Pierwszy dzień wolności: wizja 7

 

1-DSC_0106-001

Siedzimy z siostrą w domku wieczorem przy drinku.

Siostra: I co zamierzasz dalej robić?

Ja: A daj spokój, już zadajesz mi tak ciężkie pytania! Proszę, daj mi się odstresować!

S: Dobrze, to dzisiaj nie rozmawiajmy o tym. Ale jeszcze do tego wrócimy!

J: Boże, ty to zawsze musisz mi zepsuć humor!

S: Przepraszam, nie chciałam, żebyś się denerwowała. W rewanżu lecimy na dobrą imprezę!

J: Super, to lecimy! Idziemy się szykować!

No i poszłyśmy na super TECHNO PARTY i do rana świetnie się bawiłyśmy… A tu przyszedł ranek i trzeba iść do kuratora i na pośredniak… NA MEGA KACU!

Weszłam do kuratora.

Kurator: Dzień dobry! Proszę usiąść.

Ja: Dzień dobry!

K: Pani Aniu! Wie panie, że trzeba podjąć jak najszybciej pracę i pójść na terapię?

J: Oczywiście, terapię już podjęłam, od przyszłego tygodnia zaczynam zajęcia grupowe i indywidualne. Natomiast pracy zacznę dopiero szukać – po wyjściu z sądu jadę do Urzędu Pracy.

K: To dopiero początki. Wierzę, że uda się pani ją znaleźć. To by było na tyle! Dziękuję i zapraszam za miesiąc!

J: Co tak szybko chce mnie się pan pozbyć?! A gdzie zapomoga? Dopiero co wyszłam z więzienia, nie mam za co żyć!

K: Hm… No dobrze pani Anno, to pani przyjdzie jutro, zobaczę co da się zrobić!

J: Ja mam nadzieję, że dużo da się zrobić! Dla chcącego nic trudnego! Do widzenia!

K: Do widzenia!

Idę do pośrednika. Po drodze strasznie zmokłam – byłam wkurzona jak diabli. Gdy weszłam do Urzędu, zobaczyłam przerażająco długą kolejkę. Zrezygnowałam – stwierdziłam, że przyjdę na drugi dzień.

Pomimo tego, że musiałam wstać na kacu i się poddenerwować u kuratora, to i tak jestem szczęśliwa, że robię to z własnej woli, bez nakazów i zakazów, jakie panowały w więzieniu.

ANIA_26 I KACZI