Zapewne każdy z nas się spotkał, od samego początku pobytu w zakładzie karnym, z sytuacją, w której mówiono, że czegoś nie można, coś nie jest dozwolone, itp.
Nawet podczas przyjęcia zostajemy „ograbieni” z naszych przedmiotów czy ulubionych ubrań, np. kurtki czy spodni jeansowych.
Zniesmaczeni opuszczamy magazyn w więziennych „garniturach” w kolorze zielonym. (Dlaczego?! Ja przecież nie cierpię koloru zielonego!).
Szczerze mówiąc mi też to było nie na rękę i byłem oburzony, ale z czasem nauczyłem się patrzeć na to trochę inaczej…
Tłumacząc ogólnie, jesteśmy w zakładzie karnym i bez wyjątku ze wszystkim musimy dać sobie radę, więc – pozytywnie rzecz biorąc – rzeczy, które nam zabrano nie zginą, bo są w magazynie depozytowym, zielone garnitury sprawiają, że mamy się w co ubrać i chronią przed chłodem, zatem nie warto zawracać sobie tym głowy.
Widząc więzienie w niektórych krajach azjatyckich, gdzie skazani mają swoje ubrania, ale muszą spać na podłodze betonowej lub po prostu na ziemi w celi czterdziestoosobowej wśród karaluchów, szczurów i innych żyjątek, które gryzą, pomyślałem, że inni mają gorzej, więc polubiłem to co mam, a to czego nie mam odstawiłem na dalszy plan.
Mam się w co ubrać, mam ciepło, mam swoje łóżko, jakie by ono nie było, mam gdzie się uczyć i choć do dziś nie lubię więziennego jedzenia, to pocieszam się tym, że nie chodzę głodny.
Oczywiście nie mówię, że jest pięknie i kolorowo, ale do wszystkiego idzie się przyzwyczaić, a nawet w niektórych sytuacjach można cieszyć się z małych rzeczy, takich jak ten długopis i kartka papieru, na której do Was piszę. Chciałbym długopis w kolorze czarnym ale… Niebieski też pisze!
Dawid T.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury –państwowego funduszu celowego.
Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.
Bardzo ciekawy wpis. Mam nadzieję, że prawdziwy (mam na myśli to szukanie plusów rodem z Pollyanny)
Pytanko: Czy osadzeni mogą czytać nasze komentarze? Mam nadzieję, że tak. Pozdrawiam autora i życzę wytrwałości
Oczywiście, że mogą. Na tym właśnie polega ten blog, że osadzeni/osadzone piszą teksty, czytają komentarze i na nie odpisują.
Tylko, że bardzo długo to trwa niestety 🙁
Musi Pani wziąć pod uwagę, że osoby, które współtworzą tego bloga również pracują i mają dużo rzeczy na głowie. Czasem zanim zbiorą wszystkie komentarze, ze wszystkich postów i wyślą je do więzienia, to niestety się schodzi. Potem osadzone i osadzeni muszą mieć czas, żeby na te komentarze odpisać i przekazać je do przepisania osobom z wolności, które je na blogu czy fb umieszczą. W więzieniu nie ma internetu, więc nie jest to takie proste niestety, i czasem trzeba poczekać.
Dziękuje za wyjaśnienie 🙂