Jakoś tak wyszło, że ostatnio sporo „szumu” pojawiło się po komentarzach Zuli.
Nie chcę absolutnie występować w roli Jej adwokata, bo to ani moja rola, ani Zula tego nie potrzebuje. A na tyle, na ile udało mi się Ją poznać poprzez komentarze, wiem, że sama potrafi bronić swoich racji. Nie potrafię jednak przejść obojętnie obok tego, co pojawiło się po tym, gdy Zula negatywnie coś komentowała.
Tak się składa, że współtworzę tego bloga od samego początku, a Zula jest naszą czytaczką tak samo długo. Pamiętam Jej negatywne komentarze i późniejsze dyskusje. Czasem uznawała niektóre argumenty, a czasem nie. Bywało, że po wyjaśnieniach z naszej strony też trochę inaczej patrzyła na różne zagadnienia – i albo stawała w obronie naszych dewiz jak lwica, albo bez owijania w bawełnę „jechała” po nas równo.
To, że coś komuś odpowiada albo nie, że coś się podoba albo nie – to indywidualna kwestia. Każdy ma prawo do własnego zdania, własnych opinii, bez względu na to, czy innym się to podoba, czy nie. Pozwólmy sobie na to wzajemnie. Każdy z nas jest inny i lepiej, żeby tak było. Uważam, że należy się liczyć ze zdaniem odmiennym od własnego, bo to dobra podstawa do dalszej rozmowy. Często spotykałam się na blogu – i jeszcze nie raz spotkam – z krytyką ze strony tego czy innego czytacza. Za każdym razem odpowiadałam korzystając ze swoich argumentów. Czasami ktoś nie chciał kontynuować dyskusji, nad czym ubolewałam, ale zdarzało się, że niektórzy rozwijali temat. Jedną z takich osób, które szły w rozmowie dalej, była właśnie Zula i choć często nasze zdania były całkowicie odmienne, to zawsze przyjemnie mi było z Nią pogadać. Skoro coś komentuje negatywnie, to widocznie ma swoje powody.
Chyba wszyscy powinniśmy spróbować nie krzyczeć na siebie za komentarze dla samego krzyku, tylko wysuwać nasze argumenty, które druga strona albo przyjmie, albo obali swoimi. Spróbujmy być bardziej wyrozumiali dla naszych odmiennych zdań i zamiast się obrażać, dajmy się poznać – a do tego jest potrzebna rozmowa. Może w obecnych czasach, gdzie w necie jest masa hejtu, mrzonką jest marzyć o tym, aby na tym blogu go nie było, ale za marzenia nie karzą , więc sobie pod tym kątem pofolguję.
Jeżeli ktokolwiek, kto po przeczytaniu mojego zdania się z nim zgodzi i choć spróbuje się dołączyć, to już będę arcyzadowolona. Bez względu na to, czy się uda, czy też nie, próbować zawsze warto.
Pozdrawiam
Małgosia
W tym przypadku się z Tobą Małgosiu totalnie nie zgadzam…
Trzeba rozgraniczyć swoje zdanie od obrażania innych….swoje zdanie można wyrażać a obrażać już nie koniecznie. Żyjemy w takich chorych czasach że każdy gada słynną formułkę ,,ja mam prawo mówić co myślę żyję w wolnym kraju”….ok zgadza – tylko coraz częściej obrażanie innych zasłania się mówieniem tego co się myśli.
To dwa różne pojęcia
Uważam że ów użytkownik ma jakieś swoje problemy z ludźmi w więzieniu i ok niech sobie ma, ja mam to serdecznie w du…..
Tylko ja osobiście wychodzę z założenia…jeżeli jakaś strona w necie jakiś kanał na YT czy cokolwiek innego mi się nie podoba, wkurza mnie itp to po prostu tego nie oglądam….nie zgadzam się lekko mówiąc z Polskimi politykami to ich nie oglądam ani nie słucham bo mi szkoda własnego zdrowia i nerwów proste….
Więc jeżeli wyżej wymieniony użytkownik ma problem co do Pań piszących bloga to po co tu wchodzi ??
Coś na zasadzie – nie lubisz bigosu ale i tak go jesz, po co ??
Piona i zdrówka 🙂
Zgodzę się z Michałem że ostatnio temat demokracji i wolności słowa zrobił się taki na topie i nie każdy chyba zna prawidłową definicję zwrotu ,,wolność słowa”
Uważam że użytkownik Zula często przeginała i sądzę że bardzo dobre jest stwierdzenie które napisał Michał że jak jakaś strona mi się nie podoba to jej nie czytam.
Niestety tak jak jest moda na obrażanie i zasłanianie się wolnością słowa tak samo jest moda na hejtowanie…a hejtu nie brakuje w obecnych czasach
Pozdrawiam dziewczyny 🙂
Jeżeli chodzi o stwierdzenie : ,,ja mam prawo mówić co myślę żyję w wolnym kraju” to stare przysłowie pszczół głosi:
”nie sztuką jest powiedzieć wszystko co się myśli, ale to co się powie, aby było przemyślane”.
Argumenty mozna wysuwac jesli jest dyskusja a nie jesli pisaczka wywyzszajacym sie tonem drwi z wpisow autorek. Jesli jej wierzyc, blog nie byl dla niej ciekawy wiec nie ma sie nad czym (kim) roztrzasac. Ta pani jest przeszloscia.
Każdy ma prawo do własnego zdania
Uważam, że prawo do własnego zdania to jedno, a drugie, to umiejętność wyrażania tego zdania, uzasadnienie faktami oraz przyznanie, że ktoś, kto ma inny pogląd na dany temat, też ma rację. Moim zdaniem obrażanie kogoś podczas wypowiedzi na dany temat to taktyka obronna, bo brak tej osobie argumentów, pokory, ewentualnie otwartości bądź elastyczności, a może i zrozumienia. Zwroty grzecznościowe, sposób przekazu informacji ma ogromne znaczenie. Inaczej odbierzemy wypowiedź daną uniesionym głosem, niż spokojnym, ze zwrotami „uważam, że”, „może masz rację”, czy „natomiast ja mam inny pogląd”. Tak jak napisałam już na początku, najważniejszy jest sposób wyrażania swego zdania.
Pozdrawiam Michała oraz Mysię.
Kajzerka
Ważne być wyrozumiałym dla takiej osoby może ona nie chce nikogo obrazić chce przekazać że ma inne zdanie ale nie zawsze potrafi u każdego w domu korzystamy z innej formy przekazywania informacji stąd ludziom z różnych środowisk ciężko się porozumieć ale dobrze że dziewczyna mimo to się nie poddaje I próbuje się porozumieć jak w przyszłości ktoś jej pomoże nauczy nowego dla niej sposobu komunikacji to będzie coś bardzo dobrego czy chcemy by te dyskusje wyglądały jak się zdarza czasem że jedna osoba mówi reszta tempo siedzi ktoś z nudów zacznie gadać to się na niego krzyczy ucisza jaki sens czegoś takiego rozumiem że ktoś mógł się poczuć urażony ale trochę wyrozumiałości trzeba życzyć dziewczynie by nauczyła się komunikować nie raniąc przez przypadek