Warszawa to bardzo dużo znaczące słowo. W tym słowie kryje się bardzo dużo! Przykro mi jest, kiedy gdzieś jadę i słyszę różne obelgi wobec mojego Miasta. Nie wiem, czy ludzie, którzy to mówią, choć trochę doświadczyli bycia w tym Mieście, czy po prostu znają Warszawę tylko ze słyszenia i wychodzi to z ich ust z czystej zazdrości. Bo jest czego pozazdrościć. Urodziłam się w Warszawie. Mieszkam w tym pięknym mieście 41 lat. Wychowałam się na Starym Powiślu. Sięgając pamięcią pamiętam stary Most Syreny – drewniany stary most. Nie zapomnę, bodajże był to rok 98, jak go rozbierali, aby postawić nowoczesny most na linach, zwany Świętokrzyskim. Pamiętam, że często chodziłam na spacery nad Wisłę, bo niedaleko mieszkałam. Łezka mi się w oku zakręciła. No i od tego mostu zaczęły się inne budowle. Załamani byli tubylcy, ponieważ nad Wisłą znajdowały się stare budy z piwem, kiełbaską i kaszanką. Starszej daty ludzie podchodzili do tych miejsc sentymentalnie. Było to miejsce spotkań na mecze, oraz spotkań znajomych w czasie wolnym od pracy, ale, jak to mówią, coś za coś. Fontanny na Starym Mieście… teraz nie można sobie nawet nóg pomoczyć, bo można mandat wyrwać. I ja pamiętam starą krzywą ósemkę – tak się mówiło na tę fontannę. Całą ekipą szło się z ręcznikami kąpać. A teraz nie ma ekipy, i nie ma mojej starej sentymentalnej krzywej ósemki. Piszę tak z łezką w oku, bo chciałabym, aby te czasy wróciły. Może i te mosty brzydko wyglądały, i te fontanny, może i nie miało to smaku, ani gustu, ale lepiej się żyło. Ale i tak pomimo tych wszystkich kolosalnych zmian, jakie nastały, bardzo kocham tę moją oszkloną łzami Warszawę. Mogłabym tak pisać, chwaląc te wszystkie budowle, ale nie nazywałabym się Dorocia. Bardzo mało zostało miejsc, które mają smak i gust starej Warszawy. Dokładnie wychowałam się na Mariensztacie, ponieważ Mariensztat to zabytkowa Kolonia, nie można tam wcisnąć między budynki nic oszklonego, jest on na tyle oryginalny. Jedynie elewacje są co jakiś czas odnawiane, i taka Warszawa mi się podoba. W chwili obecnej mieszkam na Muranowie. Kiedyś znajdowało się tam słynne Getto. Mijam się bardzo często z wycieczkami, ale najczęściej są to Żydzi związani sentymentalnie z tym miejscem. Miłe jest to dla oka, że ludzie podtrzymują swoje tradycje. Jestem dumna, że jestem Warszawianką, pomimo hałasu i wiecznie spieszących się ludzi. Potem człowiek się już przyzwyczaja do tego harmidru, jest to niezauważalne. W życiu nie zamieniłabym się na inne miejsce zamieszkania. To wszystko, co mogłabym w tych paru słowach, napisać o mojej Warszawie.
Pozdrawiam,
Dorocia
Projekt “Okno na świat” „Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”
Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl
Tak, im jesteśmy starsi tym chętniej wracamy do czasów dzieciństwa i tamtych miejsc, których już nie ma. W miejscu mojego rodzinnego domu jest teraz rondo. Ilekroć przejeżdżam przez to rondo mówię, że jadę po swoim łóżku bo mniej więcej w tym miejscu stało. My z pokolenia trzepakowego mieliśmy to dzieciństwo i młodość zupełnie inne niż mają dzieci obecnie wpatrzone w smartfony.
Nie oceniam, które lepsze czy gorsze, natomiast nasze było normalne.
Napisałaś:
„Jestem dumna, że jestem Warszawianką”
kiedyś notorycznie popełniałem ten sam błąd i nawet zakład przegrałem.
Spojrzeliśmy do słownika i faktycznie, nazwy mieszkańców miast i wsi piszemy z małej litery.
Tom
Może i pisze się z małej litery, ale doskonale rozumiem dumę z bycia warszawianką przez duże W!
Serdecznie pozdrawiam
Warszawianka Joanna
Duma dumą a słownik słownikiem. To podobnie jak z uczynkami i kodeksem karnym.
Lepiej przestrzegać.
ukłony
Tom
Porównanie kodeksu karnego do słownika jest trochę słabe. Jestem Suwalczanką i moim zdaniem zasługuje to na wielką literę bo jestem z tego dumna a słownik no cóż pozostawiam dla innych tak samo jak kodeks karny. W jednym i drugim są specjaliści którzy wiedzą lepiej ale czy nam to oceniać? Myślę, że nie. Słownik i kodeks co parę lat się zmienia i kto wie może za kilka lat to my Więźniarki będziemy poprawne. Pozdrawiam i życzę uśmiechu na twarzy.
Zołza
Ależ to było luźne porównanie a nie dosłowne.
Przeczytałem na blogu, że jedna z was jest dumną warszawianką. Teraz Ty napisałaś, że jesteś dumną suwalczanką.
Ciekaw jestem tylko czy Warszawa i Suwałki są z was dumne.
z uśmiechem na twarzy
Tom
Dokładnie tak samo odebrałam tą wielką literę!