Wbrew temu, co ludzie mogą sobie pomyśleć, więzienie to miejsce, gdzie uprawia się seks, a nawet można się zakochać. Ja po trzech latach pobytu w więzieniu zauważyłam, że brak seksu zaczął mi dość mocno doskwierać – może nawet nie same braki pod tym względem, ale też to, co się z nim wiąże, np. poczucie bliskości, własnej atrakcyjności, brak poczucia samotności. Chciałam czuć to wszystko. I tak poznałam dziewczynę, której się podobałam. Dodam tylko, że nigdy wcześniej nie byłam z kobietą w związku, więc nie wiedziałam, czy ja mogłabym na coś takiego pójść. Przekonała mnie do tego moja chęć, aby ciągle szukać jej towarzystwa. Kiedy pierwszy raz się pocałowałyśmy, hmmm… Ten pocałunek był tak przyjemny jak jeszcze żaden w moim życiu, i tak moje życie seksualne nabrało rumieńców. Ale jak to z reguły bywa, jeśli coś nie jest podbudowane głębszym uczuciem, po prostu się rozpływa (oczywiście moim zdaniem).
Mój drugi związek wyglądał zupełnie inaczej. Przyszła do więzienia śliczna dziewczyna. Gdy ją bliżej poznałam, okazała się do tego mądra, nadawałyśmy na tych samych falach. To, co czułam, naprawdę jest nie do opisania, albo jest, ale ja tego nie potrafię. Poczułam na własnej skórze prawdziwość powiedzenia „przyciągać jak magnes”. Zaczęłam się łapać na tym, że coraz bliżej niej siadam. Kiedy przychodził czas zamykania cel i musiała wracać do siebie, wkurzałam się, wciąż o niej myślałam. Czułam się jak jakiś podlotek, znaczenie miało dla mnie nawet to, że całus w policzek trwał trochę dłużej, niż powinien.
Oczywiście stroiłam się, chciałam być wyjątkowa, bo tak się dzięki niej czułam. Tak, to była miłość. Zakochałam się – zupełnie inaczej niż w chłopaku, intensywność tych emocji jest całkowicie różna. W więzieniu razem spędziłyśmy tylko kilka miesięcy. Później żyłyśmy w dwóch różnych światach – ona na wolności, ja w więzieniu. Nasz związek skończył się po czterech latach, a przyjaźń zagubiła po dziesięciu. Myślę, że to dlatego, że nie mogłyśmy się widywać. Polskie prawo nie uznaje jako rodziny takiej osoby, jaką ona była dla mnie.
Później jeszcze parę razy uprawiałam seks, teraz nie uprawiam, ale bardzo bym chciała kochać. Nawet jeśli jakiekolwiek uczucia, które się w nas pojawiają, wykorzystywane są jako karta przetargowa, aby wymusić coś wbrew twojej woli, to i tak warto czuć. Bo czy może być coś piękniejszego w człowieku niż miłość czy przyjaźń?
Monika
https://www.facebook.com/ewkratke
Dobrze usłyszeć, że miłość jest wszędzie, i że wszędzie jest miejsce na miłość. Pytanie do Ciebie Moniko, ale nie tylko… Czy taka miłość „w kratkę” różni się od tej spoza więzienia? Czy zakochanie się jest inne, czy samo miejsce wpływa na odczuwanie zakochania, potrzeby takiej wyjątkowej bliskości z inną osobą? I pytanie przyziemne: jak wygląda randka? 🙂
Szokująca jest kwestia odwiedzin. Czy naprawdę nie może Was odwiedzić partner lub partnerka?!
I jeszcze jedno słowo… Czytam od dawna różne blogi. Te o uczuciach, te o gotowaniu, o miłości, o polityce, szczęściu, o rodzinie, o mediach, o finasnach, o słodyczach, o filmach, o przyjaźni, o książkach. Wasz blog również dotyka wszystkich tych kwestii na swój sposób. Jest jednocześnie pełen tekstów dużo bardziej prawdziwych, niż wszystkie, jakie miałem okazje czytać na innych blogach pisanych spoza krat. Choć tytuł „bloga roku” nic nie znaczy, bo „ewkratkę” jest czymś znacznie znacznie więcej, to jednak muszę przyznać, że to, w jaki sposób dzielicie się z nami Waszymi myślami, Waszymi dniami, popołudniami i nocami spędzonymi w więzieniu jest po prostu poruszające. I wyjątkowe. Dzięki.
Trafiłam na Waszego bloga zaledwie kilka dni temu i szczerze mówiąc na początku miałam mieszane uczucia… Pierwsze oburzenie pojawiło się po wpisie Wisienki, a właściwie po komentarzach pod nim. Okazuje się, że jest mnóstwo osób oburzonych tym, że osoby osadzone mogą kontaktować się ze światem, że mają potrzeby i o nich mówią itd. Mnie oburzyło to, że wyraz swojej niechęci dały właśnie pod wpisem dziewczyny w ciąży. Wcześniej nie było takiego negatywnego odzewu… Widać, że Wisienka swoim wpisem poruszyła jakieś tabu… A przecież dla wielu ludzi to nie potrzebne… Burzy porządek… Każe się zastanowić…
Ty również poruszasz tabu… Miłość w więzieniu… Mam takie poczucie, że ludzie szczególnie potrzebują miłości, gdy są samotni, nieszczęśliwi (lub nie do końca szczęśliwi), pogubieni… Wtedy nagle okazuje się, że zaczynamy obdarzać uczuciem ludzi, na których wcześniej byśmy nawet nie spojrzeli… Myślę, że nasze potrzeby – nawet jeśli je tłumimy – po pewnym czasie muszą znaleźć ujście… Nie ważne, gdzie jesteśmy – zawsze znajdzie się na to sposób..
Pisałam wcześniej o moich mieszanych odczuciach… Wczoraj poczytałam trochę „o Was” i przyznam, że to było potrzebne, dzięki tym krótkim opisom przypominacie, że jesteście ludźmi, jak każdy z nas. Niby to oczywiste, ale na co dzień zdarza się o tym zapomnieć. Wrzucamy innych do kolejnych szufladek, bo tak jest łatwiej, bo nie trzeba myśleć… A mnie Wasz blog zainspirował do podzielenia się małym fragmencikiem własnych przemyśleń/doświadczeń… Mam znajomego, który jest mądrym człowiekiem, podejmującym niemądre decyzje. Kilkanaście miesięcy temu powiedział mi, że choć nie raz już siedział za kratkami, to zawsze był wolnym człowiekiem. Musiało minąć sporo czasu zanim zrozumiałam, że ja dla odmiany zawsze byłam więźniem. Choć nic mnie fizycznie nie ograniczało, mój umysł był zasiany zasiekami. Wiele lat spędziłam bojąc się wszystkiego, martwiąc się o wszystko, przejmując się głupstwami. Ostatnie lata małżeństwa spędziłam udając, że nie widzę, albo że „to nie ma znaczenia”, że on się zmieni… Ale to wszystko miało znaczenie… Ja udawałam, ale mój organizm się na to nie zgadzał. Zamroził się. Uczucia, potrzeby. Przestałam myśleć o sobie, jak o człowieku. Jak o kobiecie. Przez ostatnie kilka lat nie było mnie. Dopiero rozmowy z tym znajomym kazały mi się zastanowić. Dzięki nim przypomniałam sobie, że wcześniej czułam, i to nie tylko smutek. Że byłam szczęśliwa. Fajna… Wartościowa… Znajomość gwałtownie się zakończyła, ale mimo wszystko jestem wdzięczna, bo pokazała mi, w jaki sposób człowiek sam pakuje siebie do więzienia. Mam szczęście – dzięki temu mogę pracować nad sobą, przejść swoistą resocjalizację i w końcu upuścić zakład karny swojego umysłu. Każda z Was też w końcu wyjdzie na wolność. Życzę Wam, żeby tego dnia kraty, które się za Wami zamkną były ostatnimi, jakie Was ograniczają…
Nie wiem, czy dam radę po wyjściu z więzienia nie myśleć przez dłuższy czas, że jestem naznaczona tym piętnem, chciałabym być tak wytrwałą jak Ty, że dałaś sobie radę ze wszystkim. Dlatego chciałabym pisać i dać radę z ważnymi uczuciami, ze smutkiem. Mam nadzieję, że pisząc z Tobą będę mogła pracować nad sobą i swoimi problemami, jakie mnie jeszcze czekają.
Pozdrawiam, Danusia
Danusiu, to nie jest tak, że sobie ze wszystkim poradziłam. Cały czas pracuję nad sobą, wciąż walczę o małżeństwo, choć już dawno powinnam kopnąć męża w tyłek. Wciąż mam depresję i dopadają mnie różne lęki. Ale staram się wszystko poukładać, zrobić coś ze swoim życiem. Zmarnowałam zbyt dużo czasu, bojąc się i wstydząc nie wiadomo czego. I nadszedł dzień, kiedy powiedziałam sobie stop. Czas wybrać inną drogę! Staram się tego trzymać, bo w końcu czuję się wolna….
Ps. Nie wiem, czy można z Wami nawiązać kontakt inaczej niż przez tego bloga. Jeśli tak, może redakcja umożliwi kontakt przez email (chocby poto, żeby podać adres do pisania tradycyjnych listów).
Pozdrawiam serdecznie
Ania
Dziękuję Ci, że dałaś nam kawałek swojego życia i to jeszcze tak osobistego. Ja czuję się dzięki Tobie bardzo wyróżniona, bo zechciałaś uchylić dla mnie drzwi do swojego życia. W miejscu, gdzie jeteśmy wiele osób Cię rozumie, bo są po podobnych przejściach, tylko ich sposób na przerwanie tego, w czym żyły, był zupełnie inny.
Uważam, że musisz być bardzo silnym człowiekiem (pokazuje to, jak sobie poradziłaś z tym kawałkiem życia). Życzę Ci, aby każdy dzień Twojej nowej prawdziwej wolności, o którą odważyłaś się zawalczyć, był odkryciem siebie w różnych nowych aspektach – radości, miłości, nadziei, kobiecości. Łał – odzyskałaś życie i to jest cudowne!
Pozdrawiam Ciebie i Twojego znajomego, który pomógł Ci pewne rzeczy zauważyć.
Monika
Łukaszu, postaram się odpowiedzieć na Twoje wszystkie pytania, choć niektóre nie są łatwe.
Nie wiem, czy mogę porównywać miłość w więzieniu do tej na wolności. Dla mnie różnica jest ogromna. Jednym z czynników tej różnicy jest płeć partnera. Kiedy byłam na wolności, moje związki były damsko-męskie, a w więzieniu są damsko-damskie. Tutaj sama intensywność jest większa, bo i emocjonalność jest inna. W sumie to nie wiem, czy nawet powinnam je porównywać, dlatego to są naprawdę dwie różne odsłony miłości.
Potrzeba bliskości jest tutaj ogromna, bo to jest bardzo samotne miejsce. Wszyscy ludzie, którym ufasz, są po drugiej stronie. Ja to nazywam: “duchy w telefonie”. Od nich można czerpać wsparcie, ale to jest niestety bardzo ograniczone. Poza tym, nie wszystko się mówi bliskim o tym, co jest tutaj. Po pierwsze – żeby ich nie martwić, bo i tak nie mają żadnego wpływu na to, a po drugie – nie wszystko zrozumie człowiek, który nie jest/nie był w więzieniu. Takie więzienne sprawy potrzebują jednak więziennego spojrzenia. A randki… to jest świetna sprawa. Randkuje się w miejscach, gdzie można się spotkać, czyli na przykład: na spacerach, na świetlicach, w pracy, w szkole. Oczywiście jest to bardzo ograniczony czas, więc każdą chwilę poświęca się sobie. Przeważnie dużo się rozmawia, ale zdarzają się także takie drobne geściki jak spacer pod rączkę czy ukradkowe niewinne całusy. O bardziej intymnych sprawach nie będę pisać, żeby nie spalić :-).
Z widzeniami natomiast sprawa wygląda tak: jeśli masz partnera innej płci, to możesz to określić jako konkubinat i wtedy widzenia są możliwe, nawet jeśli osoba siedziała w więzieniu. Zupełnie inaczej wygląda sprawa, jeśli partner jest tej samej płci – nie może być konkubiną czy konkubinem i według prawa jest osobą obcą i nieważne, że dla mnie to osoba bliska. Dziękuję, że za Twoim pośrednictwem mogłam trochę powspominać i ponarzekać sobie. Pozdrawiam Cię serdecznie. Monika.
Bzdura, że nie może odwiedzić. Konkubent czy konkubina do odwiedzin jest tak samo traktowana jak rodzina. Natomiast przyjaciele mogą też wejść jednorazowo za zgoda dyrekcji. I nie robią z tym problemu. Owszem intymnego z przyjacielem pewnie się nie dostanie ale czy tylko o to chodzi? Są zakłady gdzie nie ma wcale intymnych i to nie jest koniec świata. Nie przyszło by mi do głowy (a piszę z własnego doświadczenia) żeby z tego powodu się rozstawać lub szukać przygód z innym.
Pani Marto, proszę nie nazywać mojego doświadczenia bzdurą, bo nią nie jest. Pani ma inne doświadczenia. Nie wiem, czy była Pani osobą karaną, czy odwiedzała Pani kogoś. Ja piszę ze swojej perspektywy, kobiety będącej w więzieniu, której nie może odwiedzić jej partnerka wcześniej też przebywająca w tym zakładzie, bo konkubinat jednopłciowy nie istnieje a zgody na odwiedzanie przez znajomych, którzy byli karani, są raczej sporadyczne. To wynika z mojego doświadczenia, które niestety jest duże. W braku odwiedzin nie widzę tylko braku możliwości seksu, a braku po prostu pobycia ze sobą (wyobraża sobie Pani związek tylko przez telefon czy listy?), dzięki czemu zostaje podtrzymana taka więź. Sam seks też uważam za ważny aspekt w związku i niech mi Pani uwierzy, dla wielu osób jest on powodem do rozstania (spotykam się z tym na co dzień) i może to nie koniec świata, ale boli jak diabli. Niestety, nie każdy pod tym względem (nad czym ubolewam) ma takie piękne podejście jak Pani. Pozdrawiam.
Monika
Ciekawy wpis Moniko. Chęć otrzymywania i dawania uczuć to wielka i normalna rzecz. Warunki otaczające nas wszystkich formułują to, w kim lokujemy uczucia. Najczęściej jest to płeć przeciwna, ale czasem ta sama. I moc uczucia na pewno taka sama. Bliskość kogoś w zamkniętym środowisku, w którym są tylko kobiety daje bardzo wiele. Tak jest w Twoim przypadku. Podejrzewam, że na wolności ( kilka ładnych lat wstecz) nie pomyślałaś o miłości do kobiety. A tak się stało. I niech nikt nie mówi, że to nimożliwe. Gratuluję i życzę pięknych niezapomnianych chwil z tą drugą, która odwzajemni uczucia i Twoją wrażliwość.
Masz rację Małgorzato. Kilka lat wcześniej nawet nie zastanawiałam się nad związkami jednopłciowymi. Wiedziałam, że takie istnieją, ale nie zajmowały one miejsca w moim życu czy myślach. Wszystko się zmieniło po przyjściu tutaj i bardzo się z tego cieszę, bo to, co mi dały moje nowe inne uczucia ukształtowało mnie z innej strony. Dobudowała się we mnie jakaś nowa część a ja uważam, że człowiek staje się piękny przez takie dobudówki wychodzące z życia. Różnorodność doświadczeń upiększa człowieka, dodaje mądrości. Pozdrawiam.
Monika
Miłość jest piękna, każda jedyna w swoim rodzaju, potrafi ranić i zaskakiwać. To mile przeczytać, ze kobietom w wiezieniu również się ona przytrafia i nawet jeśli przychodzi tylko na chwilę to cudownie jest czerpać z niej tę pozytywna energię! Moniko, życzę Ci jak najwięcej tego uczucia, wiem co piszę, bo sama jestem w trakcie rozwodu i brakuje mi bliskości drugiej osoby i wierzę, że obie ja znajdziemy 😉
Dziękuję za komentarz. Któż zrozumie lepiej człowieka pragnącego uczuć, od osoby, która sama też tego pragnie. Życzę Pani spokojnego rozwodu. Życzę też tyle miłości, ile zdoła Pani w sobie pomieścić, bo na pewno w swoim czasie się pojawi.
Monika
Człowiek. Wszystko, co wiąże się z tym mianem powinno być wielkie. wzniosłe. piękne. A nie jest. Każdy z nas jest inny, choć jesteśmy stworzeni „na obraz i podobieństwo”, chyba właśnie dlatego, by nie można jednoznacznie określić naszego Stwórcy. Oprócz 10 przykazań i różnych rzeczy widzialnych, otrzymaliśmy – WOLNĄ WOLĘ. Możemy wybierać. Czasami nasz wybór nie przynosi oczekiwanego rezultatu. Działaliśmy impulsywnie, gwałtownie, bez zastanowienia. Finał – np. kalectwo, śmierć, więzienie. Ale – każdy MA PRAWO DO NADZIEI NA ZNALEZIENIE MIŁOŚCI, Przyjaźni, do odbudowania relacji ze wszystkimi. Jest to trudne. Nie potrafimy wybaczać, kochać tak bezwarunkowo jak Bóg. Ale nawet w takim miejscu, jak więzienie – nie zostajemy pozbawieni NADZIEI. Dlatego jeśli słyszycie o takich przeżyciach zza krat – nie potępiajcie, nie krytykujcie TYCH LUDZI! Dlaczego? A choćby dlatego, że życie jest dziwne, i NIGDY NIE WIADOMO, CO ZDARZY SIĘ JUTRO!!! Życzę Wam wszystkim, którzy stracili miłość, przyjaźń, zaufanie , by udało się Wam je odzyskać. Miłość Bożą już macie… P.s. Nie jestem PISowcem, moherem, czy innym „nawiedzonym”. Po prostu – WIERZĘ W BOGA. A TO POMAGA. NAPRAWDĘ. Przekonałem się o tym nie raz…
Ja też wierzę w Boga, jego miłość przebaczenie i moc. Mam dużo siły dzięki Jego miłości i zaufanie, że wszystko co dla mnie przygotował będzie prowadzić mnie ku dobremu, jeśli tylko będę się Go trzymać.
Monika
To tak zwana sodomia.
twoj wpis to tak zwana ciemnota
Oj, Kermitttt- toż to nie tylko „sodomia”, kiedy każdy orze jak może. To już „sodomia z gomorią”. Pozdrawiam… pomimo…
Witaj, rozumiem Cie i wiem co chciałaś przekazać tym wpisem sama niedawno opuściłam Lublin – południowa Pozdrowienia
PS. Przeczytałam kilka twoich wpisów i już dodaję twojego bloga do ulubionych
Hej Rudasie. Dzięki za komentarz, będę czekać na następne.
Monika
Osoby osadzone, jaki to ładny synonim przestępcy…
A przepraszam, większość „osadzonych” to niewinni
WITAMY PANA EGONA,WIEC OSADZENI TO POJECIE WZGLEDNE-NATOMIAST CHCIALABYM WIEDZIEC JAKA MASZ WIEDZE NA TEMAT KARY,KTORA TRZEBA ODBYC,JEDNI SA WINNI I BARDZO TEGO ZALUJA INNI SA SKAZANI PRZEZ POMYLKE,MOZE SLYSZALES O TAKICH PRZYPADKACH,BO MOWI SIE,ZE JUZ Z POMOWIENIA NIE ZAMYKAJA A JEDNAK?WIEC JEZELI MASZ PISAC TAK IRONICZNIE TO LEPIEJ WCALE.POZDRAWIAM IWONA
Kto mówi, że niewinni? Przestępstwa też bywają różne, kiedyś, jeszcze w PRL brat kolegi siedział za niedopełnienie obowiązków służbowych. Są przestępstwa nieumyślne, niewinni w kryminałach też się zdarzają. Nawet jeśli przestępstwo popełniono umyślnie, to co chciałbyś zrobić w związku z tym, że są przestępcami? Pozbawić miana człowieka? Może umieścić w jakimś rezerwacie? A co tam będziemy się szczypać, od razu poddajmy takie osoby eutanazji! A co, my som prawe obywatele! Obyś nigdy tam nie trafił, ale nie wykluczaj tego z góry. Różnie w życiu bywa. Żeby nie było niedomówień, przypuszczeń, imputowania mi pewnych rzeczy. Nigdy nie siedziałem w puszce, nie toczą się wobec mnie żadne sprawy ani postępowania, etc.etc. Mam za sobą pół wieku życia i wiem co piszę.
Chciałabym dołączyć się do Pana komentarza, gdy tak czytam niektóre rzeczy to nasuwa mi się myśl, że naprawdę wielu ludzi popisałoby się takim scenariuszem, jaki Pan przedstawił (zastrzyk na uśpienie i po kłopocie). Zdaję sobie sprawę, że my przestępcy się do tego przyczyniamy, sama jednak chciałabym wierzyć, że są ludzie od nas mądrzejsi i znajdą sposób na naszą odmianę, a nie będą chcieli chodzić naszymi ścieżkami (bo przecież morderstwo zostaje morderstwem, nawet jeśli czasami jest popełniane w majestacie prawa). Dziękuję za mądre spojrzenie człowieka z doświadczeniem życiowym.
