Nie sztuką jest zrobić dzieci

 

Szlachetna paczka z więzieniaCzytam prawie wszystkie Wasze wpisy, które tutaj dostajemy i często się zastanawiam, czemu Wasze nastawienie do wszystkiego jest z góry negatywne? Piszecie, że ludzie nie mają tego czy tamtego. Że ludzie pracujący nie mogą wyżywić rodziny. A czy Wy próbujecie takim ludziom pomóc? Sami coś założyć, zaoferować pomoc? Bo pisać i narzekać może każdy.

Sęk w tym, żeby ludzie zaczęli to zmieniać i najlepiej, żeby każdy zaczął od siebie samego na początek. Gdyby każdy pomógł drugiej osobie tyle, ile może, na tym świecie byłoby o wiele lepiej.

Piszecie, że jest tylu ludzi i dzieci potrzebujących pomocy. A czy ktoś z Was zrobił coś w tym kierunku, żeby im pomóc? Prócz tego, że narzekacie ciągle, że my żądamy nie wiadomo czego, a inni są bardziej potrzebujący. Czy Wy kiedykolwiek zrobiliście coś dla tych potrzebujących ludzi? Zaangażowaliście się w cokolwiek co pomaga innym?

Poza tym, co do dzieci w domach dziecka – moje zdanie jest takie, że każdy człowiek zanim podejmie decyzję o tym, żeby mieć dzieci, powinien się zastanowić, czy jest w stanie zapewnić byt tym dzieciom To się nazywa odpowiedzialność, z tego co mi wiadomo. Nie sztuką jest zrobić dzieci. Myślę, że sztuką jest je wychować, żeby wyrosły na dobrych, porządnych ludzi.

Pozdrawiam Wszystkich.

Joshua 27 lat

28 thoughts on “Nie sztuką jest zrobić dzieci

  1. Wielu ludzi dziś tłumaczy fakt nieposiadania dzieci tym że nie stać ich na ich utrzymanie. Ja pochodzę z rodziny w której moja Mama urodziła w najcięższych z możliwych czasach bo w okresie przed, w trakcie i po drugiej wojnie Światowej…SZESNAŚCIORO! dzieci. Mimo to a może właśnie dlatego, większość z nas wyrosła na porządnych ludzi. A na przeciwnym biegunie znam wiele sytuacji gdzie rozpieszczani jedynakowie przeżywają rozterki i cierpienia egzystencjalne a często popełniają samobójstwa. Bieda nie jest żadnym przeciwskazaniem do rodzenia dzieci. Są tysiące przykładów że bieda hartuje na przeciwności losu. W biedzie wyrosło wielu wybitnych twórców. „Bieda wzmaga proces twórczy. Powstają dzieła gdy w brzuchu burczy”

    1. Powaznie? Bo mysle, ze jednak dobrze miec pieniadze na zabezpieczenie dziecku dobrych warunkow; wartosciowego jedzenia, lekow, mozliwosci rozwijania talentu, butow na zime czy pomocy szkolnych.
      Mnie tego brakowalo; nie jedna zime przechodzilam w dziurawych adidasach.
      Pozdrawiam

      1. Musze sie zgodzic z Anka. Bieda jest przeszkoda…, bo czasy sie zmienily i dwoje dzieci nie moze miec butow na spolke, badz spac w 5 w jednym lozku.

  2. Pierwszy raz komentuję, od czasu do czasu podczytuję i fajnie że jesteście wirtualnie. Chciałam skomentować temat dzieci, widać gołym okiem że zna pan pobieżnie temat posiadania dzieci i chyba nie miał pan okazji „decydować” o ich posiadaniu , bo decydowanie a posiadanie często mija się w praktyce. Pozdrawiam wszystkich współtworzących bloga.

  3. Masz rację. Zacznijmy od siebie. A więc – jak ty i twoje koleżanki pomagacie osobom chorym, starym, ubogim, dzieciom? Kradzieżami, pobiciami, zabójstwami? Świetna pomoc, prawie tak skuteczna jak pamiętne oblewanie się zimną wodą na fejsbuku w celu pomocy chorym na raka.

    A sprowadzają was do pionu (czytaj -reagują normalnie) zwyczajni ludzie bo widzą, że jesteście w sporej części roszczeniowe i puste jak bębny. I co gorsza, nie zdajecie sobie z tego sprawy.

    Jak pomagam ja? Nie twoja sprawa, ale skoro pewnie będziesz drążył że niby same aspołeczne jednostki was krytykują to proszę bardzo. Uczę dzieciaki jako wolontariuszka w lokalnym Domu Kultury, żeby na przykład umiały wyrażać się trochę składniej niż „bezdenna” w języku ojczystym i obcym. Raz, dwa razy do roku robię większą lub mniejszą paczkę – dla stowarzyszenia „Wiosna”, dla dzieciaków z domu dziecka w mojej okolicy i dla ośrodka dla osób wychodzących z bezdomności, ostatnio jeszcze dla kombatantów polskim na Kresach. 1% przeznaczam akurat na wsparcie fundacji związanej z moimi zainteresowaniami. Aha, no i ostatnio dołączyłam do akcji pomocy panu Zbigniewowi Stanisławskiemu – rysownikowi i twórcy animacji do między innymi „Bolka i Lolka”, który teraz żyje w nędznych warunkach i pomimo tego pracuje nad nowym filmem.
    A teraz proszę – odpowiedz, ale bez farmazonów i ściemy – jak pomagasz ty? I co takiego zrobiłaś (ty i koleżanki) specjalnego, co miałoby przekonać mnie (czy kogokolwiek) do przeznaczenia jakiejkolwiek darowizny na waszą rzecz. Bo blog – zwłaszcza w tej postaci w jaką ewoluował, to jakby trochę mało.

    A co do tematu dzieci – tą mówkę o odpowiedzialności to palnij proszę swoim rodzicom. I koleżankom spod celi, zwłaszcza ciężarnym, albo posiadającym dzieci. Ciekawa jestem ich reakcji. Mnie rodzice wychowali może surowo, ale jasno pokazali mi różnicę między dobrem a złem, i nauczyli pracy (nie kończenia miliona kursów ale właśnie pracy), wymagania od siebie, nie użalania się nad ciężką dolą własną (bo inni mają gorzej) i jeszcze jednej najważniejszej rzeczy – brania na klatę konsekwencji własnych czynów, tych chwalebnych i tych spontanicznie durnych, i błędów też. A na waszym przykładzie jasno widzę że głaskanie po główkach „nic się nie stało, wszyscy popełniamy błędy”, „jesteście cudowne takie jakie jesteście” i postawa akceptacji – prowadzi donikąd.

    1. Podoba mi się Twój koment. Trafione w sedno, a powiedziane bez agresji. Sądzę, że wiele osób zakwalifikwoanych jako „krytykanci” robi bardzo wiele dla innych, trochę tak jak Ty:). A owo „krytykanctwo” jest w swej istocie wołaniem „weź się w garść”. 🙂
      Miłego dnia wszystkim! (Będzie miły, jeśłi jakąś jedną dobrą rzecz zrobimy dla kogoś, nawet bardzo drobną:) ).

    2. Magdo,
      Gratuluje Twoim Rodzicom, że tak dobrze Ciebie wychowali. Gratuluje tez Tobie bo z tego co napisałaś wynika, że pomagasz potrzebującym.
      Szkoda jedynie, że nikt nie nauczył Ciebie pokory i szacunku do ludzi…. zamiast tego masz sporo arogancji i zadufania… Trochę wstyd.
      Pozdrawiam i lekcji pokory życzę,
      Ewa

      1. Ewo, przekażę rodzicom wyrazy uznania. Za resztę dziękuję i wzajemnie.

        Nie uważam, żebym miała się czego wstydzić. Pokornie przepraszać, że dzięki konsekwentnemu wychowaniu i ponoszeniu konsekwencji drobnych i większych przewinień nauczyłam się odpowiedzialności i liczenia ze skutkami tego, co zrobię? Pokornie przepraszać, że wymagam od dorosłych ludzi refleksji na poziomie dorosłego człowieka? Wybacz, nie widzę w tym sensu.

        Dokonywałam w życiu pewnych wyborów, jednych lepszych drugich gorszych. Czasu nie cofnę i nie pójdę inną drogą – ale też z błędów i ich konsekwencji wyciągam wnioski. I tego uczę swoich podopiecznych, w wieku 8-13 lat. Jedni przyjmują to do wiadomości, inni są na mnie ciężko obrażeni. Dokładnie jak część komentujących.
        Ja wiem co osiągnęłam, a biorąc pod uwagę skąd zaczynałam, to jest to zajebiście dużo. Bez arogancji i samochwalstwa, bo napisać mogę cokolwiek – monitor przyjmie wszystko, ale po prostu widzę gdzie jestem dziś. Nie mam przejść w rodzaju wyroków, więc może było mi łatwiej.
        Wiem jedno – jakby mnie głaskano i rozczulano się jak to mi źle i jaka jestem biedna pokrzywdzona przez los, i zapewniano przy każdym błędzie i potknięciu „nic wielkiego, żadna szkoda” to pewnie tkwiłabym w bezpiecznym kokonie współczucia i robiła wszystko, żeby mieć stały dopływ uwagi. Natomiast wiem na własnym przykładzie – że da się ogarnąć pewne nawet trudne sprawy bez oglądania na cudzą pomoc, wsparcie i litość, i prawdę mówiąc tak jest paradoksalnie łatwiej.
        Mam propozycję dla pań. Piszcie, co chcecie robić na wolności, jak chcecie układać sobie życie po wyjściu. Bo kiedyś opuścicie gościnne mury „zamku” i trzeba będzie ogarniać rzeczywistość – właśnie taką, o której wam przypominają czytelnicy. Taką w której nie będzie krat – ale nie będzie też i jedzenia z przydziału. Albo nie piszcie, bo może się okazać że wasze plany ktoś zdusi w zarodku, bo będą jeszcze niezbyt klarowne – ale myślcie o tym. Mała prośba – darujcie sobie za to takie kazania jak to o robieniu dzieci i odpowiedzialności, bo trąci to co najmniej hipokryzją w ustach osób, które odpowiedzialnością się nie wykazały…
        Mi rodzice za każdym razem, kiedy coś zrobiłam nie tak – kazali się solidnie zastanowić i przedstawić jakiś sposób – co zrobisz teraz, gdy kolokwialnie mówiąc, spieprzyłaś to i owo. Potem albo przyjmowali bez zastrzeżeń, albo wyłapywali słabe punkty. Nie wystarczyło „poprawię jedynkę”, „odkupię rozbity serwis” itd, bo grzeszków miałam więcej – ale solidnie – jak, kiedy, jak chcesz to osiągnąć, skąd weźmiesz na to pieniądze. Tak, wiem – serwis Bolesławiec to nie zabójstwo, ale zasada taka sama.
        My komentujący niekoniecznie życzymy wam źle i jeszcze gorzej. Uważam, że wypowiadają się tu rozsądne osoby, które niekoniecznie są zachwycone waszymi czynami (bo ciężko się zachwycać kimś kto kradnie czy zabija), ale w momencie kiedy odpowiadacie składnie i do rzeczy odzew nie jest miażdżący. Za to – całkiem słusznie – narzekaniem nie zdziałacie wiele i nie ugracie gremialnego współczucia i lawiny wsparcia. Raczej propozycję „ogarnijcie się”wyrażoną w mniej lub bardziej ostry sposób. Zwłaszcza że wobec tego za co odsiadujecie kary – skargi na temat warunków są trochę nie na miejscu. Nie wierzę, że nie miałyście świadomości, że więzienie w Polsce to nie Sheraton, a jednak podjęłyście ryzyko że tu traficie.
        Jak pisałam wcześniej – staram się pomagać, ale muszę w tym widzieć sens. A wspieranie „więziennych celebrytek” wobec tego, jak prezentujecie się w postach byłoby cokolwiek bezsensowne z mojego punktu widzenia, bo – podtrzymuję swoje zdanie – z postów wyłaniają się postawy osób roszczeniowych i pustych. Inna sprawa, że w komentarzach sprawiacie nieco lepsze wrażenie, nie wiem – czy macie czas na przemyślenie reakcji ludzi i zbudowanie jakiegoś stanowiska, czy ktoś wam pomaga zebrać myśli i je jakoś ułożyć.

        Reasumując ten dość długi komentarz – zanim zaczniecie wymagać od nas, pokażcie że od siebie też wymagacie i robicie coś konstruktywnego, a nie czekacie aż wam z nieba spadnie (czytaj -ktoś da).

        1. Odnoszę wrażenie, że jesteś strasznie buńczuczna, szkoda… Szkoda, że pomimo tylu doświadczeń nadal jakiegoś brak.
          Pozdrawiam, Iwona

    3. Szkoda, że nie można „plusować” komentarzy, bo byłby duży plus ode mnie!

      Jakże często ostatnio spotykam się z postawą „a co TY zrobiłeś dla innych?”. To, co zrobiłem dla innych (i czy cokolwiek w ogóle), to moja sprawa (oraz tych ewentualnych innych). Jak to powiadają, niech nie wie prawica… itd.. I warto się tego trzymać.

    4. Magda chciałbym Ci tylko powiedzieć, że nie życzę sobie, żebyś obrażała moich rodziców. I na pewno nikt z nas nie jest pusty jak bęben. Twój wpis jest starszanie arogancki i niezbyt miły pod naszym adresem. No ale, żeby osadzony musiał Ci to mówić?! He.. he….

      Bardzo się cieszę, że pomagasz innym, po prostu jesteś dobrym człowiekiem. My nie mamy żadnych opcji., żeby tak dużo robić dla innych, bo jesteśmy ograniczeni tym, że jesteśmy w ZK. I ja o żadne darowizny Cię nie proszę.
      Należę do osób, które nie użalają się nad sobą. Ponoszę konsekwencje swoich czynów, właśnie jestem w trakcie naprawiania swoich błędów. I nie oczekuję, żeby ktoś głaskał mnie po główce, wyrtosłem z tego już dawno.
      Kończę wpis i mam nadzieję, że odpiszesz.
      Pozdrawiam, pa!
      Joshua lat 27

    5. Ja chcę się odnieść tylko do jednej rzeczy w Twoim komentarzu – do pomagania innym.
      Tak jak na wolności, tak i w więzieniu są ludzie, którzy starają się pomagać innym, i tacy, którzy mają to zupełnie w nosie. W jaki sposób to robimy? Przesyłamy pieniądze na WOŚP (oczywiście, jeśli ktoś te pieniądze posiada). Dorzucamy się do szlachetnej paczki – oczywiście, jak ktoś w ogóle coś ma. Moja przyjaciólka zorganizowała dziewczyny i wełnę i z pomocą różnych ludzi robiła czapki i szaliki dla dzieci z domu dziecka. Robimy też bransoletki dla dzieci ze 100 biednych rodzin, którymi opiekuje się Warszawska Misja Ochotnicza M. Murphiego. Także czasami zdarzy się, że się komuś pomoże. A mówić komuś, że jest pusty jak bęben, to chyba trochę niegrzeczne, co? Jeśli nie podoba Ci się post, to możesz go krytykować wyrażając swoje zdanie na jego temat, ale pamietaj, że jego autorem jest jedna osoba.

    6. Jest godzina 13:40 na blogu było już dzisiaj ok 1000 osób, z tych osób liczba, która udziela się jako wolontariusze można policzyć maksymalnie na palcach dwóch rąk, a hejterów takich jak Ty, a więc są nawet wśród wolontariuszy, jest znacznie więcej. Fajnie że Ty pomagasz ale to nie jest duża liczba osób. I nikt nie napisał że tylko aspołeczne osoby krytykują kobiety osadzone w ZK i AŚ.
      Widzisz nie każdy w życiu miał możliwość dostać się do wolontariuszy, którzy nauczą go wyrażania się składniej niż „bezdenna” 🙂 i nie każdy miał w życiu łatwy start, dostęp do wiedzy i czas na rozwijanie swoich umiejętności i pomoc innym. Nie wiesz za co siedzą koleżanki Joshuy i nie znasz okoliczności ani ich historii więc może warto się zastanowić zanim kogoś osądzisz, bo widzisz nie Tobie je osądzać. Co najwyżej wysoki sąd już to zrobił a jak wierzysz w Boga to on też je osądzi. Ale widzę że wielu tu tych bez winy, którzy rzucają kamienie, jak tu wprowadzić resocjalizację skoro ludzie mają postawę ” o odpowiedzialności wspomnij swoim rodzicom” „jesteście roszczeniowe i puste jak bębny”. Siebie oceń! Bo to że pomagasz idealną Cię nie zrobi,
      pozdrawiam

  4. Tak. Robie.
    Chcialam tez zuwazyc skromnie…,ze z „robieniem dzieci” jest tak samo jak z popelnianiem przestepstwa… zanim cokolwiek zrobiszm trzeba sie zastanowic na konsekwencjami, prawda?
    Pozdrawiam

    1. Skakanka, napisałaś, że z „robieniem dzieci” jest tak samo jak z popełnianiem przestępstw? Tutaj się nie zgodzę z Tobą. Masz, moim zdaniem, błędny tok myślenia. Przestępstwo to coś złego, niezgodnego z prawem. A dzieci z tego co mi wiadomo robi się z miłości! Poza tym za przestępstwo odpowiadasz raz przed sądem, a za dziecko jesteś odpowiedzialna całe życie, więc teraz chyba rozumiesz, że nie masz racji.
      Pozdrawiam Cię, Skakanka.
      Joshua 27 lat

      1. Chyba nie rozumiem, Joshua. Chodzilo mi tylko o to, ze przed „popelnieniem” jednego i drugiego trzeba sie zastanowic, co najmniej dwa razy…, zeby potem nie mowic, ze „jakos tak wyszlo”. Zadnych innych przemyslen nie probowalam przemycic.
        Pozdrawiam

  5. Ja powiem krótko ..Polacy od zawsze umieją tylko narzekać.Piszę z wieloma osobami..każdy dosłowaniie każdy użala się nad sobą..ja jestem mega optymista..najgorsze jest to,że człowiek negatywnie nastawiony do życia chce również zrobić ze mnie taką osobę.Nie dajmy się..bądzmy sobą i pomagajmy sobie na wzajem.

    1. Może mi Autor wybaczy offtop. Ale nie „od zawsze”, tylko od mniej więcej komuny, nie „tylko narzekać”, ale także coś zrobić (patrz np. nasi w Anglii). Można by tak długo, ale nie o to chodzi. Osobiście uważam, że często racjonalizm jest mylony z pesymizmem;). Po prostu:).

  6. Czemu Biuro usunęło mój wpis z linkiem do reportażu o genialnym programie resocjalizacyjnym w xxx (piszę już tak,bo może jakaś cenzura tu jest?)Chodzi o to ,że jakieś rozgrywki pomiędzy zakładami karnymi są? I będzie „źle” (źle,że napisano o tym,co usiłowałam wstawić wczoraj),bo ten zakład może a ten nie może i trzeba chwalić tylko ten ,w którym Dziewczyny obecnie prowadzą blog?:(
    Rozjaśnijcie mi,jeśli się mylę:)

    1. Szanowna Pani
      Zgodnie z regulaminem bloga nie można zamieszczać w komentarzach linków. Można opisać ten film podając tytuł i reżysera, osoby spoza więzienia znajdą go w sieci, osadzone nie mają dostępu do internetu i tak by nie mogły skorzystać z tej informacji.
      Dziękujemy za bardzo ciekawe wpisy i spostrzeżenia.
      Redakcja

  7. Aha.Zatem korekta-proszę,niech Wszyscy,którzy mogą,obejrzą na YT Express Reporterów sprzed dwu lat- wystarczy wpisać „Reportaż dziewczyny z Pigalaka” Film,o którym mówię,jest drugi w kolejności i trwa 15-17 minut.Pokazuje program resocjalizacyjny dla mężczyzn w więzieniu w Hajnówce.Coś wspaniałego!!!!:)))))
    Pierwszy też jest godny uwagi,ale zogniskujmy się na meritum.Pozdrawiam Dziewczyny tworzące blog i innych Wpisujących.

  8. Pusty śmiech mnie ogarnia, jak więźniarka próbuje pouczać społeczeństwo o odpowiedzialności.
    Rozumiem, że do pierdla trafiło się przez przypadek, albo za nie oddaną książkę w bibliotece? Że same jesteście wzorami odpowiedzialności, ofiarności i czystego altruizmu.
    Co można zrobić bardziej nieodpowiedzialnego, jak można jeszcze bardziej skrzywdzić dziecko i złamać mu życie, niż będąc matką pójść do więzienia?

    Zastanów się zanim coś palniesz.

  9. nie no wychodze wroce w poniedzialek jak chcecie sie dowiedziem kto wam tak zuca to chetnie napisze zajebiscie jest na Wolnosci 2miesiace daly mi duzo do myslenia nie chce tam wracac jestem normalnym czlowiekiem ktory chce zyc ale niektorych rzeczy nie da sie wymazac z pamieci siemka

    1. POzdrawiam jeszcze Gosie dzieki ze mi pomoglas stanac na nogi bo swiet bym nie przezyla tak samo elcia zuza angela ania

  10. Wpis traktujący o negatywnej stronie oceniania na koniec sam bezpodstawnie ocenia. Czy to nie przypadkiem zaprzeczanie samemu sobie? Nie sposób tu nie wyczytać zarzutu dla ludzi, którzy „decydują” się na dziecko, a nie mają ku temu środków. A kto w tym kraju je ma? Już nie mówiąc o tym, że zapewnienie bytu rodzinie wcale nie oznacza wychowania dobrego, mądrego, uczciwego etc. człowieka. Po takich powtarzanych jak mantra zdaniach, wciąż mamy w głowie durne stereotypy. Człowiek uzależniony, mający konflikty z prawem to zawsze człowiek z patologii, slumsów. To nieprawda, a jeszcze większą tragedią według mnie są ci wielcy ludzie na wielkich stanowiskach, odnoszący sukcesy dzięki wszelakim substancjom psychoaktywnym. Ci ludzie często przeżyją całe swoje życie, usłane sukcesami zawodowymi, ciągle „majone” jakimiś wspomagaczami, często przeświadczeni, że bez tego do niczego by nie doszli. Życie, które prowadzą dla ludzi z zewnątrz będzie cudowne, ale dla nich to ciągła feeria udawania, bycia kimś innym, narastającej frustracji i pogłębiającego się nałogu, którego nikt nawet nie zauważy, a jeśli nawet to często za późno, żeby cokolwiek zmienić.

    A co do odpłacania pięknym za nadobne. Nie wiem, czemu dziwi/bulwersuje kogoś przebywającego w Zakładzie Karnym, że zawsze znajdą się osoby wypominające mu błędy, czy krytykujące ich życie i to jak wygląda ich dzienna porcja jedzenia, czy „rozrywek”. Przeciętny człowiek, nie mający żadnego konfliktu z prawem nie ma pojęcia czym jest jednostka penitencjarna i jak się tam żyję. Może powstać na ten temat tysiące filmów, dokumentów, itd. Ale to nie zmieni społecznego postrzegania Was – osadzonych. Nie piszę tego, żeby kogoś zdołować, czy poniżyć. Taka jest rzeczywistość. Tak zawsze będzie i trzeba nauczyć się to tolerować. Sztuką jest podnieść się po popełnonym błędzie, a nie snuć marzenia senne o tym, że jak się wyjdzie to nie będzie tego tematu. To tak jakby alkoholik po przejściu terapii mógł zapomnieć o swoim nałogu i cieszyć się urokami picia. Taka krytyka (często niestety niekonstruktywna) powinna oddziaływać konstruktywnie i przypominać o błędach, które kreują w nas lepszego człowieka. Jeśli nie kreują to oczywiście poważnie nad sobą zastanowić. W życiu według mnie nie ma lepszej maksymy niż ta, że zbyt wiele rzeczy nie powinno nas dziwić. Mnie, jako osoby mającej częsty kontakt z tzw. osobami z marginesu, dziwi mimo młodego wieku już bardzo mało, tak mi się przynajmniej wydaje, bo myślę, że wiele jeszcze w tym temacie mam do przejścia. Na pewno nie dziwi mnie fakt, że KAŻDY może popełnić błąd, ale faktem jest, że NIE KAŻDY potrafi go dobrze wykorzystać. Bez względu na rozmiar błędu i to jaką poniesie karę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *