Mój pierwszy dzień w więzieniu

3-DSC_0054-001

Pierwszy raz do więzienia trafiłam 19 września 2008 r. Moje pierwsze aresztowanie było inne od następnych, miałam wiele obaw związanych z tym miejscem: strach, przerażenie – to uczucia,które towarzyszyły mi w w tej pierwszej drodze za mury. Na tamtą chwilę myślałam, że tego już nie wytrzymam.

Droga do więzienia wyglądała wtedy nieco inaczej niż następne. Policja zabrała mnie ze szpitala, w którym leżałam na zapalenie płuc. Lekarz co prawda nie wyraził zgody na zwykłe więzienie, tylko na szpital więzienny, ale i tak trafiłam do Aresztu przy ul. Rakowieckiej, co na tamten czas mnie bardzo dziwiło, gdyż Rakowiecka kojarzyła mi się z Aresztem, w którym odbywają karę mężczyźni. Nie miałam wtedy pojęcia, że jest tam oddział szpitalny, w którym przebywają też kobiety.

1-1-DSC_0456

Zabrali mi ubrania, a w zamian dali piżamkę w pasy (męską) oraz niebieski szlafroczek – piżama była o dużo za duża, a szlafrok, ponieważ jestem niska, był dla mnie aż do ziemi, wyglądałam niczym ofiary obozów koncentracyjnych. Jedyne co było u mnie widać to moje wielkie oczy, a w nich przerażenie. Tak „pięknie„ wystrojona zostałam ze swoim dobytkiem, dzięki któremu miałam mieć zapewniony byt na jakiś czas, w którego skład wchodziły dwa koce, poduszka, poszewka, prześcieradło, miska, talerz, kubek, sztućce oraz niezbędna higiena. Tak trafiłam do celi, w której były dwie osadzone, tak samo ubrane jak ja, więc trochę już mi się lepiej zrobiło, gdyż nie tylko ja wyglądałam jakbym z Oświęcimia uciekła. Jedna z nich wyglądała jeszcze gorzej, gdyż miała ogoloną głowę, ponieważ miała wszy. Tak rozpoczęłam odbywanie kary. Miałam 25 lat lecz wyglądałam jak dziecko i pani z ogoloną głową okazała się bardzo miłą kobietą, która traktowała mnie prawie jak swoją córkę. Tłumaczyła mi, że to nie koniec świata i że na pewno sobie poradzę w tym miejscu. Oprócz tego była bardzo pomocna, ponieważ byłam bardzo słaba, to wyręczała mnie w czynnościach. Nawet łóżko mi poprawiała, gdyż nie miałam siły.

Teraz wiem, jak ważne jest natrafić na taką bratnią duszę w tych pierwszych dniach koszmaru. Druga z pań nie była już tak miła. Ciągle krzyczała i była zazdrosna o to, że tak dobrze się dogadujemy z Marzeną, bo tak miała na imię kobieta, która tyle mi pomogła (niestety już nie żyje). Bardzo długo utrzymywałyśmy kontakt listowny, gdy nas przewieziono do innych jednostek.

Najgorszy okazał się problem z jedzeniem, gdyż nigdy nie lubiłam jeść jedzenia, które jest przygotowane przez ludzi, których nie znam i po prostu nie jadłam nic przez parę dni, lecz to nie było dobre dla mojego stanu zdrowia. Jeden z pracujących chłopaków przyniósł mi parę gorących kubków i stanowiło to moje źródło pożywienia. Dziś wiem, że te gorące kubki być może pomogły mi wrócić do zdrowia, bo do zjedzenia pierwszego posiłku przygotowanego w Areszcie zmusiłam się po około trzech tygodniach i był to chleb z masłem. Na chwilę obecną już nie mam z tym problemu, ale wtedy był to poważny problem.

Do więzienia trafiłam jeszcze dwa razy, lecz już nigdy tego tak nie przeżyłam jak tego pierwszego.

 Magda

29 thoughts on “Mój pierwszy dzień w więzieniu

  1. Mój pierwszy raz spotkaniem z kiciem rozpoczęło się w 1964r wyrok nie wyrok jeden rok,tz.przejściówka i tam już napotkałem prawdziwych kiciorów,grpserę musiałem opanować w mgnienia oka bo inaczej był bym tym gorszym a i w rezultacie przecwelonym,(czyli dziwką)pierwszy chrzest przeszedłem w tej przejściówce.Trafiłem pod celę ogólne siemanko.tylko jeden gość podszedł do mnie i chciał podać mi rękę na przywitanie a już wiedziałem że to gorszy gatunek czyli cwel i w tym momencie pierwsza bójka a że w tym byłem dobry bo i za to byłem skazany walka była krótka wygrałem a zarazem stałem się jak to mówi grypsera człowiek.Ogólnie mam odsiedziane 10l,najgorzej pamiętam Piotrków Trybunalski,po jednym z kipiszy zostałem rozebrany do naga i musiałem biec do końca korytarza a za mną puścili psa z tym że ten pies był w kagańcu,ale i tak zostałem mocno poturbowany.Teraz w kicie to przedszkole,specjalne cele intymne,to co mówią to i telewizory,widea głowa mała,Mimo to że za komuny były ciężkie czasy dla złodziei( tak nazywano skazanych)wracałem bo byłem już obeznany z obyczajami więziennymi.

  2. Pierwszy raz zawsze jest najgorszy, zważając na to, że tak naprawdę nie wiedziałaś czego się spodziewać. Miałaś szczęście trafiając na Marzenę, na pewno jej obecność pomogła w tym pierwszym okresie.

    1. Tak to prawda, pierwszy raz jest najgorszy i myślę, że ze wszystkim tak jest. Jak się idzie do nowej pracy, pierwszy dzień też jest najgorszy, bo człowiek nie wie, czego się spodziewać. Myślę, że w tym całym moim wyroku trafiłam jeszcze na parę takich życzliwych osób, jak Marzena, z niektórymi, pomiomo że powychodziły do domu, utrzymuję kontakt cały czas i nie ukrywam, iż dodają mi wiary w to, że można wyjść, odbudować wszystko i nie wracać do tego miejsca.
      Pozdrawiam, Magda

  3. Człowiek z natury obawia się wszystkiego, co nowe. Kiedy “nowe” pozna, przystosowuje się i strach znika. Magdo wielka szkoda, że swoimi decyzjami naprowadziłaś siebie na te same kiedyś “nowe”, a teraz “stare” drogi. Życzę Ci wiele odwagi i siły abyś mogła poznać “nowe” lepsze życie i już nie wracać do starych nawyków.
    PS. nie piszesz za, co tam trafiłaś i nie wiem czy Twój pobyt będzie długi ale szczerze ….. życzę Ci abyś poczuła piękne proste życie.

    1. Kiedy opanuje podstawe że jedzenie można robić SAMEMU i tez calkiem dobrze smakuje osiągnie naprawde wiele.
      W ogole mi jej nie zal..kazdy kowalem swojego losu.

    2. Moniko, siedzę za kradzieże (drobne), lecz mój pobyt w tym miejscu będzie długi, choć z perspektywy czasu już prawie połowę ma za sobą (3 lata). Po prostu kiedy byłam jeszcze nastolatką, spróbowałam czegoś, czego nie powinnam nigdy w życiu spróbować (narkotyków) i tak oto nie mogę się wyrwać ze szponów nałgou, dlatego wracam do tego miejsca jak bumerang. Myślę, że tym razem się otrząsnę z tego wszystkiego i poczuję to tak jak piszesz: proste piękne życie. Mam już 32 lata i chciałabym coś osiągnąć w swoim życiu. Zobaczyć parę pięknych miejsc, a nie tylko więzienne mury. A wycieczki to mam przez ostatnie parę lat tylko kabaryną do innego aresztu. Dziękuję za dobre słowa i serdecznie pozdrawiam.
      Magda

  4. witam, właśnie dowiedziałam sie, ze moja znajoma z dawnych lat jest w tym areszcie.Co zrobic by moc ja odwiedzić? Ona jest w bardzo złym stanie psychicznym i ta osoba, ktora mnie zawiadomiła o tym prosiła by ja wesprzeć.Ona w Polsce nie ma nikogo bliskiego( została deportowana z Anglii).Bardzo prosze o odpowiedz.

    1. Chciałaś wiedzieć, co zrobić, by móc odwiedzić swoją koleżankę. Najpierw musisz nawiązać kontakt z tą koleżanką (wyślij jej kartkę ze swoim numerem telefonu i dołącz kartę Telegrosik, aby mogła do Ciebie zadzwonić. Potem Twoja koleżanka będzie musiała pisać prośbę do Dyrektora o wpisanie Cię na listę oczekujących. Będziesz musiała przyjechać na rozmowę do Dyrektora i wtedy Dyrektor zadecyduje, czy możesz wejść do niej na widzenie. Zazwyczaj Dyrektor wyraża zgodę na odwiedziny. Skoro Twoja koleżanka nie ma nikogo bliskiego tu w Polsce i jest w złym stanie psychicznym, to postaraj sięzałatwić to wszystko, jak najszybciej!!!
      Pozdrawiam, Magda

      1. Tak zrobiłam, jak poradziłaś, jednak do tej pory koleżanka nie nawiązała ze mną kontaktu:-( . Czy listy docierają szybko do adresata? Wysłałam priorytet.Czy bez nawiązania z nią kontaktu( bo nie wiem czemu jest cisza) moge przyjechać do dyrektora z prośba o zgodę na widzenie? W jaki dzien moge to zrobic? Czy tylko w dzien widzeń czyli we czwartek?

        Pozdrawiam Cie serdecznie i bardzo dziękuje za odzew 🙂

        Catty

        1. Droga Catty, Twoja znajoma musi zwrócić się z prośbą do Dyrketora, żeby wpisać Cię na listę. Dyrektor bez tego nie może nic sam zrobić. Listy idą normalnie, może Twoja znajoma wstydzi się tego, że tu jest czy coś w tym rodzaju Spróbuj do niej napisać jeszcze raz. Mam nadzieję, że Ci się uda z nią skontaktować. Życzę powodzenia.
          Pozdrawiam Cię i będę się modlić za Twoją koleżankę.
          Monika

    1. Małgosiu, chciałaś wiedzieć, za co trafiłam do więzienia, więc odpowiadam: za drobne kradzieże, trochę miałam w zawieszeniu, resztę dostałam wyroków bezwzględnych do odsiadki i tak mam 9 lat wyroku.
      Pozdrawiam, Magda

  5. To przykre i przerażające doświadczenie. Mam nadzieje że kara przebiegnie szybko. Mam przyjaciółkę która także trafiła do więzienia, za kradzież, włamanie, udział w bójce. Za kratkami odnalazła na nowo wiarę w Boga. To dodało jej siły. Dziś przebywa w zakonie. Kontynuuje swoją już “dobrą drogę z Bogiem” Życzę Ci droga Magdo, abyś i Ty w końcu odnalazła swoja dobrą drogę życia. Pozdrawiam Kasia

    1. Przeczytałem twój wpis, Kasiu, o Twojej, koleżance, która została zakonnicą. Powiem Ci, jest wielu ludzi, którzy się w więzieniu nawracają. Sam lubię chodzić na spotkania, na których mówimy o Bogu, czytamy fragmenty Biblii i jest miło i oczywiście na lepsze i dużo nad sobą pracuje. Pozdrawiam.
      Joshua 27lat

    2. Bardzo dziękuję Ci, Kasiu, za dobre słowa i pozdrowienia. Ja też się bardzo zagubiłam w swoim życiu i odnaleźć się nie mogę. Teraz mam duży wyrok i więcej czasu na przemyślenia. Choć wiara czasami ulega zwątpieniu, to staram się myśleć pozytywnie i w głowie układam sobie plany, co zrobię, jak wyjdę. Mam nadzieję, że to już ostatni mój pobyt w tym miejscu.
      Pozdrawiam! Magda.

  6. Przepraszam a za co tam trafilaś?
    To pytanie brzmi w Twoim przypadku jak kpina.
    Baw sie nadal życiem, życze Ci dopasowanej pidżamki i bardziej twarzowego szlafroczka aby pasowano go do Twoich wielkich oczu:-)

    1. Kaśka, chciałaś wiedzieć za co trafiłam do więzienia, więc proszę bardzo, odpowiadam: za drobne kradzieże, a wyrok mam jak za głowę. Masz rację, bawiłam się życiem, a teraz przyszło mi zapłacić rachunek za tą zabawę, więc siedzę i płace za to swoją wolnością. Teraz już nie muszą mi dopasowywać szlafroczka do oczu, ale mam bardzo ładny ekstra dopasowany mundurek 🙂
      Magda

  7. Z Twoim pobytem w zakładzie karnym jest trochę jak u mnie ze szpitalem psychiatrycznym. Najdłużej trwał ostatni raz- 6 długich tygodni ciągnących się w nieskończoność. Tak naprawdę dopiero ostatni tydzień był OK, choć do końca bałam się czy emocje znowu nie wymkną się z pod kontroli, czy na pewno wyjdę. Poczułam to dopiero jak byłam faktycznie w DOMU. Pamiętam jak wychodziłam, akurat razem z jednym z lekarzy (chyba kończył zmianę…). Padał deszcze a on z troski ostrzegł, żebym się nie przeziębiła. Nawet gdybym się przeziębiła podleczę się w DOMU. Wiedz, że rozumiem Cię. Ja próbowałam zwrócić na siebie uwagę swoimi próbami samobójczymi. Aż zwróciłam- skutecznie. Tobie życzę wytrwałości a sobie- nigdy więcej powrotu TAM.

  8. Dzien dobry
    Przygotowuje program dokumentalny dla brytyjskiej telewizji Channel 5 o wiezieniu w Piotrkowie. Szukam kogos, kto odbywal tam kare, do rozmowy o czasie tam spedzonym. Bede wdzieczny za kontakt: Pozdrawiam, Łukasz Bluszcz.

  9. Wytrwaj i zmień potem swoje życie.OBYŚ JUŻ NIGDY WIĘCEJ nie wdepnęła w nic co pociągnęło Cię swego czasu na dno i unikaj ludzi , którzy mogą mieć na Ciebie taki/zły / wpływ.
    I obyś nie tęskniła już nigdy za adrenaliną, albo łatwą kasą jaką dają kradzieże bo pamiętaj że te ” zamiłowania ” jednak w człowieku drzemią /taki charakter / ale ty naucz się je opanowywać a najlepiej zamień na coś dobrego /pasje, sport, praca,co chcesz/, co już NIGDY nie pociągnie Cię do dołka bo szkoda życia. Będziesz jeszcze Panią, wielką Panią samej siebie i ja w Ciebie wierzę. Pozdrawiam .

  10. Witam mam takie pytanie w sprawie znajomej (Skazanej) ile po ekstradycji z uk do Polski czeka sie na przejściówce i na grupe oczywiscie pierwszy raz karana

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *