Poraz kolejny wypisuję kartkę… ile ich już było?
Poraz kolejny staram się tak dobrać życzenia, by jednocześnie odzwierciedlały moją miłość do Ciebie, i podziękowanie za życie.
Życie, które na pewno nie tak miało wyglądać.
Dla nikogo się takiego nie planuje.
Jak egoistycznie na dobranej kartce brzmi ,,dużo zdrowia, uśmiechu, nadziei’’.
Bez Ciebie nie byłoby mnie – w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie byłoby w ogóle. Nie byłoby teraz.
Trwam, bo kocham Cię.
Trwam, bo kiedyś mi powiedziałaś, że zabraniasz mi zrobić głupstwo i Bóg mnie kocha, że da mi siły do życia, gdziekolwiek przyjdzie mi żyć.
Trwam, by po raz kolejny Cię nie zawieść. Zapewne po tamtej stronie wstyd tak samo by ciążył.
Trwam, byśmy obie dokarmiały się słowami otuchy i tej, tak bardzo potrzebnej nam obu, nadziei.
Trwam, bo nie wyobrażam sobie nie usłyszeć Twojego głosu przez telefon. Głosu który kiedyś uspokajał przy płaczu, teraz motywuje! Głosu, który opowiada mi o dzisiejszym świecie.
Trwam, by zobaczyć Ciebie na Skype.
Trwam, dzięki wspomnieniom.
Trwam, by dożyć.
Pamiętam, jak byłyśmy w Bułgarii. Byłam tak samo mała, jak dumna z tego, że mam dwuczęściowy kostium kąpielowy, który nie miał czego zasłaniać, ale dumy dodawał. W takim kostiumie inaczej się chodziło po plaży, inaczej zjeżdżało do morza. Nawet jakoś inaczej arbuzy smakowały. Słońce tak paliło, że na moich ciemnych lokach wypaliło jasne pasemka, z których musiałaś się tłumaczyć w mojej szkole przed wychowawczynią. Pamiętam też jak kwitło morze, a innym razem pływałam między meduzami. Jak pozwoliłaś nam płynąć kutrem i źle się to skończyło. Lekarze, po włożeniu mnie do basenu z octem, kazali się tylko już modlić. I robiłyśmy to razem. Ja przy gorączce, Ty przy łzach.
Myślisz, że tak bardzo wtedy chciałam żyć?
Nieraz się zastanawiam czy nie byłoby Ci łatwiej, gdybym wtedy umarła… Tylko dziecko podobno najtrudniej pochować…
Wiem, bo przyczyniłam się do tego.
Pamiętam, jak szyłaś dla mnie swetry i sukienki, jak pozwoliłaś mi chodzić w koronkowej spódnicy. Jak wieczorem uciekałyśmy z domu. Jak trolejbusem jechałyśmy do cioci do Piaseczna. Pamiętam, jak pozwoliłaś mi przyjmować klientów w zakładzie na Nowym Świecie, w którym innych przyuczałaś do zawodu.
I jak odszedł ojciec.
I jak stanowczo zadecydowałaś do jakiej szkoły mam pójść, chociaż tam nie chciałam. Dziś zapewne już byś tak nie naciskała na tamto liceum, w którym niepotrzebnie trójka uczniów się spotkała. Ostatnio mi się śniło, że byłaś ze mną w więzieniu. Wyglądałaś młodo, tak jak wtedy, gdy mnie aresztowali. Za paręl at będę miała tyle co Ty wtedy…
Leżałaś na górnym łóżku i bardzo mnie to zdenerwowało, że nikt nie ustąpił Ci dolnego. Chodziłam po celach i szukałam wolnych miejsc. Choć Ty palisz papierosy, chciałam być z Tobą w celi.
Właśnie cieszyłam się, że jesteś obok mnie, jednak rano, po przebudzeniu zagryzłam szczęki ze strachu, że ja nie zdążę do Ciebie. Że obie nas skazano na dożywocie – bez siebie.
Przepraszam Cię Kochana, że taki los nam zgotowałam, że jestem sprawcą dni,w których nie mogłaś się przyznać, że masz mnie, bo to rodziłoby kolejne pytania: a co robi?
Przepraszam, że kiedy potrzebowałaś wsparcia i fizycznej pomocy, ja byłam daleko, a kiedy ja czegoś potrzebowałam, to nawet mur Ciebie nie zatrzymywał.
Wybacz, że nie umiem Ci powiedzieć, kiedy będę, ale wiedz jedno – żaden wyrok nie skaże mnie na zapomnienie Ciebie i Twojej miłości.
Wiem, że mnie kochasz i ciągle jesteś. Jeśli tylko będę mogła, to przyjdę.
W Dniu Matki – I ❤
Pełnoletnia
Warsztaty edukacji kulturalnej w więzieniach nasza Fundacja może prowadzić dzięki wsparciu osób takich, jak Ty. Wesprzyj je, wpłacając 23 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.