Robiłyśmy buraki w zalewie octowej i tofu. Było mnóstwo przypraw, z których mogłyśmy sobie wybierać, między innymi rozmaryn, bazylia, jałowiec, papryczki, pieprz czarny, czerwony, płatki drożdżowe, cynamon, goździki, anyżek itp. Wymieniłam Wam to, co zapamiętałam. Była też oliwa i ocet balsamiczny. Niektóre rzeczy próbowałam po raz pierwszy, na przykład tofu, płatki drożdżowe i jałowiec, a także ocet balsamiczny. Podobnie jak buraki w zalewie.
No oczywiście, jak dorwałam się do tych wszystkich przypraw, bo bardzo je lubię, to ładowałam wszystkiego po trochu do słoików.
He, he, tofu samo w sobie nie ma smaku, ale jak poleży w zalewie, czyli w oliwie z cytrynką, papryczkami i innymi przyprawami, to mi bardzo smakowało.
Z buraczkami to przesadziła, za dużo dałam tych papryczek… Ae dobrze, że Gosia lubi ostre, wcinała z uśmiechem na ustach, a mi serce rosło, że jej smakuje.
Miałyśmy buraczki na ostro, w ziołach korzennych, z jałowcem i rozmarynem.
Buraczki – to mogę powiedzieć – smakują „mniam, mniam, mniam”. Naprawdę super. Tofu też mi zasmakowało!
Przepisy wyślę mojej córce, która lubi się bawić w kuchni i próbować nowych dań.
Pozdrawiam, Joanna