Innym spojrzeniem…

 

 jang

Pewnie większość z Was zadziwił mój wpis w formie męskiej na portalu dla dziewczyn, więc chciałbym to wytłumaczyć w kilku słowach na początku.

Jestem osobą transseksualną odsiadującą wyrok w Areszcie Śledczym w Warszawie.

To znaczy, że jestem osobą w trakcie zmiany płci, z kobiety na mężczyznę. Jestem po ukochanej psychoterapii u specjalistów, aktualnie przyjmuję hormony męskie od ponad dwóch lat. Jednak że w świetle prawa funkcjonuję jako osoba o żeńskim imieniu, odsiaduję wyrok wraz z dziewczynami.

To by było na tyle na początek, jeśli chodzi o mnie.

Czytałem Wasze wpisy na temat „wymarzonego więzienia” i muszę powiedzieć, że w większości tych wpisów absolutnie się nie zgadzam z ludźmi, którzy twierdzą, że zbyt wiele żądamy od Skarbu Państwa. Nasze wyroki sądu są wyrokami pozbawienia wolności i to jest naszą karą, że jesteśmy odizolowani. W całej reszcie spraw przysługują nam takie same prawa człowieka, jak ludziom na wolności.

Osobiście oczekuję tego, by w więzieniu być normalnie traktowanym. Też mamy prawo w więzieniu mile spędzać czas i uczęszczać na wszelkiego typu zajęcia, np. uczyć się śpiewu, robić różnego typu robótki ręczne, pracować itp., by móc coś wynieść z naszego pobytu w więzieniu no i przy okazji nauczyć się czegoś nowego.

Na tym skończę mój wpis i pozdrawiam wszystkich wchodzących na naszego bloga.

Joshua

35 thoughts on “Innym spojrzeniem…

  1. Witam,
    gratuluję odważnej decyzji jaką niewątpliwie jest zmiana na swoją właściwą płeć. Domyślam się, ile z tego powodu ma Pan zapewne problemów w życiu na wolności – dlatego szalenie nurtuje mnie pytanie: jak to wygląda „za kratkami”?
    Czy dziewczyny z którymi odsiaduje Pan wyrok potrafią więcej zrozumieć zważywszy na własny bagaż doświadczeń? Czy są bardziej tolerancyjne? Czy wręcz przeciwnie? Czekam na odpowiedz, pozdrawiam i trzymam kciuki za Pana nowe życie!!!

    1. Miałem dużo problemów na wolności z tego tytułu, że jestem osobą transseksualną, dlatego wyprowadziłem się zagranicę i tam robię tę operację i mieszkam, lecz na razie odsiaduję swój stary wyrok w A.Ś w Warszawie.
      Pytasz, jak to wygląda za kratkami? Powiem Ci, że w A.Ś w Warszawie nie spotkałem się z niemiłymi komentarzami ze strony Służby Więziennej i osadzonych, ale w innych zakładach bywało różnie.
      Dziewczyny są bardzo tolerancyjne tu, nie mam z tym żadnych problemów, przynajmniej na razie. Dziewczyny rozumieją to i nie mają nic przeciwko. Wręcz bardziej są za czymś takim niż przeciwko. Czemu człowiek taki jak ja miałby się męczyć w nieswoim ciele, skoro można to zoperować i żyć w zgodzie sam ze sobą, jako mężczyzna i nowy człowiek. Czekam jeszcze tylko na zmianę imienia z damskiego na męskie przez polski sąd i mogę zacząć życie od nowa.
      Dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam Cię serdecznie Marto. Czekam na kolejne pytania, jeśli tylko jakieś masz. Buziak.
      Joshua 27

  2. Czym dłużej czytam wpisy na tym blogu, tym bardziej irytuje mnie punkt widzenia niektórych autorów.

    „Nasze wyroki sądu są wyrokami pozbawienia wolności i to jest naszą karą, że jesteśmy odizolowani. W całej reszcie spraw przysługują nam takie same prawa człowieka, jak ludziom na wolności.”

    „Osobiście oczekuję tego, by w więzieniu być normalnie traktowanym. Też mamy prawo w więzieniu mile spędzać czas i uczęszczać na wszelkiego typu zajęcia, np. uczyć się śpiewu, robić różnego typu robótki ręczne, pracować itp., by móc coś wynieść z naszego pobytu w więzieniu no i przy okazji nauczyć się czegoś nowego”

    Rzecz w tym, że Twoje osobiste oczekiwania nie mają większego znaczenia. Ja też mogę sobie osobiście oczekiwać, że dostanę od państwa/miasta mieszkanie, najlepiej 100m2, pracę z wynagrodzeniem 6000 netto, darmowe przedszkole dla dziecka i lekarzy specjalistów, potrzebnych od zaraz. A i jeszcze darmową nianię lub płatny urlop, gdy dziecko będzie chore… Tyle tylko, że te osobiste oczekiwania można sobie wsadzić wiadomo, gdzie… Bo nie ma nic za darmo… Tak więc mam mieszkanie 38 m2, na które ciężko pracuję, by spłacić kredyt za 25 lat, na wizytę u lekarza czekam rok, a 6000 zbieram przez kilka miesięcy. Nie wiem, może Ty na wolności miałeś super warunki bytowe. Może pracowałeś legalnie, miałeś wygodne mieszkanie, samochód i brałeś udział w różnych kursach i dodatkowych zajęciach… Tylko skoro było Ci tak dobrze, to… jak trafiłeś za kratki????

    Reasumując: JEŚLI CHCESZ SKĄDKOLWIEK COŚ WYNIEŚĆ, TO SOBIE TO ZORGANIZUJ! Jest takie stare przysłowie: „JAK SOBIE POŚCIELISZ, TAK SIĘ WYŚPISZ”… Więc masz tak, jak sobie na to zapracowałeś… A Twoje podstawowe prawa są realizowane, więc zapytaj siebie/wychowawcę, co jeszcze możesz zrobić, żeby zamiast siedzieć i jęczeć, jak tam jest źle, rozwinąć się i nie zmarnować tego czasu…

    Ps. A propos nauki czegoś nowego… Ile książek przeczytałeś w ostatnim miesiącu?

    1. Każdy z na ma w sobie głębsze refleksje, tylko nie każdy ma się ochotę nimi podzielić z innymi.
      Ci powiem, że ja bardzo dużo zrozumiałem przez ten pobyt w zakładzie karnym. Powiem Ci, że sam wstawiłem się do zakładu, by odsiedzieć swój wyrok, ponieważ zrozumiałem, że przed tym nie ucieknę, a im szybciej będę miał to za sobą, tym lepiej. Przez około 8 lat ukrywałem się zagranicą, by uciec przed odpowiedzialnością, ale w gruncie rzeczy zawsze gdzieś to ciążyło w mojej głowie, że któregoś dnia i tak trafię do więzienia, bo to tylko kwestia czasu, kiedy by mnie znaleźli.
      Doszedłem w pewnym momencie do takiego wniosku, że muszę się spakować, rozliczyć z przeszłością i podjąłem decyzję powrotu do Polski i wstawienia się do Z.K. Miałem dość życia ze świadomością, że to na mnie ciąży. Podjąłem decyzję, by założyć własną rodzinę i żyć jak normalny człowiek po opuszczeniu Z.K. Poddać się operacji zmiany płci i zacząć życie od nowa zagranicą.
      Z AŚ uczęszczam na spotkania AA, ponieważ jestem alkoholikiem, kupę lat przepiłem swojego życia, a większości tych dni nie pamiętam, bo byłem tak pijany.
      Lubię też pisać na tego bloga, bo mogę pisać to, co myślę i czuję i może inncyh to zainteresuje.
      Pozdrawiam Cię, a.pe.

      Joshua, 27 lat

    2. a.pe za kratki trafiłem za rzeczy, które zrobiłem prawie 10 lat temu jak byłem gówniarzem, a do ZK wstawiłem się sam. Oczywiście, że mam oczekiwania i ku spełnieniu tych oczekiwań dążę. Wiem, do czego mam prawa i co mi się należy jako osadzonemu i o czym mówią przepisy, wymogi i kodeksy. Poza tym Polska jest w Unii Europejskiej i czas najwyższy, żeby zaczęły być spełniane w Polsce standardy unijne.
      Szkoda mi Ciebie, że własne oczekiwania masz głęboko w d. Nie robisz nic w tym kierunku, żeby je zaspokoić. Może gdybyś coś robiła, miałabyś lepiej, a nie zadowalała się byle czym!
      Twoje życie musi być monotonne i nudne. A co do mnie? To ja na swoje życie na wolności nie narzekam i nigdy nie zamieniłbym mojego zycia na inne. Wszystkiego dorobiłem się sam i własną pracą i tym, że zawsze w siebie wierzę i MAM NADZIEJĘ.
      Wierzę w dobrych ludzi, wierzę w Boga i wierzę w to, że można robić lepiej!
      Pozdrawiam, Joshua 27 lat

  3. Witam. Trafiłam na wasz blog przypadkiem i czytam go z wielkim zainteresowaniem. Komentarze typu” Same sobie na to zapracowałyście” itp. drażnią mnie. Czytelniku Panie odsiadujące wyrok wiedzą, że nie są w wiezieniu bo im się tak podoba. Wiedzą też,że są tam za karę. Ale czy one nie mają prawa do marzeń? Są takim samym człowiekiem jak Ty czy ja. Ty nie masz marzeń? One są odcięte od świata,dzieci,mężów. Wyobrażasz sobie choćby dzień nie patrząc i nie widząc jak rozwija się twoje dziecko? One muszą to znosić na co dzień. I dokładnie wiem, że Panie za kratkami wolały by wysoki kredyt na mieszkanie, najniższą pensje i codzienne zamartwianie co włoże do garnka? Niż siedzenie w zamknięciu. Bo masz obok bliskie osoby, które w chwili zwątpienia przutulą Cię, powiedzą ciepłe słowo. Czytając komentarze wiele osób ma zdanie,że więzienie to wczasy. Nie zdajecie sobie sprawy jak to wygląda w rzeczywistości. Pozdrawiam wszystkie Panie piszące blog i życzę szybkiego powrotu do domu.

    1. Jeśli zwracasz się do mnie, to jesteś w błędzie – nie uważam, że osoby (bez względu na płeć) zamknięte w więzieniu, są tam na wczasach. Nie uważam też, że jest im tam lekko. Do części z nich dużo sympatii. A jednak w pewnym momencie zaczęła mnie irytować pewna postawa, która na tym blogu się pojawia, czyli: mamy prawo do…, należy nam się… itd. Oczywiście – każdy ma pewne prawa, ale zdajmy sobie sprawę, że to jest pewne minimum egzystencji, na wszystko inne musimy sobie zapracować – i to my decydujemy, czy i w jaki sposób to zrobimy.

      „One są odcięte od świata,dzieci,mężów. Wyobrażasz sobie choćby dzień nie patrząc i nie widząc jak rozwija się twoje dziecko?”
      No właśnie sobie nie wyobrażam… Pierwsze co pojawia się na myśl o więzieniu, to przerażenie związane z rozłąką z dzieckiem. A jednak tekstów, które by nieco głębiej traktowały ten temat nie ma tu zbyt wiele. Nie sądzisz?

      „Panie za kratkami wolały by wysoki kredyt na mieszkanie, najniższą pensje i codzienne zamartwianie co włoże do garnka”

      Nie generalizujmy. Część by wolała. Pewnie, gdy tylko wyjdą z więzienia, zrobią wszystko, żeby tam nie wrócić. Część jednak pójdzie na łatwiznę. Jak to powiedział mój przyjaciel „kradłem i dilowałem, bo mi się to opłacało”… Więc jestem przekonana, że znajdzie się przynajmniej kilkanaście procent, którym też będzie się opłacało i które wydając kasę na prawo i lewo będą się śmiały z takich frajerek jak ja.

      Jeszcze jedno – bardzo kibicuję dziewczynom, które tu piszą, ale trzymanie kciuków to jedno, a udawanie, że się pewnych rzeczy nie widzi to drugie. Szacunek to także uczciwość i równe traktowanie, a jeśli ktoś się obraża za to, że nie ma taryfy ulgowej (nie mówię o poniżaniu i stygmatyzowaniu) ze względu na wyrok, to… chyba powinien jeszcze parę rzeczy przeanalizować…

      Ps. Nikomu nic nie odbieram, ale warto pamiętać, że obok tak chętnie przywoływanych praw, istnieją jeszcze obowiązki, o których jakoś mało kto wspomina.

      Ps2. Wiesz to wszystko, czy tylko sobie wyobrażasz?

      1. Bardzo mądrze piszesz. W dzisiejszych zwariowanych czasach pełnych wrzaskliwych rozszczeniwych gąb dobrze jest poczytać o normalnym stanowisku życiowym:). Bidok Diogenes nie doczekał internetowych pogaduchów;).

    2. „Wyobrażasz sobie choćby dzień nie patrząc i nie widząc jak rozwija się twoje dziecko?” Ja sobie tego nie wyobrażam. Ja to MAM w życiu. Jak się trafi zajęcie poza miejscem zamieszkania, to nie widzę moich dzieci przez czas jakiś. A nie zostałam skazana na karę izolacji od rodziny!!
      Dobrze pisze a.pe, że kluczem tu jest POSTAWA osadzonych. Empatia powinna iść z obu stron. Nie tylko tak, jak często teraz, że komentatorzy współczują osadzonym (niewątpliwych niedogodności), zaś osadzone zdają się nie rozumieć, iż niedogodności na które się skarżą i których chcą się pozbyć są NIEODŁĄCZNĄ częścią życia ludzi NICZEMU NIEWINNYCH. Byłoby wielką niesprawiedliwością obdarowywać skazanych/podjerzanych przywilejami (tj. dać im warunki lepsze niż ma przeciętny Kowalski). W Polsce jest biednie, więc i w więzienaich nie będzie LasVegas. Te proste sprawy powinny być zrozumiałe.
      Spieszę jednak z wyjaśnieniem – na blogu rzecz w tym, by swoje (słuszne!) stanowisko wyrażać w postawie szacunku wobec ludzi. Mieć go wobec siebie, wymagać od innych, mieć dla innych. Nie sztuka zbluzgać roszczeniowe panienki. Sztuka wyrazić się tak, jak my byśmy chcieli, by nas traktowano. Ale to już odrębny temat.

      1. Bardzo mi przykro bk, że nie możesz widzieć swoich dzieci, jak dorastają, ze względu na pracę.
        Bardzo dużo dziewczyn tu, w więzieniu, przeżywa to samo. Pewnie też jest im ciężko z tym żyć. Żyją tylko rozmowami telefonicznymi ze swoimi dziećmi. Co do postawy osadzonych też masz rację i zgadzam się z Tobą, ale ja pisząc na tego bloga nie oczekuję od innych współczucia. Tak naprawdę to ostatnia rzecz, której oczekuję od drugiego człowieka. UWIERZ MI!
        No i także nie liczę, żeby w więzieniu było jak w Las Vegas! He.. he… To by już była przesada.
        Co do praw człowieka chodziło mi o to, by być traktowanym jak człowiek.
        Co prawda za rachunki nie płacimy, ale wolałbym za wszystko płacić, a
        być po drugiej stronie. Jednak i tak w wielu sprawach przyznaję Ci rację. Pozdrawiam Cię, bk.
        Joshua 27 lat

    3. Nienawidzę takiego biadolenia na temat osadzonych. Mój mąż właśnie wyjeżdża za granicę do pracy, żeby mieć jako takie warunki życiowe. On nie będzie widział dzieci na co dzień, a przecież nie zrobił nic złego. A przecież moglibyśmy okraść bank. Te panie same sobie zapracowały na takie życie. Uważam, że nie ma co biadolić nad ich „trudnym” życiem tylko same powinny zapracować na swoje utrzymanie. Naszego państwa nie stać na to, żeby stworzyć im „cudowne” warunki życia.

  4. Pewnie każdy ma prawo marzyć… ale czy nie lepiej marzyć o życiu na wolności lepszym? niż o lepszych warunkac
    w więzieniu? Piszesz o pracy, że przydałaby się, a zdajesz sobie sprawę ilu ludzi na wolności jej nie ma?
    Ile rodzin , czy starszych ludzi czasem nie ma nawet cieplego posiłku? Ktoś tam pisał o tym wymarzonym więzieniu
    , że blisko byłaby rodzina. Przeciez sensem więzienia jest kara i właśnie izolacja od społeczeństwa. Więc są te rzadkie
    telefony, rzadkie, zasłużone widzenia… no i chyba tak powinno być. Gdyby było non stop dzwonienie, czy widzenia
    izolacja straciłaby sens. Sensem tego więzienia ma być chyba przede wszystkim pojęcie tego czego się dopuściło
    i kara. Kursy , czy inne dokształcania można zrobić po wyjściu. To chyba nie ma być czas mile spędzony jak piszesz
    to ma być przede wszystkim czas refleksji i poprawy wewnętrznej co nie znaczy, że do szkoły nie można iść bo chyba można.
    Wnaszymkraju jest wiele rzeczy do zrobienia… są kolejki do lekarzy, niskie płace, itp. itd… jeszcze dłuuugo potrwa za nim coś się zmieni.

  5. Też mam wrażenie, że w tej notce, podobnie jak w paru innych (na pewno nie wszystkich) skrajnie roszczeniowa postawa wychodzi… Joshua, to prawda, ty też masz prawo miło spędzić czas… Ale zdecydowania to nie miłym, a owocnym spędzaniem czasu powinieneś być teraz w głównej mierze zainteresowany. Naprawdę…

    1. No tak se właśnie dumam. Też przecież chcę przyjemnie spędzać czas. Może więc rzucę pracę i będę chodzić po knajpach (uwielbiam kawki z białym winem przy fortepianie!)? A jak mi zabraknie na rachunki za prąd i te kawki, to pójdę siedzieć i będę zza krat domagać się praw człowieka, bo przecież uwielbiam kawki przy białym winie i fortepianie;)))). Z braku fortepianu ostatecznie może być Corelli, Vivaldi no i boski Amadeusz z płyty, n’est ce pas;))?.

    2. Niebieska! Pisząc o mile spędzanym czasie miałem na myśli czas spędzany np. na zajęciach, z których można coś wynieść i czegoś nowego się nauczyć, zdobyć jakieś nowe umiejętności.
      Aktualnie uczęszczam na zajęcia o projektowaniu wnętrz, gdzie uczymy się projektować, dobierać kolory do pomieszczeń, wybierać podłogi itd.
      Naszym zadaniem jest zaprojektowanie poczekalni w A.Ś. Przychodzą do nas dziewczyny, które zajmują się projektowaniem wnętrz i uczą nas tego. Robimy różne ćwiczenia, poznajemy różne style projektowania. To jest dla mnie mile spędzony czas, ale także owocny moim zdaniem.
      Joshua 27 lat

  6. Dzięki za wyjaśnienia. Tak myślałam, ale sam rozumiesz, że mogłam być zdezorietnowana. Co do Twojego wpisu, hmmm… Piszesz „W całej reszcie spraw przysługują nam takie same prawa człowieka, jak ludziom na wolności.” Wiesz co, jak tak samo jak na wolnosci, to tak samo, tj. 8 zł na osobę na życie na łeb, 2 m2 podłogi itp. Do tego zapiernicz na 1,5 etatu (jeśli jest!) i konieczność płacenia za prąd i gaz (telewizora nie mam, bo mnie nie stać). Jak równo, to równo. Jak prawa człowieka, to prawa człowieka. Sory, taki mamy klimat. Nijak nie rozumiem, czemu więzień ma mieć lepiej niż osoby niewinne. Sam zresztą powołujesz prawa człowieka…

  7. Joshua, dlaczego? Dlaczego wam należy się odrobina przyjemności, jeśli ci, którzy są na wolności muszą na to ciężko zapracować? Należy wam się normalne traktowanie, należy posiłek, opieka lekarska. Podstawy. Choć i one często nie należą się osobom na wolności. Bo nie zarobiły. Bo ich nie stać. Bo życie nie jest takie, że coś się należy. Nie należy się nic. Wszystko jest efektem ciężkiej pracy. Pracy, która w sumie też jest przywilejem, bo są tacy, którzy nie mają i jej. Wszystko obija się o kasę. Wy, będąc w więzieniu, macie wszystko zapewnione „za darmo”. Mniejsza, o nasze podatki, o to kto za to płaci. To nie istotne. Istotna jest natomiast świadomość, że często czytają bloga osoby, które nie mają nawet tego jednego ciepłego posiłku. Bo ich nie stać, lub oddają swój dzieciom, a więcej nie mają. Czytają to osoby, które za wszystko płacą, pracują, by móc zjeść śniadanie, pracują, by moc ogrzać się czymś w zimowy dzień, pracują i często nie mają nawet chwili, na małe przyjemności. Często tygodniami, miesiącami nie widzą swoich rodzin, dzieci, bo tego wymaga od nich praca. Bo chcą zapewnić rodzinom godny byt. Chcą zapewnić odrobinę przyjemności, ciepły obiad, jakąś szkołę (tak, za książki też trzeba przecież zapłacić, i za szkołę …) jakieś zajęcia, możliwość kształcenia. Nikt im tego nie da. Pisząc więc, że Wam się należy, przemyśl swoje słowa, chociaż ze trzy razy. Pomyśl o dzieciach, które nie mają ciepłego posiłku, o osobach starszych, które w domu Opieki mają połowę mniej niż Wy. Pomyśl o obłożnie chorych, które miesiącami leżą w szpitalu i nie mogą nawet obejrzeć telewizji, bo ta jest płatna, 2 zł za godzinę. O bezdomnych. O cierpiących. O tych, którzy całe dnie pracują, by zapewnić reszcie rodziny chociaż to minimum.

    Być normalnie traktowanym. Co to znaczy? Czekanie cały dzień aż przyjmie cię lekarz? Siedzenie z gorączkującymi dziećmi przez kilka godzin w poczekalni, by później wyjść z apteki niezrealizowaną receptą, bo nie stać cię na leki? Normalnie traktowanym, Czy chodzi o wieczną walkę z urzędnikami, o groszowe błędy, za które kary są conajmniej trzy, czterocyfrowe? Chodzi o to uczucie poniżenia, gdy idziesz do opieki społecznej poprosić o pomoc, a oni śmieją się ci w twarz, że 2000 zł na 6 osób, to przecież majątek? Mimo tego, że 1500 pójdzie na opłaty … . Ale to przecież nie istotne. Normalnie traktowany. Co to, tak na prawdę znaczy?

    1. Piszesz, dlaczego nam się należy wszystko??? I „że inni tego nie mają”, „muszą sobie na to ciężko zapracować”.
      Jesteśmy osadzonymi i państwo musi nam to zapewnić, opiekę lekarską, 3 posiłki dziennie, czystą pościel itd., do to jest standard i takie są wymogi.
      Rozumiem, że na wolności są ludzie, którzy nie mają jedzenia albo ciepłego łóżka i uwierz mi, że takim chętnie oddałbym swoje jedzenie i łóżko. Nie mam z tym najmniejszego problemu. Ale nie możesz mówić, że nam się nic nie należy, bo inni nie mają. To nie jest nasza wina, że innym jest ciężko. My też pomagamy innym, np. dziewczyny robią bransoletki dla dzieci, które są biedne, zbieraliśmy paczkę dla bardzo biednej rodziny na święta, choć tak naprawdę dziewczyny same dużo nie mają. Wcale nie jesteśmy tacy źli, jak co niektórym się wydaje.
      Moim zdaniem to, że ktoś nie ma pracy no wolności, to tylko dowód na to, że niezbyt dobrze się stara. Ja myślę, że każdy jest kowalem swojego losu. Jeśli ktoś jest pracowity, inteligentny i dąży do celu, to jest w stanie osiągnąć wszystko. To zależy także od podejścia człowieka. Jeśli ktoś siedzi w domu i tylko narzeka, nic nie robi w tym kierunku, żeby było lepiej, no to wcale się nie dziwię, że nic nie ma w życiu. Większość ludzi wszystkich krytykuje, że co oni sobie myślą, że inni nic nie mają. Spytaj się tych ludzi, czy oni kiedykolwiek zrobili coś albo postarali się w tym kierunku cokolwiek zrobić, żeby było lepiej, żeby mieli coś więcej. Czy w ogóle dążyli do tego, żeby było lepiej?
      Myślę, że najpierw trzeba spróbować chociaż, a nie całe życie krytykować i oceniać innych.
      Joshua 27 lat

  8. Biadolicie cały czas nad losem biednych ludzi na wolności, których nie stać na to czy tamto. A dlaczego tak jest? Dlaczego wielu ludzi nie ma pracy, lub też pracuje za minimalną krajową? Jak się za młodu nie przykładało do nauki, po najmniejszej linii oporu płynęło się przez życie, to jak inaczej ma teraz być? Skoro szło się na najłatwiejsze studia, po których każdy wie, że pracy w kraju nie będzie, to do kogo te pretensje? Każdy jest panem swojego losu i jeśli się chce to i można wiele. Wystarczy, że spojrzę na swoich znajomych, kolegów i koleżanek z klasy, ze szkoły. Na totalnych leni i pozerów, którzy nic nie robili w szkole. Teraz narobili dzieci i w najlepszym wypadku pracują na kasie, lub też nic nie robią i pobierają tylko zasiłki. Dlaczego takich ludzi ma mi być żal? Dlaczego te zasiłki mają iść z mojej kieszeni? To ciągłe podkreślanie, że w Polsce bieda, że wielu ludzi ma znacznie gorzej od więźniów irytuje strasznie, bo w większości przypadków tacy ludzie sami są sobie winni.

    1. Blanka, uogólnianie w jakąkolwiek stronę nie ma większego sensu. Nie wiem, jak inni, ja pisząc o moim konkretnym przypadku, miałam na celu pokazać, że prawa, o które tak się upomina część autorek wpisów, nie są gwarancją wysokiego standardu życia, czy to w ZK, czy na wolności. To podstawowe minimum egzystencji, o resztę każdy musi zawalczyć sam…

      Poczułam się jednak w pewnym stopniu dotknięta Twoim komentarzem, bo nie wszystko uzależnione jest od lenistwa i pozerstwa. Oboje – ja i mój mąż pochodzimy z rodzin z problemem alkoholowym, w których zawsze brakowało pieniędzy. Ja skończyłam studia. Owszem była to pedagogika. Ale kierunek wybrałam nie po najmniejszej linii oporu – po prostu marzyłam o pracy w Domu Dziecka i chciałam to marzenie zrealizować. Smutne realia przerosły moje oczekiwania – płaca 1500zł po kilku latach pracy, w systemie 4 zmianowym i z taką odpowiedzialnością – podziękowałam. Po drodze miałam różne, ciężkie przejścia z pracodawcami, a jednak zawsze szłam do przodu, choć kosztowało mnie to dosłownie dużo zdrowia. Teraz mam wspaniałą pracę (choć nie bez wad) i wynagrodzenie znacznie wyższe niż najniższa krajowa…

      Mój mąż zaczął studia – nie poszedł na łatwiznę, wybrał kierunek, po którym zarabia się kilkanaście tysięcy miesięcznie. Niestety, musiał utrzymać rodzinę, a praca uniemożliwiała jednoczesne studiowanie. Teraz też ma wcale nie najniższą pensję. A jednak… Mimo mnóstwa pracy, którą włożyliśmy, żeby coś osiągnąć (i tych wcale nie najniższych zarobków) i wyrwać się ze środowiska, w którym dojrzewaliśmy, nie było stać nas na większe mieszkanie, super auto itd.

      Nie będę pisać o biednych emerytach i ludziach na skraju ubóstwa, też mnie to przyrównywanie irytuje. Ale nawet przeciętnie żyjący ludzie muszą się sporo napracować i wcale nie mają kokosów. Tym bardziej denerwuje mnie roszczeniowa postawa, czy to u autorów na blogu, czy wszelkich innych osób, które uważają, że im się po prostu należy (hmmmm… zasiłęczek się należy, bo nie ma za co żyć, a na papieroski jakoś starcza)…. Wkurza mnie to, bo ja na to co mam pracuję od wielu lat i czym jestem starsza, tym bardziej sobie uświadamiam, na co idą pieniądze zabierane przez państwo. A idą najczęściej na utrzymanie wszelkiej maści cwaniaczków, którym może i na chleb brakuje, ale dziwnym sposobem chodzą w markowych ubraniach, mają dobre telefony i samochody, a i na wszelkie używki im starcza…

    2. Blanko, weź nie lżyj ludzi. Powiem o przypadku z najbliższego otoczenia. Wcale nie jednostkowym. Ona: certyfifkat z języka, studia, jedne, drugie, kursy, 20 lat doświadczenia, ekspert w swojej dziedzinie. Zarabia poniżej średniej, bo w jej mieście nikt nie oferuje lepszych warunków. Wyjechać nie może, bo ma na głowie mamę i babcię. Obie niepełnosprawne. On: doktorat, patenty, złota rączka. Kwalifikacje wyższe niż potrzebne w ich grajdole. Dorabia jako złota rączka, bo nie chce zostawić jej samej ze wszystkim, w tym z dzieckiem (tylko 1, bo nie ma kasy na więcej). I nie są po „sołtysówkach”, czyli najprostszych studiach tylko po wymagających kierunkach technicznych (n.b. tylko dlatgo mają zajęcie!)
      Czy to oni sa winni, „bo sie nie uczyły lenie jedne niedorobione”, czy kraj, rząd, ludzie, którzy spowodowali to, że Polska jest w planach unijnych (TAK! widziałam takie) przewidziana na skansen (kasę postanowiono nam przydzielać tylko na folklor i okolice) i źródło taniej siły roboczej?!
      Ogarnij się więc. Ludzie, którym się nie chciało nie zasługują na litość, ale fakt, że ludzie z kwalifikacjami nie mogą utrzymać rodziny JEST SKANDALICZNY. Tudzież więzień domagający się „normalnego traktowania”, rozumianego jako „przyjemności” i standard wyższy niż mają opisani ludzie zasuwający jak małe motorówki, jest bezczelny w tym momencie, gdy przyjmuje taką postawę.

      1. Piszesz nam o ludziach, którzy mają doktoraty, certyfikaty, studia, kursy i nie wiadomo co jeszcze, a nie stać ich na normalne utrzymanie.
        Przecież to nie nasza wina, że polityka jest chora. Zapytaj ludzi w sejmie i rządzie, dlaczego tak jest. Piszesz tak, jakby to więźniowie byli winni, tak odbieram twój wpis. Moim zdaniem jesteś niesprawiedliwa pisząc coś takiego. Owszem, to że ludzie z kwalifikacjami i wykształceniem nie mogą utrzymać rodziny jest skandaliczne, ale nie możesz mieć pretensji o to do nas, prawda?
        Joshua 27 lat

        1. Nie! Nie uważam, że bieda wykształconych i ambitnych jest winą więźniów! Zupełnie nie wiem skąd się wzięło to nieporozumienie. Przecież to logiczne, że za brak opieki dla starszych, horrendalne ceny opiekunek z MOPS (wyższe niż renta babci tej rodziny), brak przedszkola, żłobka, koeljki do lekarzy, totalną zapaść na rynku (skutkiem czego nie ma pracy) odpowiada ten, kto nadaje kształt naszemu państwu. Fakt, suwerenem jesteśmy my-naród. Ale to nasi przedstawiciele we władzy ustawodawczej i in. robią te wszystkie rzeczy, które wychodzą państwu (a w konsekwencji nam) na złe.
          Nie, to nie więźniowie są temu winni. Nie obraczałam więźniów winą. Robiłam porównanie. Przepraszam, jeśli przykro to odebrałeś.
          Trzym się i dziękuję za dyskusję pod innymi komentami.

          1. Cześć Bk, dostałem Twój wpis, po prostu może źle coś odebrałem, ale napisałem Ci to wszystko z mojego punktu widzenia. Tak, jak ja to widzę, ale OK.
            Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.
            Joshua 27lat

  9. a.pe – nie miałam zamiaru nikogo obrażać, jestem świadoma, że niektórym, tak jak Tobie – chcącym i się starającym, mimo wysiłku po prostu nie udaje się spełnić marzeń, bo wpływa na to wiele zewnętrznych czynników. Ale patrząc na moich znajomych naprawdę ogólnie jest tak, jak napisałam. Nie uważam też, że każdy powinien skończyć studia, w tym tkwi sedno – lepiej być świetną krawcową niż kiepskim prawnikiem. I każdy, łącznie z ludźmi sukcesu – musi sporo się narobić, żeby osiągnąć jakiś standard. Pracować trzeba.

    bk – nie będę dyskutować z ludźmi, którzy nie mogą się powstrzymać przed obrażaniem innych w internecie, którzy czując się anonimowo i bezkarnie odreagowują w ten sposób. Powiem tylko, że zagadnienie dotyczące hospicjów, domów starości, będące nadal w naszym kraju tematem tabu, zasługuje na odrębny wątek. A bohaterowie Twojej opowieści wybrali świadomie. Zamiast podążać za pracą, zatrudnić pielęgniarkę dla mamy i babci, woleli zostać. Swoją drogą kto wkłada tyle wysiłku w zdobycie tak spektakularnego wykształcenia, wiedząc, że w okolicy nie ma szans na pracę… hmm przekombinowane.

    Doskonale wiem, że wśród ogółu znajdą się wybitne jednostki, wyjątkowe zbiegi okoliczności i sytuacje. Niezwykle przykre jest jednak odkrycie, że jako całość jesteśmy skłóconym, leniwym, roszczeniowym i wrogim społeczeństwem, gdzie większość traci mnóstwo energii na to, żeby się nie napracować, nie mamy poczucia solidarności i jedności, uważamy Państwo za wroga numer jeden i wielu kombinuje tylko jak by tu ominąć prawo, oszukać, okraść. Nie potrafimy się cieszyć z powodzenia innej osoby, jesteśmy zawistni i nasze poczucie szczęścia wzrasta, gdy ludziom wokół nas ono nie dopisuje.
    To wszystko widać we wszystkich komentarzach, gdziekolwiek, na jakiejkolwiek stronie internetowej. I mimo, że zazwyczaj nie odpisuję – tak w tym miejscu nie mogłam się powstrzymać, w momencie gdy co drugi komentarz na tym blogu jest w stylu: „jesteś w więzieniu, to jest Twoja kara, wielu ludzi nie ma takich wygód jak Ty, więc siedź cicho i nie narzekaj”. Nie zauważyłam żadnego skarżenia się na tym blogu. Więźniarki opisują po prostu swoją rzeczywistość taką jaka jest, bez owijania w bawełnę, piszą o swoich marzeniach i tęsknotach. Skąd ta agresja? – czytaj akapit wyżej.

    1. Skoro nie dyskutujesz z ” z ludźmi, którzy nie mogą się powstrzymać przed obrażaniem innych w internecie”, to nawet nie pytam, gdize ja niby kogoś obraziłam;)). Ale do rzeczy.
      Piszesz o świadomym wyborze i pielęgniarkach. Tiaaa… Opiekunka z MOPSu to koszt przewyższający rentę babci (wiem o nich dużo, bo jako przedstawiciel „skłóconego, leniwego, roszczeniowego i wrogiego społeczeństwa”:) w dodatku totalnie pozbawiona „poczucia solidarności i jednośc”:) czasem im pomagam w różnych tam). Koszt pielęgniarek przewyższałby pobory w lepszym miejscu pracy. Jedynym rozwiązaniem byłaby przeprowadzka całej rodziny. Ale to też są koszty, kasa, którą trzeba mieć i wyłożyć. Jakoś tak to agresywnie jest, że łatwiej się z grajdoła wyrywać w pojedynkę ew. parą niż mając na głowie „nieprodukcyjne” gęby, których dochód (renta) i tak nie wystarcza na podstawowe sprawy (leki, dochodząca DORAŹNA pomoc, itp).

      Piszesz „kto wkłada tyle wysiłku w zdobycie tak spektakularnego wykształcenia, wiedząc, że w okolicy nie ma szans na pracę”. Gdy wkładali ten wysiłek, to nie było problemu z mamą, babcią itp. Inwestowali w siebie licząc na to, że się im to potem „zwróci” w postaci dobrych poborów. Niestety, jako roszczeniowi i agresywni;)) nie potrafią zostawić rodziny na pastwę losu. Tak, przekombinowane.;)). Mogą wyjechać i zostawić mamę, babcię, dziecko, tego drugiego partnera i kosić szmal. Wybrali rodzinę. Oczywiście, ze to był ich świadomy wybór. Czy narzekją? NIE. Ja też podałam ich przykład w pewnym celu a nie po to by lać żółć.

      Czemu o tym piszę? A temu, że życie, jak widać na załączonym obrazku, niesie historie o jakich się Blankom nie śniło:). Ja sama, ta fstręnta i agresywna:) bk też bym się nie ośmieliła czegoś takiego wymyślić.
      Kolejny wniosek: na prawdę lepiej jest nie rzucać zarzutami (w żadną stronę), bo nie wiemy, co się kryje pod konkretną historią.
      Podsumowanie: Joshua, widzisz, jakiego masz fajnego bloga?:) O jak ważkich sprawach się i Ciebie gada? Czujesz, że to może być potrzebne dla np. rozwoju tej małej, międzyludzkiej komunikacji społecznej? Uśmiechasz się, gdy to czytasz? Mam nadzieję, że tak.:)
      Życzę wielu sił w dążeniu ku dobremu. Pozdrowienia dla Ciebie i dziewczyn.

      1. Bardzo się cieszę, że mamy tego bloga. Przynajmniej mam co roić na celi w wolnych chwilach. Mogę pisać to, co myślę, wypowiadać się na pewne tematy i przeczytać wpisy innych. Dowiedzieć się, co inni myślą o nas i jakie mają podejście do osadzonych. Powiem szczerze, że i tak miło się to wszystko czyta, nawet, jak inni nas krytykują,bo bez tego byłoby naprawdę nudno. Dzięki temu mamy zajęcia przynajmniej raz w tygodniu, wszyscy razem się spotykamy i rozmawiamy o Was.
        W sumie to dziękuję Wam wszystkim, że jesteście, bo bez Was byłoby to niemożliwe.
        Pozdrawiam i całuję.
        Joshua 27 lat

  10. Witaj.Przyznaje ze jestem tu pierwszy raz.Coz,moj ojciec przebywal 19 lat w ZK i mam „full” tego tematu…Zainteresowal mnie fakt kim jestes.Sam jestem transseksualista,ale duzo starszym od Ciebie.Mam 43 lata.Mimo moich dosc radykalnych pogladow,nie mam zamiaru Cie oceniac.Mam nadzieje ze ten pobyt w ZK bedzie Twoim ostatnim pobytem w „sanatorium”;).Wiesz ze po zmianie dokumentow mozesz trafic do zakladu meskiego a tam raczej trudno spodziewac sie tolerancji.Mimo to milo czytac ze Sluzba Wiezienna zna ten problem i jest mozliwa kuracja „za kratami”.Wiec…powodzenia
    gosc z „branzy”

    1. Miło poznać kogoś z „branży”. Zapewniam Cię, że to mój ostatni pobyt w tym więzieniu. Po zmianie dokumentów mam zamiar zacząć życie od nowa, dlatego sam się ustawiłem, żeby wyrok odsiedzieć i mieć święty spokój, się nie ukrywać.
      Ciekawi mnie, czy już jesteś całkiem zoperowany? Jakie hormony przyjmujesz? Znasz taki lek jak Omnadren? Mogę kontynuować leczenie w Z.K, walczyłem o to w sądzie dość długo. Napisz mi trochę, jeśli możesz? Jak przeżyłeś tę operacje? Ciężko było? Ile to będzie trwało? Byłbym wdzięczny, gdybyś napisał trochę o sobie. Pozdrawiam Cię, Kolego z branży .
      Joshua 27lat

      1. Witaj
        Moja droga zaczela sie bardzo dawno bo w 90r.Niestety,nie udalo mi sie dokonczyc operacji.Z kilku powodow.Coz,dlugo naduzywalem alkoholu.Mialo to negatywny wplyw na moje zdrowie.Nie bede sie na ten temat rozpisywac,ale bylo powaznie i dzisiaj jestem na rencie.Mam nadzieje ze w koncu to skoncze:)
        Nie musisz sie obawiac,operacje nie sa takie straszne.Jestes jeszcze bardzo mlody.Niestety,zabiegi korekty plci sa platne i tu kryje sie odpowiedz na Twoje pytanie:”ile to bedzie trwalo?”.Wszystko zalezy od Twojego stanu zdrowia i…finansow.Mastektomie i histerektomie mozna zrobic w ramach funduszu,ale za reszte musisz placic.Koszty zaleza od metody.Sa dwie.To jaka metode wybierzesz zalezy od Ciebie.

        To narazie z tyle z mojej stony.
        Pozdrawiam
        P.S Mow mi Tomek.Tak bedzie prosciej:)

        1. Cześć, Tomek. Dzięki za Twoje wpisy. Ja używałem Nebido 1000 mg, co 3 miesiące zastrzyk przez 3 lata, ale teraz muszę brać Omnadren. Jestem ciekawy, jakie ma działanie.
          Ja mam zamiar robić za granicą tą operację, tam ją zrefundują.
          Po maskektomi jak się czujesz? To nie jest zbytnio skomplikowany zabieg, prawda? Ty nie jesteś jeszcze całkiem zoperowany?
          Ja też miałem problemy z alkoholem, ale to przez to, że jestem właśnie taki jak Ty, pewnie przez to?
          A jak Ci się w ogóle żyje w związkach? Kobiety są zadowolone he.. he…?
          Czekam na Twój odpis.
          Joshua 27 z branży

  11. Pytales sie o hormony.Tak,znam Omnadren.Jest to najczesciej przypisywany transseksualistom hormon.Musisz liczyc sie z tym ze hormony bedziesz brac do konca zycia.
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *