Od jakiegoś czasu cieszy mnie tak wiele drobnostek, których wcześniej nie dostrzegałam, z utęsknieniem czekam na każdy kolejny dzień… Tydzień zaczyna się wspaniałym spotkaniem w gronie, oczywko (dziewczyny, z którymi bardzo się związałam oraz prowadząca zajęcia ), start poniedziałek – nasze piękne zajęcia z zumby, która dopiero rusza. Chyba nikt nie wie, jak ja bardzo marzyłam, by chodzić na coś takiego i jak bardzo jestem na to najarana Moje wejście na dużą świetlicę było: „hmmm, Iwan, no i co tu się będzie działo, ciekawe”… Na początek krótkie info na temacik, co to ta zumba, potem zaczyna się pokaz kilku kroków bez muzyki, i już mi się podoba, jestem przeszczęśliwa, endorfiny sprawiły, że unosiłam się prawie nad ziemią Cudne uczucie.
Siedzę na swoim wspaniałym koju (piętrowy) . Holender, wiecie, że dopiero niedawno, całkiem przypadkiem powróciły do mnie wspomnienia z dzieciństwa, a to podejrzewam dlatego, że gdy leżałam bez oznak życia (próba drzemki), tłoczyły się myśli w głowie pod tytułem: „Szukam elementów w celi, które chociaż w minimalnym stopniu będą przypominać mi coś z czasów, gdy byłam dzieckiem i odrobinę domu”… Jest parę takich rzeczy, np.: mam kępkę zasuszonej lawendy, która wisi przy mojej głowie . Przyjemny zapach kojarzący mi się z domem . Zapach kawy – poranki, gdy razem z mamą zasiadałam w kuchni, by napić się pysznej kawki… Materiał, z którego zrobiłam sobie poszeweczkę na podusię, i wiecie co? Chociaż daleko tu do wszystkiego, by chociaż odrobinę poczuć dom, to jednak staram się funkcjonować pozytywnie. Zdarzają się dni, gdy jesteśmy mile zaskakiwane, wtedy mamy chwilową odskocznię od codzienności tego miejsca, tak jak to było miesiąc temu, w upalny duszny wtorek, który mianowałam: „Gruby King”, super extra, wspaniały – i tu muszę to napisać : tak, Przemku, masz fankę, która się w tobie zakochała miłością od pierwszego wejrzenia …
Panie i panowie, boski Przemek Kossakowski, podróżnik, reporter, był u nas! Wrażenie pierwsze – o, fuck, czy ja dobrze widzę? Wrażenie drugie – hipnoza . Ej, to nie jest śmieszne, bo ten człowiek mnie zahipnotyzował swoją osobą. Na 100 procent któryś z tych szamanów, czarodziejów dał mu taką moc. To bardziej niż pewne . Ja to wiem…
Nasz gość, hmmm… Wspaniały, pełen luz, w powietrzu wyczuwalna megapozytywna atmosfera. Czułam się tak, jakby on nas znał co najmniej 100 lat i nasze wrażenie było takie samo – to był swój człowiek. Potem zdjęcia, autografy, uścisk dłoni . Nie chciałam wracać do celi, takie spotkania trwają zdecydowanie za krótko … Ale nie będę się smucić, o nie! Bo Przemek obiecał nam, że przyjdzie jeszcze raz. Trzymamy cię za słowo.
A teraz apel społeczności kamczackiej. Kochany, wspaniały Przemku Kossakowski, przyjdź do nas i zahipnotyzuj jeszcze raz, a ja ci w zamian będę nosić walizki
Autograf dla mamy zdobyty, a frajda z kawałka kartki jest ogromna niczym złoty bilet … i spokojnie szufladkuję to spotkanie do biblioteki wyjątkowych dni w moim życiu…
Choć czarna wizja więzienia, to jednak aż tak źle tu nie jest, radzimy sobie i żyjemy każdego dnia z głową do góry…
Iwona
Lubie czytać wasz blog, fajnie że jest coś takiego
Czekam na kolejne wpisy
Pozdrawia
Cieszę się, że lubisz czytać ten blog. Może masz jakieś pytania, może jest coś co chciałabyś wiedzieć, czy to o nas czy o więzieniu – pytaj :), chętnie podyskutujemy :).
Mocno Cię pozdrawiamy i miłego dnia.
Uśmiech posyłam dziękując za pozytywnego posta:).
Przemek jest niesamowicie hipnotyzującym facetem a do tego MEEEEGA przystojnym!:) Ajjj, zazdroszczę Wam tego spotkania z Nim, Dziewczyny! Na bloga będę zaglądała, bo fajnie tutaj a Wy jesteście bardzo ciekawymi osobami. Życzę wytrwałości, motywacji i powodów, aby móc codziennie mimo wszystko się uśmiechnąć, bo warto! Pozdrawiam serdecznie!
Wychowywałam się na Grochowie, piękna dzielnica, dużo wspomnień. Niesamowite, że można poznać „ją” z innej perspektywy.
Ostatnio widziałam fragment odcinka, w którym pan Przemek dał się zamknąć w więzieniu. Był przekonany, że siedzi z prawdziwymi osadzonymi, tym bardziej, że traktowali go jak śmiecia, jak ostatniego w więziennym łańcuchu pokarmowym – tymczasem byli to podstawieni aktorzy, bo jednak obawiano się o zdrowie pana Przemka. Ale przyznam, że i tak było to przerażające – nie warunki, nie maleńki spacerniak czy słabe jedzenie, ale pełne zastraszenie, milion wulgaryzmów na minutę i przepychanki na 3 metrach kwadratowych. Oglądając to, sama poczułam się zagrożona i moje poczucie bezpieczeństwa zadrżało. Czy takie zachowanie jest typowe tylko dla mężczyzn? Czy spotykacie się z jakimiś prześladowaniami od siebie nawzajem w AŚ? Nie wiem, czy będziecie chciały o tym pisać, ale jeżeli tak by się stało, to przeczytam to byłby to temat, o którym chyba najchętniej bym czytała.
Pozdrawiam i życzę, żeby nigdy nie spotkało Was takie prześladowanie.
Byłam 3 razy ba widzeniu w ZK i powiem wam że musiałam skorzystac z pomocy psychologa po tym. ktos mi najblizszy znalazł się tam niesłusznie. te kraty, szum zasuwanego skobla od drzwi, widok więźniów ktorzy patrza sie na Ciebie jakby chcieli zebys do nich przyszedl, widok dzieci na rekach u ojca ktory moze zrozumial co zrobil. kantyna w ktorej pani wie że dzieki niej i temu co w niej kupisz da ci namiastke pysznego domowego obiadku. kawałek suchego wafelka smakuje hak tort schwardzlandzki. widok męża ktory je stara sucha bulke i mowi ze tego mu brakowało popijajac kawa slavsza od Inki. koszmar ktory juz nigdy nie zniknie z przed oczu. dotyk, ktory nigdy nie byl chyba tak wazny jak wtedy i te slowa pracocholika ktory patrzy Ci prosto w oczy i mowi ze piebiadze jednak to bie wszystko. pytanie czy mam na rachunki – gdzie zawsze na koncie bylo sporo pieniedzy bez obaw o jitro. widok dziecka ktore rozglada sie po szarych scianach i zaczyna mowic tata. i to wszystko w godzine – cholerna godzine ktora leci 100 razy szybciej niz ta poza murami ZK. straznik ktory wchodzi i mowi koniec widzenia. i nie patrzac na to ze dziecko placze na rekach taty odrywa je doslownie i kaze wracac do celi. widok ukochanego patrzacego przez kraty z lzami w oczach. pokazujacego ze bas kocha. wyjscie poza mury tego przekletego miejsca. i wybuch placzu dlaczego nas to spotyka, dlaczego moje dziecko musi tu tate odwiedzac??? wlasnie dlaczego??? dobrze ze jest malutkie i nie bedzie trzeba tego tlumaczyc… siedzisz w aucie zeby sie uspokoic bo jeszcze 200 km do domu… nagle telefon z podziekowaniem ze mimo dalekiej drogi bylismy ta godzinke ze zostako jeszcze 23 dni i vefziemy znow w 3…. i ye slowa kocham Was… ktore maja nowe znaczebie…. a to wszystko przez to ze kilka lat wczesniej rodzice nie pilnowali syna… pozwalali mu piccc i jezdzic po alkoholu… i tak raz i drugi az trzabylo spedzoc 45 dni w tym koszmarze… nagle mijaja te dni… dzien wyjscia…. czekasz pod zk wychodzi pan straznik i mowi ze jeszcze z 4 GODZINY i co do donu daleko na dworze zimbo dziecko na reku… hmmm…. i nagle slowa … mozecie wejsc juz do meza i taty… i co i nagle hamulec…. niedowierzanie czy aby napewno juz wraca z nami do domku…. mimo ze woem ze te dni minely…. widok spakowanej reklamowki… i jego… ktory stoi i placze gorzej.niz dziecko… masakra…. ale i szczescie..,, wiem ze wsparcie jest mega cenne dla osadzonych…. dlatego dziewczynki trzymam za was kciuki… mimo wszystko za co tam.jedtescie…. trzymajcie sie… pamietajcie ze na zewnatrz na kazda ktos czeka… buziaki:-)
Zdarzają się tutaj wspaniałe dni: dla mnie to są te dni, które spędzamy poza celą na różnych zajęciach, jak np. blog, rumba, spotkanie z polonistką itp. Ciągłe siedzenie w czterech ścianach z oknem z kratami jest dobijające.
Szok !!!! I ja na to wszystko pracuję na dwóch etatach !!! Samotnie wychowuję dzieci i nie mam najmniejszej pomocy od państwa !!!! W głowie się nie mieści !!!
Nic prostszego. Idź za kraty, skoro Twoim zdaniem to taki luksus. Dziećmi zajmie się państwo, gwarantuję. Na pewno będą Ci potem bardzo wdzięczne. Współczuję Ci ciężkiego życia, ale kopanie ludzi, którzy próbują się pozbierać z błota jest poniżej krytyki.
Basiu wlacz troche empatji. Ja tez pracuje na dwoje dzieci i mam to szczescie byc z nimi. Kazdy ma prawo sie pomylic, kazdy moze kiedys zrobic cos zlego, kazdego w emocjach moze poniesc… Dziewczyny odbywaja kare pozbawienia wolnosci i nie moga byc z dziecmi i rodzinami, z tego co pisza i ze w ogole pisza widac, ze sa to osoby ktore zaluja bledow i po wyjsciu beda staraly sie zyc dobrze. Po tym co pisza wnioskuje, ze dla chetnych resocjalizacja jest , powinnas sie z tego cieszyc Basiu, bo one kiedys wyjda i beda obok Ciebie wiec dobrze by bylo zeby nie chcialy popelniac znowu tych samych bledow. Zycze Ci zeby Tobie nigdy sie noga nie podwinela. Pozdrawiam.
Nie ma co, z Guantanamo nie ma porównania.
A tak z ciekawości zapytam, za jakiego typu przestępstwa siedzą dziewczyny na waszym oddziale?
Bo 5+ lat to już trzeba nabroić.
Napady, rozboje, kradzieże?
Zapewne za takie nikogo niewinnego nie dotykające (w sensie że zainteresowany/a musi sam/a wyszukać tego „przestępcę”) rzeczy typu sprzedaż nielegalnych substancji czy prostytucja też można dostać dłuższy wyrok…?
A za takie ciężkie przestępstwa jak morderstwo to się chyba więcej dostaje…?
Ty masz coś z głową nie tak,DiEmTi??(swoją drogą,nazwa narkotyku).Od kiedy to prostytucja jest w Polsce karalna?A?
Boże,ludzie….jak jesteś taki ciekawy,to nic prostszego-kodeks karny w łapę i czytaj sobie.Więcej zapamiętasz sam eksplorując ,niż gdyby ktoś ci powiedział.