Mój chyba najmniejszy post :)

A to dlatego, że BARDZO, ale to BARDZO mocno chciałabym wiedzieć, jak czytelnikom bloga upłynęły wakacje :). Jeżeli możecie to napiszcie, dokąd mieliście okazję wyjechać. Bez względu na to, czy był to czas spędzony przyjemnie, czy ciut mniej przyjemnie, interesuje mnie każdy jeden taki wypad. Co fajnego Was spotkało, co interesującego widzieliście, co dobrego jedliście… Każdy szczegół miło będzie poznać. Dziękuję każdej osobie, która zechce się tym ze mną podzielić.

Małgosia

♦♦♦

Bardzo dziękuję…

Wszystkim razem i każdej osobie z osobna za cudowne opisy tego, jak spędziliście wakacje!

Nie spodziewałam się tylu komentarzy i aż mi się mordka od ucha do ucha ucieszyła, kiedy je czytałam i to wielokrotnie (i nie dlatego, że nie zrozumiałam ;).

To trochę tak, jakbym podczas lektury wędrowała w te miejsca, w których Wy byliście.

Ninka napisała o meduzach 🙂 – uwielbiam nasze morze, co roku wyjeżdżałam nad Bałtyk i przypomniało mi się przy okazji, jak któregoś roku była plaga biedronek. Jak leciały chmarą i wylądowały pokrywając wszystko i wszystkich na plaży, Każdy biegł do wody, żeby je z siebie spłukać. Potem kilkanaście metrów tafla wody była nimi pokryta. Zawsze biedroneczki kojarzyły mi się z liczeniem kropek albo przynoszeniem „z nieba kawałka chleba”, a tu rój taki, że kiedy ci pokrył ciało, to dreszcze się miało jak przy febrze. Wybitnie nieprzyjemne zjawisko i zapamiętam ja do końca życia – no chyba, że dopadnie mnie skleroza ;).

To zabawne, że czyjś opis sytuacji sprawia, iż w głowie przypomina się coś na swój sposób podobnego.

Mam nadzieję, że każde wakacje będą dla Was obfitowały tylko w przyjemne przeżycia i ciepłe, kolorowe wspomnienia.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wpisy i pozdrawiam,

Małgosia

18 thoughts on “Mój chyba najmniejszy post :)

  1. Witam Pani Małgosiu 😉

    Ja stosunkowo rzadko śmigam na wakacje ( finanse ) w tym roku byłem na dwóch krótkich wyjazdach takich po parę dni nad Polskie morze i pod Warszawę na działkę do kolegi ( bo jestem z Wawy )

    Morze jak morze 😉 dość zimne jedzenie dobre 😉 świeże rybki. Pogoda była średnia ale ja nie lubię upałów więc mi nie przeszkadzało 😉

    Działka u kolegi to typowa posiadówa 🙂 grill, rozmowy o wszystkim i niczym ale tutaj już był upał więc w ciągu dnia było ciężko 😉

    Marzą mi się wakacje za granicą bo mam 28 lat a nigdy nie leciałem samolotem ani nie byłem za granicą nawet samochodem….ale wszystko znowu wraca do tematu kasy.

    Pozdrawiam 🙂

    1. Pieniądze to z reguły ograniczenie dla wojaży, ale też pamiętam nasze wyjazdy na przykład namiot i było świetnie. Oczywiście wtedy drażniły mnie szczypawy, które trzeba było regularnie przeganiać spod materacy, czy wytrzepywać ze śpiworów. Ale z perspektywy pamiętam raczej wspólnie spędzony czas z bliskimi, szaleństwo w lesie i panią, która codziennie przynosiła nam świeże mleko i ogromne drożdżówki z jagodami :). Z wiekiem człowiek zrobił się taki wygodnicki. Ale bez względu na wszystko, najważniejsze było to, z kim się wyjeżdżało, a nie to za ile.
      Życzę Ci, abyś kiedyś miał okazję spędzić wakacje tam, gdzie jest Ursus, bo to zaledwie rzut beretem ode mnie, więc poniekąd – bo gdybym nie była w więzieniu, mieszkałabym w mojej mieścinie – bylibyśmy sąsiadami :).
      Pozdrawiam ciepło, Małgosia

  2. Tego lata odwiedziliśmy z mężem Bałtyk- super sprawa, choć wiem że jego miłością (prócz mnie 🙂 ) są góry. Trafiliśmy na fajne miejsce, z dobrym standardem, nawet wyposażone we wszystko co niezbędne (wygodnie, komfortowo, sympatyczne towarzystwo). Pozdrawiam!

  3. Poprawka- login to luisa, żeby nie było że to związek 2 panów. Przepraszam za pomyłkę- mam nadzieję, że biuro skoryguje.

  4. Pani Małgosiu,

    mam nadzieję, że mój komentarz choć trochę uprzyjemni Pani czas.
    W tym roku odwiedziłam z mężem (była to nasz podróż poślubna!) – Sycylię i Sardynię. Ponieważ chcieliśmy coś zobaczyć, nie wydając majątku, a również w wyniku faktu,że ja studiowałam turystykę (nie godzi się, żebym korzystała z gotowych ofert biur podróży) – wszystko zorganizowaliśmy sami. Na Sycylię polecieliśmy z Krakowa tanimi liniami lotniczymi Ryanair. Wylądowaliśmy w Trapani – mały miasteczku na zachodzie wyspy. Tam spędziliśmy leniuchując przyjemne kilka dni, fundując sobie oczywiście jak co roku poparzenie słoneczne, choć tym razem obiecywaliśmy sobie, że będzie inaczej! Była prośba, żeby napisać coś o doznaniach kulinarnych – bardzo proszę! Jak wiadomo Włochy słyną z pysznego jedzenia, ale żeby nie ograniczać się tylko do pizzy, którą uwielbiam, i makaronów, za którymi nie przepadam postanowiłam spróbować typowo „trapańskiego” dania, czyli kaszy kuskus z owocami morza – małżami, mulami, kalmarami, doprawionymi czosnkiem, oliwą i pietruszką. Pyszne! Nigdy nie wpadłabym na to, że kuskus można podać w ten sposób. Na pewno powtórzę to danie w swoim domu.
    Następnie wyruszyliśmy w autobusową drogę na drugą stronę wyspy. Jeden dzień spędziliśmy w słonecznym Palermo, stolicy Sycylii, aby finalnie dotrzeć do Katanii, która znajduje się na Zachodzie. Katania to typowo portowe miasto, które nie wdzięczy się raczej do turystów, ale oferuje coś niesamowitego – stamtąd odbywają się wycieczki na Etnę. W jednej z nich wzięliśmy udział. Było to ciekawe doświadczenie, choć nie całkowicie minęło się z moimi hollywoodzkimi wyobrażeniami o kraterach buchających lawą 🙂
    Sycylia jest ładnym miejscem, choć dosyć brudnym – śmieci walają się na ulicach na potęgę, w którym widać wciąż obecne ślady działalności mafii sycylijskiej, ale oferuje bogatą historię i krajobrazy.
    Sardynia – którą odwiedziliśmy w drugiej kolejności (lot z Sycylii trwa jedynie 30 minut) – to zupełnie inny kraj, ewenement na skalę Włoch. Inna zabudowa, czyste ulice, ludzie mówiący biegle po angielsku, ale przede wszystkim piękne plaże i lazurowe morze! W Caglijari – stolicy wyspy, spędziliśmy 3 dni plażując. Nie popełniliśmy już kolejnego błędu i w supermarkecie kupiliśmy parasol przeciwsłoneczny za całe 9 euro, który potem udało nam się przewieźć w walizce do Polski 🙂
    Jedliśmy oczywiście jeszcze dużo smakowitych rzeczy, cieknące serem calzone, pasty, pizze w małych rodzinnych trattoriach i gelato (lody), które na Sycylii podawane są brioszkach.

    Mam nadzieję, że choć trochę zaspokoiłam Pani ciekawość o podróżach małych i dużych. Gdyby miała Pani jeszcze jakieś pytania – proszę śmiało pisać 🙂

    Pozdrawiam,
    B.

  5. Wakacje rozpoczęłam od podróży do Karpacza i wędrówek po Karkonoszach. Weszliśmy na Śnieżkę (pieszo!), zobaczyliśmy kościółek Wang, zwiedziliśmy Hutę Szkła „Julia” i pojechaliśmy obejrzeć przepiękne Skały Adrspaskie w Czechach.
    Zawsze jeździmy na wakacje tuż przed sezonem i tuż po. Tym razem, na dobre zakończenie lata, pojechaliśmy nad Bałtyk. O dziwo, początek września przywitał nas pięknym słońcem. Nawdychaliśmy się jodu, wylegując się na plaży. Oczywiście skakaliśmy też przez fale. Jak na Bałtyk woda była całkiem ciepła! Były też meduzy. Mnóstwo okropnych meduz, które co chwila się do nas dotykały. A poza tym cisza, spokój i mewy nad nami.

  6. Wakacje spedzilam w PL w rodzinnej malopolsce jako ze na codzien mieszkam w Teksasie. Pogoda nie dopisala za bardzo (w Teksasie za to mam pogody az nadto) za to swietnie bylo zobaczyc rodzinne i przyjacielskie twarze po kilku latach. Milo zobaczyc jak kraj sie zmienia i powstaja nowe ladne domy i budynki. Nawet atrakcji przybywa do spedzania czasu. Niestety przez pogode nie przebieglam kochanych gor i lasow a tak o tym marzylam. No coz musze zaczekac na kolejny wypad :/
    Najwieksza atrakcja bylo dla mnie polskie jedzenie: ser bialy, wedzona makrela, kaszanka no i polskie jogurty z ryzem na mleku wlacznie.

  7. Pan Małgosiu,
    moje wakacje z jednej strony zwykłe, z drugiej nietypowe. Część urlopu spędziłam z synem i rodziną na Kaszubach. Jeżdżę tam od urodzenia i dobrze znam całą okolicę, ale niezmiennie dobrze czuję się w przyczepie nad jeziorem, odcięta od elektroniki i codziennego pośpiechu. Pogoda była różna, ale udało się i popływać w jeziorze, i nazbierać grzyby, a dzieciaki czerpały ogromną przyjemność z brodzenia w kałużach na piaskowej drodze. To fantastyczne z jakich rzeczy potrafią się cieszyć najmłodsi. 🙂
    Potem na dzień do domu, zabrać inną walizkę, która już czekała w gotowości i pędem na samolot. Poleciałam spędzić czas z moim mężczyzną, który od dobrych kilku miesięcy służy na misji wojskowej, niestety bardzo daleko ode mnie. 🙁 Mogliśmy w końcu spędzić trochę czasu razem, a przy okazji pozwiedzać! Bardzo czekałam na ten czas. Niestety minął niezwykle szybko. Całę szczęście wspomnienia zostały. Część z nich, uwieczniona na zdjęciach, umila mi nadal trudne chwile z dala od ukochanego.
    Pozdrawiam serdecznie. 🙂

  8. Praca,praca,praca….a potem…wydawanie pieniędzy.
    Poodwiedzałam starych znajomych,niewidzianych od kilku ładnych lat(brak czasu-znak obecnych czasów)pojechałam w miejsca,gdzie jeszcze mnie nie było,ale najbardziej cieszyłam się z możliwości posiadania czasu tylko dla siebie i niczym nieograniczonego lenistwa,żadnych obowiązków,bardzo tego potrzebowałam,na co dzień myślę i dbam o wiele osób i robię wszystko za wszystkich,więc czasami wydaje mi się,ze umrę ze zmęczenia i już po prostu nie mam siły,tym bardziej,że sama nie cieszę się dobrym zdrowiem.Teraz już czekam na kolejny urlop podskakując wewnętrznie z radości!!!

