Więzienie, samo słowo nasuwa złe myśli … złodzieje, mordercy, bandyci, zwyrodnialcy i sam Bóg wie jaka mieszanina ludzi może znajdować się w takim miejscu, które zbudowane jest dla wybrańców :P. Bo zdaniem większości społeczeństwa na pewno nie może się tu znajdować nikt normalny, kto po prostu zboczył. Zamiast pójść w prawo, poszedł w lewo. I wcale nie chcę tu nikogo tłumaczyć, bo nie o to tutaj chodzi, a mianowicie chcę Wam opowiedzieć pewną historyjkę.
W więzieniu wcale nie jest tak źle, jakby mogło się wydawać. Nawet nas karmią i to wcale nie tak źle, jadłospis mamy bogaty i prawie każdy coś tu dla siebie znajdzie :P. Dieta lekkostrawna, dieta wyznaniowa, dieta wegetariańska, no i ogół, czyli jedzonko dla mniej wybrednych :P.
Po paru latach, które przesiedziałam na zwykłym jedzonku, zapragnęłam czegoś innego, bo ileż można żreć na okrągło kiełbasę (wiem, wiem, większość czytających tego posta uważa, że jestem bezczelna, bo nie dość, że żyję na podatników koszt, to jeszcze wybrzydzam, a ludzie na świecie głodują). Mnie też to boli, mimo że jestem „wyrzutkiem”.
Napisałam prośbę do Pana Dyrektora o zezwolenie na otrzymanie diety wegetariańskiej, po jakiś dwóch tygodniach ową zgodę otrzymałam, sama Pani wychowawca przyszła mnie o tym poinformować.
I tu zaczął się mój mały dramat: P. Dieta, którą otrzymałam wiązała się z przeniesieniem na inną celę. No i znalazłam się na celi z czteroma innymi dziewczynami, którym zachciało się takiej odmiany. Moja ochota na dietę wegetariańską trochę zmalała. Po tygodniu jedzenia dżemu miałam dosyć, na śniadanie dżem, na kolację dżem, na obiad ryż z dżemem i jeszcze soja – soja smażona, soja gotowana, sos z soji i wymiękłam. Napisałam następną prośbę, tym razem o zdjęcie tej diety, lecz okazało się, że to nie jest taka prosta sprawa, ponieważ Z.K. zaopatrzył nas w jedzonko na cały miesiąc i tyle też przez swoje fanaberie na owej diecie być musiałam.
Tak więc postanowiłam z kimś porozmawiać, może dałoby radę żebyśmy choć od czasu do czasu dostały coś innego niż dżem. Przyszedł do mnie kwatermistrz i słucha co mam do powiedzenia na temat dżemu, więc tłumaczę, że ile to można dżem i dżem. Popatrzył na mnie, uśmiechnął się po czym powiedział do mnie, że: „W dżemie siła drzemie :)”. Rozbroił mnie tym tekstem.
Nic innego mi nie pozostało, jak przeczekać ten czas i wtedy zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem mięsożerna :).
Pozdrawiam, Maja.