Ojciec

1-DSC_0973

Mój ojciec to skończony frajer. Ciągle mu mało krzywdzenia ludzi, którzy byli rodziną i całe szczęście uwolniliśmy się od niego. Choć nie do końca, bo przecież musi znaleźć sobie zajęcie, raz na jakiś czas zjawić się i przypomnieć o swoim istnieniu… Oh życie, życie, czy żeś ty zgrozą?

Czy da się nienawidzić kogoś tak, że samo wspomnienie to ból, łzy i strach…? Oczywiście nie potrafię mu wybaczyć tego, jak zniszczył życie mi, mamie i bratu. Ten strach towarzyszący przez lata. Nie jestem gotowa, by mu przebaczyć, choć modlę się o siłę, by to mi się kiedyś udało. Świadomość, że miałam takiego ojca pozostawia mnie w przekonaniu, że nigdy nie będę chciała partnera, który będzie miał cechy jak mój pseudo ojciec. Albo nie będę miała partnera w ogóle. W duchu się do siebie śmieję, że kupię sobie bujany fotel, kota na kolana , kubek z gorącym napojem. Siedząc na altance z ukochaną mamą, śmiejąc się z życia. Być może takie mnie czeka życie, choć ta wersja mnie nie przeraża, przeraża mnie myśl, że mogłabym wpakować się w gówno, jak moja mama kiedyś, gdy pseudo ojciec miał być kochanym mężem i ojcem, a okazał się frajerem.

Podsumowując: Jak każda kobieta marzę o wspaniałej, idealnej miłości. O partnerze, który by mnie kochał do utraty tchu , a to się raczej nie spełni, pozostaje mi tylko marzyć

Iwona

36 thoughts on “Ojciec

  1. Iwona

    Człowiek nie jest z gruntu zły, ale ślepy nie poprowadzi drogą ślepego, Spójrz na swojego Ojca z Miłosierdziem, może i jego ktoś w życiu zniszczył a On niestety niszczył Was. Wiem że to trudne ale uwierz nie jest to niemozliwe przebaczyć

    Trzymaj się

        1. Pan Adam chyba pomylił bloga z kościelną ławką.
          Niech Pan lepiej zajmie się swoim życiem zamiast pouczać innych.
          Nie jest Pan w skórze autorki tego wpisu i nie ma Pan pojęcia, co ona czuje.
          A rany zadane przez najbliższych zawsze bolą najbardziej, wiem coś o tym.

          1. W kościelnej ławce można dojść do ciekawych wniosków, byś się zdziwiła. Tak pozatym, to ja osobiście wybaczyłam komuś krzywdę, o której popularnie się mówi, że jest niewybaczalna. Całe dzieciństwo i młodość słyszałam mimochodem, mogłam w to uwierzyć a jednak pod wpływem pewnego doświadczenia, wybaczyłam. Wybaczyłam komuś i sama zyskałam dzięki temu wielką ulgę. Przestałam się czuć ofiarą a to jest bardzo trudne doświadczenie, kiedy człowiek skrzywdzony taki się czuje, jak ktoś gorszej kategorii bo los mu postawił na drodze kogoś kto go zranił i poniżyl, odebrał godność. Wybaczenie przyniosło mi spokój ducha i pewnego rodzaju uwolnienie, odcięcie od przeszłości.

          2. Adam ma rację, Julio. Jeżeli dziewczyna nie uporządkuje sobie w głowie wszystkiego, nie wyjdzie na prostą i nie będzie spokojna i szczęśliwa.

          3. Ja nie wybaczyłam, a i tak mam spokój ducha, wyszłam na prostą i nie czuję, bym wstydziła się tego, że byłam ofiarą.
            Nie potrzebuję usprawiedliwiać sprawcy ani przed sobą ani przed nikim innym, aby czuć się dobrze.
            Bo uświadomiłam sobie, że to nie ofiara jest winna, lecz sprawca i to on powinien się wstydzić.
            Ofiara NIGDY nie powinna czuć się ani winna ani gorsza przez to, że jest ofiarą! To sprawca powinien się tak czuć przez to, że jest sprawcą!

            A uzależnienie od sprawcy i usprawiedliwianie przed sobą samym i przed innymi jego czynów nosi nazwę syndromu sztokholmskiego.

            ~inna

            Jeśli Pani się tak źle czuła, to bardzo potrzebowała Pani opieki dobrego psychologa i/lub kogoś z rodziny lub przyjaciół, i bardzo przykro mi, jeśli Pani takiej pomocy nie dostała. Bo Pani nie powinna czuć się jak ta winna, winny był tylko sprawca i to on powinien ponieść konsekwencję.

            ~Juna

            A ja wyszłam na prostą i uporządkowałam sobie życie bez przebaczania 😉
            Nawet ”zapomniałam” przykre chwile, tzn. nadal je pamiętam, ale one są gdzieś tam głębiej w mojej świadomości i nie przeszkadzają mi w życiu, nie wychodzą nieproszone.

            Powtarzam: to sprawca jest winna i ponosi odpowiedzialność za swoje czyny i to on powinien się wstydzić, a nie ofiara!

          4. Julio: jeżeli nie wybaczyłaś to znaczy, że wcale nie masz spokoju ducha 🙂 Sama piszesz, że przykre chwile gdzieś tam w Tobie siedzą. One cały czas są z Tobą i na pewno znajdą odpowiedni moment, żeby dać znać o sobie. Samo to, że to jest dla Ciebie tak emocjonalna sprawa, że poświęcasz temu tyle czasu na tym blogu, znaczy, że spokoju ducha nie masz. Ale życzę Ci żebyś go osiągnęła. Bez „ofiar”. Trzymaj się zdrowo i wesoło:)

          5. No, no, wychodzi na to, że nie znając mnie wcale wiesz o mnie więcej, niż ja sama wiem o sobie 😀
            Ja poświęciłam swój czas po to, by powiedzieć, że to nie ofiara jest winna, lecz sprawca!
            Lecz widać według takich jak Ty jest zgoła inaczej, mam tylko nadzieję, że mało jest takich osób, które podzielają Pani zdanie w tej kwestii.

            Mam spokój ducha i do tego całkiem nieźle ułożone życie, w tym kochającego dobrego mężczyznę (i to o nim myślę, a nie o dawnych przykrych wspomnieniach – naprawdę jest wiele innych rzeczy i zajęć, którym mogę się poświęcać, zamiast wspominać złe), a w chwili obecnej moje relacje z tą winną osobą są neutralne, a to, że nie wybaczyłam nie oznacza, że ciągle myślę o tym albo, że ciągle chodzę pogniewana, czy cokolwiek w tym stylu, bo NIE myślę o tym i NIE chodzę pogniewana! 🙂

            A pisząc o przykrych chwilach miałam na myśli, że po prostu je pamiętam, tak jak np. pamiętam co ostatnio jadłam na obiad i jakoś nie czuję, bym ucieszyła się ze sklerozy nawet, jeśli chodzi o wspomnienia tego typu. Nie wiedziałam, że wybaczając można wybiórczo stracić pamięć, a nawet jeśli tak jest, to tym bardziej ”nie, dziękuję” 😉

            Emocjonalnie podchodzę do tego tematu nie z powodu moich własnych wspomnień (bo nawet bez nich emocjonalnie i bardzo poważnie podchodziłabym do takich kwestii, czyli tak, jak powinien każdy normalny człowiek), lecz z powodu jawnej niesprawiedliwości, jako, że to od ofiary wymaga się przebaczenia, a często nie wymaga się ani kary ani poczucia winy ani zadośćuczynienia od sprawców!
            (A moja niegdysiejsza zła sytuacja nie uległaby poprawie, gdybym nie poszła po pomoc i nie zażądałabym interwencji w sprawie sprawcy).

            I naprawdę szczerze wątpię, czy Pani była taka skora do przebaczania, gdyby Pani przeżyła dokładnie to, co przeżyłam ja. I proszę osądzać sprawców, a nie ofiary.

            A napisałam w miarę wyczerpująco dlatego, bo właśnie tak powinno się pisać, aby nakreślić sytuację i wyjaśnić kilka kwestii, a nie rzucać pojedynczymi zdaniami 😉

          6. Nie mogę dorzucić komentarza pod Twoim ostatnim wpisem więc tu piszę 🙂 Nie przeczytałam tego co tam napisałaś, przepraszam. Podejrzewam, że tłumaczysz się bądź próbujesz mi coś udowodnić. Nie musisz tego robić. Żyj dobrze. Tak, żebyś była zadowolona z siebie i inni mieli radośc przebywania z Tobą. Tego Ci życzę. Pa:)

          7. I właśnie tak teraz żyję 😀

            A jak Pani nawet nie pokwapi się, by przeczytać wszystko to, co napisałam, to dalsza rozmowa z Panią najzwyczajniej nie ma sensu, bo nie da się logicznie dyskutować z kimś, kto nie chce słuchać i w dodatku nie szanuje swojego rozmówcy (a to właśnie Pani robi, gdy Pani pisze do mnie, a Pani sama nawet nie raczy przeczytać tego, co ja napisałam wcześniej do Pani).

            Niech Pani zacznie słuchać i szanować swoich rozmówców, zamiast snuć teorie na ich temat. Tego Pani życzę.

          8. Wyluzuj już dziewczyno. Przestań próbować kogokolwiek przekonywać jak to cudownie jest w Twoim życiu:) Chcesz logicznie rozmawiać a Twoja „logika” to ciągłe wciskanie jaka to poukładana jesteś Ty i Twoje życie 🙂 A tak naprawdę chyba mało kogo obchodzi Twoje uzewnętrznianie się. Oprócz Ciebie. Ale może to taka Twoja terapia 🙂

          9. Po prostu nie lubię, jak ktoś mi wciska kit tak jak Pani 🙂

            Ja wcześniej pisałam ogólnie, że ofiary nigdy nie powinny czuć się winne, a Pani ciągle dowala się do mojej osoby. Ciekawe, czy Pani byłaby z takiego stanu rzeczy zadowolona.

            Jak Pani nie obchodzi moja osoba, to czemu Pani nadal ze mną rozmawia i czemu wcześniej Pani pisała, jaka to pewnie jestem…

            Nikt nie karze Pani czytać niczyjego uzewnętrzniania się.

            A teraz to, co Pani powinnam od razu powiedzieć: Spadaj, dziewczyno! 😉

            Nie ma sensu kłócić się z takimi mądralami od przebaczania jak Pani.

    1. Ja w twoim przypadku nie potrafiłabym wybaczyć,ja też się zastanawiam dlaczego tacy ludzie istnieją,gdzie ta sprawiedliwość? Masz przed sobą całe życie i wiem że jesteś twarda,ale pamiętaj jedno, że to co komusz dajesz wraca i to z podwójną siłą twojego ojca kara i tak sięgnie.Bądź cierpliwa wszystko ma swój czas i miejsce.Jedyną nadzieją jest twoja mama i brat.Trzymaj się cieplutko..pozdrawiam

    2. Czyli jeżeli ktoś mnie kiedyś kopnął, to jest wystarczający powód do tego, żebym ja skatował cię do nieprzytomności i zrobił z ciebie kalekę do końca życia, a ty mi przebaczysz?
      Co za bzdurna filozofia.
      Są rzeczy, których się nie wybacza, w szczególności rodzinie.

    3. Żeby uczynić to, o czym piszesz, najpierw muszę do tego dojrzeć i przede wszystkim przebaczyć sobie. A gdy to już zrobię, wtedy cała reszta będzie łatwiejsza.
      IWONA

  2. Wygląda na to, że naprawdę było Ci trudno z ojcem, więc pewnie każdy kto przeżyłby to, co Ty, czułby się podobnie. Można tylko współczuć… Z tym przebaczeniem to jest trudna sprawa – ktoś kiedyś powiedział, że nieprzebaczenie to jak picie trucizny samemu i oczekiwanie, że ta druga umrze w efekcie. Nikt chyba nie chce być niewolnikiem całe życie. A może kiedyś to Ty nawalisz i będziesz chciała, żeby tak samo przebaczono Tobie?
    A plan z kotem i fotelem bujanym nie brzmi źle 🙂

    1. Jednego mogę mu podziękować: że dzięki niemu nie zostanę alkoholikiem i takim człowiekiem, jak on.
      IWONA

  3. miałaś pecha z tym ojcem … ale świat nie składa się z samych skurwieli więc bądź dobrej myśli … co nie znaczy byś traciła czujność . 🙂 Wszak od Ciebie zależy czy dokonasz mądrego wyboru 🙂 Wszystkiego dobrego spełnienia marzeń 🙂

    1. Nie jestem jedyną osobą, która ma niemiłe wspomnienia z którymś z rodziców… To trudne i bolesne, że pewnej relacji czas i przebaczenie nie naprawi. Najważniejsze jest to, by nie powielać różnych schematów, pogodzić się z tym, co było, żyć dalej. Każdy popełnia błędy, nasi rodzice także. By przebaczyć potrzeba czasu… A im dłużej i częściej mój ojciec rani moją rodzinę, tym gorzej, trudniej mi przebaczyć.
      IWONA

  4. Fakt plan z kotem i fotelem nie jest zły. Mój ojciec nie był najlepszym ojcem i przez to ubzdurałam sobie że moje życie będzie inne a związek idealny niestety nie wszystko stało się idealne ale prawie.