  9. Pani Małgosiu,
    Nie wiem, czy mój komentarz będzie dla Pani ciekawy, ale spróbuję. 😉 Większość moich studenckich wakacji spędziłam w domu. Na kilka dni pojechałam do rodziny na wieś, razem z siostrą i prawie-9-letnią siostrzenicą. Mała pierwszy raz widziała polską wieś, nie dało się jej oderwać od psów (w domu ma tylko świnki morskie), nawet przejechała się traktorem! Byłam też z rodzicami na Słowacji, co roku jeździmy tam na tydzień na baseny termalne. Jeśli jest ładna pogoda, to można tam cały dzień na zmianę leżeć na leżaku i pływać lub siedzieć w basenach pełnych atrakcji. Moi rodzice szczególnie lubią jacuzzi z gorącą wodą, ale ja tam długo nie wytrzymuję, tym bardziej jeśli praży słońce. Niestety taki wypoczynek sporo kosztuje, a właściciel kompleksu basenowego tylko patrzy, na czym by tu jeszcze zarobić (np. pojawiły się bramki „szybka kolejka” do niektórych atrakcji – jeśli nie chce się stać w kolejce do wejścia, można dopłacić 3 euro i wejść od razu… my nie korzystamy, dla mnie to jest po prostu niesmaczne, tak wyciągać pieniądze od ludzi). Na szczęście „ubytovanie” mamy u znajomych mojej cioci, więc za noclegi płacimy rozsądną cenę, poza tym bierzemy część jedzenia z domu (poza kwestią pieniężną też np. słowacki chleb i kiełbasy jakoś nam nie smakują… a kiełbasy muszą być, bo prawie codziennie robimy grilla). Potem byłam jeszcze nad Bałtykiem – na Mierzei Wiślanej, tuż przy granicy z Rosją. Na początku nawet mój telefon wykrywał tylko rosyjską sieć, musiałam ręcznie zmienić ją na polską. Ta granica jest też granicą Unii Europejskiej (jakoś sobie tego nie uświadamiałam, dopóki nie zobaczyłam informującej o tym tabliczki). Morze było dosyć ciepłe, ale niestety było w nim sporo glonów i meduz… Za to na plaży znalazłam bursztyny! Dotąd nie wierzyłam, że można tak po prostu idąc plażą natrafić na bursztyn, a tu znalazłam sporo maleńkich bursztynków i nawet jeden większy. Było też sporo komarów, a po ulicach czasami chodziły dziki! Niestety, sama byłam świadkiem, jak ktoś je dokarmiał (dziki, nie komary 🙂 komary dokarmialiśmy wszyscy… kąsały nawet przez spodnie), ludzie nie zdają sobie sprawy, że to niebezpieczne… Poza tym pierwszy raz w życiu widziałam nocą tyle gwiazd. To chyba nie przypadek, że Kopernik obserwował niebo tak niedaleko, we Fromborku.
    Miło było powspominać, ale muszę kończyć, bo jutro wstaję wcześnie na wykład. 😉 Pozdrawiam!

