To, że zakłady karne są „sponsorowane” z podatków, dyskusji nie podlega, bo to fakt. Na większość najróżniejszych instytucji są przeznaczane ludzi pieniądze, a i nie tylko na to. Kiedy pracowałam po tamtej stronie, z mojej pensji zabierano tak samo, jak i teraz się zabiera – „no, czyste złodziejstwo”, można by powiedzieć, a za złodziejstwo, to proponuję – do więzienia J.
Uważam, że skoro już muszę w więzieniu przebywać, to poza stwierdzeniem, iż „sobie na ten pobyt zapracowałam”, mogę spokojnie dodać: tak, „zapracowałam” i jeszcze z góry sobie to opłaciłam, bo podatki płaciłam tak samo, jak reszta społeczeństwa płaci. Mało tego – moi bliscy też podatki płacą, a nie siedzieli, nie siedzą i siedzieć – mam nadzieję – nie będą. Mogę więc powiedzieć, że cały czas na mnie łożą i to z górką, bo gdy doliczyć paczki i pieniądze na wypiski, to trzeba by to pomnożyć razy co najmniej cztery. Wbrew pozorom z tych podatków na same „dobroci i luksusy” dla skazanego to niedużo zostaje, bo starcza w sposób wymierny (po odliczeniu „za wynajem”, prąd, wodę i inne) na kilka dosłownie rzeczy. Mam nadzieję, że ktoś spyta: na co? Otóż na: dwa mydła , paczuszkę proszku do prania, rolkę papieru szarego plus paczka (20 sztuk) podpasek dla kobiet. Oprócz tego dostajemy płyn uniwersalny do mycia: naczyń, podłogi, okien, i czego tylko mycia wymaga oraz torebeczkę proszku do czyszczenia toalety i zlewu. Plus jedzenie, o którym było wspominane wcześniej… J. Czy ten zestaw, który dostajemy na miesiąc, jest luksusem?!
Poza wszystkim – skazany, który pracuje, też płaci podatki, z których znowu opłacane są takie rzeczy, z których on sam nie korzysta i mógłby powiedzieć: po co jego kasa idzie na to czy tamto, skoro jego to nie dotyczy? Trochę by to przypominało dyskusję typu, co było pierwsze – kura czy jajko, ale że dyskutować lubię, to każda opinia i każde zdanie jest dla mnie ciekawe.
Małgosia
Wiadomo, że na pewne sprawy muszą być wydane pieniądze z naszych podatków. Mnie bardziej denerwują pewne bezsensy np. transporty po całej Polsce osadzonych. Czy te wycieczki krajoznawcze naprawdę są potrzebne? Czy ludzi np. ze Śląska trzeba wieźć pod Rosyjską granicę do Kamińska? To przeciez mnóstwo pieniędzy a kontakt z rodzina?
Inna sprawa. Podobno tzw. opaska dużo taniej wychodzi a jednak wśród osadzonych sporą częścią są ludzie, którzy nie są jakoś niebezpieczni i ich czyny też. To czemu wydawać tyle, gdy można coś innego mniej kosztownego zastosować?
Transportów się nie uniknie ponieważ wiąże się to bezpośrednio z miejscami i specjalizacja jednostki oraz z samym osadzonym..opaski są dla osób odbywających karę do 1 roku..a tych jest najmniej
Transportów się nie uniknie ale czy aż tak dalekie po kilkaset nieraz kilometrów? Co do opaski właśnie miejmy nadzieję, że przejdą zmiany.
Bardzo ciekawe są Twoje spostrzeżenia i obliczenia Małgosiu. Prawdę mądrze. Ja mimo, że jestem z drugiej strony muru do tej pory też płacę podatki w części na siebie samą, ponieważ pracuję w placówce utrzymywanej przez gminę. Poza tym jeżdżę komunikacją miejską, korzystam z parków, lasów, oglądam wystawy itd. itd. Nie zazdroszczę „odpoczynku” po tamtej stronie i nie żałuję pieniędzy na utrzymywanie takich instytucji. Pozdrawiam i mam nadzieję, że przydziały np. czystościowe wystarczają. A jednak widzę korzyści: nauka niesamowitego oszczędzania. Powodzenia.
System więziennictwa naprawdę sporo kosztuje. Ale, jak to zwykle bywa, prawie całość zgarnia… biurokracja.
wiezniowie tez pracuja i to legalnie (taka mala ciekawostka 😉 ) i myslicie ze oni nie placa podatkow ???????
nie dość że pracują , to jeszcze są zobowiązani do podpisania dokumentów, że zrzekają się tych pieniędzy i one wcale nie idą dla ich rodzin..
Instytucje państwowe są utrzymywane z „naszych podatków” (szpitale, domy dziecka, szkoły, komendy policji, straży pożarnej, urzędy itd.), bo są DLA OBYWATELA PAŃSTWA. Skoro ktoś narzeka,że płaci podatki na osadzonych w więzieniach, to dlaczego ja nie mogę narzekać na to,że płacę podatki na szpital skoro jestem zdrowa? Albo na dom dziecka skoro mam rodzinę? Ktoś stwierdzi, że szpitale czy domy dziecka to są „dobre i potrzebne” instytucje. Owszem,ale KAŻDA instytucja państwowa jest potrzebna! Żyjemy w takich czasach,że każdy orze jak może i wszyscy kombinują po swojemu – jednym się „kombinowanie” prześliźnie poza prawem, na innych znajdzie się paragraf. Błądzić jest rzeczą ludzką i nawet podatki to respektują 🙂
Wydaje mi się, że wielu ludziom narzekających na to, że „utrzymują” więzienia chodzi o nie potrzebne dobra które się tam znajdują Nie mówię o każdym więzieniu bo wiadomo, że nie w każdym takie sprawy mają miejsce. W niektórych z nich więźniowie którzy nie są za małe przewinienia mają siłownie, telewizję a na dodatek nie muszą pracować.
Kilka kwestii zwróciło moją uwagę – jak to określiłaś „niepotrzebne dobra”, które w więzieniach się znajdują, typu siłownia czy telewizja. A to, że więźniowie nie muszą pracować, też nie do końca tak wygląda. Pierwszeństwo zatrudnienia mają osoby, które muszą spłacać zadłużenia alimentacyjne. Wbrew pozorom – jak już w którejś swojej wypowiedzi pisałam – skazani są chętni do pracy, tyle że nie bardzo mają gdzie pracować i już nawet nie mówię o zatrudnieniu odpłatnym, nawet chętni do prac społecznych muszą czekać na swoją kolej i czasem trwa to, oj, trwa. Co do siłowni, to nie w każdym zakładzie takie „dobrodziejstwo” istnieje, ale osobiście uważam, że właśnie dla osób skazanych za spore przewinienia być powinny. Wyobraź sobie tylko kilku facetów upchniętych na paru metrach kwadratowych, często o skrajnie różnych charakterach, i do tego mężczyźni ci nabuzowani są problemami w domu, niedogadaniem się ze współosadzonymi i lekko podlani testosteronem… Może pójście na siłownię lub zajęcia sportowe, wyżycie się na sprzęcie, jest lepsze niż naparzanie się po „mordach” :). Tym bardziej, że kiedy już taki kocioł w postaci mordobicia się zacznie, to ciężko go zatrzymać. A telewizor – pomijając, że to czasem jedyne okno na świat, absolutnie nie jest sponsorowany przez państwo. Jak rodzina i przyjaciele kupią i dostarczą, to masz, jeśli nie – pozostaje gapić się w sufit, a to też niezbyt wskazane. Pozdrawiam
Małgosia
Niestety są ludzie, którym nic a nic nie będzie pasowało. Ja się pytam kto niby, jak nie Państwo ma płacić na więziennictwo, emerytury czy też służbę zdrowia. Od czegoś w końcu jesteśmy jako całe społeczeństwo, to nasz obowiązek płacić podatki. Nie wiadomo jak będzie z każdym z nas i należy się szacunek i tolerancja mimo wszystko. Człowiek jest tylko człowiekiem i każdemu może się noga powinąć.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo dobrego.Bardzo fajny blog 🙂
1. Więziennictwo powinno być prywatne, tylko kilka ośrodków dla tych, których nikt nie chce. Do roboty na linii pewnie by wzięli, do kopania rowów…
2. Emerytury- każdy dba o siebie, skasowac ZUS i powiedzieć „ludzie, heloł, jesteście dorośli to dbajcie o to, żeby z głodu na starość nie pozdychać”
3. Służba zdrowia- sprywatyzować, wyjdzie taniej, lepiej. Ubezpieczenie każdy będzie sobie wybierał czy chce (i jakie) czy nie.
Bardzo dobre zdjęcie do artykułu!!!!! ,…”przybornik „higieniczny na wejście” w czego skład wchodzi:dwa zielone mydełka-nie mylić z mydełkami Fa!!!!-bezzapachowe i wysuszające skórę,proszek do prania-często z zasuszonymi robaczkami,kamyczkami i zawsze zostawiającymi plamy na rzeczach upranych,rolka szarego papieru-najgorszy sort, gdzie (czasami) można znaleźć ciekawe rzeczy wprasowane i podpaski- których klej jest tak mocny,że „wędruje” ona w trakcie poruszania się(chodzenia)- to wszystko dostaje się raz w……miesiącu….no coment!
Nawet nie wiecie, jak wielkie w tym momencie czuję ukłucie w sercu.
No właśnie.
– O lekkomyślna kobieto! – moglibyście i do mnie zawołać. Jedni nabierają z czasem mądrości, inni ją gubią. Indywidualna sprawa. I mnie udało się zagubić gdzieś w życiu.
Każdy ma w sobie moc tworzenia własnej rzeczywistości. To fakt. Niemniej, wiadomo, że aby kogoś oceniać, trzeba przejść tę samą drogę.
A bardzo często ludzie usiłują bezceremonialnie wykreować jedynie słuszną wizję Twojego losu.
Więzienie.
To bardzo nieciekawy czas w moim życiu. Ciężki. Bo stres towarzyszy bezustannie. Najtrudniejsza do opanowania jest tęsknota za najbliższymi. Zdarzały się chwile zwątpienia, trudne czy nawet upokarzające dla mnie sytuacje. Tuliłam swoją twarz do niemej poduszki, która była świadkiem mojej osobistej tragedii. Słuchała uważnie, i jedyna rozumiała. Targowałam się w zwątpieniu ze śmiercią. Kłóciłam się z nią nieraz. Targowałam się z wdzięczności dla tego, że wolę życie. Dobre, złe, każde. Czasem zastanawiałam się, skąd mam tyle cierpliwości i siły, żeby przetrwać.
To miejsce sprzeczności. Pod czyjeś dyktando. I nie odnajdujesz tam siebie, opierając się na jakiejś chorobie nerwowej polegającej na rozpadzie osobowości.
Koce, choć brudne, są jedynym przytulnym i ciepłym miejscem tego świata.
Zalatuje stęchlizną – wszystko przez tę wilgoć. Czuć ją bardzo wyraźnie.
Do dziś, gdy poczuję podobną nutę, odwracam się ze ściśniętym brzuchem.
Gdyby nie ludzie, którzy stanęli na mojej drodze, z pozytywnym nastawieniem, przekonaniem, że warto walczyć, którzy nie pozostawili mnie tak spokojnie. Psycholog pozwalał szlochać, oddziałowa złościć się, wychowawca robić swoje, a kierownik kazał otrząsnąć się i wstać. Byli i tacy w tej służbie. Dziwne, prawda ? Dzięki ich wsparciu i pomocy starałam się sobie radzić z trudami losu.
Wyczytałam gdzieś mądre słowa o błędach. Dedykuję je Wam dzisiaj.
– Każdemu z nas może się nie udać. Ale też każdy może próbować naprawiać swoje błędy. Życie płynie dalej i wszyscy mamy jeszcze szansę na szczęście. Właśnie szczęścia Wam życzę. Żeby jednak tak się stało, warto nie zgubić wiary w sens życia. Jestem tego całkiem pewna.
Warto walczyć o szczęście. Każdy ma chwile zwątpienia, nie tylko w więzieniu. Są ludzie, którzy nie osądzają, ale starają się zrozumieć. Życzę dużo optymizmu. Wiem, że będzie dobrze, ciężko ale dobrze. Jesteś na dobrej drodze. Naprawiaj swoje błędy, a że jesteś tego świadoma, to ci się uda.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, trzymam kciuki.
Ludzie wkurzali by się mniej gdyby podatki były niższe. Gdyby podatki były niższe, koszty produkcji też, a ceny by spadły. Gdyby ceny spadły, ludzie kupowaliby więcej produktów, a to oznaczałoby większe zapotrzebowanie, a to zwiększyło by produkcję oraz ilość miejsc pracy. Gdy więcej ludzi pracuje, to więcej ludzi stać na kupowanie towarów (tu tworzy się „bez-błędne koło”), a przestępczość spada.
Takie są podstawowe prawa ekonomi. Dziwne, że politycy (POPiS) ich nie znają.
A może znają zbyt dobrze?
Na wszystko można spojrzeć z wielu stron. Przeciętny obywatel rejestruje zwykle tylko kwoty zasłyszane w mediach: 2500zł-3000 zł/na więźnia i myśli sobie jakie to niesprawiedliwe w porównaniu z rentą 700 zł dla niepełnosprawnego, podobnym zasiłkiem dla bezrobotnego czy rodzinnym na dziecko ok 100 zł….
A jakie niesprawiedliwe jest to, że moja mama zapierdziela przez całe życie i dostaje teoretycznie 1300 PLN emerytury? Od tego jeszcze trzeba odliczyć (o zgrozo!) podatek i składeczkę chyba na pogrzeb. I na co to ma wystarczyć? No w takich realiach niestety żyjemy.
Pozdrawiam serdecznie.
A jakie niesprawiedliwe jest to, że moja mama zapierdziela przez całe życie i dostaje teoretycznie 1300 PLN emerytury? Od tego jeszcze trzeba odliczyć (o zgrozo!) podatek i składeczkę chyba na pogrzeb. I na co to ma wystarczyć? No w takich realiach niestety żyjemy.
Pozdrawiam serdecznie.
Tylko te koszty 2500-3000zł to są koszty całkowite, wliczając w to płacę dla strażników, wychowawców, fakturę za opał by było ciepło. Osadzony/osadzona nie pochłaniają osobiście tej kwoty. Niestety, świadomość społeczeństwa jest taka, jaka jest i stąd te pretensje. Ale jest jeszcze inny absurd – skoro społeczeństwo wymaga by, przykładowo, morderca „gnił” w więzieniu, to ktoś na to wyłożyć pieniądz musi. Polakom nigdy się nie dogodzi, latem jest za gorąco, a zimą jest za zimno. Dziewczyny, piszecie tak dużo o czytaniu książek, a jakieś konkretne możecie polecić?
W Chinach każdy osadzony w areszcie i więzieniu ma obowiązek pokryć sobie koszty pobytu. I na przykład podczas pobytu w wydobywczym podczas szychty robi papierowe kwiatki, wachlarzyki ręcznie dziergane itp, przez 8 godzin (jak nie więcej). Nie wyrobi – nie poje. Nie poje – to mu motywacja do roboty rośnie.
Potem, trafiwszy na odsiadkę też nie siedzi, a resocjalizuje się przez pracę. Nie bez powodu zakłady karne zlokalizowane są przy wielkich centrach przemysłowo – przetwórczych. Spodnie Hugo Bossa i trampki Conversa oprócz robotników ochotniczych kleją i szyją więźniowie.
Nie piszą blogów, i raz trafiwszy – raczej nie chcą wrócić, a ich znajomi po usłyszeniu jak było nie chcą trafić. A w Polsce… Pochodzę z takiej dzielnicy, że pobyt w więzieniu jest traktowany jak sanatorium, z siłownią i playstation. Fakt, jedzenie kiepskie, ale za darmo. A w kiosku można sobie zakupić czego w diecie brakuje, rodzina przyśle paczkę z tym i owym. Doktor wyleczy ząbki i inne dolegliwości, których leczenie na wolności jest trudne z uwagi na napięte terminy.
Nie zazdroszczę wam życia za kratami i nie wyliczam tych grosików które zamiast na choćby dziurawą drogę pod moim domem czy odgrzybienie szpitala w którym mogę się leczyć trafiają na wasz wikt i opierunek. Ale chwila – żadna z was nie trafiła za kratki za niewinność i odmawianie koronki do Matki Boskiej Ostrobramskiej – tylko za „coś”.
Witaj, Magdo,
widzę, że zachwalasz chińskie więzienia w taki sposób, jakbyś tam była i sama to przeżyła… O ile byś przeżyła. Nie wiem, jak to wygląda akurat tam, bo na szczęście nie musiałam tego doświadczyć, ale wiem, że za kulkę, którą – zapewne przemiły chiński kat – posłał w głowę człowieka płaciła jego rodzina. Nie dość, że trzeba płacić podatki, to i za kulkę jeszcze dodatkowy rachunek. Całe szczęście, że taki nabój to drobny koszt. Ciekawe, czy jak rozstrzeliwano ludzi hurtem na placu Tiananmen, to czy za te kule też rodziny musiały bulić? Wtedy rachunek już taki niski by nie był. No trochę sobie żartuję, choć to co napisałaś wcale zabawne według mnie nie jest.
Na temat „robotników ochotniczych” pracujących w szwalniach to na razie nie chcę rozmawiać, bo to trochę mija się z celem – pracowałam w szwalni w polskiej firmie i nie chciałabym być „ochotniczką” ani w Chinach, ani nigdzie indziej. Całe szczęście, że żyjemy w Polsce, a nie w Chinach. Choć porównanie typu gdzie jest lepiej, a gdzie gorzej jest dziwne. Na tym etapie równie dobrze w swojej odpowiedzi mogłabym porównać jak jest u nas i jak jest na przykład w Anglii i wtedy nasze warunki, jak to ujęłaś „sanatoryjne” z siłownią i playstation to Chiny pełną gębą. W żadnym z zakładów, w których byłam, nie spotkałam się z siłownią. W katnynie wbrew pozorom nie wszystko można kupić, a paczki (5 kg na 3 miesiące) też wszystkich potrzeb nie zaspokoją.
Wolałabym pracować przy łataniu drogi przed Twoim domem, niż siedzieć bezczynnie. Wierz mi, że to nie jest sanatorium. Mam nadzieję, że w miarę upływu czasu, jak będziemy dyskutowały ze sobą, przekonam Cię o tym.
Pozdrawiam cieplutko.
Deczko racji masz
Tez znałam takich co to w więzieniu spędzali większą część życia. Niby nie lubia, niby „ch*nowo” ale jakoś ciągle robią coś żeby tam wylądować.
Jeden pojechał do UK i go „zdjęli na włamie” któregoś razu. Ale z podpalenia sklepu się wywinął z braku dowodów. Zadowolony bardzo był.
Pisał do mnie z tego więzienia (ja mogłam do niego maile wysyłać, oni je tam drukowali i im dawali) i pisał właśnie o play stadion i o tym ze do jakiegoś więziennego zespołu go zapisali (bo coś trzeba robić, jakieś zajęcia brać a on do szkoły nie bardzo, tylko lekcje angielskiego wziął) i miał się nauczyć grać na gitarze szybko bo był koncert i miał treme.
Wypuścili go tez przed czasem na „obrożę” bo wiezienia przepełnione więc złodziei i włamywaczy się wypuszcza żeby zrobić miejsce dla tych bardziej agresywnych.
W PL siedział niewiem nawet ile razy ale tez były play stations, TV i komputery, nawet CD z muzyka i filmami nagrywałam i wysyłałam, inni wywysyłali gry. Fakt ze te urzadzenia są prywatne i należą do konkretnego więźnia ale ponieważ co któryś więzień ma komputer czy play station to się dzielą i większość korzysta.
Siłownie też na ogół są w męskich zakładach z tego co wiem.
A jak nie to sobie chłopaki sami organizują.
Baniaki z wodą się na kij montuje i jest „sztanga”, jak chcesz „hantle” to podnosisz same baniaki.
Robili sobie na osiedlu te siłownie po wyjściu też.
Wtedy jeszcze nie było w PL tych „siłowni na świeżym powietrzu” co teraz są. Teraz zresztą tez nie są wszędzie.
Także jest pewna grupa ludzi którzy więzienie traktują jako cos zupełnie normalnego. Zakładają od dziecka ze tam kiedyś wykazują i nie przejmują się tym specjalnie.
Oczywiście próbują nie dać się złapać ale jak już wpadną to nie sypia tylko ida siedzieć, z kolegami i rodziną się przy okazji zobaczą…
I to są też ci na których utrzymanie niektórym ludziom szkoda podatków.
Mysle, ze wiekszosci nie chodzi o to, ze zyjecie za nasze podatki. Przykro jest nam, ze tak wiele ludzi bladzi i w rezultacie jest odizolowana. Sama znam 3 osoby, ktore siedzialy za cos, za co ja bym ich nie skazala, ale dyscyplinowala w inny sposob np. przymusowa praca w hospicjach, schroniskach dla zwierzat, szpitalach dla nieuleczalnie chorych ludzi. Mysle, ze prawie kazdy czlowiek stykajacac sie z bezmiarem cierpien sam nabiera innego spojrzenia na zycie. Dlatego dawalabym szanse osadzonym, by mogli wykazac sie poprzez wolontariat lub odplatna prace w miejscach, gdzie trudno o ochotnikow. Poza tym zawsze jest moc prac na rzecz miasta. I wlasnie w ten sposob staralabym sie „karac” tych, ktorym ” chwilowo azymut sie przestawil”. Mysle, ze kazdy osadzony z radoscia przyjmie godnie oplacana prace, by samemu kupic sobie wszystko czego potrzebuje niz korzystac z pomocy finansowej rodziny. A to co dostaja z zakladu karnego jest normalne, tak jak papier toaletowy i mydlo w publicznych toaletach, za korzystanie z ktorych nie placi sie w cywilizowanych krajach. To tylko w naszym dziwnym kraju czasami trzeba isc po klucz do bufetowej badz kierownika, aby skorzystac z kibla. To tylko wyjatkowo prymitywne osobniki moga prezentowac poglad, ze papier toaletowy, mydlo itd. nie powinno byc fundowane osadzonym.
A ja jestem ciekawa, czy ten przydział higieniczny starcza 🙂 Czy starcza rolka papieru na miesiąc? (Ja sama zużywam jakieś 4…) Czy starcza 20 podpasek? Jak się oszczędza (np. podcieranie tylko po numerze dwa?)? Włosy też myje się tym mydłem? Czy macie jakieś higieniczne triki (takie jak te kulinarne?)?
Droga Cykado.
Zaspakajając Twoją ciekawość, oświadczam świadomie i wszem, że ów przydział higieniczny (z podatków) nie zawsze wystarcza na miesiąc.
Oprócz jednej rolki papieru dokładane są dwa zielone mydła, te najzwyczajniejsze z najzwyczajniejszych, które myją ciało, włosy, szponki oraz różne powierzchnie typu zlew, kącik itp. 20 podpasek Bella: ocieplają okna zimą, są wiciszaczami taboretów, by nie zgrzytały posadzki i nie ogłuchnąć od tego. No i służą standardowo jak co miesiąc kobiecie.
Triki i sposoby powstają w zależności od potrzeb korzystającego. Żyć jakoś trzeba i funkcjonować – bo innego wyjścia nie ma. Pozdrawiam.
Ela
Otworzyłaś mi oczy tym tekstem, zmieniłaś moje nastawienie do tego tematu. Nieźle piszesz dziewczyno. Powodzenia !!!
. Nieźle piszesz dziewczyno. Powodzenia !!!
A mnie nie rusza fakt, że to z moich podatków. Znam dużo gorsze przykłady zagospodarowania moich pieniędzy. Rusza mnie natomiast fakt, że jesteście w takim miejscu. Nie mogę sobie nawet wyobrazić kobiety zamkniętej w więzieniu. Oczywiście, że nie znalazłyście się tam przypadkiem, ale pojmowane przeze mnie piękno kobiety nie współgra z takim miejscem. Pozdrawiam i życzę wytrwałości
Jak już mówiłam, podatki płacić musi każdy (teoretycznie), czy to się podoba, czy też nie. Poruszyłam ten temat, bo wiele osób wypowiada się negatywnie tylko z tego powodu, że nie znali dokładnych „danych”. Słyszymy z reguły tylko rzucane luźno kwoty rzędu kilku tysięcy złotych i wcale się nie dziwię, że ten czy tamten „krzywi się” na takie informacje. Temat rzeka, bo ktoś, kto nie był przez 40 lat w szpitalu, przez ten czas łoży z podatków na służbę zdrowia – i też mógłby ponarzekać, że płaci, a nic z tego nie ma. Oczywiście, że najlepiej byłoby, gdyby więzienia nie istniały i nie trzeba by na nie łożyć – no ale, że jest jak jest, to płaćmy i płaczmy . Pozdrawiam
Małgosia
Witam Panie.
Pewnie jak większość odwiedzających dzisiaj Wasz blog trafiłem tutaj po przeczytaniu artykułu na Onet.pl . Zaciekawiony tematem zaprezentowanym przez autora zapoznałem się z kilkoma tematami mieszczącymi się na Waszym blogu.
Chciałbym się odnieść do tematu płacenia podatków na więziennictwo. Społeczeństwo nigdy nie zaakceptuje faktu utrzymywania więźniów z naszych podatków, jest trudnym do zrozumienia czemu nasze pieniądze idą na ludzi którzy łamiąc prawo w jakiś sposób zrezygnowali z życia w społeczeństwie, złamali fundamentalne zasady współistnienia w Państwie. Nie osądzam Was, nie znam Waszych historii ale na pewno same sobie świetnie zdajecie sprawę, że odsiadujecie wyrok słusznie. Wyrok który ma być karą za popełnione przestępstwo, jest mi strasznie żal i bardzo ubolewam nad Waszym losem a szczególnie losem waszych bliskich ale drogie Panie to jest kara i karą ma być. To ma być forma kary, która spowoduje, że w przyszłości po wyjściu na wolność i dołączeniu do społeczeństwa, nie będziecie chciały nigdy więcej popełnić takich błędów. Więc utyskiwanie na swój los i warunki pobytu w więzieniu oraz próby przekazania obrazu pokrzywdzonych przez los u niektórych mogą potęgować niechęć do Was.
Próbując zrozumieć wasz tok rozumowania jako osadzonych i argumenty jednej z Pań, że przecież „ja też płaciłam podatki kiedy byłam na wolności i płacę teraz pracując podczas odbywania wyroku oraz moja rodzina płaci” , nie przemawia to do mnie. Oczywiście taka jest Konstytucja naszego Państwa i nie nic tego nie zmieni , będziemy płacić, niemniej gdybym miał wybór to na pewno nie płaciłbym tego podatku. Płacę podatki na leczenie, szkolnictwo itp. i są to dobra z których ja lub moja rodzina będzie korzystać. Jestem zdecydowanie za tym aby więźniowie sami zapracowywali na swoje utrzymanie, miałby to wielorakie plusy dla Was jako osadzonych, w Waszych wypowiedziach przewijają się najczęściej tęsknota za rodziną, nuda i brak zajęcia. Taka forma odpracowywania swojego pobytu byłaby jakąś formą resocjalizacji, zagospodarowania waszego czasu i zarazem odciążenia społeczeństwa od dodatkowych kosztów.
Pozdrawiam Was gorącą i życzę szybkich powrotów na wolność do rodzin oraz mądrych wyborów życiowych na przyszłość. Trzymajcie się
Zgadzam się w 100%. Dla każdej z Wasi i dla wszystkich rodzin jest z pewnością ciężko jeśli chodzi o rozłąkę itp. Jesteście matkami, córkami, żonami, siostrami… Szczęśliwe te, na które ktoś czeka, które ktoś odwiedza, bo pewnie i są takie, które zostały same ze swoją karą i odczuwają ją w samotności o wiele bardziej. Sama jako kobieta wiem, że rolka szarego papieru toaletowego i mydło „do wszystkiego” jest baaardzo ograniczonym przydziałem. Przecież sama korzystam na co dzień z odżywki do włosów, lakierów do paznokci, kremów do rąk, twarzy i balsamów. Już nie wspomnę o kosmetykach kolorowych, dezodorantach czy perfumach, albo o lepszych podpaskach czy płynach do higieny intymnej (zwłaszcza w TE dni). No ale bez przesady! Argument, że rodzina płaci dodatkowo za paczki to żaden argument, bo żebyście były w domu to wydatki byłyby jeszcze większe. To że Wy też płaciłyście podatki będąc na wolności to żadne odkrycie, ale myślenie, że „zapłaciłam za swój pobyt z góry” jest po prostu rozwalający! Nie wiem ile czasu autorka tekstu pracowała i jaka kwota z tych podatków była przekazana na więziennictwo, ale nie sądzę aby pokryło to jej pobyt. Jeśli tak to powinniśmy dostawać co roku zwrot podatku za „nie trafienie do więzienia”. Doskonale rozumiem, ze macie większe potrzeby ponad ten miesięczny przydział, ale popieram wpis wyżej, że przynajmniej po części więźniowie powinni sami zapracować na swoje utrzymanie. To nie jest żal do Was, tylko do systemu. Jak sobie pomyślę, ze zarabiam marne grosze zasuwając cały dzień, z których część jest zabierana na urzędników, część na opiekę zdrowotną (z której aby skorzystać trzeba odstać w kolejce, albo i się nie doczekać), a część na więźniów, którzy mają sporo czasu wolnego i mogliby po części zarobić na swój pobyt w więzieniu to mam żal. Nie porównujcie słuszności czy „ważniejszości” podatków na więzienie, szpitale czy domy dziecka. Dzieci na siebie nie zarobią- nie ich wina- niech się uczą i korzystają z dzieciństwa (gdziekolwiek by się wychowywały), od chorych nie wymagajmy prac na rzecz swego leczenia, ale więźniowie są dorosłymi ludźmi, którzy z pewnością mieliby możliwość zapłacić za swoje utrzymanie i może nawet zarobić na kilka dodatkowych kosmetyków.
Zacznę od tego, że stwierdzenie, iż „opłaciłam sobie z góry pobyt w więzieniu” – to było z mojej strony żartobliwe określenie. Tak, wyrok to ma być kara, za coś, co się „przeskrobało”, ale w uzasadnieniu wyroku nie znalazł się zapis, że kara ta ma odzierać z godności – to przykład. Twój komentarz jest dla mnie świetnym początkiem do dyskusji. Nie utyskuję na swój los, tylko mówię jak widzę to czy tamto i absolutnie nie powiedziałam o sobie, że jestem pokrzywdzona przez los… nie wkładaj mi do ust słów, których nie wypowiedziałam. Wierz mi, że upadlanie człowieka przez szereg lat nie wpłynie akurat na to, że w przyszłości „odechce mu się wracać do więzienia” – to podziała na coś innego. Taki „kopany” psychicznie człowiek stanie się nerwowy, nadwrażliwy i agresywny. Co do tego, że społeczeństwo, cytuję „nigdy nie zaakceptuje faktu utrzymywania więźniów z podatków” – to prawda jest taka, że społeczeństwo w tej kwestii ma guzik do powiedzenia. Każdy, kto pracuje, podatki płaci i tyle. Jednemu może się podobać, że łoży na więźniów, drugiemu, że na leczenie, a trzeciemu na coś jeszcze innego, ale płacimy i tyle. Gdybym miała możliwość wyboru, to też wolałabym te pieniądze odkładać na koncie dla siebie w przyszłości, ale jest jak jest. Nie chciałam w żaden sposób przekazać obrazu pokrzywdzonej przez los, bo los sam z siebie krzywdy nie wyrządza (choć to pewnie zależy od ideologii, jaką ten czy tamten wyznaje ;). Ale wracając do tematu – mówisz, że płacenie na szkolnictwo czy leczenie ma sens, bo z tych dóbr Ty lub Twoja rodzina będzie korzystać, a ktoś kto nie ma rodziny (choćby dzieci, które mogłyby kiedyś pójść do szkoły) też mógłby powiedzieć – bez sensu, abym na to łożył :), bo ani ja, ani dzieci, których nie mam – nie skorzystają. No właśnie, Danielu – takie gdybanie może działać w dwie strony, ale najgorsze jest to, że niczego nie zmieni. Mam nadzieję i życzę Ci tego, abyś Ty, ani nikt z Twojej rodziny nie musiał nigdy korzystać z pieniędzy łożonych na więziennictwo ;), pozdrawiam.
Małgosia
Na początku zaznaczę, że nie każdy więzień płacił podatki na wolności. Są tez tacy co uczciwie nie pracowali nigdy ale brali zasiłki (tu w USA większość więźniów pochodzi z rodzin w których od pokoleń nikt nie pracował i wszyscy brali zasiłki od 18 roku życia – darmowe mieszkanie, ubezpieczenie zdrowotne, karta na jedzenie, darmowy tel komórkowy, etc). Często ci ludzie nie chcą pracować. Chcą w wiezieniu tez być w gangu. I są.
I o tych właśnie typach ludzie myślą mówiąc o tych podatkach co to na nich „się marnuje”.
A teraz o braku pracy dla więźniów.
Kiedyś to musieli pracować. W kamieniołomach, przy kopaniu rowów. Cokolwiek. I to miało sens bo nawet jak nie zarobili na utrzymanie tego wiezienia to przynajmniej pracowali i wracali zmęczeni i szli spać. Nie było tyle siły i energii na gangi i inne bzdury.
A ci normalni po prostu mieli jakieś zajęcie.
Z tego co wiem to teraz tez są przy więzienne fabryki gdzie to właśnie więźniowie produkują różne rzeczy na swoje potrzeby.
Łóżka np. Ławki na plac, szafki, krzesła, stoły (to oczywiście tylko w tych więzieniach gdzie nie mieszkają kompletne świry dla których wszystko musi być przy kręcone na stale do podłogi. Ale nawet oni mogli by cos produkować na potrzeby więzienia, nawet jak innego)
W niektórych więzieniach więźniowie produkują zeszyty i takie książeczki egzaminacyjne które potem są używane przez uczniów szkół państwowych.
Założę się, że jest jeszcze dużo rzeczy które więźniowie mogli by produkować aby 1. mieć jakieś zajęcie i może nawet przy uczenie do zawodu które mogłoby się przydać na wolności, 2.zredukować koszty ponoszone przez podatników, 3. poprawić swoją sytuację „materialną” (np kupić żel pod prysznic i tampony, w końcu nie każdy ma rodzinę mogącą wysyłać paczki).
Mogli by też uprawiać żywność na swoje potrzeby.
Myślę ze dużo więźniów było by chętnych do pracy w ogrodzie, nawet zupełnie za darmo.
Dlaczego więc nikt nic nie robi w celu zorganizowania pracy/wolontariatu dla więźniów?
Wiadomo, że to działa. Programy gdzie więźniowie trenują psy np sprawdzają się świetnie.
Więc? Ha! Prosta sprawa, ktoś zarabia na tym ze jest jak jest!
Tyle =/
Z tego co widziałam na zdjęciach to akurat lakier do paznokci to panie mają. Może niezbyt często ale to dobrze bo to niszczy pazury jak się używa regularnie.
Chyba że „pod celą” się lakier robi z czegoś innego, jak tusz do tatuaży z długopisów czy alkohol ze sfermentowanego soku/owoców.
do DMT- Ty niesympatyczna kobieto, tak Cię boli, że mogą mieć lakier do paznokci?
Masakra.
Dziwią mnie te opinie, w których wszystko jest dla piszącego takie proste i oczywiste. I tak: skoro siedzą w więzieniu, to nie są ludźmi, nie mają prawa głosu, nie powinne mieć marzeń, uczuć, rozterek. Może od razu je hurtem zastrzelić?
Ale nie w tym rzecz – uważam, że w Polsce nie ma żadnego spójnego programu, który pozwoliłby przywrócić na łono społeczeństwa większość tych, którzy trafili do więzienia. Wiem, że są jednostki niereformowalne, których nikt i nic nie naprawi. Ale na pewno duża część jest do uratowania. Problem w tym, że ogólnie społeczeństwo ich ratować jakoś nie chce i nijak im nie pomaga, jakby każdy wyrok miał skazywać człowieka na pogardę i nienawiść „uczciwego społeczeństwa”.
Dlatego ten blog jest potrzebny. Same go tworzycie i same nad sobą tu pracujecie -same sobie zadajecie trudne pytania, same szukacie na nie odpowiedzi – same mierzycie się ze swoja przeszłością i przyszłością. Będę tu chyba częstym gościem.
Pozdrawiam serdecznie.