Życie jest piękne

Sebastian Grzywacz i Małgorzata Szumowska, fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

W czwartek 23.01.2020 r. w ramach spotkań organizowanych przez FUNDACJĘ DOM KULTURY odbyły się zajęcia, na których zaszczycił nas swoją obecnością (myślę, że zaszczycił w tym tekście nie jest absolutnie przesadą ) SEBASTIAN – osoba niewidoma, której towarzyszyła koleżanka Gosia i nie sposób nie wspomnieć o jego psim przyjacielu – przewodniku, przekochanym i przemądrym Rollku chesapeake bay retiver.

Rollek, fot. Małgorzata Brus

Ponieważ jestem osobą z natury sceptyczną, pomyślałam, że będzie to kolejna opowieść z cyklu smutnych opowieści. Nic bardziej mylnego. Po kilku zdaniach zaczęłam chłonąć to, co mówił Sebastian, jak gąbka, a spotkanie z nim wywołało we mnie olbrzymią refleksję na tematy życiowe.

Sebastian stracił wzrok w wyniku wypadku komunikacyjnego. Z jego historii wynika, że jeśli się tylko chce i spotyka odpowiednich ludzi na swojej drodze, wszystko jest możliwe. Wcześniej nie przypuszczałam, że tak mało wiem o osobach niepełnosprawnych. Często bywa, ze nie widzimy nic poza czubkiem własnego nosa. A może nie chcemy zauważać? Jeśli już zauważymy, to, co się dzieje? Chcemy pomóc. Nasze pomysły, jak wytłumaczył nam Sebastian,  są zwykle nawet gorsze jak kiepskie.

Część z nas miała możliwość dzięki opaskom, w które zaopatrzył nas Sebastian, przekonać się, jak to jest, gdy się nic nie widzi. Kiedy obserwowałam to ćwiczenie z boku, widziałam jak trudne to jest, gdy trzeba zaufać osobie z pary, aby w ogóle móc się poruszać.

Spróbuj czytając to zrobić pewną wizualizacje. Stoisz przez przejściem dla pieszych,jest olbrzymi ruch. Na krawężniku stoi osoba niewidoma poznajesz po białej lasce w ręce. Co robisz? Jeśli posiadasz w sobie choć mały odruch troski o innych, podchodzisz do tej osoby i… co mówisz? Tu czas na zastanowienie. W tym momencie przyznaję, jaką ja jestem kretynką, gdyż ja bym powiedziała: proszę chwycić mnie za rękę pomogę Pani/ Panu przejść przez jezdnię. Wydawałby się to super pomysł, ale do cholery,  skąd osoba niewidoma może wiedzieć, gdzie jest moja dłoń?

Sebastian objaśnił nam, że czasem nasza pomoc jest zupełnie niepotrzebna, bo można tym wyrządzić więcej szkody jak pożytku. A komunikaty powinny być bardziej jasne.

Innym ćwiczeniem była próba czytania z książek dla niewidomych, które przyniósł nasz Gość. Okazało  się to potwornie trudnym zadaniem – dla mnie niewykonalnym. Sebastian opowiadał  również o tym, że osoba niewidoma wcale nie musi być wykluczona choćby nawet z korzystania z mediów społecznościowych. Pewnie w tym momencie myślicie niby jak? Ja osobiście patrzyłam z niedowierzaniem. Do momentu, kiedy masz pozytywny Gość nie wyjął telefonu i nam tego nie zademonstrował. Telefon wydawał komunikaty i objaśniał oraz opisywał zdjęcia z portalu. Przyznam, że tych komunikatów nie rozumiałam, jednak osoby niewidome mają bardziej rozwinięte inne zmysły, słuch czy dotyk.

Tygrys, fot. Małgorzata Brus

Sebastian to osoba bardzo pozytywna, ciepła, na pewno uparta w dążeniu do stawianych sobie celi, niewątpliwie odważna, komunikatywna, która bez dwóch zdań się nie poddała i dążyła do tego, aby jej życie po wypadku było jak najbardziej komfortowe.

Sebastian prowadzi dla wojska warsztaty sensoryczne i udziela się w środowisku osób niepełnosprawnych. Zapewne w funkcjonowaniu pomaga Sebastianowi jego pies- przewodnik, który zna tak wiele komend, że moja głowa tego nie ogarnia (dla przykładu: bankomat, winda, drzwi … ).

Pięknie dziękuje Tobie – Sebastianie, że zdecydowałeś się nas odwiedzić i mam nadzieję, że do następnego 🙂  

Blondii

Człowieczeństwo

DSC_0660

Czym jest człowieczeństwo? Takie zadaję sobie pytanie. Co dokładnie określa człowieczeństwo? Człowieczeństwo, czyli co? Czy to cechy charakteru, czy uczucia? Postępowanie? Empatia? A może wszystko naraz? Jedna sytuacja, a raczej historia, jaką usłyszałam od mojej znajomej przychodzi mi do głowy, gdy myślę o człowieczeństwie.

Przyszła do więzienia w ciąży, dostała bardzo duży wyrok i stanęła przed pytaniem: „jakie będzie życie mojego dziecka? Co mu dam? Moją miłość? Czy to wystarczy? Czy zniszczę mu życie, kiedy zostawię je przy sobie? Kocham je, pragnę całą sobą, aby było ze mną, ale co je wtedy czeka? Trzy lata ze mną, a później tułanie się po ośrodkach, domach dziecka. Czekanie, aż mamusia wyjdzie z więzienia i się nim nareszcie zajmie. Chcę, żeby było moje!!! Ale już wiem, że to najgorsze, co mogę mu zrobić. Kocham je i muszę je oddać.  Gdy się rodzi, daję sobie tydzień – tydzień miłości do niej i jej do mnie. Poświęcam jej każdą chwilę. Kiedy krzywi się, od razu zaczynam do niej mówić, a ona uspokaja się. Chcę, żeby była szczęśliwa, spokojna, zadbana, kochana. Jest. Bardzo szybko ją adoptowano – nic dziwnego jest śliczna. Jestem nieszczęśliwa, ale spokojna.”

To jest dla mnie człowieczeństwo i nie zniszczy tego fakt, że nie zastanawiała się wcześniej, zanim tu trafiła, co z tym dzieckiem się stanie. Widzę, jak to wspomina. Widzę, co czuje. Wiem, ile ją to kosztowało. Czy oddanie dziecka jest człowieczeństwem? Jest. Okoliczności nie zmieniają ludzkich uczuć, a miejsce nie odbiera człowieczeństwa.

 Wydaje mi się, że wielu czytelników naszego bloga spodziewa się tego, że będzie czytać o tym, jak bardzo żałujemy tego, co zrobiłyśmy, będziemy się publicznie samobiczować. To by było nawet do przyjęcia, ale gdy okazuje się, że tak nie jest, że żartujemy, kłócimy się, że pragniemy przyziemnych rzeczy, ludzie się wkurzają. Dlaczego? Przecież jesteśmy tylko ludźmi, nie świętymi, nie męczennicami. Wina – kara – żal za czyn to bardzo osobista sprawa i nie powinna być opisywana po to, aby zadowolić czytającego. Poczucie winy – przebaczenie – to są emocje między pokrzywdzonym i krzywdzącym, a nie dla publicznego przytaknięcia. Nikt nie będzie o tym pisał dopóki sam nie zechce. A z reguły nikt nie chce. Ja też.

 Trzeba się zastanowić, jak głęboko każdy z nas ludzi jest w stanie wpuścić innych w swoje emocje. Wystawiając się na czyjąś krytykę, jedni głęboko, inni bardzo płytko – jednak każdy decyduje sam. Dlatego pozwólcie nam decydować o tym, co chcemy pisać. Jeśli się komuś spodoba, fajnie. Jeśli nie, trudno. Jednak nie nastawiajcie się z góry, o czym powinniśmy pisać, żeby było do zniesienia to, że w ogóle można nam mówi

Ja powiedziałam wcześniej, jesteśmy ludźmi, którzy mają emocje, uczucia, swoje przyziemne sprawy. Żartujemy, tańczymy i płaczemy, doświadczamy miłości, tęsknoty, zdrady, rozpaczy, jak wszyscy, bo okoliczności ani miejsce nie zmieniają człowieka w nieczłowieka. Tak jak ta matka, którą opisałam na początku i jej miłość – jest taka sama jak wiele matek na wolności. Tak i uczucia w nas są takie same jak wśród ludzi na wolności. Być może niektórym będzie się trudno z tym pogodzić, jednak ten fakt pozostanie niezmienny.

 Monika