  10. Hej Gosiu
    Na wstępie serdecznie pozdrawiam. Prosiłaś o relacje wakacyjne, a więc moje wyglądały tak……
    W lipcu kiedy słońce było już wysoko wysoko na niebie, byłam w 6 mc. ciąży i o ironio mimo kolejnego usg nie wiedziałam nic o istocie którą noszę pod sercem. To nic, jest to nawet ciekawsze. Szukamy najpiękniejszego imienia na świecie. Na razie wygrywa Bogumił i Lilianna, podobają mi się też Jaśmina Kalina Szymon Róża.
    Lipiec upływa na wsi, skąd pochodzę. Najpiękniejsze są poranki kiedy o 5 rano wychodzę na podwórko spoglądam na wschodzące słońce i słyszę śpiew tysiąca ptaków mieszkających w lesie na przeciwko naszego podwórka. Czasami się kłócą owe ptaki, czasami zapraszają się do miłości, a czasami cieszą ze znalezionego ziarenka, które podbierają kurom na podwórku.
    Mama jest rannym ptaszkiem, ja tylko czasami, z reguły wolę długo spać a w nocy dopiero budzę się do życia. Jednak tego piękna nie chcę przegapić. Kiedy wypijemy kawę, mama idzie po kozę do obórki i wyprowadza ją na wilgotną trawę, wraca do domu z ciepłym kozim mlekiem.
    A ja buszuję w ogródku, dopóki skwar nie zacznie nam dokuczać trzeba podlać roślinki, trochę je odchwaścić aby rosły.
    W południe wszyscy ukryci w cieniu zajmują się różnymi rzeczami, lub po prostu nie robią nic na kanapie. Siostra na szydełku tworzy małe dzieła sztuki, teraz jest to myszka, mama przebiera zioła na zimowe lekarstwo, babcia która ma 93 lata dopytuje się o obiad bo nie wie jak ma pokroić ziemniaki. Póżniej korzystając z okazji będzie z partyzanta podjadać słodycze albo cukier z cukierniczki, niestety ma cukrzycę i nie może jeść za dużo słodkości, rekompensuje to sobie po kryjomu. Ach ta babcia. Cóż poradzić.
    Szukam w necie filmu na wieczór.
    Nasze dzieci, a jest ich 6 bawią się w błocie, bo woda z bali już dawno została wylana w zabawie. Mają domek z koców, starych desek, opon i różnych niepotrzebnych mebli. Ściana pod garażem jest w całości zasiedlona przez przez małoletnich terrorystów!!! Młodziakom wcale nie przeszkadza temp. 35 stopni w cieniu i chcą jechać na rowery.
    Nic z tego ja odpadam.
    Wieczorem robimy ognisko i smażymy kiełbaski na patykach, haha jest fajnie. Chcę to zachować w pamięci jak najdłużej, to najpiękniejsze chwile w moim życiu. Rodzina.
    Napiszę jeszcze Ag.U

    1. Tak na start – chciałabym Ci pogratulować :)! Już pewnie urodziłaś bobasa, skoro w lipcu byłaś w 6 miesiącu, więc jeśli znajdziesz chwilę, to napisz choć kilka zdań, czy to chłopiec, czy dziewczynka. Oczywiście chciałabym też wiedzieć, jakie imię wybraliście i w ogóle napisz, jak się czujesz w roli świeżo upieczonej mamy. Niesamowicie fajna czytało mi się to, co napisałaś i fajnie, że się odezwałaś i podzieliłaś z nami tym, co się dzieje w Twoim życiu :).
      Radochę mi zrobiłaś ogromną, nawet sobie tego nie wyobrażasz.
      Taki sielankowe wakacje… oby było ich jak najwięcej. Teraz pewnie z czasem u Ciebie krucho, ale jak tylko dasz radę wygospodarować parę minut, to napisz, co u Ciebie obecnie słychać.
      Pozdrawiam Ciebie i wszystkich Twoich bliskich – nawet małoletnich terrorystów :).
      Dbaj o siebie i tych, których masz obok, bo to skarb, jakiego ze świecą niektórzy szukają.
      Życzę Ci, AgU, spokoju i możliwości wysypiania się obecnie ;).
      Miłego dnia i do następnego!
      Małgosia

    1. Tak to już bywa, że nie zawsze udaje się wyjechać i odpocząć. Skoro planujesz „odbić” to sobie w ferie, to życzę Ci, aby plan wypalił na 100 procent. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *