PODRÓŻE – WRÓCIŁAM

3-DSC_0630

Wróciłam z B-Stoku do W-wy i choć nie wiem, czy na dłużej, czy na chwilę, to jestem tu i teraz. W sumie to trochę stęskniłam się za stolicą, za ludźmi, których zawsze dobrze wspominam i o których mam dobre zdanie. Muszę przyznać, że tutaj, na Grochowie, czas niemalże stoi w miejscu, prawie wszystkim. Osadzone siedzą tam, gdzie siedziały (chodzi mi o cele), oddziałowe wciąż te same, tylko kalifaktorki się zmieniły. Zmienił się też porządek wewnętrzny, z korzyścią dla osadzonych, choć zdania w tym temacie są podzielne – życie.

Właściwie to nie o tym chciałam napisać, chcę podzielić się z Wami tym, co widziałam i przeżyłam będąc w B-Stoku. Nie wiem, czy każdy to wie, pewnie nie – bo większość z Was (i dzięki Bogu) nie była w A.Ś. w B-Stoku.

Otóż kobiety siedzą naprzeciwko mężczyzn, widok przedni – szczególnie letnią porą i wieczorem. Można porównać to, co widziały moje oczy do godów, kiedy marcową porą kot próbuje zdobyć kotkę. Okna zdjęte z zawiasów, jest tylko krata – u mężczyzn podwójna, u kobiet pojedyncza – widać wszystko, jak na dłoni, a kiedy przychodzi wieczór, to już w ogóle bajka, wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach.

Każdy „samiec” próbuje zdobyć, poderwać upatrzoną dziewczynę. Początkowo przygląda się wybrance, ocenia kształty, nerwowo podpala papierosa i chce zwrócić na siebie uwagę i tutaj, w panice, że ktoś z okna obok mu ją odbije, robi przeróżne, dziwne, często komiczne rzeczy.

Stoi na łóżku, pręży się i wygina, często w samych bokserkach. Są tacy, co myją zęby w oknie, wycierają się ręcznikiem po zażytej wcześniej kąpieli, wydając przy tym nieartykułowane odgłosy, niczym dżungla albo planeta małp.

Śmieszne to i smutne – śmieszne, bo ci biedni desperaci są w stanie zrobić ze sobą wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę i pokonać rywala z okna obok, a smutne, bo nawet nie wiedzą, jaką czasem wybrankę sobie upatrzyli.

Żałuję tylko jednego – że nie mogłam i nie miałam możliwości nakręcić filmiku z tak „przecudnych” wieczorów, biłby rekord oglądalności.

Pozdrawiam

ANETA B

7 thoughts on “PODRÓŻE – WRÓCIŁAM

  1. Cóż, ciekawy pomysł na podryw… Choć prawdę mówiąc- bez szans powodzenia. Mężczyźni to wzrokowcy i od samego patrzenia potrafią sobie wyobrazić nie wiadomo co. Szczerze? Dla mnie to komiczne zaloty.
    Dobre warunki to podstawa resocjalizacji. Życzę wszystkiego dobrego i pozdrawiam!

  2. No,a jak mają się poznać w takim miejscu mężczyźni z kobietami?Jakiś sposób być musi,więc robią to,co zawsze w realnym świecie także-popisują się przed płcią piękną;).W więzieniu faktycznie błahe rzeczy urastają do rangi olbrzymich,kiedyś czytałam książkę pt „Nikiformy” Redlińskiego.Książka kapitalna,dokumentalna,to zlepek zapisków,skarg,zażaleń,wyrywków z pamiętnika z czasów PRL-u,no i jest tam m.in gryps do dziewczyny,w której zakochał się osadzony z pawilonu męskiego (tak to się mówi? bo na kobiecy to się peżet mówiło;))wiem od koleżanki)NA PODSTAWIE tylko jej wyglądu oraz obserwacji jej sposobu poruszania się itp.Fenomenalne.Ile sobie można dośpiewać,jeśli realny kontakt jest niemożliwy….

  3. I teraz niech mi ktoś powie jak tego typu sytuacje wpływają na resocjalizację tych ludzi. Wychodzi taki gość z więzienia i pierwszej lepszej napotkanej niewieście pokaże jak umiejętnie zwiesza się z najbliższej gałęzi wydając dzikie dźwięki? 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *