Moja Warszawa

Fot. Łukasz Milewski
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

„Mam tak samo jak Ty, Miasto moje, a w nim…” moje wspomnienia i moje życie. Do Warszawy przyjechałam 20 lat temu, na studia. Zakupy robiło się na stadionie i w budkach pod Pałacem Kultury, centra handlowe dopiero powstawały. Czasy studenckie, to imprezy do białego rana, w klubach, których dzisiaj już nie ma. Przyjaźnie, które wtedy zawarłam, trwają do dziś.

Teraz „Moja Warszawa”, to przepyszne jedzenie z kuchni całego świata na Nocnym Markecie, w Hali Koszyki czy na Bulwarach Wiślanych. Pikniki z mężem na plażach po prawej stronie Wisły przy zachodzie słońca. Ogniska ze znajomymi pod Mostem Poniatowskim i letnie kino pod chmurką. Moja codzienna droga w korku do pracy i z pracy. Tu poznałam mojego męża, tu znalazłam wymarzoną pracę, tutaj poznałam moich przyjaciół.

Warszawa, to miasto wielu możliwości, można i trzeba tu sięgać po swoje marzenia. Kocham to miasto za jego tętniące życiem ulice, za wiecznie spieszących się ludzi, za to że miasto nie śpi, że czas szybko płynie, że można być anonimowym.

SENSYMILLA

Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl

One thought on “Moja Warszawa

  1. Witaj Sensymilla

    Warszawa być może i ma jakieś tam plusy. Rozchodzi się jednak o to żeby plusy nie przysłoniły minusów.
    Bo np. gdybyś nie przyjechała do tego miasta to teraz nie siedziałbyś na Grochowie zamknięta pod kluczem.
    Po tym nieszczęsnym PW mało kto z rodowitych warszawiaków powrócił do miasta. Ich miejsce zajęli ludzie z prowincji, z awansu. Często nie umiejący pisać i czytać. To była ta pierwsza fala wymiany ludnościowej. Liczyli na większy lub mniejszy awans. I tak niektórzy zajęli stanowiska będąc kompletnymi analfabetami i to w sensie dosłownym. Niemniej tym ludziom trzeba oddać, że swoim wysiłkiem odbudowali Warszawę. Co prawda w stylu socrealistycznej architektury sowieckiej. Niemniej resztki elity architektów skutecznie przeciwstawili się sowieckim koncepcjom typu – na piętrze jedna wspólna kuchnia i łazienka dla wszystkich rodzin.
    Zestawiając to ze współczesną architekturą to mamy w stolicy niezły miszmasz.
    A ten, który zaprojektował ten wstrętny żaglowiec-wieżowiec na Złotej powinien siedzieć obok Ciebie w innym pawilonie.
    Druga fala najazdu na Warszawę trwająca zresztą do dziś to tacy jak Ty określani jako słoiki.
    Słowem, totalna zbieranina z każdego regionu Polski często mentalnie różniąca się od siebie. Co bardzo dobrze pokazuje stosunek do sportu, który gdzie indziej spaja lokalne społeczności. W Wawie oprócz piłki nożnej Legii nie ma żadnego innego sportu. Polonia w rozsypce a stadion Skry to jedna wielka ruina. Wstyd i obciach na całą Europę. W mieście nie ma nawet porządnej hali sportowo widowiskowej.
    Osobiście do Warszawy mam stosunek ambiwalentny. Jest moją stolicą ale z drugiej strony to miasto mocno zdeprawowane.
    Jeżeli muszę przyjechać do Warszawy to zatrzymuję się w Sheratonie lub chętniej w Victorii co mi daje pewien komfort izolacji. Po mieście nie poruszam się swoim autem lecz tylko taksówkami. Powód jest prosty. Wystarczyło, że zaparkowałem na 10 minut i już miałem samochód oblepiony ulotkami z ofertami prostytutek i agencji towarzyskich. Nie badałem tematu i być może dotyczy to tylko aut z niewarszawską rejestracją.
    Ale z tymi piknikami i imprezami nad Wisłą to teraz byłbym ostrożny. Znów zepsuła się Czajka i szambo leje się do rzeki na całego. Przy niekorzystnych wiatrach kiełbaska z grilla może stracić cały swój urok.

    pozdrawiam
    Tom

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *