Ponieważ Aneta B z grubsza opisała tą historyczną imprezę, to nie będę się jakoś zbyt szeroko tu rozwodziła.
Jeszcze raz chciałabym podziękować WSZYSTKIM osobom, dzięki którym to spotkanie mogło mieć miejsce.
Dla mnie było to wielkie coś, bo nie dość, że miałam okazję posiedzieć z moją przyjaciółką i pogadać, to jeszcze najadłam się przypalonej na węgiel kiełbaski aż „po kokardę” ;). Zwęglona kiełbaska + zwęglony chlebek = umorusana gęba i brudne ręce. Radocha była ogromna. Czarne od węgla żabki szczerzyły się maksymalnie i jeszcze po powrocie do celi czułam zapach, bo wszystko osiadło elegancko na ubraniu. Śmiałam się sama z siebie w głos, bo tylko prosiłam Batorego „przypal tą kiełbasę i zjaraj chlebek”. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio najadłam się aż tyle węgla :). Zakładam, że gdybym mocniej ścisnęła pośladki, to wypadłby spory diamencik ;).
I tym głupkowatym zdaniem skończę ten mój pościk ;).
Małgosia