Człowieczeństwo

DSC_0660

Czym jest człowieczeństwo? Takie zadaję sobie pytanie. Co dokładnie określa człowieczeństwo? Człowieczeństwo, czyli co? Czy to cechy charakteru, czy uczucia? Postępowanie? Empatia? A może wszystko naraz? Jedna sytuacja, a raczej historia, jaką usłyszałam od mojej znajomej przychodzi mi do głowy, gdy myślę o człowieczeństwie.

Przyszła do więzienia w ciąży, dostała bardzo duży wyrok i stanęła przed pytaniem: „jakie będzie życie mojego dziecka? Co mu dam? Moją miłość? Czy to wystarczy? Czy zniszczę mu życie, kiedy zostawię je przy sobie? Kocham je, pragnę całą sobą, aby było ze mną, ale co je wtedy czeka? Trzy lata ze mną, a później tułanie się po ośrodkach, domach dziecka. Czekanie, aż mamusia wyjdzie z więzienia i się nim nareszcie zajmie. Chcę, żeby było moje!!! Ale już wiem, że to najgorsze, co mogę mu zrobić. Kocham je i muszę je oddać.  Gdy się rodzi, daję sobie tydzień – tydzień miłości do niej i jej do mnie. Poświęcam jej każdą chwilę. Kiedy krzywi się, od razu zaczynam do niej mówić, a ona uspokaja się. Chcę, żeby była szczęśliwa, spokojna, zadbana, kochana. Jest. Bardzo szybko ją adoptowano – nic dziwnego jest śliczna. Jestem nieszczęśliwa, ale spokojna.”

To jest dla mnie człowieczeństwo i nie zniszczy tego fakt, że nie zastanawiała się wcześniej, zanim tu trafiła, co z tym dzieckiem się stanie. Widzę, jak to wspomina. Widzę, co czuje. Wiem, ile ją to kosztowało. Czy oddanie dziecka jest człowieczeństwem? Jest. Okoliczności nie zmieniają ludzkich uczuć, a miejsce nie odbiera człowieczeństwa.

 Wydaje mi się, że wielu czytelników naszego bloga spodziewa się tego, że będzie czytać o tym, jak bardzo żałujemy tego, co zrobiłyśmy, będziemy się publicznie samobiczować. To by było nawet do przyjęcia, ale gdy okazuje się, że tak nie jest, że żartujemy, kłócimy się, że pragniemy przyziemnych rzeczy, ludzie się wkurzają. Dlaczego? Przecież jesteśmy tylko ludźmi, nie świętymi, nie męczennicami. Wina – kara – żal za czyn to bardzo osobista sprawa i nie powinna być opisywana po to, aby zadowolić czytającego. Poczucie winy – przebaczenie – to są emocje między pokrzywdzonym i krzywdzącym, a nie dla publicznego przytaknięcia. Nikt nie będzie o tym pisał dopóki sam nie zechce. A z reguły nikt nie chce. Ja też.

 Trzeba się zastanowić, jak głęboko każdy z nas ludzi jest w stanie wpuścić innych w swoje emocje. Wystawiając się na czyjąś krytykę, jedni głęboko, inni bardzo płytko – jednak każdy decyduje sam. Dlatego pozwólcie nam decydować o tym, co chcemy pisać. Jeśli się komuś spodoba, fajnie. Jeśli nie, trudno. Jednak nie nastawiajcie się z góry, o czym powinniśmy pisać, żeby było do zniesienia to, że w ogóle można nam mówi

Ja powiedziałam wcześniej, jesteśmy ludźmi, którzy mają emocje, uczucia, swoje przyziemne sprawy. Żartujemy, tańczymy i płaczemy, doświadczamy miłości, tęsknoty, zdrady, rozpaczy, jak wszyscy, bo okoliczności ani miejsce nie zmieniają człowieka w nieczłowieka. Tak jak ta matka, którą opisałam na początku i jej miłość – jest taka sama jak wiele matek na wolności. Tak i uczucia w nas są takie same jak wśród ludzi na wolności. Być może niektórym będzie się trudno z tym pogodzić, jednak ten fakt pozostanie niezmienny.

 Monika

 

Bardzo chciałabym kochać

01-DSC_0765

Wbrew temu, co ludzie mogą sobie pomyśleć, więzienie to miejsce, gdzie uprawia się seks, a nawet można się zakochać. Ja po trzech latach pobytu w więzieniu zauważyłam, że brak seksu zaczął mi dość mocno doskwierać – może nawet nie same braki pod tym względem, ale też to, co się z nim wiąże, np. poczucie bliskości, własnej atrakcyjności, brak poczucia samotności. Chciałam czuć to wszystko. I tak poznałam dziewczynę, której się podobałam. Dodam tylko, że nigdy wcześniej nie byłam z kobietą w związku, więc nie wiedziałam, czy ja mogłabym na coś takiego pójść. Przekonała mnie do tego moja chęć, aby ciągle szukać jej towarzystwa. Kiedy pierwszy raz się pocałowałyśmy, hmmm… Ten pocałunek był tak przyjemny jak jeszcze żaden w moim życiu, i tak moje życie seksualne nabrało rumieńców. Ale jak to z reguły bywa, jeśli coś nie jest podbudowane głębszym uczuciem, po prostu się rozpływa (oczywiście moim zdaniem).
Mój drugi związek wyglądał zupełnie inaczej. Przyszła do więzienia śliczna dziewczyna. Gdy ją bliżej poznałam, okazała się do tego mądra, nadawałyśmy na tych samych falach. To, co czułam, naprawdę jest nie do opisania, albo jest, ale ja tego nie potrafię. Poczułam na własnej skórze prawdziwość powiedzenia „przyciągać jak magnes”. Zaczęłam się łapać na tym, że coraz bliżej niej siadam. Kiedy przychodził czas zamykania cel i musiała wracać do siebie, wkurzałam się, wciąż o niej myślałam. Czułam się jak jakiś podlotek, znaczenie miało dla mnie nawet to, że całus w policzek trwał trochę dłużej, niż powinien.
Oczywiście stroiłam się, chciałam być wyjątkowa, bo tak się dzięki niej czułam. Tak, to była miłość. Zakochałam się – zupełnie inaczej niż w chłopaku, intensywność tych emocji jest całkowicie różna. W więzieniu razem spędziłyśmy tylko kilka miesięcy. Później żyłyśmy w dwóch różnych światach – ona na wolności, ja w więzieniu. Nasz związek skończył się po czterech latach, a przyjaźń zagubiła po dziesięciu. Myślę, że to dlatego, że nie mogłyśmy się widywać. Polskie prawo nie uznaje jako rodziny takiej osoby, jaką ona była dla mnie.
Później jeszcze parę razy uprawiałam seks, teraz nie uprawiam, ale bardzo bym chciała kochać. Nawet jeśli jakiekolwiek uczucia, które się w nas pojawiają, wykorzystywane są jako karta przetargowa, aby wymusić coś wbrew twojej woli, to i tak warto czuć. Bo czy może być coś piękniejszego w człowieku niż miłość czy przyjaźń?
Monika

https://www.facebook.com/ewkratke