Wyrośliśmy w przekonaniu, że nasze dobre samopoczucie zależy od tego, czy inni nas kochają. Jednakże ten przekręcony sposób myślenia przysporzy nam wiele zmartwień.
Tak naprawdę nasze samopoczucie jest wynikiem tego, ile miłości daliśmy innym. Nie polega to na tym, ile mamy, ale na tym, ile dajemy.
„Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się. Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego… Miłość nigdy nie ustaje”.
1 List do Koryntian 13
Joshua 27 lat
Bardzo piekny wpis. Pozdrawiam
Dobrze prawisz:)
Życzę Wam wszystkim dużo miłości i wiele łask od Najwyższego. Czytam Wasz blog od deski do deski- nie mogę się oderwać. Trzymajcie się!
To wybór, a nie przypadek, decyduje o twoim przeznaczeniu. Sam musisz zdecydować, ile jesteś wart, jaką odgrywasz rolę w świecie i w jaki sposób nadajesz mu sens.
Największe szczęście to kochać i być kochanym 😉
Joshua ma jakieś zaburzenia osobowości a już na pewno jest mitomanką i to oooossstrą. Sama tego nie zrozumie, nawet jakby przeczytała ten komentarz, ale chyba większość czytelników widzi to „gołymi oczyma”. Pozdr.
dobry wpis i ci sa wrazliwe dziewczyny trzeba szukac SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE
Joshua…ponieważ cytujesz Słowo Boze z listu do Koryntian to chce sie odnieść do tego, co napisałaś w kontekście biblijnym…
Człowiek tak został stworzony :z milosci i do milosci.Zostal stworzony tak, ze potrzebuje zarówno brać milosc jak i ja dawać.Tylko wtedy gdy tak jest… człowiek staje sie zrównoważony emocjonalnie.Czlowiek musi miec zdrowa milosc samego siebie…akceptacje całej swojej osoby przez siebie samego.Gdy tak jest….dopiero wtedy moze kochać innych w prawdziwy, niemanipulacyjny sposób, dając drugiej osobie wolność w wyrażaniu samego siebie.
List do Koryntian pokazuje jakość milosci jaka ma dla nas Bog, którego przyszedł pokazać nam Jezus Chrystus.To milosc bezwarunkowa.On chce w nas wlać taka sama milosc do siebie samych i do innych.Jest to możliwe tylko wtedy, gdy uczynimy go, przez swoją decyzje podjęta w sercu i wyrażona słowami, Panem naszego zycia…gdy to uczynimy, przestajemy po 1 odrzucać sama siebie, zaczynamy kochać sie taka, jakim nas Bog powołał do istnienia, dziękować Bogu, ze pięknie nas stworzył i sie przy tym nie pomylił…Rozumiem, ze masz Biblie…zajrzyj zatem do Psalmu 139 w księdze Psalmow, w Starym Testamencie.I zacznij Bogu dziękować słowami TEGO psalmu.
Pozdrawiam serdecznie
I życzę by stał sie w Twoim zyciu cud
Jeszcze… chcialabym wkleic tekst Artura Ceronskiego- to czlowiek, ktory 14 lat temu spotkal sie z MILOSCIA w wiezieniu- odsiadywal 10 letni wyrok za bojki, rozboje i zabicie czlowieka.Psychologowie i psychiatrzy nie dawali szans na jego przemiane.Oceniali go jako kompletnego oszoloma, niezdolnego do jakiejkolwiek przemiany.Ale Bog myslal o nim inaczej…ale Bog WSZYSTKO MOZE. 🙂 🙂 🙂
W wiezieniu spotkal czlowieka, ktory nalezal do Pana Jezusa i kochal go.Ten czlowiek wyjasnil mu,znaczenie Ewangelii : po co Jezus Chrystus przyszedl i jakie moze to miec dla czlowieka znaczenie, gdy tylko w to uwierzy.
I Artur przyjal to do serca.A Pan Jezus cudownie go dotknal.I teraz jest pelen milosci.
Swego czasu o Arturze byl program w TV , lecialy takie odcinki pt.”Bylem gangsterem”. w Tym roku mija 14 lat odkad Artur podjal te decyzje.W tej chwili jest czlowiekiem niosacym innym nadzieje, wiare i milosc.
Takze, tym, ktorych spoleczenstwo odrzuca i surowo osadza.Ale serce czlowieka zdolny jest osadzic TYLKO BOG. Bo tylko ON zna cala historie zycia czlowieka i wie, co doprowadzilo go do takich a nie innych czynow.Bog jest pelen milosierdzia i przebaczenia i wyciaga do czlowieka reke…
Ja osobiscie, gdyby nie Bog, odebralabym sobie zycie.Takie mialam plany i tak probowalam.Ale Bog stanal na mojej drodze, poprzez ludzi, ktorzy Go znali i modlili sie o mnie.I przyszedl do mojego zycia i zmienil je. 24 lutego zaczal sie 30 rok od tego wydarzenia. 🙂
tekst Artura:
„Tak mówi Pan: Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie, a od Pana odwraca się jego serce! Jest on jak jałowiec na stepie i nie widzi tego, że przychodzi dobre; mieszka na zwietrzałym gruncie na pustyni, w glebie słonej, nie zaludnionej. Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan! Jest on jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potok zapuszcza swoje korzenie, nie boi się, gdy upał nadchodzi, lecz jego liść pozostaje zielony, i w roku posuchy się nie frasuje i nie przestaje wydawać owocu” (Jer. 17, 5-8).
Słowo terapeuo, to jedno z greckich słów oznaczających uzdrowienie. Występuje ono przy okazji zajścia (opisanego w ewangelii Marka 8, 21-25), gdzie Jezus uzdrawia niewidomego ‘na raty’. A więc terapeuo (od którego pochodzi dzisiejszy zwrot terapia), to nic innego jak cud rozłożony w czasie.
„A nikt nie wstawia w starą szatę łaty z sukna nowego, bo taka łata ściąga cały materiał i rozdarcie staje się gorsze. I nie wlewają wina młodego do starych bukłaków, bo inaczej bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki niszczeją. Ale młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a wtedy zachowuje się jedno i drugie” (Mt 9-16-17).
Wszelkiego rodzaju socjoterapia, psychoterapia (i wszelka inna terapia), resocjalizacja i każda inna forma naprawienia człowieka przez człowieka, choćby ten ‘naprawiający’ był równocześnie ‘naprawianym’ (w wyniku aktu woli czy jakiegokolwiek innego aktu ingerencji w człowieka) – nie jest z Boga i Bóg nie ma z takim działaniem nic wspólnego. Nad taką formą naprawy panuje duch humanizmu i temuż duchowi terapia oddaje cześć.
„Leczyliśmy Babilon, ale nie dało się go uleczyć” (Jer. 51, 9).
Terapia to leczenie Babilonu. Babilon oznacza pomieszanie. Bóg nie zajmuje się takimi sprawami. Bóg zabija starego człowieka i wzbudza do życia nowego! Próby naprawiania ludzi bez narodzenia się ich z Bożego Ducha to porażka i bluźnierstwo. Zwiedzenie terapeutyczne zakrada się również do Kościoła. ‘Duchowi terapeuci’ wmawiają ludziom, że można wyjść z życiowych problemów inaczej niż przez cud Boży. Boży cud, to nic innego jak ingerencja Bożej mocy w daną dziedzinę życia (cuda to nie tylko spektakularne akty, ale również każdy akt łaski Boga jest cudem). Terapia natomiast mówi – pracuj nad sobą. Boży cud wzbudza z martwych, terapia próbuje regenerować. Boży cud jest suwerennym działaniem Boga – przez co jedynie Bóg odbiera sobie chwałę, terapia opiera się na naturalnych, ludzkich (skażonych nieodrodzonym życiem) możliwościach – przez co chwałę odbiera naturalny człowiek i jego pan – szatan. Terapia opiera się na człowieku, cud – na Bogu. Ludzie którzy pokładają ufność w jakichkolwiek działaniach terapeutycznych, nigdy nie osiągną zupełnego wyzwolenia, ponieważ terapia dotyka jedynie sfery powierzchowności (duszy i ciała).
„I leczą rany swojego ludu powierzchownie, mówiąc: Pokój, pokój! – choć nie ma pokoju” (Jer. 6, 14).
Gdy człowiek przyjmuje Boży cud, to dotyka on najgłębszych obszarów; problemy i człowiek jest realnie uzdrowiony.
„Wyznaczcie sobie niektóre miasta, aby były dla was miastami schronienia” (4 Moj. 35, 11).
Jestem przekonany o potrzebie istnienia różnych chrześcijańskich ośrodków, w których znajdą schronienie bezdomni, ubodzy, opuszczeni i zniewoleni. Ale wiem również to, że takie ośrodki mają mieć jeden cel – przyprowadzenie ludzi do Jezusa, aby to Jezus zaingerował w ich życie. Jeżeli ośrodki będą opierały się na ludzkich zasadach terapeutycznych (ukoloryzowanych Biblijnymi zarysami), to poniosą porażkę, ponieważ będą próbowały stawać w miejscu Boga.
Przez trzy lata pasterzowałem Kościołowi, który powstał w ośrodku dla bezdomnych. Dokładałem wszelkich starań aby pogodzić terapię z rozwojem wiary w Jezusa, ale (po wielu porażkach) doszedłem do wniosku, że to niemożliwe. Terapia pracuje nad zmianą w człowieku, Jezus zabija homo sapiens i wzbudza chrystusowca. Terapia buduje na starym, myśląc że następujący efekt jest sukcesem, Jezus zabija to co stare i stwarza z niebytu byt. Terapia odnajduje szczątki dobra w człowieku i wydobywa je zmieniając zło na dobro, Jezus woła do ducha człowieka „sięgaj tam, gdzie wzrok nie sięga i ogłaszaj jako istniejące to, czego jeszcze nie widzisz – a zaznasz życia”.
„Potem pobiegł Dawid, stanął przy Filistyńczyku, chwycił za jego miecz, wyciągnął go z pochwy, dobił go i uciął mu nim głowę” (1 Sam. 17, 51).
Ukochani, każda światowa metoda może być przez nas użyta, aby dobić diabła i objawić Bożą chwałę – ale musi to być inspirowane przez Bożego Ducha i nie może stanowić celu sama w sobie. Pewnych działań (takich jak zebranie ludzi w jakimś ośrodku, zapewnienie im wyżywienia, ubrania i dachu nad głową, pomoc w wyrobieniu dokumentów, otoczenie ochroną słabych i dopingowanie zaradnych itd.) należy się trzymać, bo stanowią one pomost pomiędzy skrajnym złem, a punktem przyjścia przed boży tron – ale te działania nie mogą zastąpić cudów, które Bóg przewidział dla każdego człowieka.
Ukochani, pozostawmy terapeutyczne mrzonki i prowadźmy ludzi do Jezusa. Niech jedyną formą terapii, której możemy doświadczać, będą cuda rozłożone w czasie (jak np. uzdrowienie). Skierujmy swój wzrok na Wielkiego Boga i przyjmujmy od niego cuda za cudami. Szalom.