Adwokat diabła

1-DSC_0159-001

Postanowiłam się dzisiaj wcielić w rolę „Adwokata diabła” czyli dziewczyn przebywających po tej stronie muru i oczywiście samej siebie.

Czytając ostatnie Wasze komentarze do postów zaczęłam zastanawiać się, dlaczego tak dużo jest negatywnych odpowiedzi, które przeważnie przytłaczają. Fakt jest taki, że się tu znalazłyśmy oczywiście przez własne błędy, głupotę itd., ale czy nie każdy człowiek popełnia błędy? Ilu ludzi się na nich uczy, nie popełniając tych samych z myślą, że może tym razem będzie inaczej? My również jesteśmy ludźmi i wiem, wręcz jestem przekonana, że spotykając nas na ulicy i nie znając naszej przeszłości, żadnemu z Was nie przyszłoby do głowy, gdzie się znajdowałyśmy jeszcze miesiąc temu. Piszemy na blogu o naszych życiowych problemach i skutkach ich popełniania nie dlatego, że oczekujemy współczucia czy użalania się nad nami. Wierzę, że wszystkie tu chcemy, abyście zobaczyli w nas zwyczajnych ludzi, którzy też mają marzenia nie różniące się od innych.

Skoro postanowiłaś -łeś zajrzeć na bloga, wiedząc, kto go prowadzi, musisz być ciekawy, co tacy ludzie za kratami mają do powiedzenia. Cenimy, że sprowadzacie nas na ziemię. Każdy kubeł zimnej wody to kolejna refleksja nad życiem. Z naszej strony wygląda to też tak, że chcemy w jakimś sensie przedstawić nasze położenie, aby ostrzec INNYCH, jak nie postępować, jak uchronić się przed tym miejscem, w którym staramy się funkcjonować i stwarzać sobie pozory normalności. Dlatego piszemy o różnych rzeczach, takich co nas smucą, ale i takich, co cieszą.

Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich, którzy piszą, choć nie muszą

Poli

11 thoughts on “Adwokat diabła

  1. Kochana! My Polacy już tak mamy- osądzamy, piętnujemy, skazujemy, linczujemy. Każda inność jest piętnowana. A przecież nikt nie jest krystaliczny! Pamiętam, jak zmarł św. Jan Paweł 2. Ludzie krzyczeli- święty natychmiast! A ksiądz powiedział na mszy- Papież też był człowiekiem, i On też miał prawo błądzić i grzeszyć. Sama popełniam błędy. Czasem wyciągam wnioski, czasem nie. Ale przecież takie jest życie i nie usprawiedliwiam tu Was, tylko podkreślam jeszcze raz że nie ma ludzi o czystej, nieskażonej duszy. Trzymajcie się i nie dajcie hejterom. Ważne, że jesteście świadome błędów, nie mówicie- jestem tu przez pomyłkę, itp. To też sztuka- przyznać się do błędu. Wszystkiego dobrego!

  2. Racja, każdy popełnia błędy. Zdarza się, że często nie wychodzą one na jaw, przynajmniej od razu.
    Zdarza się też, że wielu z nas próbuje poczuć się lepiej kosztem innych, niestety.
    Gdy jednak tekst jest w jakimś stopniu prowokacyjny, czytelnik chyba nie musi powstrzymywać się od komentarza?

    Pozdrawiam,
    „adwokat” czytelników tego interesującego bloga.

  3. Prawda, czasem tu zaglądamy i czytamy o Was i myślimy – same chciały !!! Ale potem przychodzi refleksja, że przecież my też się mylimy, też mamy swoje większe i mniejsze grzeszki. Więzienie nie wyklucza, ale to, że tam jesteście stawia Was niżej od ludzi na wolności. Po prostu, tak już jest i zawsze będzie. Bo skoro tam trafiłyście, to musiałyście zrobić coś złego – innym, sobie, to nie ma znaczenia, ale zło to zło. I nie usprawiedliwia Was gadanie o naszych (czytelników) błędach i grzechach. My nie siedzimy, żyjemy w ramach jakiś zasad, Wy nie potrafiłyście tego i dlatego jesteście tam, gdzie jesteście. Życzę Wam, abyście po wyjściu potrafiły sobie powiedzieć: tak, jestem dobrym człowiekiem, tak, będę się stosować do zasad życia w społeczeństwie, tak, będę odpowiedzialna za siebie i innych. Póki co, musicie odpokutować i nic tego nie zmieni, sorry.

  4. Dziewczęta, mam wrażenie, że gdziekolwiek byście były, o czymkolwiek byście pisały i jaka by nie była Wasza przeszłość to mógłby Was spotkać hejt, bo spotyka on, niemal demokratycznie, prawie wszystkich twórców internetowych. Takie czasy, niestety, trzeba się na to uodpornić. Ja tam Was lubię, jestem Ciekawa co u Was słychać i trzymam za Was kciuki.
    Pozdrawiam! Asia
    Ps. Jeśli macie możliwość przeczytać książkę „Szkarłatna litera” to bardzo polecam! To historia o tym jak „przyjemnie” pooceniać innych, a nie widzieć belki w swoim oku 🙂

  5. Hej. Zaglądam, żeby się dowiedzieć jak to tam wygląda. Czy serio jest tak źle. Niektóre wpisy i dziewczyny fajnie się czyta, a niektóre nie.
    Ludzie zza muru mają prawo krytykować, bo każdy ma prawo mieć własne zdanie i apel o brak wpisów negatywnych nie ma sensu. Ja też piszę i jeśli krytyka jest konstruktywna to ją przemyślam. Tak też powinnyście i wy robić. Pozdrawiam.

  6. niby prawda, hejt jest powszechny. Ja poczytuję Was w miarę regularnie. Kibicuję Wam, naprawdę…
    Ale wiecie co… trochę mnie wkurza to że po różnego rodzaju przestępstwach jakie zrobiłyście macie spokojne życie za kratkami.
    Owszem nie podważam tęsknoty za rodziną a zwłaszcza za dziećmi – bo sama nie wyobrażam sobie jak mogłabym bez mojej córki przeżyć choćby miesiąc- ale wiecie co.. to wszystko jest wynikiem Waszych czynów, złych czynów i złych decyzji.
    Człowiek a w tym wypadku kobieta, matka nie sięga świadomie po narkotyki albo nie kradnie bo wie że istnieje na świecie taki mały człowiek który jest od niej w 100% zależny, który widzi w niej guru we wszystkich dziedzinach życia, który czasem poza mamą nie widzi innego świata, który potrzebuje matczynego ciepła i opieki. Robiąc te lub inne złe rzeczy najbardziej karzecie właśnie Wasze rodziny
    Chcę tu podkreślić że nie uważam Was z inne, aspołeczne, nie nie. Jesteście takie jak ja i inne moje koleżanki. Trochę się pogubiłyście w życiu.
    Ale musicie zrozumieć też ludzi którzy są po mojej stronie muru więziennego, my naprawdę ciężko pracujemy co dzień 'walczymy’ z szefem, z upartym dzieckiem, z niemiłą Pania w autobusie, itd i denerwuje nas to że mimo iż naprawde jesteśmy uczciwi nie mamy takiej możliwości poznawczej świata jak Wy- spotkanie z Jadłonomia, malarkami itd.. i jest mi cholernie źle z faktem iż ja nie mam czasu i też kasy na takie przyjemności a Wy macie je niejako w gratisie jako resocjalizacja i poznawanie lepszej strony życia.
    i wydaje mi się że stąd ten hejt..

    niemniej jednak trzymam za Was wszystkie i za każdą z osobna bardzo mocno kciuki!
    ściskam
    aga

    1. Dobrze napisane. 🙂
      Hejt był, jest i będzie. Dla wielu to chyba sposób, by poczuć się lepiej, dowartościować się itp. – wszak popełniłem sporo błędów, ale nie „aż takich” jak one. Takie osoby nie pochylą się nad historią danej osadzonej, nie rozważą jakie były okoliczności i powody takich, a nie innych decyzji i wydarzeń. Nie zrozumieją też tęsknoty za bliskimi, za wolnością. I na to nic się nie da poradzić.
      Ale trudno też się dziwić uczciwym ludziom, którzy ciężko pracują, a i tak ledwo wiążą koniec z końcem, a tu czytają o dość „przyjemnym” życiu osadzonych, które nie martwią się o wikt i opierunek, a ponadto mają dostęp np. do dóbr kultury, na które przeciętny człowiek nie ma ani czasu ani pieniędzy. A i tak piszą, że marzą tylko o dobrym melanżu zaraz po wyjściu. To budzi sprzeciw.

      Osobiście często tu zaglądam, bo to bardzo ciekawa inicjatywa, niewiele jest okazji, by dowiedzieć się jak wygląda życie za murem.
      I myślę, że to właśnie jest w tym wszystkim najcenniejsze – że i Wy i my możemy skonfrontować wzajemne poglądy i swobodnie się wypowiedzieć. Nawet jeśli się ze sobą nie zgadzamy, to mamy możliwość dyskusji.

  7. Krytyka w wielu przypadkach nie jest bezpodstawna . Dlatego nie ma co się zżymać . Lepiej nauczyć się rozróżniać krytykę konstruktywną od destruktywnej . Nad tą pierwszą warto się zastanowić przy drugiej trzeba być bardziej gruboskórnym … w końcu są ważniejsze sprawy w życiu niż wyobrażenia innych na Wasz temat.

  8. Trudno jest obiektywnie spojrzeć na Wasz problem. Wydaje się, że każdy jest sam kowalem własnego losu. W dużej mierze tak, ale jest jeszcze środowisko, które może nas pociągnąć w złą lub dobrą stronę. Jest jeszcze charakter. Jeśli ktoś godzi się z kosztami, nie wyjdzie z nałogu, bo po co?
    Pomoc z zewnątrz rzadko ma pozytywny skutek, tyko brak wewnętrznej zgody na to, co się z nami dzieje i wielki upór żeby coś zmienić, mogą pomóc. Swego czasu pomogłem, bo widziałem ten upór w oczach, zobaczyłem też bezradność. Zrobiłem, co mogłem, zawsze decyzje zostawiając osobie zainteresowanej. Nie żałuję, było warto, jest czysta. To nie oznacza końca kłopotów, czasem trzeba przypomnieć, że jestem, że pamiętam i nigdy nie odmówię pomocy. Idzie w dobrą stronę. Wszystkim tego życzę, choć to wiele łez kosztuje, zawodów, czasem wydaje się, że nie ma nadziei. Nie wolno się poddawać, trzeba znaleźć kogoś, kto spowoduje że znów poczujecie, że wasze życie jest wartością. Są ludzie, którym wydaje się, że uzależnienie im nie grozi. Nic bardziej mylnego, można uzależnić się od wszystkiego ale nie przekonamy niedowiarków. Źle, jeśli do takich niedowiarków należy własna rodzina. Wtedy nie ma na kim się oprzeć, pozostają ośrodki, które realizując własne cele, w nosie mają jednostki, wszystkich traktując jednakowo. Najpierw uwierzyć, że warto, potem walczyć.

  9. Helen ma rację – hejterzy byli, są i będą. A Wy piszcie, Dziewczyny! To bardzo ważne i słuszne, że to robicie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *