Chcę zamknąć oczy i przestać istnieć…

1-25-DSC_0499

Czytam wpisy ludzi, którzy – jak widzę – mają do nas masę pytań, jak i wiele mieszanych uczuć do tego, co piszemy… Niezrozumienie, hmmm… OK. Wątpliwości, czy aby na pewno nie przesadzamy, absolutnie nie, bo każda z nas ma inne spostrzeżenia tego świata. Negatywne nastawienie do nas, bo? Bo każda z nas dopuściła się czegoś strasznego, tylko co dla każdego z was znaczy „coś strasznego”? Kradzież? Pobicie? Morderstwo? Każde przestępstwo jest zawsze czymś spowodowane… A czy każdy z was zastanawiał się, do czego by się posunął człowiek, by przeżyć? … A czy ty się zastanawiałeś, drogi czytelniku naszego bloga? Czy nie kradłbyś chleba, by nakarmić dziecko? Podniosłeś rękę na kogoś? Założę się, że na 100 procent tak. A gdyby ktoś chciał cię zabić i w obronie własnej stało się to, co znaczy pozbawienie życia drugiego człowieka?…. To są przykłady, które po części można usprawiedliwić, bronić, ale czy aby na pewno każdy do tego tak podchodzi? Z całą odpowiedzialnością wiem, że nie… Ile ludzi żyje po tamtej stronie, dopuszczając się całej masy innych przestępstw, i są bezkarni, a ile kombinuje nielegalnie, by zarobić, a się nie narobić? Każdy! Bo nie wierzę, że nikt … Po prostu nikt się nie przyznaje, bo musiałby być głupi – wiadomo, nikt nie chce siedzieć. Ha, cóż w tym ekscytującego, nic… Są ludzie, którzy żałują swych czynów, a także tacy, którzy popełniają błąd za błędem, wracając jak bumerangi, zostawiając dzieci, bliskich, mężów czy żony.

Trzeba poznać nasz świat, by wypowiedzieć się obiektywnie, myślicie, że każda z nas jest zepsuta do szpiku kości? Błąd, każda z nas ma za sobą bagaż takich doświadczeń, że niejedna osoba by się zdziwiła, każda z nas ma piękne wnętrze, marzenia, tęsknoty, pragnienia, a przede wszystkim serce, które kocha tych, którzy w nas wierzą i dzięki którym mamy siłę, by żyć…

Ja straciłam prawie wszystko – pracę (to szczegół, bo dla tych, co chcą zawsze się znajdzie), przyjaciół (o, to jest coś, tylu ich było, właśnie dzięki temu miejscu ujrzałam, jacy byli z nich przyjaciele, nikomu takich nie życzę, szkoda gadać), a z najgorszych – to bliskość córki, każdy kolejny dzień z jej życia, radość, łzy, pierwszy dzień w szkole, jak dorasta. Tak dużo tego, serce pęka, bo to już dwa lata jak jej nie widzę. Pomimo tego, że to już tyle czasu, to wciąż nie pogodziłam się i nie pogodzę z tym, że mnie przy niej nie ma…

Tęsknię za domem, pomimo że nie zawsze było w nim wesoło, brakuje mi zapachu deszczu, kwiatów, widoku za oknem, porannej kawy z mamą, brakuje mi wolności, której nie doceniałam, słońca, które mnie budziło, widoku córki, która tak pięknie spała przy moim boku… Tęsknię i tęsknić jeszcze długo będę za normalnym życiem.

Każdy dzień od dwóch lat to ciągła walka z samym sobą, narastający stres, agresja, która niczym wulkan Etna, uśpiony, czasami budzi się, wybucha i niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze, koszmar, który nigdy się nie kończy…

Trwam, żyję, jeszcze oddycham, choć coraz częściej chcę po prostu zamknąć oczy i przestać istnieć, lecz to by była zbyt prosta ucieczka od problemów, z którymi muszę się zmierzyć, i to zapewne nie raz…

Iwona

https://www.facebook.com/ewkratke

60 thoughts on “Chcę zamknąć oczy i przestać istnieć…

  1. Ludzie zawsze będą pretensjonalni, negatywnie nastawieni, będą szukać sensacji. Po co się przejmować komentarzami, reakcje zawsze będą różne. Pozdrawiam Panią serdecznie, życzę wytrwałości i szybkiego powrotu do córki:) dzieci bez względu na wszystko kochają swoje matki ponad życie.

  2. Pani Iwono niech Pani walczy. Nawet jeśli będzie to jeden dzień z córka to i tak warto. A ludzie?, przyjaciele?, o których Pani pisze niech sobie żyją i dobrze, że z dala od nas.

  3. Witaj Iwonko…
    Bardzo ważny i ciekawy jest Twój wpis,myślę,że niejedna osoba, która czyta ten blog i zadaje pytania, przede wszystkim siebie powinna zapytać:..Czy i ile była by w stanie znieść,wytrzymać-tracąc wszystko i wszystkich z dnia na dzień…- bo tak często się dzieje, kiedy trafia się do Zakładu. Jest takie powiedzenie,że docenia się wtedy to- co się straciło…ale jeśli to nie nastąpi to tylko można przypuszczać własnej reakcji, własnego zachowania,odczuć..I to właśnie jest KARA, która wykonywana jest w więzieniu.Często słyszę,że więzienie to “sanatorium pod nadzorem”,że nic tam się nie robi, ogląda się telewizję i dostaje jedzenie- wczasy pod gruszą- beztroskie odwalenie wyroku bez konsekwencji.. Prawda jest inna.Mogę o tym mówić i pisać, bo sama przez to przeszłam. Trudno jest sobie wyobrazić tęsknotę,rozpacz, ból- za bliskimi,za otaczającym nas światem,za tym wszystkim co mieliśmy,posiadaliśmy a czego tu, w Zakładzie nie ma…,wszystko to co miało się na wolności jest teraz zapisane w głowie i odciśnięte w sercu,czasami na wiele,wiele lat.Wiadomo-każdy człowiek jest inny,każdy jest winny i nie przez pomyłkę (choć są wyjątki) przebywa w tym miejscu- każdy podjął decyzję taką a nie inną, której skutki będzie pamiętał już do końca życia..Kij ma zawsze dwa końce- w życiu, jeśli jest skutek to najpierw musi być przyczyna…ale warunki do jej powstawania mogą być bardzo różne od siebie..- bo w więzieniu :”…siedzą ludzie-tacy jak my..” tylko wybrali,podjęli złą decyzję…
    Pozdrawiam Cię mocno Iwonko…wierzę,że się nie poddasz i z każdym dniem będziesz silniejsza! 🙂

  4. Samotność, brak bliskich ludzi to są największe kary na tej nieszczęśliwej planecie. Nie zazdroszczę Pani sytuacji. Wiem co to życie w niewoli, chociaż za kratami nie byłem.

  5. Pani Iwono, ja od razu lecę ze sprostowaniem – otóż to NIE jest tak, że “kombinuje nielegalnie, by zarobić, a się nie narobić”. Wypraszam sobie. Ja nie kombinuję nielegalnie. Masa osób ma tak samo. Większość społeczeństwa NIE kombinuje nielegalnie. O nich proszę myśleć, jak o normie.
    Należy rozróżnic zaradność od cwaniactwa i nieuczciwości. Człowiek zaradny nie robi kantów, nie krzywdzi innych. Szuka sposobów poprawy życia, ale uczciwych. Człowiek zaradny może być (i często bywa) uczciwy. Uczciwość to nie jest ciapowatość.
    Dobra dość morałów. Proszę wybaczyć mi ten wybuch. Poczułam się jednak urażona. Serio, NIE JEST tak, że KAŻDY kombinuje NIELEGALNIE.
    OK. Wysapałam się;). Mam też nadzieję, że udało mi się przekazać Pani swoją myśl.
    Na bloga (dodanego do ulubionych) weszłam, by sprawdzić jak się ma ta pani w ciąży. Dało się rozwiązać problem dostarczania jej witamin i owoców/świeżych jarzyn?? Męczy mnie ta sprawa. Da się jakoś pomóc tej kobiecie? Potrzeba coś zrobić?
    Na koniec pozdrawiam wszystkie Panie, cieszę się, że piszecie. Rzadko tu zaglądam, bo nie mam zbyt wiele czasu. Ale będę tu przychodzić. Jak w odwiedziny.
    Opiniami “hejterow” (takie nowe słówko oznacza ziejących nienawiścią półgłówków) proszę się NIE przejmować. Grunt to być człowiekiem. jeśłi ktoś (tu: hejter) nie chce nim być, to JEGO problem.
    Jeden znajomy mi powiedział “kazdy dzień jest zwycięstwem”. Piszę to z punktu widzenia osoby wprawdzie pozostającej na wolności, ale zmagajacej się z poważnymi problemami (przepraszam, to nie na neta, ale to są DUŻE sprawy, które mogą nawet unicestwić szanse życiowe naszych dzieci, o nas już nie wspomnę). Tak więc nie ma ludzi bez problemów. Nawet wolni zmagają się z problemami jak z greckiej tragedii (czego bym nie wybrała, to się skończy źle), niech to szlag.
    Serdeczności.

    1. Oczywiście. Ludzie oceniają innych według siebie. Tekst ma przesłanie takie, że Panie siedzą w więzieniu, bo miały pecha, że złapano je na tym, co robią wszyscy. Jak również dowiadujemy się z artykułu, nie ma w więzieniu kobiet, które działały w grupach przestępczych, uczestniczyły w rozbojach, katowały dzieci itd. Nie ma takich, które wsiadały za kółko pod wpływem alkoholu. Są same “pechowe”. Ech…

    2. Zgadzam się z tym co powyżej, bezsensowne usprawiedliwianie się, że każdy chodź raz oszukał. Otóż nie, nie każdy, to, że ludzie radzą sobie w życiu nie jest równoznaczne z tym, że trzeba oszukiwać.
      Można dać rodzinie poczucie bezpieczeństwa, dogodne życie, miłość żyjąc UCZCIWIE I NIE KRZYWDZĄC INNYCH
      Proszę brać odpowiedzialność za swoje czyny a nie szukać usprawiedliwienia

      1. Mała poprawka, nigdy nie usprawiedliwiałam siebie, nawet na siłę przeważnie usprawiedliwiałam ludzi, którzy mnie krzywdzili i krzywdzą. TO MOJA WIELKA WADA, KTÓREJ NIE MOGĘ SIĘ WYZBYĆ. Zawsze brałam odpowiedzialność za swe czyny i mam honor przyznać się do błędu bo to nie boli lecz większość ma z tym problem bądź oszukuje samego siebie TWIERDZĄC, ŻE PROBLEMU NIE MA GDY JEST. PRAWDA JEST TAKA, ŻE “PRAWDA W OCZY KOLE”, a jest dużo ludzi pokroju ; “boję się powiedzieć co myślę; boję się zawalczyć o swoje: albo “DO CELU PO TRUPACH”, mało kiedy zważając czy ktoś inny na tym ucierpi (oczywiście chroniąc rodzinę i bliskich; całą reszta pseudo Kowalskich jest mało istotna). Od zarania dziejów tak jest…

        1. Iwonko kto z nas nie popełnił błędu?? Każdy z nas ma w zanadrzu coś czego się wstydzi, co chetnie wymazałby z zyciorysu.
          Gadanie o tej bezwzględnej uczciwości itd można sobie w buty wsadzić, ktoś kiedyś powiedział “zanim zaczniesz kogoś osądzać ubierz jego buty i przejdz w nich pare dni”wycierp to co on wycierpiał, zmagaj się z tym z czym on się zmagał wtedy możesz cokolwiek powiedzieć bo własne cierpienie uczy zrozumienia innych. Wszystkie te osoby nieskalane nierzadko mają tak zgnite wnętrza i pierwsze siegają po kamienie.
          Bóg po to urodził się na tej nędznej ziemi po to żeby szukać to co zginęło, to co jest słabe, to co ludzie dawno przekreślili i jako Mesjasz miał szemrane towarzystwo- złodziei, prostytutki, nędzarzy i chorych od których ludzie poprawnie politycznie odwrócili swoje szanowane oblicza.
          Perełko wiedz że On szalenie Cie kocha i rozumie i dawno Ci przebaczył wszystko- w końcu dał się zamordować żeby ratować nas z nędzy. Nie zważaj na to o ludzie mówią i myślą najważniejsze jest to że jesteś ukochanym dzieckiem Twojego Boga. On nigdy z Ciebie nie zrezygnuje i zawsze będzie o Ciebie walczył do końca Twoich dni

    3. „b” miło, że wpadłaś w odwiedzinki. Mam w sobie nieodkryte pokłady empatii i zrozumienia, więc wysyłam je wszystkim tym, którzy tego potrzebują. Nasz kręgosłup moralny nigdy nie pozwoliłby nam stracić pionu :))). Idziemy do przodu, choć krętą i ciężką drogą, ale dajemy radę. Trzymaj się „b” – dzięki za wsparcie.

