Czytam wpisy ludzi, którzy – jak widzę – mają do nas masę pytań, jak i wiele mieszanych uczuć do tego, co piszemy… Niezrozumienie, hmmm… OK. Wątpliwości, czy aby na pewno nie przesadzamy, absolutnie nie, bo każda z nas ma inne spostrzeżenia tego świata. Negatywne nastawienie do nas, bo? Bo każda z nas dopuściła się czegoś strasznego, tylko co dla każdego z was znaczy „coś strasznego”? Kradzież? Pobicie? Morderstwo? Każde przestępstwo jest zawsze czymś spowodowane… A czy każdy z was zastanawiał się, do czego by się posunął człowiek, by przeżyć? … A czy ty się zastanawiałeś, drogi czytelniku naszego bloga? Czy nie kradłbyś chleba, by nakarmić dziecko? Podniosłeś rękę na kogoś? Założę się, że na 100 procent tak. A gdyby ktoś chciał cię zabić i w obronie własnej stało się to, co znaczy pozbawienie życia drugiego człowieka?…. To są przykłady, które po części można usprawiedliwić, bronić, ale czy aby na pewno każdy do tego tak podchodzi? Z całą odpowiedzialnością wiem, że nie… Ile ludzi żyje po tamtej stronie, dopuszczając się całej masy innych przestępstw, i są bezkarni, a ile kombinuje nielegalnie, by zarobić, a się nie narobić? Każdy! Bo nie wierzę, że nikt … Po prostu nikt się nie przyznaje, bo musiałby być głupi – wiadomo, nikt nie chce siedzieć. Ha, cóż w tym ekscytującego, nic… Są ludzie, którzy żałują swych czynów, a także tacy, którzy popełniają błąd za błędem, wracając jak bumerangi, zostawiając dzieci, bliskich, mężów czy żony.
Trzeba poznać nasz świat, by wypowiedzieć się obiektywnie, myślicie, że każda z nas jest zepsuta do szpiku kości? Błąd, każda z nas ma za sobą bagaż takich doświadczeń, że niejedna osoba by się zdziwiła, każda z nas ma piękne wnętrze, marzenia, tęsknoty, pragnienia, a przede wszystkim serce, które kocha tych, którzy w nas wierzą i dzięki którym mamy siłę, by żyć…
Ja straciłam prawie wszystko – pracę (to szczegół, bo dla tych, co chcą zawsze się znajdzie), przyjaciół (o, to jest coś, tylu ich było, właśnie dzięki temu miejscu ujrzałam, jacy byli z nich przyjaciele, nikomu takich nie życzę, szkoda gadać), a z najgorszych – to bliskość córki, każdy kolejny dzień z jej życia, radość, łzy, pierwszy dzień w szkole, jak dorasta. Tak dużo tego, serce pęka, bo to już dwa lata jak jej nie widzę. Pomimo tego, że to już tyle czasu, to wciąż nie pogodziłam się i nie pogodzę z tym, że mnie przy niej nie ma…
Tęsknię za domem, pomimo że nie zawsze było w nim wesoło, brakuje mi zapachu deszczu, kwiatów, widoku za oknem, porannej kawy z mamą, brakuje mi wolności, której nie doceniałam, słońca, które mnie budziło, widoku córki, która tak pięknie spała przy moim boku… Tęsknię i tęsknić jeszcze długo będę za normalnym życiem.
Każdy dzień od dwóch lat to ciągła walka z samym sobą, narastający stres, agresja, która niczym wulkan Etna, uśpiony, czasami budzi się, wybucha i niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze, koszmar, który nigdy się nie kończy…
Trwam, żyję, jeszcze oddycham, choć coraz częściej chcę po prostu zamknąć oczy i przestać istnieć, lecz to by była zbyt prosta ucieczka od problemów, z którymi muszę się zmierzyć, i to zapewne nie raz…
Iwona