  5. Ja tu przeczytałem że to blog kobiet siedzących w więzieniu. No to mam pytanie – na jakiej podstawie przestępcy mają czelność osądzać innych?

    1. Nikt nie rodzi się przestępcą! Do tego doprowadzają błędy wychowawcze rodziców, brak właściwej opieki (nie tylko materialnej) i wzorców. Więc kobiety piszące tego bloga mają takie samo prawo, jak każdy, by oceniać tych, którzy przyłożyli rękę do zmarnowania ich życia! Pozdrawiam Cię Iwona i życzę, aby obok Ciebie na tej werandzie w drugim fotelu siedział kochający Cię mężuś i bawił się z Waszymi Dziećmi. 🙂

    2. A Ty na jakiej podstawie osoby osadzone nazywasz przestępcami ? Człowieku czego spodziewałeś się na tym blogu ? Zła , patologicznych życiorysów , relacji z popełnionych zbrodni ….NIE WAŻNE co mówią inni ludzie zawsze gadają , ty Iwanku uważaj w przyszłości na takich palantów jak piszący Konrad . No z takim imbecylkiem się związać…Bajka w czarnym kolorze… Czasami niektórych trzeba sobie odpuścić . Nie dlatego , że Tobie nie zależy tylko dlatego , że to im nie zależy….Życie to ostry miecz na którym Bóg napisał „walcz , kochaj , cierp „…
      P.S Do Konrada : tego typu komentarze zamieszczaj na stronie Radio Maryja . Pozdrawiam

    3. Na takiej samej podstawie jak Ty masz czelność osądzać ich. Proste, prawda?
      Jeżeli tylko przeczytałeś to, że to ”blog kobiet siedzących w więzieniu” to mało przeczytałeś. Najlepiej poświęć trochę czasu i zapoznaj się z całym blogiem wraz z jego komentarzami. Takie pytania jak twoje, były już tutaj ”przerabiane’ i to nie raz i nie dwa.
      Radzę najpierw zapoznać się dokładnie z tematem a później zadawać pytania, które dobrze, gdyby były przemyślane a nie powielane w nieskończoność przez ignorantów i osoby mądre”inaczej”…

      alice

    4. Szanowny Panie Konradzie, nie do nas należy osądzanie innych. Pan zapytał, pozwolę sobie zacytować fragment Pana wpisu: „Na jakiej podstawie przestępcy mają czelność osądzać innych?”. W takim razie i ja mam pytanie do Pana: na jakiej podstawie Pan osądza innych, czyli nas, ludzi, bo przecież nimi jesteśmy. Czy Pan sobie nie ma nic do zarzucenia? Pozdrawiam.
      IWONA

  6. Witaj! Ty masz tak z ojcem, ja mam dość trudne relacje z matką… Mój tata jest już w niebie. Życzę Ci byś poukładała swoje sprawy. A kot? Najlepiej od razu 2, będzie weselej a i zwierzakom nie będzie się nudzić jak wyjdziesz z domku. I najlepiej- zwyczajne, europejskie buraski. Takie są najpiękniejsze! Pozdrowionka z Krakowa!

    1. Bardzo Ci dziękuję za polecenie kotków :). Na pewno skorzystam z tej opcji 🙂 … Tobie również życzę poukładania tego, co trudne. Pamiętaj, że nadzieja umiera ostatnia i być może przyjdzie taki dzień, że relacje z mamą się zmienią, czego z całego serca Wam życzę.
      IWONA

  7. przede wszystkim wybaczyć sobie… rozgrzeszyć siebie… tak aby wrócił spokój i wiara we własne siły i szczęście… Jemu niech ktoś inny przebacza…
    Przebaczenie o którym mówię, jest pogodzeniem się z tym co było… zwolnienie siebie z poczucia winy, poczucia krzywdy… nie znaczy to aby pogodzić się z NIM, ale pogodzić się ze SOBĄ… nie znaczy aby nagle JEMU wybaczyć, zrozumieć, czy przygarnąć… nic z tych rzeczy… chodzi o pogodzenie się ze SOBĄ… o przygarnięcie siebie, przytulenie i obiecanie że się będzie o siebie dbać i siebie kochać… że nie damy siebie skrzywdzić… bo siebie samego akceptujemy i kochamy… a jak kochamy siebie to i wybaczamy sobie słabości… dbamy abyśmy się nie zadręczali… jak o dziecko…:)))

  8. Ostatnio doszłam do takiego wniosku że wszystko co nas spotyka to jest to dla nas przeznaczone taki sprawdzian jak sobie z tym poradzimy i jak wybaczymy i doszłam do wniosku że czym człowiek ma mniejszego fioła na swoim punkcie tym szybciej przebaczy a jeśli ma dużego fioła to wcale nie przebaczy lub bardzo opornie to tylko nasza duma nie pozwala nam przebaczyć ale z tej dumy nic nie przychodzi tylko zamartwianie się i wieczny żal bo ten nas skrzywdził tamten i jeszcze ten jeśli porzucimy dumę to nikt nas nie będzie mógł skrzywdzić no bo jak wiemy kim jesteśmy wiec pochwały nie robią na nas wtedy wrażenia i urągania też nie robią wrażenia bo wiemy kim jesteśmy jesteśmy wartościowi i nikt wtedy nie będzie nas zasmucał niczym bo tak naprawdę to ten co chce kogoś zasmucić ma wielki problem ze sobą bo człowiek szczęśliwy rozsypuje wokół siebie szczęście i radość a człowiek nieszczęśliwy rozsypuje wokół siebie złość niezadowolenie i różne przykrości mówi innym a człowiek szczęśliwy mówi dobre rzeczy innym tu jest ta różnica trzeba tylko rozpoznać takich ludzi .A jeszcze nieszczęśliwy człowiek często marudzi i zaraza tym innych co jest niedobre bo potem inni marudzą też co jest już tragedią.To tyle chyba trochę to wytłumaczyłam mam nadzieję.

  9. Szczerze współczuję, bo wiem co to znaczy mieć złego ojca, a raczej dawcę spermy.
    Ważne, by żyć w spokoju i się nie poddawać.

  10. To, że masz złe wspomnienia z dzieciństwa związane z relacjami z ojcem nie musi oznaczać że w swoim życiu będziesz skazana na partnera o podobnym charakterze. Nie można się od razu nastawiać w negatywny sposób. Trudno się dziwić że masz awersję do mężczyzn ale powinnaś dać sobie szansę i poczekać na kogoś kto będzie Cię szanował i kochał. W końcu każdy zasługuje na szczęście bez względu na to jak mocno został doświadczony przez najbliższych.

  11. Życzę udanego partnera, bądź czujna, bo podobno podświadomie córka wybiera sobie partnera na wzór ojca, mój tez idealny nie był, ale mam oczy szeroko otwarte i wierze ze mój partner taki nie będzie.

  12. Nie wezmę sobie męża podobnego do ojca. Ależ nie! Ile razy to słyszalem. Ojciec bil matke, to nie szukam takiego co bije. Ale owszem, z podobnym wykształceniem, podobnym podejściem do świata (inzynier, podróznik czy cwaniak…), podobny nawet fizycznie (mięśniak czy żyrafa….). Ta sama rola (ojciec jako przynoszacy pieniadze czy ojciec jako nie mający wglądu we wspólne konto). Tak naprawdę szukaja kobiety dokładnie takiego faceta jak ich ojciec i spodziewają sie po nim dokładnie tej samej roli w rodzinie… minus ta jedna cecha (żeby nie pił, żeby nie bił, zeby nie grał na wyscigach konnych). Stąd tyle zdziwienia i tragedii: „Juz trzeci raz trafiam na oszusta czy bandytę”.

  13. Przede wszystkim to musiałabyś się po wyjściu na wolność uwolnić się drugi raz – od całej sytuacji rodzinnej. Całego świata nie zbawisz, bywa, że jeśli chcesz dla siebie i swojej przyszłej rodziny zbudować dom lepszy od tego jaki znasz z przeszłości to czasem musisz zburzyć stary budynek. A często buduje się ten dom w zupełnie nowym miejscu aby nie nosił piętna dawnych wspomnień.

    Wiem, że to trudne, zwłaszcza w Polsce, gdzie brak pomocy osobom chcącym zacząć od nowa, ale piszę to co myślę.
    Co do porad jak oceniać potencjalnych kandydatów na męża to powiem tak: nie spiesz się, oceniaj i sercem – i rozumem. Naprawdę zalecam odcięcie się całkowite od przeszłości tak, jak to tylko możliwe. Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *