Pierwszy raz do więzienia trafiłam 19 września 2008 r. Moje pierwsze aresztowanie było inne od następnych, miałam wiele obaw związanych z tym miejscem: strach, przerażenie – to uczucia,które towarzyszyły mi w w tej pierwszej drodze za mury. Na tamtą chwilę myślałam, że tego już nie wytrzymam.
Droga do więzienia wyglądała wtedy nieco inaczej niż następne. Policja zabrała mnie ze szpitala, w którym leżałam na zapalenie płuc. Lekarz co prawda nie wyraził zgody na zwykłe więzienie, tylko na szpital więzienny, ale i tak trafiłam do Aresztu przy ul. Rakowieckiej, co na tamten czas mnie bardzo dziwiło, gdyż Rakowiecka kojarzyła mi się z Aresztem, w którym odbywają karę mężczyźni. Nie miałam wtedy pojęcia, że jest tam oddział szpitalny, w którym przebywają też kobiety.
Zabrali mi ubrania, a w zamian dali piżamkę w pasy (męską) oraz niebieski szlafroczek – piżama była o dużo za duża, a szlafrok, ponieważ jestem niska, był dla mnie aż do ziemi, wyglądałam niczym ofiary obozów koncentracyjnych. Jedyne co było u mnie widać to moje wielkie oczy, a w nich przerażenie. Tak „pięknie„ wystrojona zostałam ze swoim dobytkiem, dzięki któremu miałam mieć zapewniony byt na jakiś czas, w którego skład wchodziły dwa koce, poduszka, poszewka, prześcieradło, miska, talerz, kubek, sztućce oraz niezbędna higiena. Tak trafiłam do celi, w której były dwie osadzone, tak samo ubrane jak ja, więc trochę już mi się lepiej zrobiło, gdyż nie tylko ja wyglądałam jakbym z Oświęcimia uciekła. Jedna z nich wyglądała jeszcze gorzej, gdyż miała ogoloną głowę, ponieważ miała wszy. Tak rozpoczęłam odbywanie kary. Miałam 25 lat lecz wyglądałam jak dziecko i pani z ogoloną głową okazała się bardzo miłą kobietą, która traktowała mnie prawie jak swoją córkę. Tłumaczyła mi, że to nie koniec świata i że na pewno sobie poradzę w tym miejscu. Oprócz tego była bardzo pomocna, ponieważ byłam bardzo słaba, to wyręczała mnie w czynnościach. Nawet łóżko mi poprawiała, gdyż nie miałam siły.
Teraz wiem, jak ważne jest natrafić na taką bratnią duszę w tych pierwszych dniach koszmaru. Druga z pań nie była już tak miła. Ciągle krzyczała i była zazdrosna o to, że tak dobrze się dogadujemy z Marzeną, bo tak miała na imię kobieta, która tyle mi pomogła (niestety już nie żyje). Bardzo długo utrzymywałyśmy kontakt listowny, gdy nas przewieziono do innych jednostek.
Najgorszy okazał się problem z jedzeniem, gdyż nigdy nie lubiłam jeść jedzenia, które jest przygotowane przez ludzi, których nie znam i po prostu nie jadłam nic przez parę dni, lecz to nie było dobre dla mojego stanu zdrowia. Jeden z pracujących chłopaków przyniósł mi parę gorących kubków i stanowiło to moje źródło pożywienia. Dziś wiem, że te gorące kubki być może pomogły mi wrócić do zdrowia, bo do zjedzenia pierwszego posiłku przygotowanego w Areszcie zmusiłam się po około trzech tygodniach i był to chleb z masłem. Na chwilę obecną już nie mam z tym problemu, ale wtedy był to poważny problem.
Do więzienia trafiłam jeszcze dwa razy, lecz już nigdy tego tak nie przeżyłam jak tego pierwszego.
Magda
Mój pierwszy raz spotkaniem z kiciem rozpoczęło się w 1964r wyrok nie wyrok jeden rok,tz.przejściówka i tam już napotkałem prawdziwych kiciorów,grpserę musiałem opanować w mgnienia oka bo inaczej był bym tym gorszym a i w rezultacie przecwelonym,(czyli dziwką)pierwszy chrzest przeszedłem w tej przejściówce.Trafiłem pod celę ogólne siemanko.tylko jeden gość podszedł do mnie i chciał podać mi rękę na przywitanie a już wiedziałem że to gorszy gatunek czyli cwel i w tym momencie pierwsza bójka a że w tym byłem dobry bo i za to byłem skazany walka była krótka wygrałem a zarazem stałem się jak to mówi grypsera człowiek.Ogólnie mam odsiedziane 10l,najgorzej pamiętam Piotrków Trybunalski,po jednym z kipiszy zostałem rozebrany do naga i musiałem biec do końca korytarza a za mną puścili psa z tym że ten pies był w kagańcu,ale i tak zostałem mocno poturbowany.Teraz w kicie to przedszkole,specjalne cele intymne,to co mówią to i telewizory,widea głowa mała,Mimo to że za komuny były ciężkie czasy dla złodziei( tak nazywano skazanych)wracałem bo byłem już obeznany z obyczajami więziennymi.
Czyli jesteś recydywistką? Dlaczego tak jest? Bo to chyba nie jest takie „normalne” i „takie jak wszyscy”?
Mam szczera nadzieje, ze to ostatni raz.
Czemu ta kobieta,z którą przebywałaś w szpitalu,umarła? Najbardziej przykro zrobiło mi się właśnie z tego powodu.
Życzę Ci aby udało się jak najszybciej odbyć karę i ułożyć już sobie życie na wolności. Powodzenia
sh.st/ai2gC Ciekawa i dająca do myślenia historia.
Pierwszy raz zawsze jest najgorszy, zważając na to, że tak naprawdę nie wiedziałaś czego się spodziewać. Miałaś szczęście trafiając na Marzenę, na pewno jej obecność pomogła w tym pierwszym okresie.
Tak to prawda, pierwszy raz jest najgorszy i myślę, że ze wszystkim tak jest. Jak się idzie do nowej pracy, pierwszy dzień też jest najgorszy, bo człowiek nie wie, czego się spodziewać. Myślę, że w tym całym moim wyroku trafiłam jeszcze na parę takich życzliwych osób, jak Marzena, z niektórymi, pomiomo że powychodziły do domu, utrzymuję kontakt cały czas i nie ukrywam, iż dodają mi wiary w to, że można wyjść, odbudować wszystko i nie wracać do tego miejsca.
Pozdrawiam, Magda
Człowiek z natury obawia się wszystkiego, co nowe. Kiedy „nowe” pozna, przystosowuje się i strach znika. Magdo wielka szkoda, że swoimi decyzjami naprowadziłaś siebie na te same kiedyś „nowe”, a teraz „stare” drogi. Życzę Ci wiele odwagi i siły abyś mogła poznać „nowe” lepsze życie i już nie wracać do starych nawyków.
PS. nie piszesz za, co tam trafiłaś i nie wiem czy Twój pobyt będzie długi ale szczerze ….. życzę Ci abyś poczuła piękne proste życie.
Kiedy opanuje podstawe że jedzenie można robić SAMEMU i tez calkiem dobrze smakuje osiągnie naprawde wiele.
W ogole mi jej nie zal..kazdy kowalem swojego losu.
Moniko, siedzę za kradzieże (drobne), lecz mój pobyt w tym miejscu będzie długi, choć z perspektywy czasu już prawie połowę ma za sobą (3 lata). Po prostu kiedy byłam jeszcze nastolatką, spróbowałam czegoś, czego nie powinnam nigdy w życiu spróbować (narkotyków) i tak oto nie mogę się wyrwać ze szponów nałgou, dlatego wracam do tego miejsca jak bumerang. Myślę, że tym razem się otrząsnę z tego wszystkiego i poczuję to tak jak piszesz: proste piękne życie. Mam już 32 lata i chciałabym coś osiągnąć w swoim życiu. Zobaczyć parę pięknych miejsc, a nie tylko więzienne mury. A wycieczki to mam przez ostatnie parę lat tylko kabaryną do innego aresztu. Dziękuję za dobre słowa i serdecznie pozdrawiam.
Magda
witam, właśnie dowiedziałam sie, ze moja znajoma z dawnych lat jest w tym areszcie.Co zrobic by moc ja odwiedzić? Ona jest w bardzo złym stanie psychicznym i ta osoba, ktora mnie zawiadomiła o tym prosiła by ja wesprzeć.Ona w Polsce nie ma nikogo bliskiego( została deportowana z Anglii).Bardzo prosze o odpowiedz.
Chciałaś wiedzieć, co zrobić, by móc odwiedzić swoją koleżankę. Najpierw musisz nawiązać kontakt z tą koleżanką (wyślij jej kartkę ze swoim numerem telefonu i dołącz kartę Telegrosik, aby mogła do Ciebie zadzwonić. Potem Twoja koleżanka będzie musiała pisać prośbę do Dyrektora o wpisanie Cię na listę oczekujących. Będziesz musiała przyjechać na rozmowę do Dyrektora i wtedy Dyrektor zadecyduje, czy możesz wejść do niej na widzenie. Zazwyczaj Dyrektor wyraża zgodę na odwiedziny. Skoro Twoja koleżanka nie ma nikogo bliskiego tu w Polsce i jest w złym stanie psychicznym, to postaraj sięzałatwić to wszystko, jak najszybciej!!!
Pozdrawiam, Magda
Tak zrobiłam, jak poradziłaś, jednak do tej pory koleżanka nie nawiązała ze mną kontaktu:-( . Czy listy docierają szybko do adresata? Wysłałam priorytet.Czy bez nawiązania z nią kontaktu( bo nie wiem czemu jest cisza) moge przyjechać do dyrektora z prośba o zgodę na widzenie? W jaki dzien moge to zrobic? Czy tylko w dzien widzeń czyli we czwartek?
Pozdrawiam Cie serdecznie i bardzo dziękuje za odzew 🙂
Catty
Droga Catty, Twoja znajoma musi zwrócić się z prośbą do Dyrketora, żeby wpisać Cię na listę. Dyrektor bez tego nie może nic sam zrobić. Listy idą normalnie, może Twoja znajoma wstydzi się tego, że tu jest czy coś w tym rodzaju Spróbuj do niej napisać jeszcze raz. Mam nadzieję, że Ci się uda z nią skontaktować. Życzę powodzenia.
Pozdrawiam Cię i będę się modlić za Twoją koleżankę.
Monika
Przepraszam,a czemu tam trafiłaś? Możesz powiedziec?
Małgosiu, chciałaś wiedzieć, za co trafiłam do więzienia, więc odpowiadam: za drobne kradzieże, trochę miałam w zawieszeniu, resztę dostałam wyroków bezwzględnych do odsiadki i tak mam 9 lat wyroku.
Pozdrawiam, Magda
Najbardziej nie mogę przeżyć, że dali Ci takie nieeleganckie ciuchy z podłych materiałów!
To przykre i przerażające doświadczenie. Mam nadzieje że kara przebiegnie szybko. Mam przyjaciółkę która także trafiła do więzienia, za kradzież, włamanie, udział w bójce. Za kratkami odnalazła na nowo wiarę w Boga. To dodało jej siły. Dziś przebywa w zakonie. Kontynuuje swoją już „dobrą drogę z Bogiem” Życzę Ci droga Magdo, abyś i Ty w końcu odnalazła swoja dobrą drogę życia. Pozdrawiam Kasia
Przeczytałem twój wpis, Kasiu, o Twojej, koleżance, która została zakonnicą. Powiem Ci, jest wielu ludzi, którzy się w więzieniu nawracają. Sam lubię chodzić na spotkania, na których mówimy o Bogu, czytamy fragmenty Biblii i jest miło i oczywiście na lepsze i dużo nad sobą pracuje. Pozdrawiam.
Joshua 27lat
Bardzo dziękuję Ci, Kasiu, za dobre słowa i pozdrowienia. Ja też się bardzo zagubiłam w swoim życiu i odnaleźć się nie mogę. Teraz mam duży wyrok i więcej czasu na przemyślenia. Choć wiara czasami ulega zwątpieniu, to staram się myśleć pozytywnie i w głowie układam sobie plany, co zrobię, jak wyjdę. Mam nadzieję, że to już ostatni mój pobyt w tym miejscu.
Pozdrawiam! Magda.
Przepraszam a za co tam trafilaś?
To pytanie brzmi w Twoim przypadku jak kpina.
Baw sie nadal życiem, życze Ci dopasowanej pidżamki i bardziej twarzowego szlafroczka aby pasowano go do Twoich wielkich oczu:-)
Kaśka, chciałaś wiedzieć za co trafiłam do więzienia, więc proszę bardzo, odpowiadam: za drobne kradzieże, a wyrok mam jak za głowę. Masz rację, bawiłam się życiem, a teraz przyszło mi zapłacić rachunek za tą zabawę, więc siedzę i płace za to swoją wolnością. Teraz już nie muszą mi dopasowywać szlafroczka do oczu, ale mam bardzo ładny ekstra dopasowany mundurek 🙂
Magda
Z Twoim pobytem w zakładzie karnym jest trochę jak u mnie ze szpitalem psychiatrycznym. Najdłużej trwał ostatni raz- 6 długich tygodni ciągnących się w nieskończoność. Tak naprawdę dopiero ostatni tydzień był OK, choć do końca bałam się czy emocje znowu nie wymkną się z pod kontroli, czy na pewno wyjdę. Poczułam to dopiero jak byłam faktycznie w DOMU. Pamiętam jak wychodziłam, akurat razem z jednym z lekarzy (chyba kończył zmianę…). Padał deszcze a on z troski ostrzegł, żebym się nie przeziębiła. Nawet gdybym się przeziębiła podleczę się w DOMU. Wiedz, że rozumiem Cię. Ja próbowałam zwrócić na siebie uwagę swoimi próbami samobójczymi. Aż zwróciłam- skutecznie. Tobie życzę wytrwałości a sobie- nigdy więcej powrotu TAM.
Dzien dobry
Przygotowuje program dokumentalny dla brytyjskiej telewizji Channel 5 o wiezieniu w Piotrkowie. Szukam kogos, kto odbywal tam kare, do rozmowy o czasie tam spedzonym. Bede wdzieczny za kontakt: Pozdrawiam, Łukasz Bluszcz.
Panie Łukaszu, adres internetowy został usunięty (regulamin bloga).
Szkoda życia wariatki 🙂 Człowiek jest dobry z natury , zależy który
Wytrwaj i zmień potem swoje życie.OBYŚ JUŻ NIGDY WIĘCEJ nie wdepnęła w nic co pociągnęło Cię swego czasu na dno i unikaj ludzi , którzy mogą mieć na Ciebie taki/zły / wpływ.
I obyś nie tęskniła już nigdy za adrenaliną, albo łatwą kasą jaką dają kradzieże bo pamiętaj że te ” zamiłowania ” jednak w człowieku drzemią /taki charakter / ale ty naucz się je opanowywać a najlepiej zamień na coś dobrego /pasje, sport, praca,co chcesz/, co już NIGDY nie pociągnie Cię do dołka bo szkoda życia. Będziesz jeszcze Panią, wielką Panią samej siebie i ja w Ciebie wierzę. Pozdrawiam .
Witam mam takie pytanie w sprawie znajomej (Skazanej) ile po ekstradycji z uk do Polski czeka sie na przejściówce i na grupe oczywiscie pierwszy raz karana