Pozdrawiam
Panie Egonie, jestem przestępcą i ten ładny synonim „osadzona”, jak Pan to określił wcale tego nie zmienia. Niewinna też nie jestem choć tacy niestety się zdarzają, ale nie rozumiem… samo słowo „osadzone” Panu przeszkadza? To chciał Pan powiedzieć?
Monika
WITAM CIE MONIKO,OD 2 M-CY ZAWSZE ODPOWIADAM NA WASZE WPISY.PIEKNA HISTORIA,SZKODA,ZE Z TAKIM FINALEM.NIEWIEM ILE CI JESZCZE ZOSTALO,ALE NAPEWNO ZYCIE JESZCZE DA CI SZANSE KOCHANIA.JA TEZ BYLAM ODSAPEROWANA OD MOJEGO MEZA 3 LATA.JA W JEDNYM ARESZCIE ON W DRUGIMNIE WIDZIALAM KONCA MOJEJ ODSIADKI,TAK BARDZO BRAKOWALO MI PRZYTULENIA,ROZMOWY,A JUZ NIE WSPOMNE O SEXSIE.DZISIAJ JESTESMY RAZEM PO NAPRAWDE DLUGIEJ PRZERWIE I ZACZYNAMY ZYC NA NOWO.TOBIE TEZ USMIECHNIE SIE SLONECZKO,JESZCZE TROSZKE I ZYCZE CI Z CALEGO SERCA,ZEBYS ZNALAZLA TO CZEGO CI TAK NAPRAWDE BRAKUJE I TEGO KOGOS KTO DA CI TYLE MILOSCI NA JAKA ZASLUGUJESZ.BO POTRZEBUJEMY BLISKOSCI DRUGIEJ OSOBY,JAKIE BYSMY NIE BYLY,CZY NA WOLNOSCI ,CZY TAM.POZDRAWIAM CIE BARDZO GORACO I ZYCZE JESZCZE RAZ DUZO,DUZO WYTRWALOSCI I SPELNIENIA UPRAGNIONEJ MILOSCI.IWONA
Wylacz kobieto Caps Locka bo nie da sie tego czytac …
Witaj Iwono, fajnie, że nas czytasz i odzywasz się. Nawet nie wiesz, jaką przyjemność sprawia mi to, że tak po prostu możemy sobie ze wszystkimi rozmawiać. Moja historia może nie ma szczęśliwego końca, ale na pewno przyniosła mi dużo szczęścia, wtedy gdy trwała i dała mi wiele wyjątkowych wspomnień. Czułam się szczęśliwa, kochana, piękna. Nie tracę nadziei i cierpliwie czekam na to, co teraz przeżywasz Ty. Bardzo Ci dziękuję za Twoje życzenia i chcę się odwzajemnić życząc Wam wielu, wielu lat razem w tej pięknej miłości.
Monika
Do EGON – Radzę poczytać kodeks karny i kodeks postępowania karnego. Czy wiesz, za jakie głupoty skazuje się ludzi na karę pozbawienia wolności ? Jakie paradoksy są w naszym sądownictwie ? Ostatnio była głośna sprawa Dyrektora więzienia pł Olkowicza, który to zapłacił grzywnę 40zł za osobę skazana na tydzień pozbawienia wolności za kradzież wartości 0.99 zł. W dodatku sąd skazał zaocznie osobę chorą psychicznie. Więc nie mów, że więzienie jest dla „winnych”. Bądź w więzieniu są osadzone osoby z jazdę na rowerze po pijanemu. Pół roku więzienia. Dzienny koszt utrzymania więźnia może wynosić ok 300 zł, Tak przypuszczam. To zależy. Sławnego Trynkiewicza wynosi tysiące dziennie. Więc jaka wina jest pijanego rowerzysty, który wpadł do rowu i przypadkiem zauważyła go policja ? Na takie paradoksy idą pieniądze z naszych podatków, bo system jest nieudolny.
I kara karą. Wina winą. Jeden błąd w życie nie przekreśla człowieka.
A co do miłości w więzieniu – miłość jest wszędzie tam, gdzie są ludzie.
Pozdrawiam i życzę jak najwięcej uczuć.
Taka jest wina pijanego rowerzysty, że wsiadł po pijaku na rower. Gdybyś pisała o pijanym kierowcy, to też byś stwierdziła: jaka jest wina pijanego kierowcy, że wpadł do rowu i zauważyła go policja? (Jaka jest wina gwałciciela, mordercy, że dali się złapać?). Ten pijany rowerzysta mógł spowodować wypadek, w ktorym ktoś mógł zginąć (choćby ktoś z Twoich bliskich), podobnie jak pijany kierowca, wiec absolutnie obaj powinni być skazani (niekoniecznie na więzienie, są inne kary).
Dobrze ze tylko do rowu a nie pod czyjeś auto.
Pani Paulo, dla mnie dyrektor płk Olkowicz jest idolem za to, że tak po prostu po ludzku się zachował, bo takich błędów sądowych jak ten pan od batonika (chorych psychicznie) jest wielu w więzieniach, a to tak naprawdę nie jest miejsce, w jakim powinni być. Szkoda, że za dobrą rzecz został ukarany. Jednak jest on pięknym przykładem miłości do bliźniego, trochę tak to brzmi biblijnie bo i w tym sens Boży. Miłość jest wszędzie tam, gdzie są ludzie. To bardzo trafne, zapisałam sobie to zdanie. Pozdrawiam, Monika
Ja to uprawim grządkę w ogródku, do łóżka idę z kimś ale NIE SPAĆ.
Seks to seks a nie jakieś „uprawy” czy inne farmazony…
Panie pen is z tej strony ogrodniczka. Z racji mojego świeżutko przypisanego zawodu wynika jasno, że lubię różne rzeczy uprawiać, w tym także seks. Pan może sobie chodzić do łóżka z kimś i nie spać i seks to seks – Pana sprawa, a moje grządki to moja. Pan może być pen is a ja Monika. Pozdrawiam
Super Kobieto.Życzę wytrwania.
Dzięki Panie Jarosławie. Pozdrawiam. Monika
nikt ci nie zabrania kochać się w kim chcesz tylko nie próbuj robić z tego małżeństwa
Już za późno, małżeństwo powstało. Zostało skonsumowane i dobiegło kresu. Ślub wzięliśmy w pralni, wymieniając się obrączkami. Szkoda, że związek nie przetrwał. Monika
Miłość i przyjaźń to dwa najcenniejsze skarby, jakimi można obdarować drugiego człowieka. Pod warunkiem jednak, że są szczere, bo ból po takiej miłości i przyjaźni może wyryć się w nas do końca życia zniekształcając ten obraz bardzo.
W miłości nie ma miejsca na kartę przetargową i wymuszanie. To nie jest miłość. Ani przyjaźń.
Pani Lawendo (śliczny ma Pani nick) ja na szczęście trafiłam na dobrą miłość i piękną przyjaźń w jednym. To co mi ze sobą przyniosła zostanie ze mną do końca życia w cudownych wspomnieniach. Pomimo tego, że nie trwało to do kresu dni moich czy też Jej, mogę powiedzieć, było to bardzo pozytywnym doświadczeniem dzięki Bogu.
Pozdrawiam serdecznie, Monika
, ——- ” boga ” ———— NIE MA !!! 🙂 … , a ” życie ” , — JEST DO DUPY 🙂 .. WIĘC NIE MA CO SIĘ OBIEKTYWNIE OSZUKIWAĆ 🙂 , – ALE ROZUMIEM SUBIEKTYWIZM ZADOWOLONYCH 🙂 .
Bóg jest i mam dla Ciebie niespodziankę. Uwaga! Jest i Cię kocha.
Monika
kolejny raz więzienie ludzi pokazuje na ich zepsucie, homo związki, ryje psychikę na całe życie. Czemu ma to służyć takie karanie. Wychodzą dewianci gorsi niż przed uwięzieniem.
Mój homo związek nie porył mi psychiki, za to na całe życie dał piękne wspomnienia i smak miłości. Nie każdy ma to szczęście, a dewiacji nie posiadam. Monika
Jak wiele kobiet ma seks z innymi kobietami najlepiej wie ten, kto ma zone lesbijke lub biseksualna. To doslownie w pale sie nie miesci, z jaka latwoscia kobiety uwodza, a nastepnie kochaja sie z ta sama plcia. Sadze, ze kazda kobieta ma w sobie cos z bi – wystarczy, ze atrakcyjna dziewczyna spojrzy jej w oczy, uzmiechnie sie, niechcacy dotknie reki i…. juz ja ma. Wiem po sobie, ze mnie facet nie uwiedzie, osobiscie czuje wstret na mysl o seksie z facetem, skad wiec w kobietach tak wiele tych odczuc bi??? Chetnie na ten temat porozmawiam?
W pewnej części się z Tobą zgodzę, większość kobiet jest biseksualna, to wynika z moich obserwacji w więzieniu, czyli w miejscu, w którym potrzebuje się bliskości, ale skoro tutaj tak wiele kobiet nawiązuje związki z kobietą to będąc po tamtej stronie dla tych kobiet byłoby to tak samo możliwe; może decyzja jest tutaj łatwiejsza, a raczej powiedziałabym, że tutaj po prostu mogą sobie zadać pytanie „Czy ja mogłabym być z inną kobietą?”. Ja będąc na wolności wcale o tym nie myślałam, a przychodząc tutaj przekonałam się, że jest to możliwe. Dlaczego tak jest, nie wiem. Może dlatego, że dla większości kobiet seks wiąże się z bliskością i uczuciami, więc jeśli one się pojawią, wtedy seks jest również możliwy. Nie zgodzę się z tym, że wystarczy uśmiech, spojrzenie w oczy czy muśnięcie dłoni, żeby kobieta mogła zdobyć kobietę (pewnie takie przypadki też się zdarzają, ale nie są one regułą), jednak musi zadziać się coś więcej. Nie wiem jak jest z facetami. Nigdy nie miałam okazji porozmawiać z facetem na takie tematy. Nie wiem, na ile mężczyźni są szczerzy pod tym względem. Zwłaszcza, że na kobiety patrzy się bardziej przez palce, a mężczyzn z góry potępia. Niepożądne są nawet zachowania, które zdaniem niektórych są „babskie”, a co powiedzieć o reszcie. Pozdrawiam, Monika
Dobra opowieść dla naiwnych. Nie wiem komu, nie wiem czemu potrzebne są te zmyślone historie !? Kampania zmierzająca do stawiania na równi związków homoseksualnych i heteroseksualnych trwa w najlepsze. Nadal jestem zdania, że kobiety wiążą się z kobietami gdy im nie wyjdzie z mężczyznami. Taka prawda – no chyba, że fizycznie zbliżone są wyglądem do mężczyzn wtedy wiadomo że szukają kobiet (bo są de facto facetami w ciele kobiety – ubierają się i zachowują jak oni). Mamę oszukasz, tatę oszukasz ale życia nie oszukasz.
Śmieszny wpis. Widać kiedy ktoś pisze o tym, o czym nie ma zielonego pojęcia.
Najlepsze teorie to te spiskowe. Muszę Pani powiedzieć z doświadczenia, że kobietom z kobietami też nie wychodzi, więc według Pani teorii po nieudanych związkach kobiet z kobietami, w które weszły po nieudanych związkach z facetami, co im pozostaje? Nie jestem podobna nawet minimalnie do mężczyzny. Ubieram się kobieco, bardzo lubię się malować i nie jestem brzydka, a pomimo to potrafię kochać kobietę. Co zrobię, życia nie oszukam. Pozdrawiam, Monika
Przepracowałem za murem 25 lat i byłem świadkiem nie jednej miłości .
Pracowałem w Areszcie Śledczym i nie jedno widziałem , w okresie komuny osadzone kręciły osadzonymi mężczyznami a ci dawali się wpuszczać w ,,maliny,, .
Były też inne miłości kiedy to funkcjonariusz lub funkcjonariuszka zakochiwali się w kimś z drugiej strony barykady , kończyło to się różnie .
Ślubem, samobójstwem lub jego próbą.
Jeżeli kończyło się ślubem : a znam takie przypadki kiedy przełożeni wyrażali zgodę to niestety ale funkcjonariusz lub funkcjonariuszka musieli zmieniać zakład.
Zresztą takie małżeństwa nigdy długo nie trwały.
A po za tym zakład karny lub areszt śledczy gdzie przebywają kobiety to głęboka studnia pełna tajemnic.
Teraz jest moda na eksperymentowanie i dlatego dopuszczono was do komputera drogie Panie.
Jednak pozdrawiam serdecznie.
Bardzo cenny głos, bo rzadki; spojrzenie z punktu widzenia pracownika. Jak widzę to przypadki związków raczej smutne. Na prawdę nie widział Pan żadnego szczęśliwego zakończenia? Ja na szczęście mogłam widzieć ludzi zakochanych, bez cwaniackiego zachowania. Może bardziej na to zwracam uwagę, bo właśnie tego w związku się doszukuję. Widzę, że zaczyna się eksperymentować z więźniami i bardzo się z tego cieszę, bo uważam, że ta strefa jest bardzo zacofana. Ja z chęcią poddałabym się różnym badaniom czy eksperymentom, gdyby one tylko przyczyniły się do zmian w systemie penitencjarnym. To trochę śmieszne, że więźniowie sami chcą resocjalizacji. Pozdrawiam, bardzo dziękuję za głos. Niech się Pan często odzywa. Monika
Odpowiedzi Kasi
A czy to nie jest tak, że od jakiegoś czasu w ogóle jest tendencja do mniejszej trwałości związków? Można zrzucać rozwody między skazanymi a funkcjonariuszami na karb niestałości którejś ze stron, ale czy z ludźmi niezwiązanymi z zakładami karnymi jest inaczej? Kiedy patrzę na ludzi w wieku moich dziadków to ich łączyły jakieś nierozerwalne więzy. Trwali przy sobie od dnia ślubu aż do śmierci i przechodzili przez takie sytuacje w życiu, że głowa boli. Teraz ludzie łączą się ze sobą i rozstają z taką nazwałabym to łatwością. Gdy jest dobrze to ok, ale przeszkoda a drodze potrafi szybko rozłączyć bo nie ma sensu się starać. W Twojej wypowiedzi tknęły mnie jednak dwie inne kwestie- te, że dzięki modzie na eksperymentowanie mogą rozmawiać ze sobą ludzie, którzy jak to ująłeś są po dwóch stronach „barykady”. Może 25 lat zrobiło różnicę i ta barykada nie jest już tak mocna 🙂
Pozdrawiam, Małgosia
dobrze, że jest Wasz blog- widać z Waszych opowieści, że macie jeszcze drugie oblicze wrażliwe, normalne, ciepłe, myślące – po prostu zwykłe baby, które popełniły błąd. Błędy i potknięcia mniejsze i większe się ludziom zdarzają – z takich można się otrząsnąć (byle nie niewybaczalne – typu Trynkiewicz).
Nigdy tematyką więzień się specjalnie nie interesowałam. Do tej pory miałam w głowie wizję z amerykańskich filmów, że w więzieniach zamyka się na cztery spusty na wpół obłąkanych cynicznych potworów, którzy głównie się gwałcą wzajemnie, skaczą sobie do oczu i handlują narkotykami. Miłe zaskoczenie, że może być inaczej… Życzę powodzenia.
O tak, jak wszędzie gdzie porusza się takie tematy (nadal tabu) pojawia się pełno homofobicznych komentarzy wielce PRawych ludzi, prawdziwych 100%towych facetów, którzy uważają, że kobieta która nie potrzebuje mężczyzny jest spaczona albo przez nich odtrącona. Dramat…
Miłość jest wszędzie, miłość nie zna płci. Wiadomo,że w takich miejscach gdzie jest dominacja jednej płci pojawia się ,, z braku laku” ale ujawniają się też mechanizmy, uczucia nieznane lub głęboko zepchnięte.
Super że poruszyłyście tą kwestie. Ważne tylko, aby te uczucia były prawdziwe i czyste.
Gorąco pozdrawiam
Poruszyłam ten temat dlatego, że chciałam pokazać uczucia tutaj za murami. Chcę, żeby ludzie wiedzieli, że w więzieniu toczy się życie pomimo zamknięcia. Chcę pokazać jak piękne rzeczy się tutaj zdarzają. Jednym z takich wyjątkowych wydarzeń jest miłość, to jak pięknie ona się budzi, rozwija, jak zmienia życie kiedy się pojawia. Jak duże ma to znaczenie wie każdy komu takich uczuć brakuje. Nie zmieni tego żaden komentarz bo tam gdzie ludzie widzą zboczenie, wypaczenie, sodomię i takie tam pierdoły ja widzę dobroć, czułość, lojalność, oddanie, szczęście, tęsknotę-mogłabym wymieniać i wymieniać. Żadna teoria wysuwana przez jak to określiłaś wielce prawych ludzi czy stuprocentowych facetów niej jest prawdziwa. Prawdziwa była moja miłość; tak dla mnie piękna, że chciałam o niej powiedzieć innym.
Monika
Kobiety dzielą się na dwie grupy: te które są les i te które jeszcze nie wiedzą , że są les:) Panowie, nie ma się co obrażać i udawać wielkich macho. Prawda jest taka, że ”tylko kobieta potrafi tak kochać drugą kobietę i tylko kobieta potrafi ją aż tak nienawidzić”.
Panowie są zachwyceni, gdy dwie kobiety są razem w łóżku, ale tylko wtedy gdy oni są jako osoba trzecia (tzw. 2+1). Wtedy im wszystko pasuje. Ale żeby tak same kobiety, bez nich, to już nie, nie, to straszne!
Panowie (i niektóre Panie) tylko wam współczuć. Na związki typu ”kobieta-kobieta” (lub ”mężczyzna – mężczyzna”) patrzycie tylko i wyłącznie przez pryzmat łóżka. Nie przyszło wam nigdy do głowy, że w takich związkach jest również uczucie a nie tylko fizyczna konsumpcja? Naprawdę, nie pomyśleliście o tym? Żal mi was…
W życiu nie jest ważna konfiguracja, czy to jest ”kobieta – mężczyzna”, czy to jest ”kobieta – kobieta”, czy to jest ”mężczyzna – mężczyzna” – najważniejsza jest miłość i uczucie, które pozwala poczuć się wyjątkowo.
A Polacy jak zawsze – tolerancyjni…. Pod warunkiem, że nie muszą tego udowadniać…
Masz rację to nawet zabawne jak często ludzie słysząc o związkach jednopłciowych od razu w myślach przeskakują do seksu: „jak oni to robią; to obrzydliwe”. Moim zdaniem to po prostu ciekawość tego co nieznane. Jeśli jednak poprzestaje się tylko na tym nie zauważając tego wszystkiego co tworzy związek, jest to najzwyklejsze ograniczenie, a z tym już trudno walczyć czy dyskutować.
widzę że dużo osób są poruszeni tymi związkami w więzieniu… ale tak naprawdę czy tylko tam odbywają się takie sytuacje….
Ludzie mamy 21 WIEK zacznijcie się przyzwyczajać do tego że takie związki też istnieją i będzie tego coraz więcej, nie tylko tam!
A dziewczynom już i tak zabrali wszystko co najważniejsze, a więc niech mają czasami takie chwile zapomnienia 🙂 hi
pora do pracy wstawać… dziewczyny pozdrowienia 🙂
Przepraszam, że nieudolnie napisałam” bo to odpowiedź do Pana Łukasza miała być na cyt. ,Szokująca jest kwestia odwiedzin. Czy
naprawdę nie może Was odwiedzić partner
lub partnerka?!”
Piszę z telefonu i trochę po omacku pruszam się na tym blogu.
Doświadczenie z wieloma zk niestety mam. I wiem, że co zk to obyczaj. Co do sexu zdania nie zmienię. Jeżeli tylko przez to związek się rozpada to wybaczy Pani ale są w życiu gorsze rzeczy, które ludzie razem potrafią przetrwać niz brak sexu.
Kurcze, no właśnie, jak czytam niektóre wpisy, śmiać mi się chce jak ludzie mało wiedzą o tym co się dzieje w więzieniu i wydaje im się że to sanatorium, pytają o takie głupoty…ciekawość. Ale do rzeczy, spędziłem jakiś czas w różnych więzieniach m.in. w tym na grochowie właśnie i nie raz przekonywałem się o tym że kobiety(nawet w tym samym) więzieniu mają lepiej od facetów. Lepsze warunki, ciepła woda, więcej przywilejów, nowsze budynki, więcej swobody i więcej intymności i możliwości zaspokajania seksualnego. Ponieważ kobiety z natury mają skłonność do biseksualizmu to że otaczają ich same kobiety jest niespotykaną zaletą, sama piękna płeć…Wśród facetów takie coś nie występuje, nie ma seksu, nie ma możliwości, nic. Tego mi właśnie brakowało…a widzenia intymne to fikcja, baaardzo trudno je dostać, praktycznie bez szans chyba że masz chody
Jak moge poznac kobiete z zk