np. na głupie otwieranie drzwi, otwieranie okien, wyjście gdziekolwiek. A po prostu tam, no człowiek, bynajmniej ja, mam większy szacunek do wolności, niż tu, gdzie przebywam obecnie. Tutaj tęsknię chociażby za głupim wyjściem do kiosku po gazetę, głupia rzecz, a nie ma tego. Wolność dla mnie to jest takie po prostu życie bez ograniczeń, bez dawania mi jakiś nakazów, znaczy zakazów, zabraniania czegoś, że czegoś nie mogę, że czegoś mi nie wolno. Sam decyduję o swojej osobie i o losie. Wiadomo że wolność też ma swoje granice, bo trzeba po prostu żyć i zachowywać się normalnie, dostosować się do społeczeństwa i żyć jak to społeczeństwo.

KAMIL, 43 LATA – 5 LAT BEZ WOLNOŚCI

Dla mnie najważniejsza w życiu jest wolność i życie. Normalne życie. Wolność dla mnie to swoboda, wolność ruchu, ale zwłaszcza wolność umysłu, bo wolności umysłu nikt mi nie zabierze. Tu też jestem wolny. Potrafię się wyłączyć. Zamykam oczy i jestem na Majorce, co jest w głowie, o czym marzę to jest tylko moje. Ale nie mam tego ruchu. Nie mogę iść, gdzie chcę. To zamknięcie mnie ogranicza. Jak będę wolny, będę mógł zarobić i spełnić jakieś swoje marzenie. Chcę żyć spokojnie. Co ma być, to będzie. Ja patrzę realnie. Brak wolności pokazał mi, co to może znaczyć, jakie są konsekwencje.

A czym dla mnie jest WOLNOŚĆ?

Nigdy nie ma do końca tak, jak my chcemy. Zawsze coś płata figle. Więc trzeba być przygotowanym na wszystko i chociaż się boję, to na wszystko jestem przygotowana. Przede wszystkim, na pracę nad sobą, pracę z rodziną, na odrodzenie kontaktów i zaaklimatyzowanie się w tamtym świecie. Bo jednak to miejsce tutaj nas zmienia, czegoś uczy i trudno po prostu czasami wrócić do tamtego życia. A kiedyś trzeba będzie do tego wrócić. Jednak wierzę w to, że będzie dobrze. Mam rodzinę, która nie pozwoli żebym coś złego zrobiła, żebym znów jakąś głupotę popełniła.

Wolność dla mnie jest wieczna, zwłaszcza wolność słowa. Można powiedzieć to, co się myśli w danej sytuacji.

Dla mnie wolność jest pojęciem dość ważnym, dlatego że na chwilę obecną wolność mi zabrano. A bycie wolnym człowiekiem, to bycie szczęśliwym człowiekiem. Ja nigdy nie szanowałam wolności, dopóki jej nie straciłam. Są granice wolności, tylko musimy sami je wyznaczyć. Nikt za nas tego nie zrobi. Musimy sami kreować się na takich ludzi, jakimi chcemy być. Przede wszystkim nie możemy nikogo udawać.

Zawsze musimy być sobą. Chociaż tutaj to nie jest łatwe i ciężko jest komuś zaufać.

EVELINE

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

JAKUB ĆWIEK – PORADY ŚWIETNEGO PISARZA

Skrin ze spotkania on-line Jakuba Ćwieka z blogerkami
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Naszym specjalnym gościem na zajęciach był pisarz Jakub Ćwiek. Co prawda widzieliśmy się przez ekran komputera, ale i tak rozmowa przebiegła bardzo miło. Dużo mogłyśmy się dowiedzieć o Kubie (bo tak pozwolił zwracać się do siebie 😊)i jego drodze do pisania własnej książki.

KRÓTKA BIOGRAFIA (abym mogła przybliżyć wam jego osobę):

Jakub Ćwiek (39 lat), to pisarz, stand – uper i scenarzysta. Debiutował zbiorem opowiadań „Kłamca”, wydał też kryminał grozy „Liżąc ostrze”, oraz horror „Ciemność płonie”, dla napisania którego, UWAGA, spędził pół roku wśród bezdomnych na dworcu w Katowicach! Napisał również kilkutomowe powieści pt.: „Cykl chłopcy”, „Dreszcz” czy „Grimm City”. Dziesięciokrotnie nominowany do Nagrody im. Janusza A. Zjadla, zdobył ją w 2012 roku😊.Brawo!

SKĄD WZIĘŁA SIĘ CHĘĆ DO PISANIA?

Jako dziecko Jakub Ćwiek miał kontakt z książkami, ponieważ jego mama była bibliotekarką. Lubił czytać w chłodnej bibliotece, ale chęć pisania rozwinęło u niego również… oglądanie filmów 😊.czasem nie podobało mu się jakieś zakończenie, a wtedy sam w swoich myślach układał sobie kilka nowych zakończeń. Bo zawsze opowiadanie może mieć ich przecież wiele 😊.Tak właśnie Jakub Ćwiek rozwinął w sobie chęć pisania. Bo przecież film, to również rodzaj opowiadania 😊.

A NA KIM KUBA SIĘ WZOROWAŁ? KIM SIĘ INSPIROWAŁ?

Otóż wzorował się na STEPHENIE KINGU, a przede wszystkim na powieści „Jak pisać pamiętnik rzemieślnika”. Dzięki temu rozwinął swój kunszt artystyczny, czyli pisanie ciekawych książek 😊.

RADY JAK NAPISAĆ KSIĄŻKĘ WEDŁUG JAKUBA ĆWIEKA:

  1. Ważne jest złapać więź z czytelnikiem, dzieje się tak tylko wtedy, gdy pisze się uczciwie, czyli „wiem, o czym piszę” i „chcę, aby ktoś zrozumiał co mam do powiedzenia”. Tak jakby rozmawiało się z czytelnikiem. Im historia jest prostsza tym lepiej, a każdą swoją opowieść powinno się umieć streścić w jednym zdaniu.
  2. W pisaniu ważne jest uporządkowanie własnych myśli. Pisząc książkę musimy ułożyć sobie w głowie, o kim będziemy pisać, o jakim miesiącu, o czym ma być opowieść.
  3. Najlepiej pisać w 3 osobie, czyli ON/ONA, przykład: „poszedł do lasu” czy „zobaczyła coś niewiarygodnego”. Wtedy możemy trzymać dystans i dużo łatwiej nam np. skrzywdzić bohatera (jeśli zachodzi taka konieczność), niż jakby to było w 1 osobie czyli „JA”. Pozwala to również na przeskoczenie między narracjami, bo można pisać w 3 osobie, z jednej perspektywy, a zaraz w 3 osobie z drugiej perspektywy. Minusem jednak jest to, że ciężej jest przekazać myśli, niż w 1 osobie czyli „ja”.
  4. W każdej książce autor daje trochę z siebie, jednak najlepiej nie pisać od razu wszystkiego o sobie, nie odkrywać się od razu. Jak to zrobisz, to ludzie będą czuli, że znają ciebie bardzo dobrze, twoje intymne historie. Będą cię utożsamiać z bohaterem. Dlatego najlepiej mocno wymieszać fakty, czy swoje odczucia z fikcją.

KROKI J. ĆWIEKA DO NAPISANIA POWIEŚCI

  1. ZAPLANOWAĆ

Układać opowiadanie sobie w głowie, czyli o czym ma być, o kim i gdzie ma się to dziać. Zapisać to w punktach po kolei, aby było to spójne i logiczne opowiadanie. NAPISAĆ

Pisać opowieść codziennie po trochę, nie wracając do tego, co jest już napisane, tylko pisać dalej. Nic nie poprawiać, żeby nie stracić koncepcji, którą się podąża, bo poprawki mogłyby wiele zmienić na tym etapie.

  1. ODŁOŻYĆ

Gdyskończy się opowieść, odłożyć ją na 3 tygodnie, aby zapomnieć o szczegółach.

  1. POPRAWIĆ

Przeczytać ją po tym czasie, poprawić to, co nie jest spójne, aby tworzyło logiczną całość, wypełnić luki. Jeśli wszystko jest dobrze,wysłać do redakcji i tak właśnie powstaje kolejna powieść 🙂

A CO, GDY CZUJEMY NIEDOSYT KOŃCZĄC KSIĄŻKĘ?

Tak, jak miała jedna z naszych czytelniczek książki J. Ćwieka pt. „Szwindel”. Według Jakuba Ćwieka, to dobrze, ponieważ wtedy możemy sami w swej głowie dopowiedzieć sobie resztę. Jednak Jakub już ma pomysł na kontynuacje „Szwindla”.

JAKIEGO AUTORA J. ĆWIEK SOBIE CENI?

STEINBECKA, ponieważ fajnie pisze o ludziach i życiu w USA. Autor przywiązuje się do ludzi i tematów, zawiera mnóstwo fajnej prawdy sprzed lat.

JAKUBIE! Dziękujemy Ci za poświęcony nam czas i świetne porady! No i tak jak powiedziałeś: „w powieściach zawsze chodzi o człowieka”!

Pozdrowienia od czytelniczek zza krat 🙂

Kalenka

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Od zwykłej Dziewczyny do Więźniarki

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Witam wszystkich zaglądających na stronę EWKratke i zainteresowanych naszymi osobami, czyli tak zwanymi więźniarkami. Brzmi to bardzo powierzchownie, surowo i obco, dlatego chcę przedstawić Wam trochę swoją osobę, nie tylko jako dziewczyny z więzienia, ale również jako człowieka, kochającej matki i wrażliwej osoby, bo taka właśnie jestem mimo miejsca, w jakim się znajduję. Z racji tego, że jestem nowa na tej stronie, napiszę też pokrótce o sobie, abyście mogli mnie troszkę poznać. 😊

A więc można powiedzieć, że jestem zwykłą dziewczyną z osiedla, jakich wiele wśród nas wszystkich. Wychowałam się w spokojnej rodzinie, skończyłam liceum, a mając 18 lat poszłam na ,,swoje”. Wyszłam za mąż i urodziłam piękną, mądrą córeczkę. Prowadziłam spokojne życie, pracowałam i wychowywałam córkę. Brzmi zwyczajnie, prawda? A jednak się tu znalazłam…. Niestety, jeden moment sprawił, że moje całe życie wywróciło się do góry nogami. Poszłam do Aresztu Śledczego na wiele miesięcy, gdzie nie mogłam przez ten czas zobaczyć się z moją rodziną, ani nawet zadzwonić do rodziców czy córki. Pozostawały tylko listy, które szły po kilka tygodni. Co zrobiłam, żeby się nie załamać? Założyłam sobie „pancerz”. Nie płakałam, nie użalałam się nad sobą, nie narzekałam. Dusiłam mocno wszystkie emocje, bo najważniejsze dla mnie było, że moja córka jest bezpieczna i pod opieką mojej mamy.

Gdy zadałam pytanie, co chciałaby dostać na 8 urodziny, odpowiedziała – żeby mama chociaż zadzwoniła. Wtedy myślałam, że pęknie mi serce. Nie mogłam niestety zadzwonić i powiedzieć, jak bardzo ją kocham.

Przetrwałem ten okres. I po dostaniu wyroku, czyli 4,5 roku więzienia, już mogłam dzwonić do domu. Ileż było szczęścia, gdy słyszałam moje słoneczko oraz słowa wsparcia swoich rodziców i rodzeństwa. Dawało mi to siłę!

Kiedyś miałyśmy z córką nasze powiedzenie: „Nieważne gdzie, ważne, że razem.” – które wiele dla nas znaczyło. Bo tak było, wszystko robiłyśmy wspólnie. Miałyśmy ogromną więź i byłyśmy praktycznie ,,przyklejone” do siebie. Dlatego, gdy przypomniało mi się to powiedzenie i obietnice, że zawsze będę przy niej, to serce prawie rozpadło mi się na milion kawałków.

Bo co miałam jej powiedzieć? Że zawaliłam po całości? Że skrzywdziłam przy tym wiele osób, które mnie kochają? Że nie będzie mnie na święta, urodziny czy komunii? Że nie będzie mnie kilka lat, nie przytulę jej do snu, nie pocieszę, gdy będzie smutna, nie pobawimy się jak zawsze?

Odpowiedziałam, że zawsze będziemy razem – bo ja mam ją w swoim serduszku, a ona mnie. Że dorośli też czasem się mylą, a ja popełniłam błąd, za co przepraszam, ale wrócę do domu. Zrozumiała to. Wzięłam się w garść i postanowiłam nie patrzeć na to, co złe, lecz tylko na to, co dobre. Wyciągnęłam wnioski ze swoich błędów życiowych, których nigdy nie powtórzę. Jestem mądrzejsza o doświadczenie. I mogę wiele zmienić. Teraz jest odpowiedni czas na zmiany.

Tego czasu nie nadrobię, ale gdy za 2 lata opuszczę to miejsce, utulę moją córkę i wtedy już będę głośno płakać. Nie będę dusić emocji. Lecz to nie będą łzy smutku, żalu czy samotności, na które sobie nie pozwalam nigdy. To będą łzy szczęścia i radości, szczere i prawdziwe.

A potem wrócę do swojego zwykłego życia, za którym tak bardzo tęsknię, za gilgotaniem mojej córki, za jej śmiechem, za wieczorną długą kąpielą, no i za kurczakiem z frytkami 😊. A nawet za godzinną rozmową przez telefon z moją mamą. Której 20 raz mówię, że muszę kończyć, a ona, „ale jeszcze ci coś szybko powiem” i mówi mi to samo po raz trzeci.

Za spacerem po parku i za zapachem wolności. Bo teraz już wiem, że wolność ma swój zapach. To zapach wiatru kwiatów, a nawet przejeżdżającego samochodu. Wiem, że za jakiś czas wrócę do domu i za wszelką cenę nie dopuszczę do tego, aby się tu znaleźć. Aby ze zwykłej dziewczyny znów stać się więźniarką. To my w dużej mierze decydujemy o swoim losie, lecz gdy popełniamy błąd, uczymy się na nim. Wyciągajmy wnioski, ale też szukajmy dobrych stron, nie załamujmy się.

Pamiętajcie, że każdy z nas może się tu znaleźć, dlatego nie oceniajmy i szanujmy drugiego człowieka. Bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie nam los.

To są po części moje przemyślenia, odczucia, doświadczenia, jakie miałam przez ten czas. Założyłam pancerz, ponieważ tak jest mi łatwiej, ale każdy radzi sobie na swój sposób, aby nie cierpieć. Innym pomaga na przykład płacz w poduszkę, a jeszcze innym boksowanie worka treningowego 😊.

A jakie są wasze sposoby na przetrwanie gorszego okresu? Jak radzicie sobie ze stresem? Czy potraficie ze złych doświadczeń wyciągnąć pozytywne wnioski? Podajcie przykłady z życia z chęcią przeczytamy (my, więźniarki) też wasze doświadczenia.

Bo nieważne czy na wolności, czy za kratami. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Pozdrawiam cieplutko i czekam na Wasze komentarze.

Kalenka

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Czy brakuje Wam zieleni?

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Czy brakuje Wam zieleni? Mam na myśli przyrodę. Zieleń to spokój, tylko że w tym miejscu zielone jest prawie wszystko: łóżka,„platery” (czyli naczynia), taborety. Zieleń, która mnie zawsze już się będzie kojarzyła z tym miejscem. Jeszcze kiedy byłam winnym zakładzie karnym, mogłam posiadać kwiatki w celi. Niby nic,a taka namiastka normalności. Dbało się o nie, jak tylko było to możliwe. A ile radości potrafiło dać, że nagle kwiatek zakwitł czy też wypuścił nowe liście. Może to potrzeba nasza kobieca, by się kimś opiekować – przecież jesteśmy matkami. Miałam kilka kwiatków, które były taką oazą; podlewałam je zieloną herbatą,by były bardziej zielone, a rosły jak na drożdżach. Gdy zmieniłam jednostkę na Grochów, brakowało mi tego. Człowiek się przyzwyczaja. Teraz pracuję w radiowęźle i mam kilka kwiatów, ale też są u wychowawcy, więc mam swój mały ogródek. Rok temu wychowawca K.O. zorganizowała nam zajęcia na świeżym powietrzu,gdzie robiłyśmy ogródek, sadziłyśmy krzewy, kwiaty cebulkowe.Sprawiło nam to tyle radochy, że oj, sam fakt „zabawy” w ziemii piasku był chwilą zapomnienia. Wiadomo, brakuje tej natury, łąki,lasu. Teraz, gdy jest wiosna i wszystko kwitnie, a za oknem ćwierkają ptaszki, jest to jeszcze silniejsze. Ale na wszystko przyjdzie czas. 

Pozdrawiam, Zołza.

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Uczucia murem podzielone

Fragment pracy osadzonych i Grupy Nowolipie, fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Strasznie ciężko jest utrzymać związek, gdy jedna połówka tkwi w więzieniu, a druga jest wolna. Nie chodzi nawet o to, że dusza jest murem podzielona, bo przy wszystkim innym, to pół biedy. Niby ze sobą jesteśmy, kochamy się, ale nic w takim związku nie jest normalne. Nawet o błahym problemie trudno porozmawiać przez pięć minut, bo przecież w takim czasie nie da się choćby wygadać danego kłopotu z siebie. Są takie momenty, że męczy mnie sama świadomość tego, iż ukochana osoba jest do mnie przywiązana, a jest jej z tym ciężko. W niczym nie mogę jej pomóc, nawet wsparcie jej graniczy z cudem. Nie istnieje nic, co dałoby się zmierzyć czy jakoś konkretnie określić.  Myślę o tym czasami, że ja jestem zniewolona fizycznie, a ją zniewala to, że przy mnie tkwi. Tak dużo pięknych słów jest wypowiadanych pod adresem miłości i być może dla niektórych są one odzwierciedleniem rzeczywistego stanu rzeczy, dla mnie tak nie jest. Kocham – no i co z tego, jeżeli przez to unieszczęśliwiam tą, którą kocham właśnie, a która w tym uczuciu powinna być szczęśliwa? Co komu po tym, że kocha i nawet jest kochany, jeżeli musi żyć bez tej osoby? Sama miłość nie zawsze wystarczy. Coraz częściej zastanawiam się nad tym, czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy zwróciły sobie wolność i każda ze stron poszłaby w swoją stronę, zaczęła układać się od nowa z kimś innym, kto istniałby w sposób rzeczywisty = wymierny. Z drugiej strony, nie jestem w stanie sobie wyobrazić sobie, że zniknęłaby z mojego niby życia. Tym sposobem tkwimy w czymś, co jest i radością i męką jednocześnie. Obawiam się, że przyjdzie taki dzień, w którym któreś z uczuć zwycięży i wtedy wszystko się rozpadnie, bo nie można być i nie być ze sobą jednocześnie. Usłyszałam ostatnio stwierdzenie, że moja połówka nie zasługuje na moją miłość… a ja patrzę na to inaczej, bo nie ma u mnie takiego myślenia, że żebym kochała, to druga strona musi na to zasłużyć, bo kocham ją po prostu, a nie w miarę „zasług”. Albo się kocha, albo nie — proste. Szkoda tylko, że cała reszta tak prosta już nie jest.

Małgosia 

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Opalanie w kratkę

Spacerniak, widok na niebo, fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Godzina11;35 – otwiera się klapa: SPACER, KTO IDZIE?. Chórem –WSZYSTKIE!!! – Ok, szykujcie się!

Krótkie spodenki, koszulki na ramiączka, maseczka na twarzy (jak któraś pali papierosy, oczywiście skręcone), butelka wody zimnej (kranówka) – przydane przy opalaniu (szybciej łapie), coś do posmarowania – ale bez filtra 😊…

11;45– schodzimy po schodach, oddziałowa otwiera klapę spacerniaka. Myślę sobie: dobrze, że po prawej, tu wpada więcej słońca! O tej porze, po prawej stronie jest go najwięcej…. Praży, cieplutko, miło pomimo zimnego, surowego wyglądu wnętrza „spacerniaka”! Ściany białe (powiedzmy), bo nie wiadomo na który miły czy niemiły napis/ podpis spojrzeć. Stoję w takim miejscu, w którym najbardziej łapię promienie słońca, taka trochę chwilka na „refleksje”. Wyłączam się, zamykam oczy….Pomimo siatki ochronnej nad głową i belki metalowej łączącej siatkę (przez co co parę minut przesuwam się o kilka cm, żeby żadnego milimetra nie zasłaniała) ładuję baterię na maxa –łapię endorfiny… Taki przyjemny moment dnia, choć przez godzinkę w okresie od początku do końca ciepłych dni 😊.

Jedne chodzą to w jedną, to w drugą stronę (przyda się trochę ruchu), podczas gdy mam zamknięte oczy – odpływam myślami daleko od tego wszystkiego, co mnie otacza, męczy, dręczy i zaprząta moją głowę…W tle słyszę śmiechy, rozmowy dziewczyn, właśnie siedzą na ławeczce, dyskutują o swoich ważnych, mniej i bardziej ważniejszych sprawach, z którymi chcą podzielić się z dziewczynami ze „strefy” – czyli grupy spacerowej…. Za parę minut koniec tej godziny – która potrafi dać tak wiele… Wracam do rzeczywistości, do tu i teraz. Idę w cień, aby ochłonąć z gorąca promieni słońca 😊.

Kiedyś ktoś mi powiedział: Andzia, jak będziesz chodzić na spacer i łapać słońce, to opalisz się w kratkę! – Przecież tam jest siatka nad głową! 😊. Patrząc na te słowa z perspektywy czasu… myślę sobie „cóż za banalny i zabawny pomysł?!?” Kiedyś może i bym się nad tym zastanowiła, teraz..? Szykuję się psychicznie, czekając na następny dzień i na spacer, który pomaga zapomnieć przez tę chwilę, o tym, co teraz, i nacieszyć się świecącym, opalającym, powiedzmy w kratkę – jak niektórym się zdaje – SŁOŃCEM.

Życzę miłych, słonecznych dni dla nas oczywiście wszystkich. Kochani Czytelnicy 😊, pociechy z naładowania się ENDORFINAMI.

MIŁEGO OPALANIA – NA SZCZĘŚCIE – NIE W KRATKĘ 😊

Taka Ja

Pozdrawiam,

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.