Jak to się stało, że tu trafiłam

1-DSC_0987

Kiedyś spróbowałam, co to są narkotyki. I od kiedy ich spróbowałam, ciężko było z nimi skończyć. Byłam bardzo młodziutka, wszyscy wokoło brali, więc ja też chciałam. Towarzystwo, zabawa, bezsenne noce. Bardzo mi się to wtedy podobało. W końcu doszło do tego, że spróbowałam smaku heroiny. Coś nowego – dobre samopoczucie. Na początku chciałam, później musiałam. Skądś trzeba było brać na to pieniądze. Tak zaczęły się kradzieże sklepowe. Myślałam: przecież okradając sklepy nikomu krzywdy nie wyrządzam. Ale tak naprawdę wyrządzałam krzywdę sobie i swoim bliskim. Mama wielokrotnie chciała mi pomóc. Ma dwie córki narkomanki i wiem, że wyrządziłyśmy jej ogromną krzywdę. Ból, kiedy widziała, jak obie chodzimy naćpane i kiedy odwiedzała nas w więzieniu. Moja siostra wyszła z wokandy i poszła do ośrodka. Ja opuściłam zakład karny i chwila moment – znowu ćpałam. Kiedy siostra skończyła ośrodek, przyjechała po mnie i mnie tam zawiozła. Jestem jej za to bardzo wdzięczna, mimo że nie udało mi się. Byłam tam rok i bardzo dużo nauczyłam się o życiu, o sobie. Bardzo dobrze wspominam ten czas. Nie było tam łatwo, ale każdy trud, jaki mnie tam spotkał, był dla mojego dobra. Wszystkie wylane łzy miały umocnić mnie, miałam stać się silniejsza. I właśnie tak się czułam, kiedy wróciłam do domu. Poszłam do pracy i cieszyłam się życiem na trzeźwo. Praca przynosiła mi satysfakcję. Mama, rodzina – wszyscy byli ze mnie dumni, w końcu! I wtedy spotkało mnie coś złego, z czym nie umiałam sobie poradzić. Sięgnęłam po heroinę. To było jedyne rozwiązanie, jakie widziałam w tamtej chwili. Ukoiła mój ból – na chwilę, bo później było już tylko to samo. Zarobki i ćpanie, aż znowu obudziłam się tutaj. Wiem dobrze, że to nie musiało się tak skończyć. Wcale nie musiałam szukać pocieszenia w narkotykach. Ale dla kogoś takiego jak ja, kto przećpał większość życia ciężko jest radzić sobie z problemami. Teraz myślę, że rok w ośrodku to dla mnie za mało. Jeszcze nie byłam gotowa na powrót. Ale nie tracę wiary. Przecież wyjdę stąd i będę miała szansę zacząć jeszcze raz – może tym razem się uda. Może wyjadę do siostry zagranicę i tam spróbuję. Siostra po ukończeniu ośrodka wyjechała i jest trzeźwa, dlatego wiem, że mi też może się udać. Wyjście z heroiny jest bardzo trudne, ale są ludzie, którym się to udało. I skoro innym się udało, to czemu mi ma się nie udać?

Izabella

37 thoughts on “Jak to się stało, że tu trafiłam

  1. Izabello, dziękuję za Twój wpis. Już parę spraw na szczęście zrozumiałaś. Diagnozę postawiłaś niezłą, wiesz, że jesteś za słaba, by samodzielnie zaradzić złemu raz na zawsze. Zmagania Twoje są jednak ważne, choć jeszcze nie wypracowałaś w sobie właściwego sposobu na kryzysy.
    Heroina jest, jak wiadomo, potężnym niszczycielem organizmu ludzkiego i uzależnia fizycznie oraz psychicznie.
    Szukaj potężniejszego od heroiny sprzymierzeńca w obronie Twojego życia. Masz takiego sprzymierzeńca i z nim zwyciężysz. Rozejrzyj się przytomnie wokół siebie , nie ustawaj w poszukiwaniach.
    Chyba udało Ci się odczuć choćby przez chwilę, że Twoje życie jest niepowtarzalne i ogromnie cenne. Miałem szczęście doświadczyć kiedyś takiego oświetlenia znaczenia mojego życia i dlatego Ci o nim wspominam.
    Jesteś cenna i niepowtarzalna, jedyna.
    Życzę wytrwałości, bo piękne dzieła powstają, gdy podejmuje się codzienny trud. Ciesz się życiem, bo jest darem.

