OBLICZA WOLNOŚCI

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Wolność – słowo znane chyba w każdym języku świata i używane na tysiąc sposobów, od wyświechtanych haseł na transparentach polityków po wypisane na sztandarach bojowników  idee, które hoduje się w głębi dusz i za które ludzie oddają życie. Pomiędzy tymi biegunami rozciąga się mnogość różnych znaczeń, jakie każdy osobiście nadaje temu słowu.

Szczególną treść ma ono dla więźniarki; można by zapytać, czy tu, za kratami, w ogóle niesie  w sobie cokolwiek prócz tęsknoty za rzeczami utraconymi – czasem chwilowo, a czasem na zawsze. Mimo wszystko więźniarka odpowiada, że i jej egzystencja zawiera składniki, które może identyfikować z wolnością. Co zatem nosi tutaj znamiona wolności? Cóż, dla więźniarki ważna jest choćby najdrobniejsza rzecz. Niekiedy jest to przywilej podjęcia decyzji – rzadki luksus, ale zdarza się. Jakie decyzje można tu podejmować samodzielnie i niezawiśle? Niewiele leży w gestii więźniarki; może jednak na przykład nie wyjść na spacer, jeśli nie ma ochoty lub nie zjeść niesmacznego posiłku. Mało, powiecie? Niemniej zważcie, że decydowanie o swoich czynach to niekwestionowany przejaw wolności człowieka. Decydować można też o własnym zachowaniu i zasadach, jakim więźniarka chce być wierna. 

Wolność w więzieniu przychodzi również w postaci smaku jedzenia czy zapachu kosmetyku z paczki, w dotyku prywatnego ubrania na skórze, w widoku drzewa albo kwiatu. Wolność przynosi także opowieść wysnuta z książki lub filmu, jeśli otworzy się umysł i włoży w ich przeżywanie odpowiednią dawkę empatii. Lecz dla więźniarki najistotniejsza jest wolność wewnątrz niej, w obszarze, którego nikt nie zdoła zamknąć, okratować ani kontrolować i gdzie może swobodnie dryfować w niezmierzonej przestrzeni osobistego kosmosu. Niczym benandante, czarownica potrafiąca podróżować poza ciało, opuszcza czasami swoją celę i w wyobraźni podąża, gdzie tylko zapragnie. 

Znów powiecie, że to za mało? Że za kratami nie ma miejsca na prawdziwą wolność? Więźniarka się z wami nie zgodzi, bowiem wie, iż nie istnieje wolność uniwersalna czy wolność absolutna. Zawsze i wszędzie napotkamy jakieś ograniczenia, więc nawet jeśli ta więzienna wolność jest skromna i cicha, nie znaczy to, że gorsza. 

 Zośka   

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.

Do tych, którym jest przykro, że żyjemy tu za ich podatki

 

1-zestaw

To, że zakłady karne są „sponsorowane” z podatków, dyskusji nie podlega, bo to fakt. Na większość najróżniejszych instytucji są przeznaczane ludzi pieniądze, a i nie tylko na to. Kiedy pracowałam po tamtej stronie, z mojej pensji zabierano tak samo, jak i teraz się zabiera – „no, czyste złodziejstwo”, można by powiedzieć, a za złodziejstwo, to proponuję – do więzienia J.
Uważam, że skoro już muszę w więzieniu przebywać, to poza stwierdzeniem, iż „sobie na ten pobyt zapracowałam”, mogę spokojnie dodać: tak, „zapracowałam” i jeszcze z góry sobie to opłaciłam, bo podatki płaciłam tak samo, jak reszta społeczeństwa płaci. Mało tego – moi bliscy też podatki płacą, a nie siedzieli, nie siedzą i siedzieć – mam nadzieję – nie będą. Mogę więc powiedzieć, że cały czas na mnie łożą i to z górką, bo gdy doliczyć paczki i pieniądze na wypiski, to trzeba by to pomnożyć razy co najmniej cztery. Wbrew pozorom z tych podatków na same „dobroci i luksusy” dla skazanego to niedużo zostaje, bo starcza w sposób wymierny (po odliczeniu „za wynajem”, prąd, wodę i inne) na kilka dosłownie rzeczy. Mam nadzieję, że ktoś spyta: na co? Otóż na: dwa mydła , paczuszkę proszku do prania, rolkę papieru szarego plus paczka (20 sztuk) podpasek dla kobiet. Oprócz tego dostajemy płyn uniwersalny do mycia: naczyń, podłogi, okien, i czego tylko mycia wymaga oraz torebeczkę proszku do czyszczenia toalety i zlewu. Plus jedzenie, o którym było wspominane wcześniej… J. Czy ten zestaw, który dostajemy na miesiąc, jest luksusem?!
Poza wszystkim – skazany, który pracuje, też płaci podatki, z których znowu opłacane są takie rzeczy, z których on sam nie korzysta i mógłby powiedzieć: po co jego kasa idzie na to czy tamto, skoro jego to nie dotyczy? Trochę by to przypominało dyskusję typu, co było pierwsze – kura czy jajko, ale że dyskutować lubię, to każda opinia i każde zdanie jest dla mnie ciekawe.

Małgosia