Dawno…dawno…temu, gdy jeszcze żadna ze skazanych dziewczyn z aresztu na Olszynce nie marzyła i nie śniła o tym, że powstanie blog, którego będzie współautorką, zaczęła ukazywać się gazetka „W kratkę”. Gazetka była papierowa, ale istniała też w przestrzeni wirtualnej i tam już pisałyśmy o przesądach, jakie panują w więzieniu. Z racji tego, że nie każdy nasz czytacz miał kontakt z gazetką, to pomyślałam, że mogę o tym raz jeszcze. Mnie osobiście przesądy w ogóle śmieszą szaleńczo i jakoś nie potrafię prychać na czarnego kota, szukać kominiarza i łapać go za guzik czy za coś tam innego, no ale nie zmienia to faktu, że same przesądy i przesądni ludzie istnieją wszędzie, więc i w więzieniu też. Ciekawe wg mnie jest to , że w tym miejscu powstały takie „lokalne” tutejsze, których nie da się przeflancować do warunków na wolności i odwrotnie. Może wzięło się to stąd, że trudnodostępne są w więzieniu 1) czarne koty 2) kominiarze 3) stojące w rozkroku drabiny, czy tym bardziej 4) dziurki od klucza , więc aby tradycja nie zaginęła, to stworzono wariacje na temat powyższych. Wszystkich przesądów nie kojarzę, ale podstawowym jest taki, że jeśli przed drzwiami celi upadnie klucz, to któraś z dziewczyn wyjdzie do domu, szczególnie popularny przesądzik wśród osób przebywających w aresztach śledczych – bo i prawdopodobieństwo, że na np. setkę na oddziale, któraś na serio wyjdzie. Po wyjściu z więzienia ponoć nie można się obracać za siebie, żeby nie wrócić – nie wiem, nie sprawdzałam No i trzeba za murem połamać szczoteczkę, którą się myło zęby A! I jeszcze jeden – liść laurowy w misce z zupą oznacza list Dobre o tyle, że to podstawowa przyprawa i jest dodawana chyba do wszystkiego więc szanse na korespondencję są spore. Więcej nie pamiętam, ale poproszę dziewczyny, żeby, jeśli znają inne, to opisały je następnym razem.
Wesprzyj bloga eWKratke
Sympatyczny wpis. Taki na uśmiech:)
Do pewnych spraw na poważnie by się nie dało podejść ;). I tutaj wbrew pozorom też są momenty, że śmiejemy się do bólu brzucha. Czasem śmiejemy się właśnie wbrew wszystkiemu i pomimo wszystko, bo bez tego szłoby zwariować. Uśmiechniętego dnia!
Witajcie! Co prawda w szpitalu nie było żadnych przesądów, jednak tuż po wyjściu (a po części już na przepustce) starałam się jak najszybciej wrócić do ludzkości… Jadłam to, czego tam nie było. Wzięłam prysznic tak długi, jak chciałam. No i najważniejsze- skończyło się zamknięcie, mogę robić co chcę o której chcę i teraz doceniam to jak nigdy. Trzymajcie się, wszystkiego najlepszego!
Powinnaś dziękować Narodowi Polskiemu,że siedzisz w Polsce ,a nie np.w Turcji.Za popełnione PRZESTĘPSTWA trzeba zapłacić.Sprawą drugą jest to,czy zrozumiesz swój błąd,czy dalej będziesz brnąć w szambo.
O tak, tak… Dziękuję NARODOWI POLSKIEMU za to, że siedzę w cudownym polskim więzieniu, a nie np. tureckim, chińskim, meksykańskim, rosyjskim, wenezuelskim, pakistańskim, etc., etc… Za popełnione przestępstwo płacę, ale bez względu na wszystko nie rozumiem, jak ten komentarz mam połączyć z postem o więziennych przesądach.
PS. W szambo to mogę spróbować brnąć po wyjściu – o ile mnie zatrudnią w zakładzie oczyszczającym ścieki. 🙂 Pozdrawiam
Dziewczyny, czasem by do Was chetnie napisala list, slowo!
Twoje komentarze to poniekąd też listy. Pewnie ciut inaczej jest z takim prawdziwym listem, bo to wymiana myśli między dwiema osobami i tym samym jest prywatniejsze niż oficjalny komentarz na blogu, ale według mnie o tyle jest to fajne, że w ogóle mamy kontakt ze światem zewnętrznym. Na wszystko ponoć istnieje sposób – trzeba go tylko znaleźć. 🙂 Miłego dnia
Kurcze, też chciałbym takiego bloga pisać 🙁
Podobno (tak mi ktoś niedawno powiedział) bloga pisać może każdy, więc skoro masz na to ochotę, to spróbuj – albo Ci się uda, albo nie, ale żeby się przekonać trzeba zacząć. Dokładnie takiego jak ten – to akurat nie życzę Ci pisać, bo musiałabyś siedzieć w więzieniu. No chyba, że chodzi Ci o to, aby siedzieć w zakładzie z kobietami 😉 i z nami pisać, wtedy to już coś innego ;). Pozdrawiam
AnonimkoZKrakowa,bardzo fajnie się Ciebie czyta i nieistotnym jest,jakie miejsce odosobnienia opisujesz.Życzę Ci wszystkiego najlepszego!Nawiasem mówiąc,do Krakowa mam prze-o-grom-ny sentyment….;)
A w GB jest taki przesąd,że jak nie zjesz śniadania-wrócisz.Prawdziwe wyzwanie dla odchudzających się i niejadków.
„Pół biedy”, że to wyzwanie dla tych, którzy się odchudzają. 😉 A co z tymi, u których to śniadanie było jedzone? 😉 Pozdrawiam
No i oczywiscie bialy golab na kracie…….wersja optymistyczna – WOLNOSC ……wersja bardziej przyziemna LIST …… do wyboru do koloru
Gorzej, jeśli tych gołębi o różnym kolorze upierzenia nazlatuje się cała masa. Ciężko wtedy byłoby mówić o wersjach optymistycznych, bo taki zasrany parapet do sprzątnięcia zostaje już dla człowieka. Z wolności nici, listu zero, „gówno” z tego zostaje. 🙂 Pozdrawiam
MAŁGOSIA