    4. Pani b życzę dużo szczęścia. Nie wiem czy jest Pani wierząca i nie wiem czy pocieszą Panią takie słowa, ale chciałabym je Pani napisać. Bóg kocha każdego i nawet jeśli zamknie jakieś drzwi to otworzy okno. Życzę Pani wytrwałości i nadziei.
      Pozdrawiam serdecznie
      Monika

  6. Pozdrawiam Cie serdecznie , nie martw się “przyjaciółmi” , widocznie nimi nie byli. Nie wiem co Ci napisać , aby Ci pomóc , podnieść na duchu ,
    pocieszyć , uwierz , że każdy ma mnóstwo problemów, ja np jestem w kiepskiej sytuacji psychicznej , zwaliło sie na mnie parę spraw naraz , ale szukam pozytywów i Ty mi je dałaś , przypomniałaś , że trzeba docenić to co sie ma . Iwonko , pamietaj ,że po każdej burzy wychodzi słońce i że ono też wyjdzie dla Ciebie , trzymaj sie , obiecuję Ci że pomodlę sie za Ciebie

    1. Widocznie przyjaciele, jak się dowiedzieli, że zostałaś skazana, to sami się zaczeli zastanawiać z kim się zadawali. Wczoraj kombinowałaś na szkodę jakiejś tam obcej osoby, a jutro możesz kombinować na szkodę kogoś innego. Ciężko ufać kryminalistce.

      1. A ja bardzo z Toba niezgodę. Oceniłaś mnie na podstawie paru zdań i to od razu negatywnie. No cóż, nie liczę na głaskanie po głowie i klepanie po pleckach, jaka to biedna. Chodzi o to, że ci pseudo przyjaciele, gdyby byli prawdziwymi nie odeszliby i nie zostawili. A dobrze znaki prawde oraz sprawę. Kierowali tylko słowa deklarując pomoc i wsparcie. Wtedy wierzyłam w ich słowa tak puste i nic nieznaczące. Ja nie przekreślam ludzi, gdy w ich życiu dzieje się źle. Z całego serca życzę Ci byś była / był przyjacielem z prawdziwego zdarzenia i miała/ miał przyjaciół tych prawdziwych a nie pseudo.

        1. Twoje czyn osadzil sad miedzy innymi w moim imieniu. Za darmo takiego wysokiego wyroku nie dostalas. Miejscem zloczyncow jest wiezienie, powinna byc jeszcz ciezka praca i nawiazki finansowe dla ofiar. O u ce, trzeba bylo myslec przed a nie po.

  7. Nie każdy “kombinuje”, a już na pewno nie każdy popełnia przestępstwa. Takie sformułowania wskazują na próbę usprawiedliwiania własnych czynów. Rozumiem, że czasami okoliczności zmuszają do pewnych zachowań, że polski wymiar sprawiedliwości oględnie mówiąc nie jest doskonały. Wiem, bo z tym wymiarem sprawiedliwości mam do czynienia na co dzień, choć z reguły w sprawach cywilnych. Ale nie uwierzę, że wszyscy odsiadujący wyroki w zakładach karnych to niewiniątka, które były w złym miejscu i złym czasie. Każdy ponosi odpowiedzialność za swoje postępowanie i trzeba przyjąć to na tzw. klate. W więzieniu nie jest lekko, bo nie powinno być. To jest KARA, a jako taka powinna być dotkliwa z założenia. Nie byłam w ZK i pewnie łatwo mi generalizować, ale każdy kieruje własnym losem. Ja nie kombinuje, nawet nie przechodzę na czerwonym świetle. I nie raz w życiu przekonałam się, że to nie jest kraj dla uczciwych ludzi. Nie wybieram “łatwiejszej” drogi bo taką mam skazę genetyczną. Ale wkurza mnie jak ktoś usprawiedliwia swoje postępowanie, tym że tak robią wszyscy. NIE ROBIĄ. Swojej córce powinna Pani dać inny przykład, że się można zmienić, że można nie krzywdzić innych. Nie jestem hejterem, po prostu nie zgadam się z Pani poglądami. Nie wiem w jakim środowisku Pani dorastała, ale wzorce z stamtąd wyniesione nie są dobre. Większość ludzi uczciwie żyje, pracuje i stara się nie krzywdzić innych. (Tak jestem dorosła, żyję już trochę na tym świecie, mam córkę, pracę i nie jestem cholerną optymistką. Nie ufam przesadnie ludziom, ale też nie podchodzę do wszystkich ze złym nastawieniem.) Życzę wytrwałości, żeby mogła Pani być dla swojego dziecka mądrą i kochającą matką.

  8. Pani Iwono
    cieszę sie że Pani napisala , myślę że wiekszośc z nas ocenia ludzi nie znając ich i ich życia , nie nam osoądzać . Każdy z nas ma mniejsze lub większe grzeszki . Mam nadzieję że będzie Pani częściej pisała , może to będzie terapia na przetrwanie?
    Zachęcam Pania do takiej formy kontaktu ze światem zewnętrzynym, myślę że ja i wiele innych osób będzie śledzić Tego bloga.
    Życzę dużo siły i wytrwałośći.

    1. Roberttof, dzięki za wpis :))) i za wiarę w nas. To bardzo budujące – dzięki.
      Oczywiście Tobie również życzę, by w Twoim życiu każdego dnia działy się cuda. Podejmując decyzje w strefach: prywatnej, zawodowej, rodzinnej czy uczuciowej, nie zawsze towarzyszy ci pogoda ducha, radość na buźce i zadowolenie.
      Pozdrawiam cieplutko
      Ela S.

  9. Witam Pani Iwono

    Niech Pani trwa, żyje i oddycha, bo ma Pani dla kogo… DLA SWOJEJ CÓRKI… DLA SWOJEJ MAMY. “przyjaciółmi” niech się Pani nie przejmuje. Stara, znana i wciąż bardzo aktualna prawda mówi, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Szkoda, że doświadczyła Pani tego w tak ciężkim momencie swojego życia. Popełniła Pani błąd, Co nie znaczy, że jest Pani gorsza od innych. Bo nikt nie był na Pani miejscu w tamtym momencie, i nie wie, jak by zareagował. Pozdrawiam.

  10. Ciekawy blog. Dziś jestem tu pierwszy raz, ale z chęcią będę was “podglądać” i nadrobię zaległości. Wiem jedno. Życie ludzkie różnie się układa. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, co święty …
    😉

  11. prawdziwe… “Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono” /W. Szymborska/ Powtórzę, najłatwiej oceniać, potępiać i krytykować a tak naprawdę sami nie wiemy, jak zachowalibyśmy się na miejscu danej osoby i jakie instynkty wówczas by się w nas obudziły… Trzymam kciuki i życzę wytrwałości

  12. witam, nie wyobrazalem sobie, ze mozna to tak opisac. Co pani zrobila “strasznego”, ze tak cierpi. Nie wiem co napisac, nie mam zielonego pojecia co powiedziec. Zycze wytrwalosci, dzielnosci. Przyjaciele, to slowo juz nic nie znaczy. To sa tylko jacys znajomi, ktorzy sa blisko kiedy czegos potrzebuja, ale my wtedy tego nie widzimy. Bedzie mi milo jezeli odpisze pani do mnie bezposrednio, pozdrawiam serdecznie, Bogdan hunzlasu@interia.pl

  13. Łatwo się usprawiedliwiać, trudniej postawić się w roli ofiary przestępstwa. Każdy jest kowalem własnego losu. Spierniczysz sobie życie… Twoja wina, nie można szukać wymówek.Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny, co nie zawsze jest miłe. Wybaczcie ale mało jest osób które są niesłusznie skazane, większość na to zasługuje… Nie ma co się nad sobą użalać, tylko trzeba brać życie na tak zwaną klatę.

  14. Witam, dziś przeczytałam Waszego bloga i moje myśli wciąż uciekają gdzieś daleko próbując ogarnąć Waszą sytuację. Nie zamierzam nikogo oceniać, bo jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, których sami przed sobą się wstydzimy. Jednego jestem pewna, że nic nie dzieje się bez przyczyny, choć pragnę zaznaczyć, że świadomie zadanej krzywdy nie tłumaczy nic.
    Znalazłyście się w trudnej sytuacji życiowej, która wywróciła Wasze życie do góry nogami ale “walczycie” o powrót do “normalności”. Fajnie, że robicie to wspólnie, bo w grupie siła a my “człowieki” 🙂 jesteśmy istotami stadnymi i potrzebujemy wzajemnego wsparcia.
    Od dziś będę Was odwiedzała i z zapartym tchem “śledziła” więc działajcie :). Pozdrawiam

  15. Czytając Was uświadamiam sobie, że naprawdę każdy może znaleźć się po tamtej stronie, absolutnie każdy. Ja sama , choć to mało chlubne, jestem tego przykładem – szanowana do niedawna żona, tzw.kobieta sukcesu, matka dwójki cudownych dzieci, domatorka, daleka od tzw.środowiska patogennego ….z dnia na dzień a dokładnie po rozwodzie, znalazłam się na dnie społecznym tracąc absolutnie wszystko i wszystkich ( oprócz dzieci ) by w ciągu niespełna 2 lat stać się przeźroczystą dla innych , zaszczutą przez exa, bez środków do życia , bez domu, pracy….wystarczyło w tym wszystkim nie zapłacić paru rachunków telefonicznych ( choć to w dużym skrócie) i machina ruszyła, ani się obejrzałam 2 wyroki zaoczne na koncie . Codziennie drżę na dźwięk dzwonka do drzwi czy aby nie idą po mnie bo nie zapłacone grzywny ciągle wiszą w powietrzu i codziennie zastanawiam się jak to się mogło stać !!!!! Ano mogło – idąc ulicą pewnie nikt z mijających mnie nawet nie pomyślałby o mnie ..przestępczyni ..choć ja sama tak o sobie myślę . Boję się każdego dnia choć jeszcze parę lat temu byłam przekonana,że za kratki tacy jak ja nie trafiają, ciągle wierzę, że mi się to nie zdarzy choć czytając prasę widzimy, że za 1 batonik można trafić do więzienia .
    Za każdym razem czytając kolejny wpis nie mogę powstrzymać łez – życzę Wam wytrwałości której pewnie mnie by zabrakło, sił i wielu ciepłych słów oraz wiary , że jeszcze kiedyś i dla Was zaświeci słońce …Życie to ciągła walka i już wiem, że walka w osamotnieniu bo kiedy mamy wszystko to i otoczeni jesteśmy wianuszkiem ludzi pseudo przyjaciół, rodziny , w nieszczęściu prawie zawsze zostajemy sami – dosłownie i w przenośni a wtedy łatwo zagubić się . Życzę Wam i sobie zresztą też aby to słynne powiedzenie Nowe życie – nowa karta było możliwe do zrealizowania. Monika

    1. Pani Moniko, tak ma Pani rację, każdy może się znaleźć na dnie (witam w klubie), ale to nie oznacza, że przy tej okazji nieuchronnie podpadniemy prawu (za np. długi). Mówię z osobistych doświadczeń i zapraszam do TEGO klubu;). Udało się mnie i paru innym osobom, uda się i Pani. I Iwonie też, jeśli zechce i temu celowi podporzadkuje swoje wybory. Trzymam kciuki!
      Serdeczności.

      1. Po rozwodzie i kilkuletnim zastraszaniu przez ex (dodam, że zastraszanie czasami ciężko udowodnić) można nie być w stanie zapłacić rachunków za telefon, szczególnie przy utrzymywaniu dzieci i braku płacenia alimentów. Wyrok zaoczny, więc pewnie nie dało się ogarnąć w ciągu 7 dni cywilnie sprawy, a przynajmniej tak podejrzewam. Często wtedy zajmują się tym tematem z wezwaniem do zapłaty wcale nie koniecznie od razu sędziowie (pomijając pieczątkę…), jak zapłaty nie ma to dopiero wyrok zaoczny i do widzenia. A spróbuj mieć traumę, lęki i zero pomocy, gdzie jeszcze w pierwszej kolejności musiałabyś mieć orzeczenie o niezdolności do pracy ze względu na niezdolność do samodzielnej egzystencji z powodów psychicznych (bo taka jedynie mogłaby być stwierdzona przyczyna, więc łatka społeczna na całego mimo bycia de facto ofiarą lub po prostu człowiekiem w depresji przez okoliczności życiowe), żeby otrzymać pomoc finansową od państwa i być może opiekę, co mogłoby w sumie doprowadzić do ograniczenia władzy rodzicielskiej, zależy, jak by się trafiło i na kogo w życiu. Także nie dziwię się akurat takiej sytuacji z wyrokiem zaocznym.
        Znam też kogoś, kto mimo świadka w postaci córki nie został uznany (uznana) za ofiarę próby gwałtu przez ex męża, bo córka miała “tylko 15 lat”, a ex “mógł źle zrozumieć byłą żonę, bo jak był raz dla niej miły, to odpowiedziała mu uprzejmie na dzień dobry, więc miał prawo pomyśleć, że może ona ma ochotę na <> z jego strony” takie mniej więcej było uzasadnienie sądu w tym zakresie (sic!). Dostał wtedy 3-ci wyrok za znęcanie się nad nią (oczywiście 3 miesiące w zawiasach na pół roku, bo nie można przesadzać), ale nie dołożyli mu próby gwałtu, którą przerwał, bo weszła córka i za nią jej starszy pełnoletni brat, ale ten drugi nie zdążył tego zobaczyć, więc “nie było wiarygodnych świadków”. Polska normalnie!

  16. Przecież to takie ludzkie i takie “polskie” oceniać innych, a siebie wybielać na całej linii.
    Cóż stało się, każdy z nas płaci jakąś cenę za błędy, jedni taka, drudzy inną, najważniejsze, by umieć wyciągać wnioski i być pokornym wobec tej lekcji życia. A jak dzisiaj widać, nie wszyscy “lubią się uczyć”.
    Jak ja to mówię: była taka sytuacja, takie były okoliczności i tak się stało…
    Pozdrawiam i życzę siły,
    więcej siły by przetrwać i dotrwać.

  17. Przyjaciół można stracić nie tylko jak się trafi do więzienia. Uwierz mi, wystarczy zachorować. Tak było w moim przypadku. Piszesz o tęsknocie za córką -to rzeczywiście musi boleć. Ja przeżywałam za każdym razem taką tęsknotę kiedy musiałam na 12 godzin oddawać syna pod opiekę, żeby pójść do pracy i zarobić na nasze życie. Mam to szczęście, że mogę się do niego przytulić w nocy. Życzę Ci żebyś mogła jak najszybciej wrócić do córki. A w międzyczasie życzę żebyś znalała pomysł na siebie, jak odnaleźć się w rzeczywistości – kiedy wyjdziesz . Żeby nigdy tam ponownie nie wrócić.

  18. Niestety gwarantuję Ci, że po wyjściu będzie jeszce gorzej. Wiem, bo sama przez to przechodzilam. Nawet po kilku latach będziesz sie zastanawiać, czy twoj pracodawca wie, czy nie. Przy każdej nieprzyjemnej sytuacji w pracy będziesz sobie zadawać pytanie: “Czy to dlatego, ze już wie?”. Poznasz nowych przyjaciół, a to właśnie przed nimi będzie Ci się najtrudniej przyznać co zrobiłaś i dlaczego. Nie raz będziesz starała ukryć się w najmniejszym kacie, gdy ludzie obok Ciebie będą mówić: “bo te gnoje w w więzieniach to tak dobrze maja – jedzenie, picie, spanie, pranie, telewizory”. Własnie tak nas postrzegają, nie mając pojęcia o czym mówią. Trzeba naprawdę dużego samozaparcia, by na początku stawić czoło temu co jest na zewnątrz. Tam za murami jesteśmy “chronione” przed wieloma problemami: za co zapłacić rachunki, za co jeść i przede wszystkim przed pogardliwym spojrzeniem innych ludzi. Pomimo tego wszystkiego musisz wziąć się w garść, ruszyć d**ę i udowodnić wszystkim, że więzienie nie będzie Cię określać i przekreślać. Uwierz mi naprawdę się da. Dzisiaj mam już kochającego faceta, wspaniałych przyjaciół i niezłą pracę więc uwierz, że da się wszystko naprawić, pomimo tego, że nie raz będziesz beczeć w poduszkę. Dlatego głowa do góry! Pozdrawiam Was dziewczyny 🙂

    1. Zapewne wiele osób przechodzi powrót do świata właśnie tak, jak opisałaś. Lecz są ludzie, którzy znajdują sposób, by życie nie przypominało o przeszłości. Zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele wysiłku i pracy trzeba włożyć w to, by nie powracać myślami do tego miejsca, w którym przyjdzie mi pobyć jeszcze chwilkę. Wiem jedno, z dniem wyjścia ten rozdział będzie zamknięty i pogrzebany. Choć w dalszym ciągu zmagam się z upiorami w mojej głowie, to nadal wierzę, że uda mi się kiedyś zacząć wszystko od nowa, bo tego chcę, bo to jest mój priorytet, cel i marzenie… Nowi przyjaciele…ha, dla mnie to dość zabawne stwierdzenie bo pobyt tu sprawił, że zrozumiałam jedno. Wolę mieć dwóch prawdziwych przyjaciół niż gromadę pseudo frendów, jakich miewałam na wolności, którzy wydawali się tacy wspaniali… Moje plany są ukierunkowane, mam wytyczony cel, do którego dążyć będę z pewnością i tego się trzymam. Dziękuję, że tacy ludzie dzielą się sowimi osobistymi historiami. Cieszę się, że Ci się udało wyjść na prosta osiągając wiele. Pozdrawiam

  19. “a ile kombinuje nielegalnie, by zarobić, a się nie narobić? Każdy! Bo nie wierzę, że nikt”
    Pomiedzy “kazdy” a “nikt” istnieje jeszcze wiele innych opcji.
    Ja na przyklad nigdy nie “kombinowalam nielegalnie” aby zarobic a sie nie narobic.
    Jedynie nielegalne kombinowanie w moim zyciu to byla praca na czarno w UK, ale tam sie trzeba bylo narobic, wiec raczej sie nie miesci w kryteriach.
    Moze ostro sie wyraze (bo generalnie podoba mi sie Wasz blog) ale szukasz na sile usprawiedliwienia tam, gdzie go nie ma po co szukac.
    Za kradziez chleba nie idzie sie do wiezienia (chyba, ze ukradzniesz ciezarowke z chlebem z piekarni i kierowcy ostro dasz po glowie).

    1. Kombinowanie czy kradzież chleba, to były przysłowiowe przykłady, lecz każdy, kto ogląda wiadomości, wie, że w naszym zepsutym kraju zdarzają się rozmaite przypadki i wypadki, które chciał nie chciał dotykają ludzi z różnych środowisk społecznych… Nie szukam usprawiedliwień, aczkolwiek nie wypieram się, że pewnie nie raz to uczyniłam całkiem nieświadomie. Świat ludzi to zbiór dziwactw, niesprawiedliwości, okrucieństw oraz niezbadanych przypadków tragedii ludzkich. Dla mnie to temat rzeka, zbyt często dawałam ludziom kredyt zaufania, postrzegając wszystkich jako dobrych, uczciwych; po czym dostawałam po du*** ostro. Być może przez to doświadczyłam tyle przykrości w życiu. Zrozumiałam jedno (lecz w dalszym ciągu nie do końca i często się na tym łapię), że nie warto mieć miękkiego serca… lecz twardy tyłek.

  20. Cześć. Długo zastanawiałam się nad Twoim listem Iwonko. Nie jest prawdą (co piszesz), że wszyscy ludzie są nieuczciwi tylko nie dają się złapać. Ale też prawdą jest też to, że nieuczciwość jest bardzo populana. Zaczynając od polityków kończąc na zwykłych obywatelach. Znaczenie ma rozmiar przestępstwa i jego wpływ dla innych. Nie płacenie abonamentu TV też jest przestępstwem. A ilu krytykujących Ciebie oraz inne osadzone go nie płaci? Dane statystyczne mówią, że co trzeci. Na razie nie wsadza się ich do paki, bo szkodliwość czynu jest znikoma. Ale nie bądźmy tacy pewni swojej niewinności. Ważne jest to, aby być odpowiedzialnym za swoje czyny oraz umieć przyznać się do błędów. Niewiele osób to potrafi, jednak trzeba się postarać. Jeżeli popełnłaś błędy,za które musisz odpowiedzieć to przyjmij je do siebie. W polskim więziennictwie nie jest dobrze np. porównując je z karami w Szwecji, ale na to nic nie poradzisz. Bardzo Ci Iwonko współczuję. Życzę, abyś mogła spotkać się z tymi którzy pozostali dla Ciebie najważniejsi. Nie obrażaj się na cały Świat, lecz spróbuj znaleźć motywy do życia. Wierzę w Twoją inteligencję i znalezienie sposobu na życie w każdej sytuacji. Pozdrawiam. M.B.

    1. Witam bardzo serdecznie,
      Zacznę od tego, że absolutnie nie miałam zamiaru nikogo urazić. Nic z tych rzeczy… Chodziło mi o to, że wielu jest takich ludzi, którzy żyją z krzywdy ludzkiej; kombinują co trudno ocenić jako zaradność i ta grupa ludzi nie postrzega siebie jako kombinatorów tylko widzą się w świecie geniuszy, co jest dalekie od geniuszu…Często jest też tak, że kombinatorzy czują się po prostu bezkarni. Podziwiam ludzi, którzy mają pasję i robią to co kochają i mają z tego uczciwe korzyści. Sama jestem taką osobą, która utrzymywała i utrzymywać się będzie z tego co robię najlepiej… bo mam pasję, która przynosi mi wiele dobrego a przede wszystkim uczciwie zarobiony chleb.
      Przebywając w zakładzie karnym odnalazłam kolejne bardzo ciekawe pomysły; poznałam wiele fajnych metod własnego rozwoju, które na pewno wprowadzę w życie, gdy wyjdę i życie da mi tą wymarzoną drugą szansę… A moje stwierdzenie, że ludzie w większości to kombinatorzy, bo coraz mniej jest uczciwych ludzi na świecie, to akurat fakt. Jeżeli jest więc Pani uczciwym obywatelem w tym kraju to wspaniale. Proszę tego nie zatracić… A do kombinatorów i cwaniaków: zastanówcie się jaka byłaby Wasza reakcja, gdyby ktoś postąpił z Waszymi rodzinami tak, jak Wy robicie się krzywdząc innych… Dziękuję za odpowiedź i życzę dużo szczęścia i powodzenia w zmaganiach z problemami oraz siły i wytrwałości.

      1. Pani Iwono, wpadam tu do Was z intencją “w odwiedziny” (o czym zresztą dziś przeczytałam w nowym tekście innej z Pań). Ale wracam też do starszych postów, takich jak ten. (Eli i Monice serdecznie dziękuję za słowa otuchy i wpsarcia).
        Nawiązując do Pani w/w komenta: nie, mimo wszystko to nie jest tak, że “ludzie w większości to kombinatorzy”. Otóż właśnie większość jest uczciwa i otwarta. Kombinatorstwo, cwaniactwo, oszustwo i inne zło jest po prostu bardziej widoczne. Kawałek dalej dobrze o tym napisała Imka.
        Ale najważniejsze, po co dziś piszę, co mnie ujęło i co proszę, niech Pani pielęgnuje jest stwierdzenie “pierwszy krok zacząć od naprawiania siebie” O. Tak trzymać! Łatwo nie będzie, ale to chyba jedyna droga godna człowieka. Powodzenia!!

    2. Droga Małgorzato, długo zastanawiałam się co Ci odpisać i tylko jedno przychodzi mi do głowy… “dziękuję”, bardzo bym chciała nie obrażać się na świat, lecz jest to zbyt trudne na chwilę obecną, bo zbyt wiele krzywd zaznałam, by go kochać. Choć ciężko znaleźć mi plusy, to jednak cieszę się, że żyje, bo przecież wiele jest jeszcze przede mną, nie tracę nadziei bo ona jest we mnie jak mały mieszkaniec ogrodu, gdy przestaję o nią dbać, umiera. Na chwilę obecną mam cel i twardo walczę, by do niego dobrnąć… Cel: pierwszy krok zacząć od naprawiania siebie… Dziękuję i pozdrawiam.

      1. “bardzo bym chciała nie obrażać się na świat, lecz jest to zbyt trudne na chwilę obecną, bo zbyt wiele krzywd zaznałam, by go kochać”

        Wiesz, ja też długo tak myślałam. Aż w końcu dojrzałam do tego, że obrażanie się nic mi nie da. Ja też doznałam sporo krzywd, część od najbliższych ludzi, którzy powinni mnie chronić. Tylko, że już nie jesteśmy dziećmi. Teraz to my odpowiadamy za siebie, swoje czyny. To my podejmujemy decyzje. Można to odczytać jako coś wspaniałego, albo przekleństwo. Ale jakkolwiek się do tego podchodzi, nie zmienia to faktu, że TO MY SAME JESTEŚMY ODPOWIEDZIALNE ZA SWOJE ŻYCIE! Ani obrażanie, ani próby buntu tego nie zmienią. Gdy się to zaakceptuje jest już łatwiej. Bo to daje nam masę możliwości. Pozwala oderwać się od tego, co nas ściąga w dół, wybierać drogę, która rozwija. Pozwala naprawdę żyć. Mimo, że pewnych rzeczy nie da się wymazać… Tylko, czy warto wciąż się na nich skupiać, zamiast zawalczyć o lepszą teraźniejszość/przyszłość?

      2. I jeszcze jedno, odnośnie “naprawiania siebie”… Może spróbuj siebie pokochać? Przypomnieć sobie, że jesteś pełnowartościowym człowiekiem… A potem popracować nad tym, co należy zmienić…

        Ps. Kiedyś mój mąż wysyłał mnie na różne terapie, żebym “naprawiła siebie”. Czułam się wtedy uprzedmiotowiona i niepełnowartościowa. Ludzi się nie naprawia, ludzie się nie psują… Nasze decyzje wynikają z tego, czego nas nauczono i czego później sami się nauczyliśmy. Najczęściej słaby start idzie w parze z równie słabymi wyborami. Na szczęście możemy to zmienić. Czego życzę i Tobie, i sobie 🙂

    1. “NAPRAW SIĘ”? Przepraszam, ale strasznie mnie zirytował ten tekst. Człowiek to nie samochód, albo pralka… Autorka, jak większość z nas, na pewno ma nad czym popracować, ale taki tekst pokazuje jedno: “zepsułaś się, to się napraw, ja uśmiechnę się do Boga”. A może zamiast się durnowato uśmiechać, warto coś zrobić? Albo chociaż się zastanowić nad formą własnej wypowiedzi…

      ps. Sorki, że się uniosłam, ale irytuje mnie połączenie Boga z umywaniem rączek.

  21. Nie można pisać “każdy” i “nikt”: ani to ani to nie jest prawdą. To tak jakby pisać np., że wszyscy Niemcy to blondyni z niebieskimi oczami – a nie są, wielu ma ciemne włosy i oczy.
    Ja byłam na bezrobociu bez zasiłku – od państwa polskiego nigdy nie dostałam nic, nawet becikowego. W połowie miesiąca kończyły się pieniądze, nie było oszczędności, ale nie kradłam. Byłam na bezrobociu, mogłam pracować równolegle na czarno i się dorobić, ale nie pracowałam, bo jestem uczciwa. Teraz jestem na śmieciówce i cieszę się nawet… Mam nadzieję, że i Ty wyjdziesz na prostą.

  22. Może to banał, ale dopóki istniejesz, możesz jeszcze wszystko zmienić… Wiadomo, że czasu nie da się cofnąć, niech Cię to jednak nie powstrzymuje przed marzeniami, planami na przyszłość… Próbuję sobie wyobrazić, jak musi być Ci ciężko… Sama myśl o rozłące z moim synkiem wywołuje u mnie potworny ból, a co dopiero konieczność zmierzenia się z taką sytuacją. Chyba tego najbardziej Wam współczuję… Mężczyzna – dziś jest ten, jutro może być inny, ale chwil z dzieckiem nic nie jest w stanie zastąpić… Trzymaj się ciepło i nie daj się złym myślom… Pewnego dnia znów będziesz przyglądać się śpiącej córce…. Trzymam kciuki, by stało się to jak najszybciej…

    ANIA

    Ps. Ile zostało Ci do końca kary?

    1. Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa z Twojej strony. Sama jesteś mamą i myśl o rozłące z synkiem wywołuje u Ciebie nieprawdopodobny ból. Ja swojej kochanej córeczki nie widziałam już dwa lata bo jej tata ma spaczony obraz relacji; nie chcę tu nikogo obrażać, bo nie o to chodzi…Telefon to jedyna droga kontaktu z córką… 10 minut trzy razy w tygodniu, ale to i tak już dużo jak po 18 miesiącach braku kontaktu tylko listy…Mam marzenia,a właściwie tylko jedno jedyne, które właściwie trzyma mnie przy życiu by wrócić do domu, w którym będzie czekała na mnie córeczka i z czasem usłyszę od niej, że mi wybacza. Przede mną jeszcze długa droga, ale się nie poddaję bo to nie koniec mojej walki.

      1. “tata ma spaczony obraz relacji”?? co to znaczy? może powinien pozwolić na wizyty u mamy w więzieniu dziecku w wieku 9 lat? myslę że każdy chce zapomnieć o krzywdach jakich Ty wyrządziłaś obcym ludziom, swojej rodzinie, SWOJEJ córce i innym..nikt nie chce tego pamietać, każdy chce zapomnieć..

      2. poza tym wrócisz i co? córka czeka sama na Ciebie w domu? czy może ten tata właśnie dba o nią i się nią opiekuje?? początek szkoły, pierwsze lata, podstawówka, liceum..kiedy wyjdziesz? co zaoferujesz córce??

        1. Szanowny Panie „Tato” nie wiem o jakiej krzywdzie mówisz, co miałeś czy masz na myśli pisząc „krzywdę jaką wyrządziłam ludziom (z pewnością tych to najbardziej skrzywdziłam 🙂 ) rodzinie i swojej córce…” A może Tobie? Ale tak, masz rację, wyrządziłam córce i rodzinie krzywdę, taką że zrobiłam co zrobiłam, za co teraz odbywam karę… Czasu nie cofnę, utraconych lat przy córce niczym nie nadrobię… A zastanawiałeś się nad tym jaką krzywdę wyrządza ojciec córce zabraniając jej kontaktu z matką którą kocha i za którą tęskni? Czy ten tata zastanowił się jak to dziecko cierpi izolując się od matki? I kolejna sprawa, jakim prawem ten „troskliwy tato” zadecydował za własne dziecko, które nigdy krzywdy od matki nie zaznało? „Troskliwy i dbający tato powinien wziąć pod uwagę to, że moja córka kiedyś pozna prawdę, gdy wyjdę i dowie się, że to „kochający i dbający tato” odizolował córkę od matki mając na uwadze tylko swój egoizm, zapominając ile sam zostawił brudu po sobie, zostawiając wszystko, gdy dziecko było w drodze na świat oraz po jego narodzeniu. To ta matka, którą objechałeś była skazana przez wiele na to by sobie ze wszystkim sama radzić, dbać o to, by córce niczego nie zabrakło, żeby nie odczuła braku ojca, który w tym czasie korzystał z życia dobrze się bawiąc, zapominając o córce i kobiecie, którą niby tak kocha, a jednak zostawił z tym wszystkim… To ta w Twoim imieniu „zła matka” była przy pierwszym kroku córki, gdy wypowiadała pierwsze słowo, to ta „zła matka” nauczyła ją wszystkiego czego ten „dbający tato” już zrobić nie musi… A wiesz co jest nagrodą za to ? Miłość mojego dziecka do mnie, która siłą jest mi ODBIERANA. Wiesz co mi pozostało? Modlitwa do Boga, który jest sprawiedliwy… „Księga powtórzonego prawa 28:7. Jehowa sprawi, że moi nieprzyjaciele, którzy powstaną przeciwko mnie zostaną pokonani na moich oczach. Jedną drogą wyruszą przeciwko mnie, lecz siedmioma drogami będą przede mną uciekać”, „Księga przysłów 4:19. Droga niegodziwych jest jak mrok, nie wiedzą o co się potykają”. Nie sądź innych, abyś sam nie został osądzony…
          Iwona

  23. jak słyszę “inni jeszcze gorzej robią”, “każdy tak robi ale się nie przyznaje” – to od razu wiem, ze mam do czynienia z krętaczem ,drobnym cwaniaczkiem i osobą łatwo się usprawiedliwiającą we własnych oczach, leniuchem moralnym – na dodatek krótkowzrocznym – bo pobłażanie sobie ma zawsze krótkie nogi.
    Dam przykład- z życia- miałam kolegę w pracy, który podkradał gratisy dołączone do sprzętu, handlował tym potem (drobne kwoty) – widziałam jak wynosi – nic nie powiedziałam, ale zrobiłam znaczącą minę… poczuł się nieswojo – on na to”że każdy by tak robił na jego miejscu”, “jak nie ja to kto inny wyniesie”. Pomyślałam sobie, że każdy sądzi według siebie … i że wygodna dla niego ta jego pewność , że każdy tak robi.
    Ten kolega już nie pracuje – bo go w końcu nakryli i wywalili z pracy, osoby które nie wynosiły nadal mają z czego żyć i tam pracują.

    Mój brat prowadzi firmę – jest solidny , wszystko na czas, daje dobre ceny, gwarancje – firma mu kwitnie. Koledzy z branży, którzy cwaniakowali i oszukiwali klientów potraci li ich, klienci przeszli do firmy mojego brata. Nikt nie jest głupi i nie da się naciąć drugi raz oszustowi, jak ktoś ma do wydania duża kasę to nie pójdzie wydać jej do kogoś kto go raz oszukał.

    Oszustwo wypala jednorazowo – tam gdzie potrzebne jest długofalowe zaufanie: w biznesie i długich związkach międzyludzkich się nie sprawdza.

    W końcu przetrwanie cywilizacji i kultura to zasługa osób, które stosują się do norm – bez norm, zasad, rozsądku ludzie by wyginęli już w epoce kamienia łupanego – pozabijałby, okradł jeden drugiego i koniec. Widać, było kilku takich co wykalkulowało, że bardziej opłaca się współpracować niż mordować i oto mamy kilka miliardów ludzi na ziemi. Oczywiście im więcej ludzi tym łatwiej tym co nie trzymają standardów (pasożytują) i psują “”koniunkturę”. Nie zawsze są za to ukarani więzieniem (bez obrazy) – patrz nasi politycy… Ale zło zawsze wraca do tego kto je wypuścił…
    Nie myśl, że się wymądrzam i jestem taka święta – nie jestem. Ale dopóki nie weźmiesz na klatę tego, że części swoich kłopotów sama jesteś winna ( a raczej winne jest twoje postrzeganie świata jako miejsca gdzie pełno jest oszustów i oni górują- nie nie górują prędzej czy później dostaną za swoje) , to nie ruszysz z miejsca.

    1. Nie skomentuję całego Twojego wpisu tylko i wyłącznie do jego końcówki, bo cytuję napisałaś tak: ” Nie myśl, że się wymądrzam i jestem taka święta-nie jestem”- należę do osób, które nie boją się płacić za swoje czyny gdy popełniłam przestępstwo, nie będę tu pisać jakie, ale kradzież bułki czy czekolady to nie była. Potrafiłam znaleźć zdrowy rozsądek i odwagę cywilną by się zgłosić na policję. Przyznałam się i nie utrudniałam śledztwa…wiedziałam co zrobiłam, choć nie mogłam uwierzyć, że samoobrona doprowadziła do tragedii. Gdybym nie broniła swego życia dziś dziecko byłoby bez matki, więc nie pisz mi, że “dopóki nie wezmę na klatę tego co zrobiłam to coś tam, coś tam…”, , ale wrócę do twoich słów. Czy Ty miałaś odwagę cywilną przyznać się do swoich błędów i ponieść odpowiedzialność za swe czyny? Czy nie miałaś sytuacji gdy życie przygniotło Cię do muru? Więzienie to specyficzne miejsce, uczy życia i albo weźmiemy na nie poprawkę albo więzienie stanie się drugim domem z doskoku na doskok.

      1. Jeśli to była samoobrona, to jak dla mnie nie jest to żadna zbrodnia- każdy ma prawo bronić siebie jeśli go krzywdzą lub gdy krzywdzą kogoś na jego oczach. (nie rozumiem czemu Cię za to ukarali).

        Raczej brak reakcji na zło i przyzwolenie na krzywdzenie to dla mnie błąd.
        Co do tego czy miałam odwagę przyznać się do błędów- na razie tak – może dlatego, że nic jakiegoś wielkiego nie mam na sumieniu. Raczej miałam sobie za złe jeśli nie reagowałam w pewnych sytuacjach, lub robiłam to nieumiejętnie.
        Staram się nie robić niczego złego (nawet jeśli cierpi na tym mój interes) i chcę być na ile tylko mogę w porządku. Jeśli coś zrobię niechcący lub przypadkiem – to przepraszam. Jeśli ktoś mi nastąpi na odcisk, to mówię mu wprost (bez agresji), że uważam, ze źle robi i mnie rani (no niestety czasem robię sobie tym wrogów).

        Toksycznych ludzi zaś unikam jak tylko mogę (bo przeważnie z takimi ludźmi można popaść w kłopoty). Niestety w pracy nie zawsze się da i trzeba swoje “przecierpieć” i wytłumaczyć sobie, że przeważnie ci “toksyczni” są tacy dlatego, że skrywają jakieś frustracje, żale, złość na świat, albo są zwyczajnie zbyt prostaccy by mieć jakiekolwiek refleksje. Generalnie trzeba im raczej współczuć, niż się gniewać.

        Gorzej idzie unikanie życiowych okoliczności, które stawiają nas pod ścianą. Czasami sami się pchamy w takie sytuacje – choćby nieświadomie, a czasem coś po prostu coś się wydarza i nie ma rady (kataklizm, choroba, wypadek, spotkanie nieodpowiedniego człowieka). Ale na razie miałam szczęście – z tego co mnie do tej pory spotkało wychodziłam obronną ręką, choć z zaciśniętymi zębami.

        Nie oceniam Cię negatywnie, bo nie przeszłam tej drogi którą Ty przeszłaś i nie wiem jak ja bym się zachowała- może inaczej, a może tak samo, nie wiem. Napisałam w moim poprzednim poście tylko to co mnie uderzyło w Twojej wypowiedzi (co uważałam za jakąś wadę w myśleniu).

        Ogólnie fajnie, ze jest ten blog i można się wymieniać spostrzeżeniami i doświadczeniami z różnych światów, nawet gdy się kogoś ciut rozzłości. To się rozwijamy. pozdrawiam 🙂

Skomentuj ~Dominik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *