Jak wygląda sex w moim przypadku w Z.K.? :)

 1-3-DSC_1957

W ogóle nie wygląda :). Ale napiszę parę słów co na ten temat myślę. Umiem zauważyć i podziwiać kobiece piękno, ale nie jestem zainteresowana nim fizycznie :). Jestem tolerancyjna… uważam, że co dokonuje się za zgodą obojga, to jest indywidualną sprawą. Nie miałam możliwości obserwowania związku damsko-damskiego, ale uważam, że takie związki niczym nie różnią się od związków damsko-męskich. To znaczy szacunek, zaufanie, no i takie tam podstawowe kwestie muszą być :). No i wszystko chyba zależy od wychowania osobistego człowieka. Jak człowiek ma szacunek do siebie to ma to i do innych. No i w takim wypadku nie musi wisieć w powietrzu niesmak sytuacji. Przede wszystkim – szacunek do siebie i do innych!!!

Ale to jest życie, a w życiu wiadomo – różnie bywa :).

Wiola

Jak wygląda sex w moim przypadku w Z.K.?

1-DSC_0118

Ja osobiście jestem osobą, która kocha płeć przeciwną. Niestety w naszym położeniu z uprawianiem sexu jest kłopot, ponieważ nie ma tu widzeń bezdozorowych dla kobiet. Muszę cieszyć się jedynie zwykłym widzeniem z moim ukochanym. Nie ukrywam, że proszę go by zajmował miejsca odległe od innych odwiedzających by móc go pocałować, dotknąć, przytulić, niestety częściej to jest niemożliwe niż możliwe.

Kajzerka

Mój pierwszy dzień w więzieniu

3-DSC_0054-001

Pierwszy raz do więzienia trafiłam 19 września 2008 r. Moje pierwsze aresztowanie było inne od następnych, miałam wiele obaw związanych z tym miejscem: strach, przerażenie – to uczucia,które towarzyszyły mi w w tej pierwszej drodze za mury. Na tamtą chwilę myślałam, że tego już nie wytrzymam.

Droga do więzienia wyglądała wtedy nieco inaczej niż następne. Policja zabrała mnie ze szpitala, w którym leżałam na zapalenie płuc. Lekarz co prawda nie wyraził zgody na zwykłe więzienie, tylko na szpital więzienny, ale i tak trafiłam do Aresztu przy ul. Rakowieckiej, co na tamten czas mnie bardzo dziwiło, gdyż Rakowiecka kojarzyła mi się z Aresztem, w którym odbywają karę mężczyźni. Nie miałam wtedy pojęcia, że jest tam oddział szpitalny, w którym przebywają też kobiety.

1-1-DSC_0456

Zabrali mi ubrania, a w zamian dali piżamkę w pasy (męską) oraz niebieski szlafroczek – piżama była o dużo za duża, a szlafrok, ponieważ jestem niska, był dla mnie aż do ziemi, wyglądałam niczym ofiary obozów koncentracyjnych. Jedyne co było u mnie widać to moje wielkie oczy, a w nich przerażenie. Tak „pięknie„ wystrojona zostałam ze swoim dobytkiem, dzięki któremu miałam mieć zapewniony byt na jakiś czas, w którego skład wchodziły dwa koce, poduszka, poszewka, prześcieradło, miska, talerz, kubek, sztućce oraz niezbędna higiena. Tak trafiłam do celi, w której były dwie osadzone, tak samo ubrane jak ja, więc trochę już mi się lepiej zrobiło, gdyż nie tylko ja wyglądałam jakbym z Oświęcimia uciekła. Jedna z nich wyglądała jeszcze gorzej, gdyż miała ogoloną głowę, ponieważ miała wszy. Tak rozpoczęłam odbywanie kary. Miałam 25 lat lecz wyglądałam jak dziecko i pani z ogoloną głową okazała się bardzo miłą kobietą, która traktowała mnie prawie jak swoją córkę. Tłumaczyła mi, że to nie koniec świata i że na pewno sobie poradzę w tym miejscu. Oprócz tego była bardzo pomocna, ponieważ byłam bardzo słaba, to wyręczała mnie w czynnościach. Nawet łóżko mi poprawiała, gdyż nie miałam siły.

Teraz wiem, jak ważne jest natrafić na taką bratnią duszę w tych pierwszych dniach koszmaru. Druga z pań nie była już tak miła. Ciągle krzyczała i była zazdrosna o to, że tak dobrze się dogadujemy z Marzeną, bo tak miała na imię kobieta, która tyle mi pomogła (niestety już nie żyje). Bardzo długo utrzymywałyśmy kontakt listowny, gdy nas przewieziono do innych jednostek.

Najgorszy okazał się problem z jedzeniem, gdyż nigdy nie lubiłam jeść jedzenia, które jest przygotowane przez ludzi, których nie znam i po prostu nie jadłam nic przez parę dni, lecz to nie było dobre dla mojego stanu zdrowia. Jeden z pracujących chłopaków przyniósł mi parę gorących kubków i stanowiło to moje źródło pożywienia. Dziś wiem, że te gorące kubki być może pomogły mi wrócić do zdrowia, bo do zjedzenia pierwszego posiłku przygotowanego w Areszcie zmusiłam się po około trzech tygodniach i był to chleb z masłem. Na chwilę obecną już nie mam z tym problemu, ale wtedy był to poważny problem.

Do więzienia trafiłam jeszcze dwa razy, lecz już nigdy tego tak nie przeżyłam jak tego pierwszego.

 Magda

Innym spojrzeniem…

 

 jang

Pewnie większość z Was zadziwił mój wpis w formie męskiej na portalu dla dziewczyn, więc chciałbym to wytłumaczyć w kilku słowach na początku.

Jestem osobą transseksualną odsiadującą wyrok w Areszcie Śledczym w Warszawie.

To znaczy, że jestem osobą w trakcie zmiany płci, z kobiety na mężczyznę. Jestem po ukochanej psychoterapii u specjalistów, aktualnie przyjmuję hormony męskie od ponad dwóch lat. Jednak że w świetle prawa funkcjonuję jako osoba o żeńskim imieniu, odsiaduję wyrok wraz z dziewczynami.

To by było na tyle na początek, jeśli chodzi o mnie.

Czytałem Wasze wpisy na temat „wymarzonego więzienia” i muszę powiedzieć, że w większości tych wpisów absolutnie się nie zgadzam z ludźmi, którzy twierdzą, że zbyt wiele żądamy od Skarbu Państwa. Nasze wyroki sądu są wyrokami pozbawienia wolności i to jest naszą karą, że jesteśmy odizolowani. W całej reszcie spraw przysługują nam takie same prawa człowieka, jak ludziom na wolności.

Osobiście oczekuję tego, by w więzieniu być normalnie traktowanym. Też mamy prawo w więzieniu mile spędzać czas i uczęszczać na wszelkiego typu zajęcia, np. uczyć się śpiewu, robić różnego typu robótki ręczne, pracować itp., by móc coś wynieść z naszego pobytu w więzieniu no i przy okazji nauczyć się czegoś nowego.

Na tym skończę mój wpis i pozdrawiam wszystkich wchodzących na naszego bloga.

Joshua