Alicja i drzwi

Fot. Małgorzata Brus

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

DRZWI PIERWSZE: WIRYDARZ

Matka przełożona mówi, że dręczą mnie wątpliwości. – Zakonnica nie patrzy na drugą siostrę, która siedzi obok. Patrzy na ozłocony słonecznym blaskiem klasztorny wirydarz. – Ale to nieprawda.

– Jesteś pewna? – Pyta druga.

Zakonnica nadal nie odwraca głowy.

– Ty też tak uważasz. Że moja formacja duchowa kuleje.

– Widać w tobie jakieś ustawiczne roztargnienie, siostro. Co zajmuje twój umysł i serce? Tam nie powinno być nic prócz Niego. Prócz Jezusa.

– Nie ma. – Kłamie zakonnica. Poczucie winy ściska jej piersi, rozlewa się ciężkim gorącem w żołądku, brzuchu, promienieje poprzez ścięgna i żyły aż do koniuszków palców.

– Może nie masz powołania. Może się pomyliłaś.

– Jak to pomyliłam?! – Zakonnica niemal podnosi głos.

Druga siostra ucisza ją, ściskając jej dłoń.

– To się zdarza. – Mówi spokojnie.

– Nie. – Zaprzecza zakonnica. – Nie mnie. – Myśli. – Mnie się to nie zdarzyło. Przecież moje życie ma sens i cel. Tego właśnie pragnęłam. Tak wybrałam. Jak mogłabym się pomylić?

– Odmówmy różaniec, siostro. – Druga zakonnica bierze w dłoń paciorki zawieszone u paska przy habicie.

Alicja też przesuwa palcami po sznurze różańca, ale tylko słucha głosu drugiej siostry. Modlitwa zamiera jej na ustach, pozbawiona treści słowa powtarzane raz za razem, aż zmienią się w nic nie znaczące dźwięki. Przed oczyma przebijają się wyobrażenia wszystkiego, z czego zrezygnowała, czego nigdy nie doświadczyła. Czy żartuje? Przecież i tak miała marne szanse.

A więc to, co zrobiłam ze swoim życiem, to wcale nie był wybór?

– Może nie powinnaś tu zostawać, siostro. – Szepcze druga zakonnica, zauważywszy puste spojrzenie i nieruchome wargi Alicji. – Może powinnaś odejść.

Odejść?! Odejść…?!

– Ja nie mam dokąd pójść. – Odpowiada Alicja, również szeptem. – Już nie, możliwe, że nigdy nie miałam.

DRZWI DRUGIE: LŚNIENIE

Jacht lekko kołysze się na wodach Zatoki Perskiej. Z bezchmurnego nieba spada powódź światła, zatapiając świat w lśnieniu i żarze. W pewnym oddaleniu za migotliwą zasłoną falującego z gorąca powietrza, rysują się sylwetki szklanych wież Dubaju. Lśnią.

Alicja sączy zimnego drinka. Krzywi się i mruży oczy, skryte za ciemnymi szkłami okularów. Jest znudzona i męczy ją kac stulecia. Wczoraj wieczorem znowu przesadziła z zabawą.

Dzwoni komórka. Alicja ospałym ruchem sięga po telefon.

– Hej, jak leci? – Słyszy głos jakiejś kobiety. Głos brzmi znajomo, lecz pomimo wysiłków nie może skojarzyć go z żadną twarzą ani imieniem. 

– Świetnie, po prostu super. – Odpowiada. Wyświechtany banał, wypowiedziany tonem kompletnie wypranym z entuzjazmu, ale co można powiedzieć na kacu, w dodatku do nie wiadomo kogo. 

– Co dziś robisz?

– Imprezuję.

– Tobie to dobrze… – Czyżby w głowie kobiety dźwięczała subtelna nutka drwiny?

– Tak – Alicja cedzi słowa. – Sama sobie zazdroszczę.

– Ależ z ciebie cyniczka. – Prycha kobieta. – Kto by się nie chciał z tobą zamienić? – Znowu jakby cień szyderstwa.

Ja, gdybym miała inną opcję, myśli Alicja i nieświadomie mówi to głośno.

– A co, nie masz? – pyta kobieta lekko, beztrosko. – Możesz zrobić ze swoją fortuną coś naprawdę pożytecznego. Wspaniałego. Wystarczy chcieć. 

