Rachunek sumienia

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Próbuję sobie przypomnieć, ile razy głos wewnętrzny duszy ostrzegał mnie, że nie będę umiała wymienić co, kierowało mną, gdy sięgałam po „zło”! Żałowałam, było postanowienie poprawy, spowiedź, ale zawsze zatrzymywałam się na zadośćuczynieniu bliźniemu. Jak naprawić wyrządzoną krzywdę? Życie jest kwintesencją decyzyjności, niekończącym się ciągiem wyborów. Nie ma w nim nikogo, kto za mnie dokona podsumowania, kto mnie podliczy za całość.
W życiu sami jesteśmy kucharzami, bo od nas zależy, jaki zgotujemy sobie los.
Czy będziemy najedzeni? Czy po czymś zostanie niesmak? Mało kiedy jest tak, jak mówili inni, kwestia smaku, gustu, wychowania.
Co wtedy, gdy na coś nas nie stać?
Zadowolić się czymś innym?
Zamówić, zjeść i uciec przed zapłatą?
Obejść się smakiem?
W menu podjętych kroków gorycz porażki czy kwaśne rozczarowanie powinno być alarmującym przedsmakiem do bardzo słonego rachunku. Rachunku, który będziemy spłacać sami.
Ile będzie wynosił mój rachunek sumienia?
I komu mogę uiścić te opłatę?
Czy znajdzie się ktoś, kto znając całą prawdę, wyciągnie do mnie pomocną dłoń lub w święta opłatek?
Podobno w moich oczach zauważalny jest bezbrzeżny smutek, a ja nie wiem, czy to ja stałam się tak czytelna, czy oczy rzeczywiście są zwierciadłem duszy? Widzę życie jak podróż przez gabinet luster. Żeby przejść dalej, trzeba dokonać wyboru, stłuc jedno z nich.
Co mam zrobić, gdy od zawsze nie mieszczę się w ramy? Wypadam z każdej szuflady, a w mojej szafie są tylko szkielety złych decyzji. Widzę siebie w krzywym zwierciadle, więc jak miałabym umieć podejmować niektóre decyzje? Im jest trudniej, tym szczelniej zawijam się w kokon.
Jestem motylem, który nie wie, kiedy będzie miał szansę się przepoczwarzyć. Obecnie: larwa.
Chciałabym mieć pewność, że wcale nie jestem taka zła, jak mówią. Chciałabym mieć pewność, że wcale nie jestem taka zła. Bo póki co, to mam tylko pewność, że wcale nie jestem.
Ja tu jedynie czekam.
To mój rachunek sumienia.
To mój efekt motyla.
Każdy ma w życiu choć jeden moment, który pozostaje w pamięci, w sferze domysłów. Przeklęte „co by było, gdyby…”
A może byłoby inaczej?
Może dałoby się to zmienić?
Naprawić?
Gdyby miała wehikuł czasu, wiem, że nigdy nie popełniłabym tych samych błędów. Odwróciłabym się, poszła w inną stronę.
Próbowała przeprosić.
Chyba na tym polega kara więzienia, zatrzymania się w czasie tuż, po zatrzymaniu i notoryczne myślenie o tym, że można było się zatrzymać wcześniej.
Przed swoją wyobraźnią nie ma ucieczki, marzenie ściętej głowy. Aż dziwię się czasem, że moja głowa jest jeszcze na moim karku. Umiem brać na siebie odpowiedzialność za swoje czyny, potrafię odróżnić dobro od zła.
Jestem tego jeszcze żywym przykładem. Jeśli mogłabym się pokusić o rachunek sumienia, to moje sumienie stoi przede mną jak wyrzut, patrzy, jedynie patrzy na mnie i tym swoim błagającym wzrokiem nie pozwala oderwać mi od niego wzroku. Gdy patrzę w lustro, sumienie zawsze rozmawia ze mną w cztery oczy.
Stanowię stygmat.
Świadomie i dobrowolnie – rachunek, proszę:
1) udział w zabójstwie – dożywocie.

Pełnoletnia


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury –państwowego funduszu celowego.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 05_znak_uproszczony_kolor_biale_tlo-1-1024x288.png

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie Tablica-na-bloga-1024x683.jpg
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie Plakat-informacyjnty-bloga-724x1024.jpg

Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.




6 thoughts on “Rachunek sumienia

  1. Chyba jeszcze nigdy nie przeczytałam tak szczerego i przeszywajacego na wskroś tekstu. Zanam cię… Choć może to nie jest w pełni dokładne stwierdzenie bo nawet żyjąc z kimś przez 50 lat nie zna się go dogłębnie… Inaczej: poznałam Cię i nie sądzę że jesteś złym człowiekiem, nikt nie jest… Są tylko złe decyzje podjęte przez nas samych. W Twoim przypadku zły czas, złe miejsce, złe… Myślę że każdy z nas gdyby mógł cofnąć czas to wiele rzeczy zrobiłby inaczej albo wogole by nie zrobił i poszedł w inną stronę tylko czy to też nie byłoby złe??? Rachunek sumienia, ok tylko popatrz ile rzeczy ma na niego wpływ ile zła i złych decyzji… Wielu ludziom łatwo też Cię osadza i łatwo powiedzieć: to jest zła kobieta ale nikt się nie zastanowi nad tym że to teraz jesteś dopiero dorosłą kobietą która umie ponosić konsekwencje swoich czynów i nikt nie wie że właśnie tego nauczyłas się SAMA bo kto miał Cię tego nauczyć??? Kto miał nauczyć tego nastolatek którą pozbawił możliwości brania przykładu od starszych? Dalej utrzymuje że jesteś ofiarą wymiaru sprawiedliwości i nie, nie tłumaczę ani Ciebie ani Twoich czynów ale chcę zwrócić uwagę na zło które wyrządzone Tobie. Czy ludzie, sędziowie którzy podjęli decyzję co do Twojej kary potrafią zrobić taki rachunek sumienia? Czy ci którzy rozpętała medialną nagonke na Ciebie też potrafią? Ty będziesz żyła z poczuciem winy do końca swoich dni bez znaczenia gdzie będziesz, czy to nie jest aż nadto wystarczająca kara? Trzymaj się a ja trzymam kciuki za Ciebie

    1. Czytałem o wielu, wielu sprawach karnych za art. 148 (zabójstwo) w tym wielu gdzie sprawcą była kobieta. Nie znalazłem drugiego wyroku dożywocia za współudział gdzie skazana/skazany nie uderzył ofiary ani nie był ewidentnym podżegaczem, „mózgiem” grupy. Co ciekawe spotkałem się za to z wyrokiem dożywocia zamienionym na 25 lat dla kobiety, która sama, w brutalny sposób zabiła swoją koleżankę. Moja wnioski są dosadne i nie spodobają się czytelnikom – proces był swoistym spektaklem oskarżyciela społecznego, który zapewnił rozgłos sprawie i… samemu sobie. Dziś sam siedzi w szwedzkim więzieniu. Spod grubego palca wlepiono trzy dożywocia (zamiast jednego bądź dwóch) aby pokazać młodzieży przed telewizorami – nie zabijaj, bo dostaniesz dożywocie. Sądy jednak bardzo szybko zmiękły i o ile sprawy nie była medialne to młodzież już dożywocia nie dostawała. Zabrakło by miejsc w przepełnionych już celach?

  2. Piękny tekst i ten suspens na końcu. Brawo
    Jak długo już tam jesteś? Czy nie ma szans jednak na skrócenie wyroku?

  3. Cześć, Pełnoletnia. Jestem po lekturze książki Pani Marii Łopatkowej, gdzie przytacza ona rozmowę z Tobą w Areszcie Śledczym i tak jak ona i Ty zastanawiałem się czemu do tego doszło? Ten tekst daje mi odpowiedź, że dalej szukasz a ja już nie mam potrzeby zadawać Ci to niezręczne pytanie, uff. Czemu miałem potrzebę? Szukam odpowiedzi na szersze pytanie – co było przyczyną takiej fali agresji wśród młodzieży na przełomie tysiącleci? Wszechobecnej agresji. Mam starszego brata, który jest w podobnym wieku co Ty, też wychowywaliśmy się w Warszawie. Klasa licealna znęcała się nad nim a on w końcu stracił cierpliwość i zaczął im grozić. Jedna zła decyzja skończyłaby się zagrożeniem życia. Wydalono go ze szkoły, ale on wyszedł na ludzi. Finalnie nigdy niekarany, spokojny, bardzo udana kariera zawodowa. Jestem z niego naprawdę dumny. Widzę jednak z tej perspektywy, że między wyrokiem a jego sukcesem była… cieniutka linia a punkt kulminacyjny jego życia trwał pewnie kilka sekund. Niesamowite.
    To były czasy pierwszych gier komputerowych z rozlewem krwi, popularności brutalnych filmów sensacyjnych, przemian społecznych i stopniowo rosnącego bezrobocia co miało wpływ na napiętą sytuację w naszych domach, czasy wciąż popularnej przemocy domowej, karcenia fizycznego młodych ludzi, pierwszego zachłyśnięcia się konsumpcjonizmem i pogoni żeby coś mieć i wreszcie przepełnienia szkół wyżem demograficznym co na pewno ma wpływ na psychikę młodych i może dawało mylne wrażenie zlania się z tłumem? Tak widzę nasze czasy, choć wracam do nich z dziecięcą nostalgią. Z czasem jednak rozkładam je na czynniki pierwsze, pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *