
Grafika: Małgorzata Brus z użyciem kolażu osadzonych blogerek

Kajdanki według mnie są okropną rzeczą, ponieważ kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy mimo tego, że jestem osobą zatrzymana i naprawdę spokojnie do tego wszystkiego podchodziłam – wykonywałam wszystkie rozkazy typu: stań tutaj, wysiądź z auta itd., byłam wręcz miła, broń Boże nie prowokowałam ani nic w tym stylu – to policjanci źle się wyrażali, przeklinali, szarpali mnie. Zapinali mi kajdanki do tyłu tak mocno, że miałam siniaki – wręcz krwiaki oraz rany i spuchnięte dłonie, bo krew do nich nie dopływała. Kiedyś nawet zawieźli mnie do szpitala bo biorę leki, które muszą dać mi na dołku i lekarz stwierdził, że jakbym była jeszcze kilka godzin w tych kajdankach mogliby mi uciąć dłonie lub mogłoby dojść do tego, że byłabym niepełnosprawna, ale lekarz trzyma sztamę z policjantami i śmiali się z tego razem, a ja płakałam. Dodatkowo tak szybko jechał radiowóz, że policjant na światłach tak szybko zachamował, że kajdanki coraz bardziej się zaciskały. To było straszne; bardzo bolało.
Kiedyś złapali mnie na środku ulicy ponieważ poznali mnie, że kiedyś byłam przez nich zatrzymana – niby zwykła kontrola, a ponieważ w tamtych czasach byłam złodziejką sklepową i miałam ze soba dwie pełne torby drogich słodyczy, kawy, kosmetyków itd. stwierdzili, że pochodzi to z kradzieży i policzyli, że jest to wartości mniej więcej 1200-1500 zł. Zawieźli mnie na komendę, a potem na dołek, no i w między czasie do lekarza ponieważ jak pisałam wyżej jestem na mocnych lekach, a dokładnie to na substytucie – na metadonie oraz na lekach na padaczkę i biorę również antydepresanty. Po 24h na dołku zaprowadzili mnie na przesłuchanie, skuli mnie BARDZO MOCNO z tyłu i nie chciałam powiedzieć skąd to mam. Moja wersja była taka, że się troszkę podcięłam, bo wypiłam piwko, a do leków zadziałało tak mocno, że nic nie pamiętam, więc pan który mnie przesłuchiwał (NIBY), zaczął używać wobec mnie przemocy – najpierw zapiął kajdanki najmocniej jak się da do tyłu, a potem po kolei leciały we mnie segregatory, książki telefoniczne, klucze, dosłownie wszystko :(. Potem podszedł do mnie, zaczął mnie wyzywać, założył gumową grubą rękawiczkę i spsikał ją gazem pieprzowym – najpierw potarł mi całą twarz śmiejąc się, a potem dostałam w twarz raz, a za drugim razem upadłam razem z krzesłem. Dlatego właśnie “KAJDANKI” oraz “POLICJA” działa na mnie tak, że od razu nogi mam jak z waty i cholernie się boję. To STRASZNE WSPOMNIENIA :(. Najlepsze jest to, że dlatego, że się nie przyznałam zostawili mnie na dołku jeszcze 24h :(. Straszne 48h na dołku. Materace dawali tylko od 22:00 do 6:00 rano, więc leżałam na gołych dechach. Nie mogłam się umyć, było po prostu potwornie. POTWORY NIE LUDZIE. Czułam się, za przeproszeniem, jak śmieć. Zdażało się ze Policjanci byli mili – wręcz odwrotnie niż tamci – wieźli mnie do więzienia, kupili mi, bo miałam pieniądze, papierosy, picie, rozmawiali ze mną jak z człowiekiem, więc myślę, że to po prostu zależy od człowieka, ale mimo to kajdanki kojarzą mi się potwornie.
Iwi 🙂
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł przelewem na konto Fundacji: BNP Paribas Bank Polska S.A. 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001