Jest wiele powodów. Pokrótce opiszę je, abyście mogli spojrzeć z mojej perspektywy.
Pierwszym i chyba głównym powodem jest obawa, iż zobaczą mnie ludzie, którzy nie wiedzą, gdzie przebywam – czyli dalsza rodzina, sąsiedzi, znajomi rodziny. Nie chcę narażać mamy na niepotrzebne pytania i chcę ustrzeć ją przed wścibskimi ludźmi, którzy przy każdej okazji będą wiercić dziurę w brzuchu – za co? dlaczego? na jak długo? itp. Drugim powodem jest to, że nie przyszłam do więzienia robić “kariery” z tego powodu. Wystarczy, że piszę o sobie.
Nie chcę też, by ktoś oceniał mnie po wyglądzie, co niestety w tych czasach jest coraz częstsze. Samo pisanie jest dla mnie ciekawsze, ponieważ czytające osoby mogą zastanawiać się, jak wygląda kobitka, która pisze tak, a nie inaczej. 🙂
Aneta
♦♦♦
Nie podpisuję się swoim nazwiskiem, bo to nazwisko jest nie tylko moje – należy też do moich dwóch sióstr, brata, mamy. Gdyby było tylko moje, robiłabym to. Niestety, za to, co zrobiłam ja, płaciła cała moja rodzina. Nikt nie traktował mojej mamy tak, jak powinna być traktowana, jak na to zasługiwała prowadząc uczciwe życie. Płaciła za to, co zrobiłam ja. Teraz, kiedy ma innych znajomych, inne życie, kiedy już udało się jej pozbierać, nigdy nie pozwolę na to, by kolejny raz musiała znosić szykany, na które ja zasłużyłam. Podając swoje (ale nie tylko!) nazwisko, przyczyniłabym się do powtórzenia całej historii od nowa i dopóki będzie to ode mnie zależało, będę się pilnować.
Monika
Świat jest okrutny i Internet bywa okrutny, a więc lepiej, że jesteście anonimowe, a mnie ta wiedza nie jest potrzebna. Dobrego wieczoru 🙂
Szanowne Panie, przeciętnie rozgarnięty człek rozumie czemu wolą Panie pozostać anonimowe, nie ma problemu:).
Offtop: Zastanawiam się czasem jak się Paniom bloguje przy dostępie raz w tygodniu (dobre rozumiem) do materiałów wydrukowanych. Bo ja, wbrew temu co wiem (że aktualziacja jest robiona co tydzień) wpadam na Waszego bloga co dzień:). Normalnie wciągnęło mnie pisanie Pań:). Pozdrawiam
To w zupełności zrozumiałe…
Każdy mówi: ”nie ważne jak wyglądasz – ważne kim jesteś”. Niestety to tylko slogan. Większość ludzi ocenia po wyglądzie. Dlatego może i lepiej, że anonimowość zastępuje ”wizję”. Można lepiej skupić się nad sensem Waszego słowa pisanego.
Przebywacie w miejscu, które ”pozwala” już na przedbiegach postawić Was na pozycji przegranych a wygląd, zapewne czasami, dla niektórych, byłby jeszcze dodatkowym atutem do oceny (np. tatuaż, sznyty…).
Więc piszcie i pozwólcie nam zobaczyć jakie jesteście, za pomocą Waszych słów…
Pozdrawiam
alice
…Nazwisko zawsze można zmienić..przyjąć pseudonim…ale czlowieka nie zmienisz na inny model,lepszy czy gorszy,ładniejszy czy brzydszy..- nie jesteście anonimowe!- piszecie o tym co w Was siedzi, boli,cieszy, martwi….piszecie o swoim życiu, które teraz jest w zawieszeniu ale to się kiedyś skończy, otwieracie się z każdym nowym wpisem na blogu…jesteście odważne i szczere, czasami do bólu! Liczy się to co w waszych umysłach, sercach a nie to jak się nazywacie..miano,nazwa….do czego nam to potrzebne?- nie będziecie bohaterkami naszych książek…Wy same-już się takie stałyście tworząc ten blog, bo to co robicie nie zostało, jak widać, bez odpowiedzi 🙂 Liczy się człowiek,który pogodził się z przeszłością, przyjmuje teraźniejszość i ma plany na przyszłość..a nazwiska?- dla mnie wszystkie jesteście żywe,autentyczne a nie anonimowe! 🙂
Buziaki dla Was! 🙂
Ewa…….- nazwisko jest nieważne 😉
Właściwie to wszyscy tu są anonimowi … występują ukryci za nickami 🙂 więc problemu nie widzę 🙂 W końcu w blogu nie chodzi o to by znać człowieka z imienia i nazwiska /taka wiedza potrzebna jest plotkarom z bloku / , tu ważne jest co ten Ktoś ma do przekazania innym , jego sposób postrzegania świata , analizowania życiowych doświadczeń . 🙂 Dzięki temu my czytający też się ubogacamy … pozdrawiam 🙂
Podziwiam Was dziewczynki za to że potraficie mimo wszystko usiąść i pomyśleć by napisać cos dla nas na zewnatrz. Pracuje czesciowo w miejscu powiazanym z aresztami. listy osadzonych do rodziny z prosba o kartki do pisania mnie zalamuja nie potrafie sie odnalezc. mimo ze noe jedna napewno siedzi z gluopty, przez przypadek….trzymajcie się.
Być może słusznie dzieliła Twój wyrok? Nie wiem co zrobiłaś ale zastanawiam się czy gdyby Twojej mamie udało się wpoić Ci pewne wartości, które być może na pewnym etapie po prostu pominęła,gdyby włożyła więcej pracy w wychowanie Cie byłabyś dzisiaj w innej sytuacji życiowej ? Nie chce oceniać Twojej mamy, nie chce Cie ranić to jest po prostu moja refleksja i pytania, które narodziły się po przeczytaniu Twojego wpisu. Pozdrawiam
Wiesz, raczej to mnie trzeba oceniać, nie moją mamę. Może trochę Ci ją opiszę, a raczej moje spostrzeżenia związane z nią. Moja mama to człowiek wychowany w poszanowaniu ludzi starszych, uczciwość dla niej jest bardzo ważna, miłość również. Moja mama to taki człowiek z innej epoki. Wychowywała się na wsi w wielodzietnej rodzinie, w maleńkim domku (pokój z kuchnią), gdzie się nie przelewało, ale zawsze była dumna ze swojego pochodzenia. Wyszła za mąż z miłości, niestety to nie był dobry wybór, bo z czasem mąż zaczął pić. Jednak ona, nauczona, że jak jest mąż, to trzeba mu pomóc i spróbować go zmienić. Przekonała się, że to niemożliwe i po dwudziestu latach się rozwiodła. Teraz nie wiem co się dzieje z moim ojcem, podobno stoczył się całkowicie, a mama żałuje, że postanowiła przerwać to nieszczęsne małżeństwo tak późno. W trakcie jego trwania, to ona zajmowała się wszystkim. Zarabiała jak mogła z czwórką dzieci „przy tyłku”, chowała pieniądze przed swoim mężem i pomimo naprawdę ciężkich warunków, nie zrobiła nigdy nic nielegalnego. To ja wstydzę się, że nie potrafiłam być jak ona, a nawet uważałam że nigdy nie będę taka jak mama. Teraz jestem pełna podziwu dla niej. Pomimo tego co przeszła, miała siłę starać się o to, żeby przetrwać. Nie poddała się. Moja mama to siłaczka. To ja ją zawiodłam, nie ona mnie, a najwspanialsze jest to, że ona po prostu mnie kocha cały czas nieustannie, a ja kocham ją.
Monika
Witam Panie, chciałbym cos dodać na ten temat. Mam obecnie 34 lata i uwazam ze mama Bardzo dobrze mnie wychowała ponieważ musze powiedziec ze obecnie bardzo dobrze sobie radzę zawodowo i finansowo i za to wszystko dziekuje swoim rodzicom ktorzy zawsze mi wpajali co jest dobre a co złe, lecz człowiek musi zawsze spróbować i tego i tego, tacy jestesmy i nikt sie tego nie wyprze. Mialem 19 lat jak zszedlem na przestępcza ścieżkę i otrzymałem karę w zawieszeniu oraz areszt 3 miesięczny, nigdy tego nie zapomnę, trzy miesiące jak trzy lata sie dłużyły z dnia na dzien to jakby z tyg na tydzien. W areszcie przeczytałem po raz pierwszy w życiu książkę ktora ma wiecej niz 100 stron i zrozumiałem ze nie chce takiego życia oraz te marne fanty i zyski z mojej działalności nie sa tego warte, dodatkowo gdy zobaczyłem moich rodziców po raz pierwszy w areszcie i dowiedziałem ze moja mama poświęciła wszystko aby mnie wyciągnąć i martwiła sie o mnie każdego dnia sie modląc o mnie jak rowniez moj brat z rodziną, dopiero pojąłem ze nie tylko siebie krzywdzę marnując sobie życie takim postępowaniem jak rowniez pojąłem jak naprawde kochają mnie moi rodzice i najbliżsi i ze jestem im potrzebny, gdyby nie to pewnie podczas małej przerwy w życiorysie nie wróciłbym do domu, poniewaz mialem skłonności samobójcze. Wiec cieszę sie ze mogłem to opowiedzieć większej liczbie osob oraz rozumiem koleżankę ze nie mozna miec wyrzutów do mamy czy taty”poniewaz mogła Ci wpoić cos lepiej” lecz tylko do samego siebie. Pozdrawiam wszystkie skazane i skazanych oraz tych ludzi w aresztach, pamiętajcie ze trzeba choc troszke okazać miłości oraz zrozumienia by kiedys je ujrzeć od swoich bliskich a to bedzie Waszym największym kopniakiem do dalszego godnego zycia
Matka mogła chcieć jak najlepiej i starać się jak mogła ale musieć pracować żeby utrzymać dziecko/dzieci.
Prawdziwe pytanie: gdzie był/jest ojciec?
Często dorośli którzy są w więzieniach byli/są nadal dziećmi samotnych matek/ojców.
Ci rodzice musieli 'robić za dwóch’ i po prostu nie starczyło czasu na pewne rzeczy. =/
Wychowywanie (moralne) dziecka gdzieś się zgubiło pomiędzy zarabianiem pieniędzy i zaopatrywaniem w dobra materialne.
Tak jest coraz częściej.
Można by powiedzieć „to na cholerę robisz sobie dzieciaka z kimś nie odpowiedzialnym?!?”, „po co robisz dziecko jak Cię/was nie stać?!?”, etc…
Ja się w sumie zgadzam bo uważam, że przed posiadaniem dzieci powinno się robić kurs i zdawać egzamin, jak na prawo jazdy.
Mniej by wtedy było tych niechcianych/na które nie ma czasu dzieci może.
Jest też kwestia „rodziców” którzy uważają, że jak dzieciakowi dają wszystko materialnie to dzieciak już 'wszystko ma’ i więcej nie potrzebuje.
Takich którzy uważają, że jak kupią wszystko co małolat chce (a w razie problemów ze szkołą/prawem opłacą psychologa/adwokata) i dadzą wystarczająco duże kieszonkowe to spełnili wszystkie swoje rodzicielskie obowiązki.
Przecież takich „rozrabiających” „dzieci z dobrych domów” jest dosyć sporo. =/
PS: niewiem czy gdzieś 'po drodze’ nie zgubiłam czegoś co chciałam napisać, jakiegoś wątku ale 1. na tel się słabo przegląda co się napisało, 2. późno jest ;P
Pewnie, że moja mama starała się, jak mogła> musiała pracować, aby zapewnić nam podstawowe potrzeby, tym bardziej, że miała nas czwórkę, więc nie było jej łatwo samej. Gdzie był ojciec? No właśnie, dobre pytanie. Więc ojciec zostawił nas, jak byłam jeszcze w brzuszku mamusi 🙁 i zapomniał o moim istnieniu :(. A co w tym teraz jest najlepsze, to to, i że nie było go przy mnie całe życie, aż do teraz. W końcu chyba zrozumiał, co zrobił źle i być może przez to, że go nie było, kiedy być powinien, ja jestem tu, gdzie nie powinno mnie być. Ale najważniejsze, że próbuje to naprawić i chociaż jest przy mnie i jednocześnie u mnie: na każdym widzeniu uczymy się siebie nawzajem i szczerze, mój żal powoli gdzieś znika.
Pozdrawiam, Aneta K.
Ludzie potrafią oceniać książkę po okładce. Nie spróbują wcielić się w inna sytuacje i wyobrazić sobie jak to by było na Waszym miejscu. Wygodniej z góry skreślić człowieka który na swojej drodze zbladzil.. a jesteśmy tylko ludźmi. Każdy w życiu czyn jest nauka! A najważniejsze to odnaleźć siebie i mieć dobre serce. Pozdrawiam.