    1. Dziękuję za słowa wsparcia. Im więcej ludzi we mnie wierzy, tym życie wydaje się być łatwiejsze. Wiem, że ciężka droga przede mną i nie będzie łatwa do pokonania, ale wierzę w siebie i to jest dla mnie najważniejsze. Nie chce się poddawać, bo mam zbyt wiele do stracenia. Życie, jak wspomniałeś jest najcenniejszym darem i nie warto go marnować. Bardzo żałuję tych lat, które straciłam na braniu narkotyków i nie chce więcej go tracić. Do tej pory mogłam tyle osiągnąć, a nie osiągnęłam nic. Straszne to jest i boli właśnie teraz, kiedy to wszystko sobie uświadomiłam. Odczuwam ból, a nie chce aby bolało jeszcze bardziej, dlatego czas na zmiany. Czas stawić czoło życiu i czas stawać czoła problemom dnia codziennego na trzeźwo. Wiem, że jeszcze będę z siebie dumna. Dziękuję i pozdrawiam.
      Izabelka

  2. Straszne jest to, co piszesz. Smutne. Dlaczego wtedy, po ośrodku, zaczęłaś znów brać? Miałaś pracę… Co takiego strasznego się wydarzyło, z czym nie umiałaś sobie poradzić? Życie jest piękne, po co ćpać?

    1. Ciężkie pytania zadałaś i ciężko jest mi na nie odpowiedzieć. O niektórych rzeczach ciężko jest mi pisać. Straciłam dziecko w czwartym miesiącu ciąży i dlatego zaczęłam znowu ćpać heroinę. Chłopak mnie bił, kiedy byłam w ciąży i nie dbałam o siebie tak jak powinnam. Chodziłam głodna i wiecznie zestresowana. I stało się to, czemu mogłam zapobiec. Mogłam wcześniej uciec, zanim doszło do tragedii i obwiniam się za to co się stało. Pragnęłam tego dziecka i kochałam sobą i dlatego potrzebowałam zapomnieć. To nie było rozwiązanie, teraz już wiem, ale na tamtą chwilę nie analizowałam nic. Nie myślałam o tym, co będzie później. Przestało mi zależeć na czymkolwiek, byłam słaba. Nie potrafię opisać tego, co wtedy czułam, po prostu było mi źle. Masz rację życie jest piękne, ale wtedy myślałam, że lepiej jest nie żyć, nie cierpieć. Teraz wiem, że mogłam inaczej. Gdybym wtedy sobie z tym poradziła, to już nigdy nic by mnie nie złamało. I nie złamie. Będę się starać i poukładam wszystko. Pozdrawiam.
      Izabelka

  3. Oby tak się stało…
    Często zastanawiam się, jak można uchronić nastolatka przed kontaktem z narkotykami. Czy wystarczy czujność rodziców, ich kontrola, poświęcony czas?
    Przypomina mi się rada jednego z ojców: gdy dziecko zaczyna brać, trzeba go natychmiast odizolować od jego środowiska, przeprowadzić się gdzieś w Bieszczady, poświęcając inne, mniej ważne sprawy… Czy to dobra rada?

    1. Obawiam się, że chyba jedna z gorszych… bo ucieczkowa. Uciekniesz na chwilę, a później co? Trzeba myśleć bardziej perspektywicznie. Przede wszystkim zapobiegać – narkotyki to rezultat czegoś, co się zaniedbało zwykle dużo wcześniej… to tak jak pryszcz na skórze – efekt tego co się zbiera przez jakiś czas pod nią. W Bieszczadach też są substancje odurzające – powiem więcej, niektórzy nawet właśnie w tym celu tam jadą (na łąkach rosną…). I wszędzie indziej też one będą.
      Izolacja – jako jeden z elementów terapii, ale nie jedyny. Przyjdzie czas, że już nie zatrzymasz dziecka… ucieczka nic nie da, bo ono samo od Ciebie będzie uciekać, a co gorsze – będzie miało do tego pełne prawo (jako 18latek).
      To bardzo rozległy i trudny temat, gdzie tak naprawdę na pewnym etapie zależy już tylko od młodego człowieka.

      Pozdrawiam,
      A.

      1. Dzięki.
        Piszesz: „To bardzo rozległy i trudny temat, gdzie tak naprawdę na pewnym etapie zależy już tylko od młodego człowieka.”
        Z pewnością mniej od niego zależy, im jest młodszy, stąd moje pytanie o nastolatka.

        Rada z wyjazdem, rozwiązaniem dość radykalnym i zazwyczaj oznaczającym spory wysiłek (znalezienie pracy, domu, szkoły…), utkwiła mi w pamięci, bo dla mnie oznacza nie tyle ucieczkę, co oprócz odizolowania pewien wstrząs. Nowe środowisko, nowe, z konieczności, życie. Na dziecko może to podziałać pozytywnie, przestawić jego system wartości, szczególnie przy odpowiednim wsparciu. Autorka postu pisze: „…wszyscy wokoło brali, więc ja też chciałam”. Potwierdza tym samym dużą rolę otoczenia. Może w, podanych dla przykładu, Bieszczadach, znajdą się środowiska, gdzie biorących jest niewielu?

        Ucieczką od problemu jest dla mnie ograniczanie się do półśrodków, gdy stawka jest ogromna…
        Co o tym sądzisz?

        Paweł

        1. Tak – nastolatek to już młody człowiek – nie dziecko. Tu już nie wiele można zdziałać jako rodzic. Przez kolano przełozysz? Internet odetniesz? w dobie dzisiejszego wi-fi nieco smieszne… . Dlatego trzeba robić wszystko by nie dopuścić do takich sytuacji, ale na etapie dziecko – w sensie od 0 do ok. 12-14 lat. Później to sobie możesz… .
          Wiesz, nie chcę się tu mądrzyć, bo żadnym specjalistą „od zycia” nie jestem, ale nieco przebywałam w powiedzmy „środowisku” – co prawda raczej bardziej lajtowym, bo głównie THC czy psylocybina, szczytem był kwas, ale jednak.
          Napiszę Ci tak – większość to po prostu fascynacja „innym” i zwykle mija po jakimś czasie – najczęściej wśród tych ludzi, gdzie sytuacja rodzinna był/jest ok. I to nie jest najgorsze. Gorzej jest, gdy narkotyki stanowią „protezę”, wypełnienie jakiegoś braku… tu gorsza sprawa… bo najpierw trzeba wypełnić ubytek, a zwykle problem narkotyków sam się rozwiązuje. Większy problem jest gdy towarzystwo, jak w poście autorki, bawi się mocniejszymi używkami, gdzie wchodzi silne uzależnienie psychiczne i fizyczne.
          Masz rację, że środowisko w jakim przebywamy, determinuje nasze zachowania. Z moich obserwacji wynika, że swój swego zawsze znajdzie…
          A, i w Bieszczady naprawdę sporo ludzi jezdzi, by własnie w spokoju móc sobie przypalić 🙂

        2. Jak uchronić małolatka przed kontaktem z narkotykami? Powiem szczerze, że to dobre pytanie. Nie wiem, na to nie ma reguły. U mnie w domu ja i moja siostra brałyśmy narkotyki, a mój (nasz) 18 letni brat nigdy nawet nie spróbował. Wychowywał się w tym samym domu co my, a jednak ma inaczej w głowie. Nie wiem, od czego to zależy. I każdego dnia dziękuję Bogu za to, że mój brat jest taki jaki jest.
          Myślę, że gdy już dziecko zacznie brać, to trzeba wyjechać gdzieś daleko, to dobry pomysł, wyjechać pokazać inne strony, lepsze strony życia. Odizolowanie się i wsparcie osób bliskich są dobrym początkiem. Pozdrawiam.
          Izabelka

    2. Jestem osobą z dużym bagażem doświadczeń w tym temacie zaczęłam jako 12 latka teraz 30 i jestem pewna że najważniejsze jest poświęcenie czasu, uwagi nastolatków bo to trudny okres dla niego… Wspierać jego pasję za wszelką cenę nie dopuścić by było zdane na samego siebie bo jak wpadnie w złe towarzystwo to będzie ciężko do niego dotrzeć… Wyjechanie może nie jest najlepszym sposobem ale jeżeli nie ma wyjścia to lepiej tak niż pozwolić dziecku się stoczyć… Mam nadzieję że nigdy nie nie doświadczyłam Pan takiej sytuacji Pozdrawiam

  4. To bardzo ważne, że zdajesz sobie sprawę z problemu. Walka jest bardzo nierówna, czasem łatwiej wygrać ze sztormem niż z nałogiem. Próbuj i się nie poddawaj. Wielcy wynalazcy robili tak samo. A wiesz dlaczego teraz mamy te wszystkie cuda techniki? Bo próbowali jeszcze i jeszcze, do skutku. Walcz!!! Pozdrawiam!!!!

  5. No cóż jesteś świadoma skutków swojego uzależnienia … tak naprawdę masz dwa wyjścia albo walczyć albo umrzeć . Wybór należy do Ciebie . Życzę hartu ducha i siły do walki . Trzymam kciuki za powodzenie .

  6. Zabrzmi to boleśnie, ale za własne błędy sami musimy zapłacić. Choć często płacą i cierpią przy okazji bliscy. Sami tez musimy je naprawić aby czuć wartość wysiłku. Niestety mimo pomocy, nikt za nas tego nie zrobi. Albo podejmiesz wysiłek i naprawisz całe zło, albo ono zniszczy Ciebie.

    1. Masz rację musimy płacić za swoje błędy. Płacę, a dodatkowym ciosem dla mnie jest to, że moi bliscy też cierpią. Nie ma dla mnie nic gorszego jak łzy mojej rodziny – serce mi pęka, że mama przeze mnie przechodzi przez to wszystko. Jest przy mnie, wspiera mnie i ma to dla mnie ogromne znaczenie. Jak już wyjdę, udowodnię jej, że warto było., że jej cierpienie zostanie wynagrodzone. Naprawię całe zło wyrządzone jej, sobie i wszystkim innym moim bliskim. Pozdrawiam.

      Izabelka

  7. Izabelo. Wiem przez co przechodzisz bo sam przez wiele lat przechodziłem przez to samo. mnie się udało mimo że jest czasami bardzo ciężko. Tak to jest że my w życiu zawsze musimy sobie robić trudniej we wszystkim – bo już tak mamy a z drugiej strony powinniśmy bo kiedy przychodzi kryzys jesteśmy silni i umiemy sobie z tym radzić. Jak byś chciała pogadać popisać pisz na maila (adres usunięty, regulamin bloga) – chętnie porozmawiam opowiem jak to było. Najważniejsze to znaleźć cel w życiu – czego naprawdę pragniesz? mnie uratował film a dokładnie pasja do filmu właśnie kończę szkołę filmową 🙂
    Zycie jest piękne!!!

    pozrawiam

    1. Dziękuję Tomku za słowa wsparcia, które dajesz według własnego przykładu. Fajne jest to, że przeżyłeś tak ciężkie chwile, ale udało Ci się i że chcesz pomagać innym. Cel w życiu już znalazłam. Chcę po wyjściu stąd założyć własną rodzinę – urodzić dziecko i poświęcić na to całą siebie. Tego pragnę i o tym marzę. Bardzo nie mogę się doczekać chwili, kiedy już stąd wyjdę i zacznę dążyć do tego.
      Tobie się udało, mojej siostrze się udało i kilku innym osobom… Mi też się uda. Znaleźliście w sobie dozę sił,y by sobie poradzić i ja też znajdę. Jestem na dobrej drodze, bo już dużo zrozumiałam. Teraz dużo myślę, a jak wyjdę będę działać.
      Szkoda, że Twój adres usunęli, bo chętnie wysłuchałabym Twojej historii. Może jak wyjdę. Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam.
      Izabelka

  8. Uda Ci się jeśli sama w to uwierzysz, ale tak prawdziwie. Nie możesz się poddawać. Każdy z nas upada, ale później się podnosi, otrzepuje i idzie dalej. Wydaje mi się, że Twój pomysł z wyjazdem do siostry jest świetny. Może kiedy zmienisz środowisko i zobaczysz w jaki sposób sobie w życiu radzi Twoja siostra, nabierzesz więcej siły do samodzielnego stawiania czoła problemom. Życzę Ci tego.

  9. Witaj. Uzależnienie to jest coś co może spotkać każdego, bez względu na wiek, płeć, wykształcenie i pochodzenie, to bardzo „demokratyczna” choroba, wiem coś na ten temat bo sam jestem nie pijącym alkoholikiem od 14 lat, uzależnienie od narkotyków to nie uzależnienie od alkoholu, ale mechanizmy są takie same. Jeżeli mogę Ci coś podpowiedzieć, ze swojego doświadczenia, to jest jedna fundamentalna sprawa w procesie trzeźwienia. Do trzeźwości trzeba „dojrzeć”, trzeba tego po prostu chcieć i nie ze względu na innych ale dla siebie, jeżeli będziesz próbowała trzeźwieć dla innych lub dla tego, że tak trzeba lub wypada, nie uda Ci się. Ty musisz tego bardzo chcieć, musisz być egoistką, taką pozytywną egoistką, Twój egoizm to postawienie siebie na pierwszym planie i skupienie się na sobie, nie rozczulanie się nad sobą, nie rozważanie, że zrobię to dla mamy, taty, siostry czy kogoś innego, Ty masz to zrobić dla siebie, bo zasada jest prosta jeśli pomożesz sobie, będziesz w stanie pomóc innym, a jeżeli polegniesz innym też nie pomożesz. Zresztą to temat rzeka, życzę Ci powodzenia w procesie trzeźwienia. Jeśli mogę Ci w czymś pomóc, coś podpowiedzieć to pytaj, możesz też napisać na adres (adres usunięty, regulamin bloga) Pozdrawiam

    1. Dojrzałam! To jest właśnie ten moment w moim życiu, w którym pragnę wszystko zmienić. Czuję w sobie ogromne zmiany, których wcześniej nie czułam. Chcę być trzeźwa i nie chcę zmarnować już ani jednego dnia mojego życia. Tutaj niby każdy dzień jest zmarnowany, ale ja nawet tutaj staram się pracować nad sobą. Moje przemyślenia, wnioski, wszystko dla mnie i na przyszłość. Skończy mi się wyrok i pojadę na terapię, a później do szkoły. To wszystko dla mnie, aby zaspokoić siebie. Dla mamy, rodziny też, ale przede wszystkim dla mnie. Tu chodzi o mnie, moje życie jest w moich rękach. Masz 14 lat trzeźwości – sporo. Możesz być dumny ze swojego osiągnięcia. Alkoholizm to też choroba ciężka do wyleczenia… Każde uzależnienie ciężko jest wyleczyć, ale jest to realne. Jesteś kolejnym dowodem na to, że się da. Im więcej takich ludzi, tym mocniejsza moja wiara! Gratuluję Tobie i wszystkim, którym się udało. Niestety Twój adres też nie przeszedł, taki regulamin, ale może kiedyś będzie okazja. Chętnie wysłucham. Dziękuję i pozdrawiam.
      Izabelka

  10. Izabello, trzymam za Ciebie kciuki, by mimo wszystko udało Ci się wyrwać ze szponów nałogu, byś jeszcze otrzymała szansę na trzeźwe życie, które będziesz mogła chłonąć całą sobą. Ważne, że zdałaś sobie sprawę ze swojej słabości i jesteś otwarta na pomoc. Powodzenia!

    1. Wiem, jakie mam słabości i nie poddam się już. Nie mogę, bo stracę siebie. Dziękuję za wsparcie i dobre słowo. Pozdrawiam.
      Izabelka

  11. Czy warto dawać ci kolejną szanse za społeczne pieniądze? Wątpię, te pieniądze lepiej było przeznaczyć na schronisko dla psów i kotów, a ciebie zutylizować (twoje narządy nie nadają się nawet do przeszczepów! Jeżeli stanie się inaczej i wyjdziesz z odwyku, jak najszybciej wyjeżdżaj za granicę ( najlepiej na stałe) by nie obciążać kolejny raz polskiego budżetu!

    1. Widzisz, ja uważam, że każdy zasługuje na szansę. Nie można skreślać ludzi tylko dlatego, że popełniają błędy. Każdy ma prawo na zmiany, na naprawę tego co zepsuł.
      I wyjadę za granicę – na pewno. Ale nie dlatego, żeby nie obciążać polskiego budżetu, tylko dla swojego życia, dla własnego dobra. Pozdrawiam.
      Izabelka

  12. Witam. Mój komentarz został usunięty, nie wiem do końca dla czego, czy powodem było podanie maila, czy zgodnie z waszym regulaminem miała ona znamiona korespondencji prywatnej, czy był jakiś inny powód, proszę o odpowiedź, jeśli powodem był adres e-mail to wystarczyło go usunąc i pozostawić komentarz, tym bardziej, że to co napisałem jest naprawdę ważne dla osoby która jest uzależniona

  13. Słabość jest silniejsza od mocy. Zawsze i na każdyma etapie.
    Wygodniej jest leżeć niż siedzieć, lepiej jest siedzieć niż stać, łatwiej jest stać niż chodzić, prościej jest chodzic niż biegać…
    Niestety najczęściej wybieramy słabość. To co wygodniejsze, łatwiejsze, szybsze i wymagające mniej wysiłku. I zawsze wynika to wyłącznie z naszych decyzji. Różny jest jedynie poziom z którego „wybieramy”.
    Jeżeli zrozumiem tą zależność to zrozumiem również, że wszystkie moje problemy znajduję się we mnie. Również we mnie zanjdują się ich przyczyny i rozwiązania.
    Zrozumiem także to, że tylko ja sam mogę zakończyć ich pojawianie się i istnienie.

  14. Miałam narzeczonego narkomana, jako, że jestem psychologiem i pedagogiem to miałam też kontakt z wieloma uzależnionymi osobami i wiem, że za pierwszym razem prawie nikomu się nie udaje. Walczyć trzeba przez całe życie ale grunt to się nie poddawać, da się żyć na trzeźwo. Trzymam za Ciebie kciuki Iza!

  15. Jestem w podobnej sytuacji również walczę z uzależnieniem teraz jestem na programie metadonowym który bardzo mi pomógł… Wielu ratuje życie… Byłam w wielu ośrodkach i nie pomagało mi to wracałam do nałogu teraz trzy lata nie biorę… Ważne by mieć wsparcie w kimś chodzić na terapię do psychologa… Wierzę że dasz radę!!! Trzyma kciuki bardzo mocno!!!

  16. Kompletnie tego nie rozumiem, bo nigdy nic nie brałam, nie paliłam, nigdy mnie nie ciągnęło do jakichkolwiek używek.
    Nie wiem czy Ci współczuję czy nie, ale na pewno wiem, że każdy ma prawo popełniać błędy. Oby udało Ci się prowadzić życie bez używek.
    Od jakiegoś czasu czytam waszego bloga i nie wiem dlaczego ale jest on interesujący.
    Czy wszystkie jesteście tam z powodu narkotyków, kradzieży?

  17. Cześć też miałam z tym ogromny problem, brałam przez ok. 10 lat wszystko co się dało , również „kompot” zaczełam jak miałam ok 14 l. Moi rodzice mi bardzo wspierali i mi pomogli chociaż tą pomoc długo od rzucałam . W ośrodku byłam 3 lata.Nie biorę 15 lat pracuję cieszę się z tego że się udało jest OK! Powodzenia!

  18. A moim skromnym zdaniem,metadon to dokładnie takie samo uzależnienie i jeszcze gorsza wkrętka.Po co rzucać coś na pół gwizdka,metadon powinien być tylko dla bardzo starych stażem ćpunów,którzy już nie mogą i nie potrafią utrzymać abstynencji.Czytałam o tym wszystkim trochę z ciekawości i włos mi się na głowie zjeżył.A teraz wszędzie owczy pęd,bo wszyscy uzależnieni piją,to znaczy że to załatwi sprawę.Albo się żyje 100% trzeźwym ,albo jest się „trochę w ciąży”.Bezplan…ale co ja tam wiem;).Mówię co myślę,a myślę w miarę zdrowo.
    Metadon zabija poza tym,poczytajcie trochę.A odstawienie jest niemal niemożliwe.

  19. trzymam za Ciebie kciuki,ale to wszystko zależy od Ciebie,zawsze moja babcia mówiła ….jak sobie pościelisz tak się wyśpisz …powodzenia !

  20. A może ktoś z państwa mi doradzi co zrobić z narkomanem z 20-sto letnim stażem ? Krótkie przerwy na pobyt w ośrodku/nie jednym / i 3 lata więzienia ? Jak mu pomóc wyjść z nałogu ?

  21. No w takim wypadku,to on niech na metax wchodzi i to będzie własnie dla niego to najlepsze rozwiązanie.Nie wiem,gdzie mieszkacie,ale poradnia metadonowa jest teraz chyba w każdym większym mieście (chyba…?).To jednak działa tylko wtedy,kiedy pani syn jest uzależniony od heroiny albo pochodnych (opiaty).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *