Kurator – pomagacz

1-DSC_1444

Kurator. Kto to jest? Moim zdaniem urzędnik – pomagacz. Czyli osoba pomagająca, wyznaczona przez urząd. W czym może pomóc taka osoba? Zawsze się zastanawiałam nad tym. Dziś już trochę wiem na ten temat, a to dzięki temu, że mogłam osobiście porozmawiać z Panią kurator, która odwiedziła nas za pośrednictwem Fundacji. Wiem, że taka osoba może wesprzeć mnie w moich celach, jakie sobie wyznaczę, nie do końca wiedząc, w jaki sposób mogę je zrealizować. Wskaże możliwości i pomoże. Tak sobie wyobrażam funkcję, jaką pełni taki urzędnik, ale myślę też, że jest to osoba, z którą nawiązują się bliższe relacje przez to, że uczestniczymy nawzajem w swoim życiu

Monika

Nasłuchałam się na temat kuratorów sądowych takich rzeczy, że włos mi się na głowie jeżył! Kiedy pomyślałam, że ktoś taki będzie mi się „wałęsał” po chałupie, szperał po lodówce i szafkach, to budziło się we mnie zwierzę. Zakładając, że dostanę kiedyś przedterminowe warunkowe zwolnienie, to obstawiałam, że kurator jako mój wróg, szybciutko załatwi mi „powrót” do więzienia. Ostatnio jednak miałam okazję poznać Panią Kurator i… jestem zaskoczona. Nie wilkołak… nie wampir… nie rzuca się na człowieka – normalnie czuję się zatkana ;), bo to osoba z krwi i kości i co najbardziej zaskakujące – życzliwa i otwarta. Żałuję natomiast, że kontakt z kuratorem może mieć miejsce dopiero po opuszczeniu przez skazanego zakładu. Powinno być tak, że już podczas pobytu tutaj kurator poznaje „podopiecznego”, a ten swojego przyszłego kuratora. Od tego człowieka będzie sporo zależało w przyszłości, więc nie wyobrażam sobie, że przeczyta o mnie to, co jest w „teczce osobopoznawczej” i tyle. Pod tym względem zmieniłabym prawo, gdyby to ode mnie zależało. Poza tym jednak cieszę się, że mogłam porozmawiać z naszym gościem. Nie śledzę wszystkich kodeksów, ani zmian w tych kodeksach, bo to nie sposób gonić za tym wszystkim, a już na pewno trudno za tym nadążyć. Okazuje się, że tym sposobem sporo wiedzy mnie omija, a informacje te są istotne i tylko od kogoś kto jest na bieżąco można się o nich dowiedzieć, a dowiedziałam się np. o istnieniu programu wolnościowego, który dla większości skazanych powinien być istotny. A przynajmniej każdy skazany powinien o nim wiedzieć, aby móc zdecydować czy chce z niego skorzystać. Czekam na kolejne spotkanie z „naszą” kuratorką :), bo liczę, że czegoś jeszcze się dowiem.

Małgosia

4 thoughts on “Kurator – pomagacz

  1. Hehe- nie taki diabeł straszny jak go malują- taki opis znalazłam na popularnym wtedy Gadu Gadu tuż po pierwszym egzaminie maturalnym 😉 Życzę powodzenia w oswajaniu „bestii” 🙂

  2. Program wolnościowy,zainteresowało mnie to więc sięgnęłam po wiadomości do netu i okazało się,że ludzie mówią/piszą na ten temat,iż jest to fikcja w naszym kochanym państwie….a poza tym,Małgosiu,myślę,że taki program jest istotny tylko w przypadku skazanych na długoletnie wyroki,bo siłą rzeczy takie osoby mogą mieć trudności po wyjściu z więzienia.Nie napisałaś,jaki Ty dostałaś wyrok?Nie pytam,za co,bo to Twoja prywatna sprawa,ale ILE lat wyroku….bo wydaje coś mi się,że dużo:(.

    1. No właśnie jest to wszystko w powijakach, a szkoda, bo to rozsądne rozwiązanie i przydałoby się nie tylko dla tzw. „dużych wyroków”. Często jest tak, że trafia do więzienia ktoś na krócej, ale zostawia za sobą straszny bałagan z życiu i powrót do tego bajzlu bez pomocy zapętli takiemu człowiekowi wszystko od początku. Tworzy się błędne koło. Jeżeli taki ktoś trafi na „kuratora-pomagacza” to jest szansa, że coś razem stworzą. Gorzej, kiedy z jednego bagienka wdepnie w kolejne. Fikcja? Nie do końca. Wierzę, że w miarę upływu czasu ten program się rozwinie i pewnie kuratorów powinno być więcej. Bo jeżeli np. na jednego przypada +/- setka „podopiecznych”, to fizycznie taki nie wyrobi. U nas w tym jest właśnie problem. Pomysł sam w sobie fajny, tylko gorzej z realizacją. Garstka ludzi nie podoła, choćby nie wiadomo jak się starali – takiej „kuwety” nie ogarną ;-). Sporo osób w ogóle by do więzień nie trafiło, gdyby ktoś im wcześniej pomógł – na tym ktoś powinien się skupić i od tego zacząć tworzyć zapisy. Niektórzy – choć to może dziwnie zabrzmi – są takimi „życiowymi pierdołami” i jeżeli takim osobom spadnie dodatkowo na plecy kilka problemów, to nie podołają. Wtedy wpadają w przepaść, z której się sami nie wydobędą. Systemu nie naprawimy niestety, ale według mnie każda próba wprowadzenia jakiejś zmiany jest warta podjęcia tej próby – a może coś dobrego się z tego rozwinie. Długi mam wyrok… aż wstyd mówić. Do szybkiego następnego :-).
      Małgosia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *