Ten tekst chciałabym zadedykować osobie, która jest dla mnie i moich najbliższych kimś naprawdę ważnym, a która przewartościowała mój świat, dając nadzieje na to, że mimo wszystkich przeciwności i złego, co się wydarzyło, jeszcze będzie dobrze.
Ja czekam na Ciebie, otworzę Ci drzwi
Czy istnieją związki, które są w stanie przetrwać dzieląca zakochanych odległość tysięcy kilometrów, kraty i jeden krótki telefon w tygodniu?
Opierając się jedynie na wcześniejszych doświadczeniach każdego, kto próbowałby mnie przekonać do tego, że faktycznie jest to możliwe, wyśmiałabym gromkim śmiechem. Jednak życie, jak wszyscy doskonale wiemy, lubi płatać figle, nie zważając na to, co sobie wcześniej zaplanowaliśmy.
Za pośrednictwem “Ewkratkę” chciałabym opowiedzieć naszą historie, która stanowi potwierdzenie tezy, że “prawdziwa miłość przenosi góry”.
Karę pozbawienia wolności, z dwiema przerwami w jej wykonaniu, odbywam od 2018 roku. W trakcie tej ostatniej los postawił na mojej drodze S.
Upalny początek lipca, Wydział Komunikacyjny Urzędu Miejskiego, kilkanaście osób w kolejce przede mną. W oczekiwaniu na złożenie wniosku o duplikat prawa jazdy, z nudów zalogowałam się na założony kilka tygodni wcześniej, za namową przyjaciela profil na “Sympatii”. Tego typu aplikacje zawsze traktowałam z przymrużeniem oka, nigdy nie przywiązywałam większej uwagi do nawiązywanych tam znajomości (które nigdy nie wychodziły poza sferę wirtualną), stanowiących jedynie zagospodarowanie nadmiaru wolnego czasu. W trakcie przerwy w karze takie chwile zdarzały się niezwykle rzadko – zalegle sprawy, codzienne obowiązki, prawa… wciągały mnie bez reszty. Prawie 3 lata nieobecności w domu dały się odczuć. A jednak… krótka chwila, jedno klikniecie spowodowała lawinę dobrych zdarzeń i sprawiło, że w wieku 34 lat poczułam, czym jest miłość od pierwszego wejrzenia. Od razu poczułam, że to jest to! Wieczorne rozmowy, podczas których obydwoje traciliśmy poczucie czasu, wrażenie, że znamy się od lat i rozumiemy się bez słów. Ale nauczona przykrym doświadczeniem wcześniejszego wieloletniego związku, postanowiłam, że będę odwlekać nasze spotkanie możliwie jak najdłużej. Chciałam utwierdzić się w przekonaniu, że to coś więcej niż tylko chwilowe zauroczenie. Nie było to trudne. S. na co dzień pracuje i mieszka w Niemczech, więc wspólnie ustaliliśmy datę spotkania na koniec lipca (lada dzień będziemy obchodzić 2 rocznicę: Wszystkiego Co Najlepsze Skarbie)
Dzień, w którym nasza znajomość wyszła poza ramy wirtualnego świata wspominam jako jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Pierwszy raz zabrakło mi słów, chemia między nami była wyczuwalna w powietrzu. Już po krótkiej chwili zatraciłam się w jego ramionach. Nie sposób było nam się od siebie oderwać, jedno spojrzenie w oczy S. wystarczyło, bym upewniła się w przekonaniu, że jest to mężczyzna, z którym pragnę budować wspólną przyszłość i kiedyś także się zestarzeć.
Tak, takie coś przytrafia się raz w życiu i w duchu dziękuję Bogu, że zesłał to na mnie w najodpowiedniejszym momencie – gdyby nie S. z pewnością dorobiłabym się jeszcze wielu wyroków, które mogłabym sobie dopisać do i tak już bogatego “dossier”. Wziął na swoje barki ciężar bycia moim aniołem stróżem i z powodzeniem zawrócił mnie z drogi będącej równią pochylą. Za co i tak będę mu dozgonnie wdzięczną, bo pomógł mi odbudować relację z najbliższymi – lata kłamstw i niedomówień przyczyniły się do tego, że bardzo się od siebie oddaliliśmy. S. umiał na to wszystko spojrzeć z dystansu, a jego obecność bez wątpienia pomogła mi na nowo się otworzyć.
Od momentu naszego poznania minęło sporo czasu i wiele się wydarzyło, bywały dobre i złe chwile, z których najgorszą był mój powrót do zakładu karnego. Jednak wiem, że jeśli byliśmy w stanie wybaczyć sobie to, co dla niektórych byłoby nie do przejścia, to nic nie stanie więcej ma drodze naszemu szczęściu, a przede wszystkim wielkiej i bezwarunkowej miłości: ani kontakt telefoniczny, który został ograniczony do minimum, ani dzielącą nas odległość, która uniemożliwia częste spotkania.
Kocham S. miłością szczerą, czując pierwszy raz w życiu, że mogę się przed kimś w 100% otworzyć.
Oczekujemy niecierpliwie na mój powrót do domu, patrząc razem w tym samym kierunku – w stronę wspólnej, szczęśliwej przyszłości i domu przepełnionego dziecięcym śmiechem i radością.
eM
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury –państwowego funduszu celowego.
Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.