Alicja czuje ukłucie irytacji. Ostatnie, czego jej trzeba to kazanie na temat jej stylu życia.

– Muszą kończyć. – Rzuca i odkłada telefon.

Nie obchodzi jej, że jest niegrzeczna. Kimkolwiek była jej rozmówczyni. Nie do niej należy pouczanie Alicji.

„Możesz zrobić ze swoją fortuną coś wspaniałego! Wystarczy chcieć!” – Przedrzeźnia kobietę w myślach. Czyli co? – Pyta się w duchu. – Rozdać tobie i tobie podobnym? Przecież wie, że wszystkich, którzy ją otaczają, interesuję tylko ten blichtr, to lśnienie, jakie roztaczają jej pieniądze.

Bierze kolejny łyk drinka i przymyka oczy. Może czas zmienić otoczenie? Jeśli tylko sobie zażyczy jutro będzie już na drugim końcu świata. Na przykład w Rio albo….

Ale właściwie po co? Lepiej się napić, a wieczorem zafundować sobie dawkę szczęścia w pigułce. Lub w proszku. To takie proste i skuteczne.

Alicja odchyla głowę na oparcie krzesła. Jacht się kołyszę, a ona razem z nim. Nie może się doczekać wieczoru, kiedy odfrunie. Piękniejsza, lepsza, prawdziwsza.

DRZWI TRZECIE: ARTEFAKTY

– Pani Profesor, już późno. Może by pani odpoczęła. – Mówi asystentka.

Alicja nie odpowiada. Wpatruje się tępo w mierny plon całego dnia wykopalisk rozłożony na stole w namiocie. Marne niewiele warte artefakty leżą przed nią niczym metafora jej życia.

– Pani profesor? – Powtarza asystentka.

– Nie jestem zmęczona. – Mruczy Alicja, chociaż to nieprawda. Jest zmęczona, choć bynajmniej nie dniem spędzonym na grzebaniu w suchych i gorących piaskach egipskiej pustyni, pod bezlitosnym słońcem Doliny Królów. Męczy ją bezowocowość tej pracy. – Ale ty idź, idź spać. – Mówi do dziewczyny.

– Pani Profesor, niepotrzebnie się Pani zniechęca. – Asystentka jest pełna pasji i optymizmu, zupełnie jak Alicja dawno temu.

– Znów nic nie znaleźliśmy. – Głos Alicji brzmi smętnie. – I nie znajdziemy, prawda?

– Może tak, może nie. Czy jedyne znalezisko na miarę grobowca Tutanchamona jest w stanie panią zadowolić? Czyż samo badanie najdrobniejszego śladu przeszłości nie jest fascynujące? Każdy z tych przedmiotów pokazuje na wydobyte artefakty, opowiada własną, niepowtarzalna historię, wystarczy się wsłuchać. 

– Możliwe, że masz rację. – Alicja kiwa głową. – Kiedyś też to czułam. Wzruszało mnie, gdy wydobywałam z ziemi coś, czego nie dotykał nikt od tysięcy lat. Byłam pierwsza, mogłam nawiązać bezpośrednią więź z właścicielem tej rzeczy, sięgnąć poprzez wieki ku żywej osobie, pochwycić ją, zrozumieć. Rozumiałam ją, ich wszystkich! Albo tylko mi się tak wydawało… – Głos Alicji cichnie do szeptu.

– Nic się pani nie wydawało. – Zaprzecza asystentka.  – To właśnie tak działa. A pani jest w tym najlepsza.

Alicja wzrusza ramionami. Kogo to obchodzi? Świat łaknie sensacji, blasku złota, skarbów chronionych klątwą, a nie historii starożytnego właściciela glinianej miski. Życie nauczyło ją tej gorzkiej prawdy. Za sensacją spływają pieniądze, granty naukowe. Alicja ma dość borykania się z trudnościami finansowymi, płaszczenia przed sponsorami. Gdyby wykopała drugiego Tutanchamona, byłaby sławna, bogata i… wolna. Być może wtedy wróciłaby tamta pasja z czasów młodości.

– Niech pani to sobie przemyśli, pani profesor. – Dodaje jeszcze asystentka. – Niech pani zastanowi się nad tym, co w tej pracy najbardziej się liczy.

Wychodzi z namiotu. Alicja też wstaje i wygląda na zewnątrz. Obejmuje się ramionami, bo pustynna noc jest chłodna. Podnosi wzrok na niebo, ciasno nabite błyszczącymi ćwiekami gwiazd. Łatwo jej mówić, myśli, ale rzeczywistość nie przystaje do ideałów. Może zbłądziłam, poświęcając się bez reszty przeszłości. Może trzeba było bardziej żyć z ludźmi tu i teraz, zamiast uganiać się za cieniami zmarłych. Dziś jestem samotna i niespełniona… Jakże przewrotne potrafią okazać się marzenia! 

…Albo to ja straciłam już umiejętność patrzenia z właściwej perspektywy… Niestety za późno na korekty.

DRZWI CZWARTE: ZAMĘT

 – No, nareszcie za murem. – Mówi świeżo upieczona wolna osoba.

 – Tak. – Odpowiada Alicja.

Obie stoją przed bramą więzienia, które dopiero co opuściły. Alicja stawia koło siebie torbę. Wbrew przewidywaniom, nie czuje się dziwnie, chociaż minęło tyle lat, odkąd ostatni raz mogła iść, gdzie tylko zechce. Nie boi się świata po tej stronie; przecież nic jej nie wyróżnia spomiędzy innych wolnych ludzi. Nie ma żadnego piętna na czole ani napisu na plecach.

– I co dalej? – Pyta była współosadzona.

– Czekam na męża. – Odpowiada Alicja. – Wracam do domu.

– Dobrze, że masz dokąd wracać. I z kim. Nie każda ma tyle szczęścia.

– Szczęście! Jakże różne może pokazać oblicza. – Śmieje się Alicja ciut melancholijnie.

– Żałujesz? – Pyta jej towarzyszka – Tych wszystkich lat?

Alicja zastanawia się przez chwilę.

– Chyba nie… może trochę… Niektórych rzeczy na pewno. 

– Wiesz, wszyscy czegoś żałują. Nie tylko byli więźniowie.

– Tak, tyle, że ja żałuję tego, co przez cały czas leżało poza moim zasięgiem, nic nie mogłam zrobić, żeby się nie wydarzyło.

– Może mogłaś. – Mówi towarzyszka. – Gdybyś była mniej ufna, mniej naiwna.

– Nie taka głupia. – Wtrąca Alicja rzeczowym tonem.

– Skoro tak chcesz to nazwać…

– Owszem. Gdybym nie była taka głupia, nie straciłabym kontroli nad swoim życiem. Nie do tego stopnia. 

– A gdybyś mogła cofnąć czas? – Mruczy jej towarzyszka.

Alicja wbija wzrok w ulicę przed sobą, potem przymyka oczy.

– Może coś bym  zmieniła, a może nie.  – Mówi cicho. – Nie wiem. Bo widzisz, moje życie, choć pełne zamętu, wzlotów i upadków, było właśnie moje i uczyniło mnie tym, kim jestem. Miałam w nim piękne chwile, a to już bardzo dużo. Potem splątało się tak fatalnie, że wylądowałam tutaj. – Ruchem brody pokazuje na mury za sobą. – W tym miejscu wiele straciłam, ale i zyskałam. Nauczyłam się wybaczać, doceniać drobne łaski i podnosić się z upadku. To nie była słodka lekcja, a teraz czeka mnie jeszcze trudna podróż… 

– Podróż?

– We własną przeszłość.

Żeby ostatecznie pogodzić się z samą sobą i przeboleć to, czemu nie zdołałam zapobiec. Jednak nie zamieniłabym tego życia na inne. Mimo wszystko wierzę, że jeszcze potrafię być szczęśliwa… – Alicja milknie.

– I to się nazywa udane życie. – Komentuje jej towarzyszka.

PRZEDSIONEK

Alicja stoi naprzeciw czworga drzwi, otaczających ją półkolem.

– Pokazałam ci cztery drogi, cztery możliwości. Cztery Alicje. Wolno ci wybrać, którą z nich chcesz się stać. – Szepcze głos za jej plecami. 

Alicja nie odwraca się. Zna ten głos. To jej siostra z zakonu, znajoma bez imienia, asystentka z wykopalisk i współosadzona. Głęboko nabiera powietrza w płuca i zdecydowanym krokiem zmierza ku czwartym drzwiom.

Zośka

Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.